19

Z tego powodu nowość Opus Dei nie może być sprawiedliwie oceniana przez tych, którzy mentalnie są przyzwyczajeni do studiowania jedynie problemów życia duchownego lub zakonnego, a nie są przyzwyczajeni do badania lub medytowania nad rzeczywistością świecką, nad życiem zwykłego chrześcijanina, który musi żyć oderwany od świata, ale jednocześnie w świecie, kochając go, zaangażowany w zadania doczesne, wykonując pracę, z której żyje, a w naszym przypadku, z której żyłby też, gdyby nie był członkiem Opus Dei.

Przy takiej mentalności wasza wytrwałość w pracy zawodowej – nawet w zmęczeniu czy znużeniu – łatwo została zinterpretowana jako ambicja zdobycia władzy czy urzędu, podczas gdy przeciwnie, chodzi tylko o to, aby w pracy dążyć do uświęcenia, wykonując ją z największą możliwą doskonałością – także po ludzku – z miłości do Boga i dla przybliżenia dusz do Chrystusa i Jego Kościoła, w ofiarnej, trudnej i pokornej misji przyjaźni i służby.

Nie możemy być uważani za amatorów[4], tak jak zakonnicy lub kapłani, którzy wykonują świeckie zawody lub marginalnie uprawiają świeckie nauki, wypaczając mniej lub bardziej swoje powołanie kapłańskie lub zakonne, a nawet samą pracę naukową lub zawodową, która jest im obca.

Przypisy
[4]

«amatorów»: Escrivá pokazał, że ma bardzo jasną opinię na temat różnicy między powołaniem świeckich pośród świata – które na skutek Bożego wezwania prowadzi ich do zajmowania się sprawami doczesnymi z profesjonalizmem i kompetencją – a przypadkowym wykonywaniem tych zadań przez tych, którzy tego powołania nie posiadają. Miał świadomość, że wielu zakonników i księży prowadzi rozległą pracę naukową i akademicką – niektórzy z nich byli jego przyjaciółmi, a w przypadku księży nawet duchowymi synami – i że na przestrzeni dziejów pokazali oni, iż nauka i wiara nie są sobie przeciwstawne. To, nad czym ubolewa, to dyletantyzm tych, którzy wkraczają na teren, który nie należy do nich, powodowani klerykalnym kompleksem wyższości. (przyp. red.).

Ten punkt w innym języku