47

Ten, kto zatrzymuje się na poboczu drogi, czyni to z własnej woli, wiedząc, że jest nieszczęśnikiem, dlatego że odwrócił się plecami do Miłości Chrystusa. Ponownie stwierdzam, że każdy z nas ma swoje nędze. Jednak nie powinny one nigdy prowadzić nas do odrzucenia Bożego wezwania. Przeciwnie, mając ich świadomość trzeba tym bardziej przylgnąć do Bożego wezwania, zanurzyć się głęboko w Bożej dobroci, jak czynili rycerze osłaniając się swoją zbroją. Owo ecce ego: quia vocasti me! — oto jestem, przecież mnie wołałeś! (1 Sm 3, 6.9), to nasza obrona. Nie odrzucajmy Bożego wezwania z powodu naszych nędz, ale atakujmy nędze właśnie dlatego, że wezwał nas Bóg.

Kiedy pojawia się trudność i pokusa, diabeł niejeden raz chce zmusić nas do następującego rozumowania: skoro masz tę nędzę, to znak, że Bóg cię nie powołuje, nie możesz iść dalej naprzód. Trzeba dostrzec fałsz takiego rozumowania i myśleć: skoro Bóg powołał mnie mimo tej nędzy, z Jego łaską zwyciężę.

Nasze oddanie poniekąd daje nam prawo do łask pomagających pozostać wiernymi drodze, którą podjęliśmy pewnego dnia, dlatego że powołał nas Bóg. Wiara podpowiada nam, że bez względu na okoliczności, nie zabraknie nam tych łask, jeżeli dobrowolnie z nich nie zrezygnujemy. Potrzebna jest jednak nasza współpraca. Polega ona na praktykowaniu cnoty męstwa. Zaś częścią męstwa jest cierpliwość, która jest potrzebna, aby znosić próby, trudności, pokusy i własne nędze. Któż poddany takiej próbie pozostał doskonały? Poczytane mu to będzie za chlubę. Kto mógł zgrzeszyć, a nie zgrzeszył, uczynić źle, a nie uczynił? Dobra jego będą trwałe, a zgromadzenie wyliczać będzie jego miłosierne czyny (Syr 31, 10–11).

Stwórca wybrał nas, przed początkiem świata, do życia polegającego na całkowitym oddaniu: elegit nos in ipso ante mundi constitutionem — w Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata (Ef 1, 4). Nikt z nas, bez względu na to, co się stanie, nie ma prawa wątpić w wezwanie Boga. Istnieje światło Boga, wewnętrzna siła dana za darmo przez Pana, który chce, żeby obok Jego wszechmocy, kroczyła nasza słabość, obok Jego światła — ciemności naszej nędznej natury. Poszukuje nas, żebyśmy byli współodkupicielami, wyraźnym poruszeniem, w które nie możemy wątpić, dlatego że obok tysiąca powodów, jakie rozważaliśmy innym razem, mamy zewnętrzny znak — fakt, że pracujemy z całkowitym oddaniem w Jego Dziele, z pominięciem ludzkich motywacji. Gdyby nie powołał nas Bóg, nasza praca z tak wielkim poświęceniem w Opus Dei uczyniłaby nas godnymi pobytu w domu wariatów. Jednakże jesteśmy mądrymi ludźmi, więc jest coś fizycznego, zewnętrznego, co upewnia nas w tym, że to wezwanie pochodzi od Boga: veni, sequere me — przyjdź i chodź za Mną (Łk 18, 22).

Ten punkt w innym języku