54

Nie chcę przez to powiedzieć, że wszystkie oficjalnie katolickie partie muszą opierać się na tym oszustwie. Są takie, które naprawdę pełnią funkcję służby w obronie interesów Kościoła, dając siłę katolickim obywatelom. Wydaje mi się, jednakże niemal niemożliwe — wskazuje na to doświadczenie— żeby partia oficjalnie katolicka, choćby narodziła się, służąc Kościołowi, nie skończyła, posługując się Kościołem.

Prędzej czy później wyjątkowa sytuacja, która uczyniła konieczną szczególną jedność między katolikami w życiu publicznym, normalizuje się, a wtedy znika konieczność istnienia jedynej obowiązkowej partii katolickiej.

Dzieje się wówczas coś bardzo ludzkiego, choć nieprzyjemnego. Katolicy oficjalni, którzy rządzą w tej partii, nie są gotowi na utratę swojej uprzywilejowanej pozycji i próbują utrzymać ją za wszelką cenę. W tym celu zaczynają stosować szantaż moralny. Albo oni będą dalej przy władzy, ze wsparciem hierarchii, albo wszystko się zawali, dlatego że otwartą drogę będą mieli nieprzyjaciele Kościoła.

Mają rację. Swoją wykluczającą, tyrańską polityką udało im się osłabić i odsunąć od gry wszystkie pozostałe organizacje i grupy złożone z katolików i tylko oni są w stanie działać z pewną siłą. Wtedy nadchodzi chwila, w której Kościół czuje się zaangażowany i bardzo mocno związany z losem oficjalnej partii katolickiej.

Ten punkt w innym języku