Zestawienie punktów

Znaleziono 18 punktów w «Rozmowy z Panem», które dotykają tematu Modlitwa.

Kiedy się modlisz, mój synu — nie mówię teraz o ciągłej modlitwie, która obejmuje cały dzień, ale do tych chwil, które poświęcamy wyłącznie na kontakt z Bogiem, będąc całkowicie oderwanym od wszystkiego, co zewnętrzne — kiedy rozpoczynasz medytację, często — w zależności od rozmaitych okoliczności — wyobrażasz sobie scenę albo tajemnicę, którą pragniesz kontemplować. Następnie starasz się ją zrozumieć i szukasz dialogu przepełnionego uczuciem miłości i skruchy, dziękczynienia i pragnienia bycia lepszym. W ten sposób dojdziesz do modlitwy ciszy, w której to Pan mówi, a ty musisz słuchać tego, co On mówi. Wyraźnie widać wtedy, jak wewnętrzne poruszenia i napomnienia napełniają duszę zapałem!

Nasza modlitwa jest łatwiejsza, gdy materializujemy to, co jest choćby najbardziej duchowe, gdy korzystamy z przypowieści — to Boża szkoła. Doktryna przenika nasz umysł i serce poprzez zmysły. Teraz nie będziesz już zaskoczony, dlaczego tak bardzo lubię mówić wam o łodziach i morzach.

Dzieci, wraz z Chrystusem weszliśmy do łodzi Piotra, do tej łodzi Kościoła, która jest krucha i chwiejna, ale której żadna burza nie przewróci. W łodzi Piotra i ty, i ja musimy myśleć spokojnie, powoli: Panie, dlaczego wszedłem do tej łodzi?

To pytanie powinno mieć dla ciebie szczególne znaczenie od momentu, gdy wsiadłeś do łodzi, którą jest Opus Dei. Wsiadłeś do niej, ponieważ miałeś na to ochotę, co wydaje mi się najbardziej nadprzyrodzonym z powodów. Kocham Cię, Panie, ponieważ mam ochotę Ciebie kochać. To biedne serce mogło zostać oddane jakiemuś stworzeniu…, ale nie! Składam je całe, młode, żywe, szlachetne, czyste u Twoich stóp, ponieważ mam na to ochotę!

Razem z sercem oddałeś Jezusowi także twoją wolność, a twoje osobiste aspiracje stały się już drugorzędne. Wewnątrz łodzi możesz czuć się wolny, wolnością dzieci Bożych5, które znając Prawdę6 wypełniają Wolę Bożą7. Ale nie zapominaj, że powinieneś być zawsze wewnątrz łodzi, dlatego, że miałeś na to ochotę. Powtórzę coś, co już mówiłem wam wczoraj lub przedwczoraj: jeśli wyskoczysz z łodzi*, pochłoną cię morskie fale, będziesz zgubiony, utoniesz w odmętach oceanu. Przestaniesz być z Chrystusem, utracisz przyjaźń, którą dobrowolnie od Niego przyjąłeś.

Pomyśl, mój synu, jak miłe jest Bogu, naszemu Panu, kadzidło, które spala się na Jego cześć. Pomyśl jak niewiele warte są ziemskie sprawy, które ledwo co się zaczną, a już niszczeją. Pomyśl, że wszyscy ludzie jesteśmy niczym: Pulvis es, et in pulverem reverteris8; zamienimy się w kurz, który pokrywa drogę. Ale jest w tym coś niesamowitego. To fakt, że mimo tego wszystkiego, nie żyjemy dla tego co ziemskie, ani dla naszej chluby, lecz dla Boga, dla Bożej Chwały. To jest właśnie to, co nas porusza!

Dlatego, jeśli twoja pycha szepcze ci: tutaj przejdziesz niezauważony, ze swoimi niezwykłymi talentami…, tutaj nie przyniesiesz wszystkich owoców, jakie mógłbyś przynieść…, zmarnujesz się męcząc się bezużytecznie… Ty, który wsiadłeś do łodzi Dzieła, ponieważ miałeś na to ochotę, ponieważ Bóg wezwał cię bardzo bezpośrednio — „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał”9 — powinieneś odpowiedzieć na tę łaskę spalając się cały i sprawiając, że nasze dobrowolne poświęcenie, nasze oddanie zamieni się w dar: w ofiarę całopalną!

Mój synu, przekonałeś się już dzięki tej opowieści, że jeśli chcesz mieć życie, życie wieczne i wieczną nagrodę; jeśli chcesz mieć wieczne szczęście, nie możesz wysiąść z łodzi i w wielu przypadkach będziesz musiał zrezygnować ze swojego osobistego celu. Nie mam innego celu niż cel zbiorowy: posłuszeństwo.

Jak pięknie jest być posłusznym! Ale kontynuujmy opowieść. Jesteśmy w tej starej łodzi, która pływa od dwudziestu wieków i nie zatonęła. W łodzi poświęcenia, poświęcenia się służbie Bogu. I w tej łodzi, biedny i pokorny, przypomniałeś sobie, że masz samolot, który potrafisz doskonale pilotować i pomyślałeś: jak daleko mogę odlecieć! Cóż, idź, idź na lotniskowiec, twój samolot nie jest tu potrzebny! Postaw sprawę jasno: nasza wytrwałość jest owocem naszej wolności, naszego poświęcenia, naszej miłości i wymaga całkowitego oddania. Nie możemy robić w łodzi tego, co chcemy. Jeśli cały ładunek z jej ładowni zostanie zgromadzony w jednym miejscu, łódź zatonie. Jeśli marynarze porzucą swoje konkretne zadania, biedna mała łódź przepadnie. Posłuszeństwo jest konieczne, a ludzie i sprawy muszą być w wyznaczonym miejscu. Mój synu, od teraz bądź przekonany, że wyjście z łodzi oznacza śmierć. Ale aby być wewnątrz łodzi trzeba być uległym. Niezbędna jest głęboka pokora. Trzeba oddać się, spalać się, stać się całopalną ofiarą.

„Zawsze powinniśmy się modlić i nie ustawać”1. Modlitwa, moje dzieci, jest podstawą wszelkiej pracy nadprzyrodzonej.

Spójrzmy na Jezusa Chrystusa, w który jest naszym wzorem. Co robi przy wielkich okazjach? Co mówi o Nim Ewangelia? Przed rozpoczęciem swego życia publicznego usuwa się na pustynię na „czterdzieści dni i czterdzieści nocy”2, aby się modlić. Święty Łukasz opowiada, że przedtem „całą noc spędził na modlitwie do Boga”3. A przed otwartym grobem Łazarza, wznosi oczy ku niebu i woła: „Ojcze, dziękuję Ci, żeś Mnie wysłuchał”4. A co robi w intymności Ostatniej Wieczerzy, w udręce Getsemani, w samotności Krzyża? Z wyciągniętymi ramionami rozmawia z Ojcem.

Kontemplujmy Jego błogosławioną Matkę. Jaki przykład nam zostawiła? Kiedy Archanioł przyszedł, aby przekazać Jej Boskie poselstwo, znajduje Ją pogrążoną na modlitwie. A pierwsi chrześcijanie? Dzieje Apostolskie przekazują nam scenę, którą uwielbiam, ponieważ jest dla nas żywym przykładem. Dlatego kazałem ją umieścić w tak wielu oratoriach i innych miejscach: „Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach”5.

Co robili wszyscy święci, mój synu? Myślę, że nie było ani jednego bez modlitwy. Nikt nie dotarł na ołtarze, nie będąc duszą modlitwy.

Istnieje wiele sposobów modlitwy. Ja pragnę dla was modlitwy dzieci Bożych, a nie modlitwy hipokrytów, którzy muszą usłyszeć od Jezusa, że „nie każdy, który Mi mówi: „Panie, Panie!”, wejdzie do królestwa niebieskiego”6. Czyńmy wolę Ojca, poświęcając nasze życie. Nasza modlitwa, nasze wołanie: „Panie, Panie!”, jest związane ze skutecznym pragnieniem wypełnienia Woli Bożej. To wołanie przejawia się na tysiąc różnych sposobów: to jest modlitwa i tego chcę dla was.

Synu mojej duszy! Jeśli podczas tych dni rekolekcji zastanowisz się nad tym, co mówią ci twoi bracia kapłani, którzy prowadzą medytacje. Jeśli przeprowadzisz poważny, zdecydowany rachunek sumienia ze swojego dotychczasowego życia. Jeśli zakończysz go mocnym postanowieniem, by starać się żyć modlitwą, by szukać miłosnej rozmowy z odwieczną Miłością. Zapewniam cię, że staniesz się tym, czego pragnie od ciebie Pan: duszą, która daje pociechę innym i która jest skuteczna w godzinie apostolstwa.

Żyłeś dobrze pierwszymi pojęciami, których nauczyłeś się o modlitwie, kiedy otrzymałeś kierownictwo duchowe udzielane w naszym Opus Dei. Następnie słuchałeś swoich braci i wiele wspaniałych otrzymanych od nich rad, starałeś się wprowadzać w życie. A teraz, po wielu lub niewielu latach pracy dla naszego Pana, Ojciec ponownie nalega na modlitwę. Dlaczego? Ponieważ, aby być świętym, mój synu, musisz się modlić: nie mam innej recepty na świętość.

Jeśli jeszcze tego nie doświadczyłeś, zobaczysz, co się stanie, kiedy wypełniając Normy, od rana do wieczora i od nocy do rana będziesz modlił się nawet sobie tego nie uświadamiając aktami miłości, aktami pokuty, aktami dziękczynienia. Sercem, ustami, małymi umartwieniami, które rozpalają twoją duszę.

To nie są rzeczy, które można uznać za drobiazgi. To nieustanna modlitwa, dialog miłości. Praktyka, która nie spowoduje żadnej deformacji psychicznej, ponieważ dla chrześcijanina powinna być tak naturalna i spontaniczna jak bicie serca.

Kiedy wszystko przychodzi łatwo: dziękuję Ci, mój Boże! Kiedy nadchodzi trudny moment: Panie, nie opuszczaj mnie! Bóg, „cichy i pokornego serca”7, jak może ci odmówić?

Chcę, aby całe nasze życie było modlitwą. W obliczu tego, co przyjemne i tego, co nieprzyjemne, w obliczu pocieszenia… i w obliczu rozczarowania, np. z powodu śmierci ukochanej osoby. Przede wszystkim konieczna jest natychmiast, rozmowa z Bogiem Ojcem, szukanie Pana w głębi duszy.

W tym celu, synu, musisz mieć wyraźne, stałe usposobienie niechęci do grzechu. Po męsku, musisz odczuwać grozę, wielką grozę grzechu ciężkiego. A także głęboko zakorzenioną postawę odrazy do rozmyślnego grzechu powszedniego.

Bóg przewodniczy naszej modlitwie, a ty, mój synu, rozmawiasz z Nim tak, jak rozmawia się z bratem, z przyjacielem, z ojcem: z pełnią zaufania. Powiedz Mu: Panie, który jesteś całą Wielkością, całą Dobrocią, całym Miłosierdziem, wiem, że mnie słyszysz! Dlatego zakochuję się w Tobie, z trudnościami mojego charakteru, z moimi biednymi rękoma ubrudzonymi kurzem z drogi. Dzięki takiemu uniżeniu to, co wcześniej było upokarzające, staje się radosne, a życie w darze z siebie — szczęśliwe. Mieć świadomość, że jestem tak blisko Boga! Dlatego, cokolwiek się wydarzy, jestem mocny, bezpieczny z Tobą, który jesteś skałą i twierdzą8.

„Ojcze — mówisz tak, jakbyś szeptał mi do ucha — ale to, co nam mówisz, z jednej strony jest czymś bardzo dobrze znanym, a z drugiej strony wydaje się tak trudne…” A ja powtórzę ci, że trzeba być duszą modlitwy. To jedyny sposób, by być szczęśliwym, nawet jeśli się dopiero zaczęło, nawet jeśli napotyka się po drodze wielkie trudności.

Pan chce, abyś był szczęśliwy na ziemi. Szczęśliwy także wtedy, gdy będziesz źle traktowany i znieważany. Wielu ludzi robi zamęt: modne stało się plucie na ciebie, który jesteś omnium peripsema9, niczym śmieć…

To, mój synu, jest trudne. To jest bardzo trudne. Ale jest trudne, dopóki człowiek nie zbliży się do Tabernakulum i nie zobaczy siebie uważanego za cały brud świata, za biednego robaka i naprawdę powie: Panie, jeśli nie potrzebujesz mojego honoru, to po co mi on? Do tego czasu dziecko Boże nie wie, co to znaczy być szczęśliwym, dopóki nie osiągnie tego ogołocenia, tego oddania, które jest miłością, ale opartą na cierpieniu i pokucie.

Nie chciałbym, aby to wszystko, co ci mówię, mój synu, przeszło jak letnia burza: cztery krople, potem słońce i znowu sucho. Nie, ta woda musi wejść w twoją duszę, wypełnić cię Bożą skutecznością A osiągniesz to tylko wtedy, gdy nie pozwolisz, abym ja, który jestem twoim Ojcem, modlił się sam. Ten czas wspólnej rozmowy blisko Tabernakulum odciśnie na tobie owocne piętno, jeśli wtedy, gdy Ja będę mówił, ty również będziesz mówił w sobie. Podczas gdy ja staram się rozwinąć wspólną myśl, która jest dobra dla każdego z was, wy w tym samym czasie wydobędziecie inne, bardziej intymne, osobiste myśli. Z jednej strony jesteś pełen wstydu, ponieważ nie byłeś w stanie być w pełni człowiekiem Bożym. Z drugiej strony jesteś pełen wdzięczności, ponieważ pomimo wszystko zostałeś wybrany z boskim powołaniem i wiesz, że nigdy nie zabraknie ci łaski nieba. Bóg dał ci dar powołania, wybierając cię odwiecznym postanowieniem i sprawił, że w twoich uszach rozbrzmiewają słowa, które dla mnie smakują jak miód i plaster miodu Redemi te, et vocavi te nomine tuo: meus es tu!10. Jesteś Jego — Pana. Jeśli dał ci tę łaskę, da ci również wszelką pomoc, jakiej potrzebujesz, aby być wiernym jako Jego syn w Opus Dei.

Z tym oddaniem, jakie masz, mój synu, będziesz starał się doskonalić każdego dnia i będziesz żywym wzorem człowieka z Opus Dei. Tego pragnę, w to wierzę, taką mam nadzieję. Po tym, jak usłyszałeś, jak Ojciec mówi o naszym duchu dusz kontemplacyjnych, będziesz starał się tym żyć i takim być. Poproś teraz Jezusa: Panie, wprowadź te prawdy w moje życie, nie tylko do mojej głowy, ale w rzeczywistość mojego sposobu bycia! Synu, jeśli to uczynisz, zapewniam cię, że zaoszczędzisz sobie wiele bólu i zmartwień.

Ile nonsensów, ile irytacji znika natychmiast, gdy zbliżamy się do Boga w modlitwie! Idź i porozmawiaj z Jezusem, który pyta nas: co ci dolega?

— Zdarza mi się to i tamto…, i natychmiast olśnienie. Często zdajemy sobie sprawę, że sami przysparzamy sobie trudności. Ty, który uważasz, że masz wyjątkową wartość, posiadasz niezwykłe cechy, a kiedy inni tego nie uznają, czujesz się upokorzony, urażony? Idź natychmiast na modlitwę: Panie!… — I popraw się. Nigdy nie jest za późno na poprawę, ale popraw to teraz. Wtedy będziesz wiedział, co to znaczy być szczęśliwym, nawet jeśli nadal czujesz błoto zasychające na twoich skrzydłach, jak u ptaka, który spadł na ziemię. Z umartwieniem i pokutą, z chęcią uprzykrzenia sobie życia, aby uczynić je przyjemniejszym dla twoich braci, błoto to odpadnie i — wybacz porównanie, które przychodzi mi teraz do głowy — twoje skrzydła będą jak skrzydła anioła, czyste, lśniące i będziesz mógł się wznosić!

Czyż nie jest prawdą, mój synu, że podejmujesz konkretne postanowienia? Czyż nie jest prawdą, że dzięki braterskiej rozmowie i spowiedzi, przeżywanej z nadprzyrodzonym zmysłem, którego cię nauczono, zobaczysz siebie takim, jakim jesteś, twarzą w twarz z Bogiem, z pokorą? W kierownictwie duchowym nigdy nie przestawaj mówić o swoim życiu modlitewnym, o tym, jak ci idzie walka o świadomość obecności Bożej, o swoim duchu kontemplacyjnym.

Kontynuujmy teraz, dzieci, z dwoma tekstami z Pisma Świętego: jeden od świętego Łukasza, drugi od świętego Jana. Pan znalazł swoich pierwszych uczniów wśród łodzi i sieci i często porównywał pracę na rzecz dusz do łowienia ryb.

Czy pamiętasz ten cudowny połów ryb, kiedy sieci się rwały?3. Czasami w pracy apostolskiej sieć również pęka z powodu naszej niedoskonałości, a nawet gdy jest gorliwa, połów nie jest tak duży, jak mógłby być.

Do tego apostolskiego połowu, otwartego na wszystkie dusze, moglibyśmy zastosować tekst ze świętego Mateusza, który mówi o „sieci zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju”4 każdej wielkości i jakości, ponieważ w jej oczkach jest miejsce na wszystko, co pływa w wodach morza. Ta sieć nie pęka, mój synu, ponieważ to nie ty ani ja, ale nasza dobra Matka, Dzieło, wyruszyliśmy na połów ryb.

Nie chcę teraz mówić o połowie ani o tej ogromnej sieci. Chciałbym raczej, abyście rozważyli to, co święty Jan przekazuje nam w rozdziale 21: jak Szymon Piotr wyciągnął na brzeg i położył u stóp Jezusa sieć „pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech”5. To Chrystus, dzięki swojej szczególnej łasce powołania, wciągnął cię w tę sieć wielkich, wybranych ryb. Być może spojrzenie jego Matki poruszyło Go do tego stopnia, że udzielił ci, przez niepokalaną rękę Najświętszej Dziewicy, tego wielkiego daru.

Moje dzieci, zobaczcie, że wszyscy jesteśmy złapani w tę samą sieć. Sieć wewnątrz łodzi, którą jest Opus Dei z jego cudownymi wzorcami pokory, poświęcenia, pracy, miłości. Czy to nie jest piękne, moje dzieci? Czy zasłużyliście na to?

To jest moment, aby powiedzieć ponownie: dam się umieścić w łodzi, dam się pociąć, skruszyć, połamać, oszlifować, zjeść! Daję siebie! Mów to naprawdę! Czasami zdarza się, że kiedy otrzymujesz napomnienie, które ma na względzie twoją świętość, z powodu pychy buntujesz się, ponieważ masz swój własny osąd. Nie może on być pewny, ponieważ nikt nie jest dobrym sędzią we własnej sprawie. Nie przyjmujesz osądu Dyrektorów i masz pretensje do serdecznych napomnień twoich braci, kiedy udzielają ci upomnienia braterskiego…

Obyś chciał dać siebie, obyś potrafił dać siebie! Mów jednak Jezusowi Chrystusowi: Doświadczam pychy. Panie, uczyń mnie pokornym! A On ci odpowie: Abyś był pokorny, ucz się ode Mnie, a w ten sposób poznasz Mnie i poznasz siebie. Wypełniaj te Normy, które Ja, przez twego Założyciela, ci dałem. Wypełniaj te Normy. Pielęgnuj wiernie swoje życie wewnętrzne i bądź duszą modlitwy, duszą ofiarną. A Ja, mimo cierpień, których w tym życiu nie brakuje, uczynię cię szczęśliwym.

Mój synu, módl się twoją osobistą modlitwą, która nie potrzebuje dźwięku słów. I rozmawiaj z Panem twarzą w twarz, tylko ty i On. Przeciwieństwo tego, anonimowość to pójście na łatwiznę. Anonimowość ośmiela ludzi do robienia tysięcy rzeczy, których nie odważyliby się zrobić w pojedynkę. Tchórzliwa osoba, gdy jest w środku tłumu, nie waha się podnieść garści błota i nim rzucić. Chcę abyś, mój synu, w samotności swego serca — która jest samotnością w dobrym towarzystwie — stanął przed Bogiem Ojcem i powiedział Mu: Oddaję się!

Odważ się! Bądź śmiały, bądź dzielny! Kontynuuj swoją osobistą modlitwę i zobowiąż się: Panie, nigdy więcej! Nigdy więcej zwlekania, żadnego stawiania przeszkód, żadnego opierania się Twojej łasce. Chcę być tym dobrym zaczynem, który sprawia, że całe ciasto fermentuje.

Po tej modlitwie wstępnej, która jest aktem wiary, aktem miłości Boga, aktem skruchy, aktem nadziei — „wierzę mocno, że jesteś tutaj obecny, że mnie widzisz, że mnie słyszysz. Uwielbiam Cię z najgłębszą czcią, proszę Ciebie o przebaczenie za moje grzechy” — aktem dziękczynienia, aktem oddania się Matce Bożej… Po tej modlitwie, która już jest modlitwą myślną, zaangażujemy się, jak każdego ranka i każdego wieczoru w rozważanie jak być lepszym.

Dzieci moje! Dziś, gdy zaczynamy nowy rok liturgiczny, czas pełen czułości dla Odkupiciela, jest to dobry dzień, abyśmy zaczęli od nowa. Zacząć od nowa? Tak, zacząć od nowa. Ja — i wyobrażam sobie, że wy również — zaczynam od nowa każdego dnia, każdej godziny, za każdym razem, gdy dokonuję aktu skruchy, zaczynam od nowa.

Ad te Domine levavi animam meam: Deus meus, in te confido, non erubescam1; Ku Tobie wznoszę duszę moją, Boże mój, Tobie ufam: niech nie doznam wstydu. Czyż siłą Opus Dei nie jest zaufanie Panu? Przez wiele lat była to nasza modlitwa w czasach niezrozumienia, niemal brutalnego niezrozumienia: Non erubescam! Ale nie tylko my jesteśmy nierozumiani. Niezrozumienia doświadczają wszyscy ludzie, fizycznie i moralnie. Nie ma na świecie nikogo, kto — słusznie lub niesłusznie — nie powiedziałby, że jest niezrozumiany. Niezrozumiany przez krewnego, przyjaciela, sąsiada, kolegę... Ale jeśli ma dobre intencje od razu powie: Ad te Domine levavi animam meam. I będzie to kontynuował z psalmistą: Etenim universi, qui te exspectant, non confundentur2, bo wszyscy bowiem, co ufają Tobie, wstydu nie doznają.

In te confido… Tu już nie chodzi o nieporozumienia, ale o ludzi, którzy nienawidzą, o złe intencje niektórych. Lata temu w to nie wierzyłem, teraz wierzę: Neque irrideant me inimici mei3. Mój synu, synu mojej duszy, dziękuj Panu, że włożył w usta psalmisty te słowa, które napełniają nas wielką siłą. I pomyśl o czasach, kiedy byłeś zmartwiony, kiedy straciłeś spokój ducha, ponieważ nie wiedziałeś, jak zwrócić się do twego Pana — Dei tui, twojego Boga — i zaufaj Mu: ci ludzie nie będą z ciebie szydzić.

A zatem tam, w tej wewnętrznej walce duszy i w tej kolejnej walce na chwałę Bożą, aby prowadzić skuteczne apostolstwo w służbie Bogu, duszom i Kościołowi. W tych zmaganiach: wiara, ufność! „Ale, Ojcze, powiesz mi, a co z moimi grzechami?” A ja ci odpowiem: a co z moimi? Ne respicias peccata nostra, sed fidem4 I pamiętamy inne słowa Pisma Świętego: Quia tu es, Deus, fortitudo mea5: Już się nie boję, bo Ty, Panie, patrzysz na moją wiarę, bardziej niż na moje niedostatki i dajesz mi siłę. Te moje dzieci — przedstawiam was Bogu, wszystkich — są także moją siłą. Silny, zdeterminowany, opanowany, spokojny, zwycięski!

Ale pamiętajcie, bądźcie pokorni, bądźcie pokorni. Znamy bardzo dobrze glinę, z której jesteśmy ulepieni i dostrzegamy przynajmniej trochę naszej pychy i trochę naszej zmysłowości. Obyśmy odkryli, co przeszkadza naszej wierze, naszej nadziei i naszej miłości! I miejmy pogodę ducha. Poczujemy, że jesteśmy dziećmi Bożymi i pójdziemy naprzód w tym nowym roku. Poczujemy, że jesteśmy dziećmi Ojca, Syna i Ducha Świętego.

Z całą pewnością Pan wskazał nam drogę do Nieba i tak jak dał Prorokowi podpłomyk, tak i dał go nam, abyśmy szli naprzód tą drogą. Drogą, która może należeć do człowieka świętego lub letniego albo — nie chcę nawet o tym myśleć — człowieka złego. Vias tuas, Domine, demonstra mihi; et semitas tuas edoce me6: „Ukaż mi, Panie, drogi Twoje i naucz mnie Twoich ścieżek”. Pan nauczył nas drogi świętości. Czy ty o tym wszystkim myślisz?

Gdy mówię moją modlitwę na głos, to jak zawsze po to, byście mogli podążać za nią sami i byśmy wszyscy mogli trochę z niej skorzystać, chcąc odnaleźć początek mojego życia. Jak Bóg, nasz Pan, pokierował losem, by moje życie było normalne i zwyczajne, bez niczego nadzwyczajnego.

Urodziłem się w rodzinie chrześcijańskiej, jak to zwykle bywa w moim kraju, z przykładnymi rodzicami, którzy praktykowali i żyli swoją wiarą, pozostawiając mi wolność od najmłodszych lat, jednocześnie bacznie mnie obserwując. Starali się dać mi chrześcijańską formację, którą zdobyłem bardziej tam niż w szkole, chociaż od trzeciego roku życia chodziłem do szkoły kierowanej przez zakonnice, a od siódmego roku życia przez zakonników.

Co zamierzamy zrobić dzisiaj, w dniu, w którym obchodzimy święto Bożego Narodzenia? Po pierwsze, synowska modlitwa, bo to dla nas wspaniałe, że jesteśmy dziećmi Bożymi, umiłowanymi dziećmi Bożymi.

To właśnie mówi święty Paweł do Koryntian: Si qua ergo in Christo nova creatura, vetera transierunt: ecce facta sunt omnia nova. Omnia autem ex Deo, qui nos reconciliavit sibi per Christum1. Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto stało się nowe. Wszystko zaś to pochodzi od Boga, który pojednał nas z sobą przez Chrystusa i zlecił nam posługę jednania. Odtąd prawdziwie nowe życie. Mówiliśmy to tak wiele razy i wydaje się, że pozostaliśmy tylko przy naszych pragnieniach. Ale zawsze szliśmy trochę dalej. A dziś wieczorem Pan, przez swoją Matkę, ześle nam tak wiele nowych łask: abyśmy mogli wzrastać w miłości i w synostwie Bożym.

Musimy prosić Pana, abyśmy umieli odróżniać to, co jest dla Jego chwały, od tego, co Go obraża. Abyśmy wiedzieli, co jest dla dobra stworzeń, a co dla złego. Co uczyni nas szczęśliwymi, a co pozbawi nas szczęścia, wiecznego szczęścia i względnego szczęścia, jakie możemy osiągnąć tutaj na ziemi.

A dlaczego zawsze powinniśmy się modlić? Pan mówi nam przez Jeremiasza: Orabitis me, et ego exaudiam vos8. Ilekroć przychodzisz do mnie, ilekroć się modlisz, wysłucham cię. Exaudi, Domine, vocem meam9. Ja będę nasłuchiwał. Sam Chrystus Jezus, który jest naszym wzorem, modli się do Ojca. On, który był bardzo zjednoczony — niemożliwe jest oddzielenie Go od Ojca i Ducha Świętego — czy widzisz, jak wznosi swoje serce do Ojca przed każdym cudem? A kiedy miał wybrać pierwszych uczniów spędził noc na modlitwie, pernoctans in oratione10.

Z tego względu zawsze powinniśmy się modlić: oto dwa dzisiejsze postanowienia. A jak będziemy się modlić? Módlmy się dzięki czyniąc. Dziękujmy Bogu Ojcu, dziękujmy Jezusowi, który stał się dzieckiem za nasze grzechy. Który wyrzekł się samego siebie cierpiąc w Betlejem i na Krzyżu z otwartymi ramionami, wyciągniętymi w geście Wiecznego Kapłana. Nie podoba mi się obraz Jezusa Chrystusa kulącego się na krzyżu, pomarszczonego, jakby rozgniewanego. To nie tak! Cierpiał jako człowiek za nasze grzechy i odczuwał wszystkie bóle: biczowanie, ukoronowanie cierniem, uderzenia i szyderstwa… Ale On jest na Krzyżu, z godnością Wiecznego Kapłana, bez ojca i matki, bez rodowodu. Tam oddaje się cierpiąc z miłości. Dziękuję Mu, ponieważ dzięki Niemu, z Nim i w Nim, mogę nazywać siebie dzieckiem Bożym. To kolejny punkt do rozważenia: dziękczynienie, pomimo naszych nędz, pomimo naszych grzechów.

O co powinniśmy prosić? A o co dziecko prosi ojca? Tato…, księżyc! O absurdalne rzeczy. „Proście, a będzie wam dane, kołaczcie, a otworzą wam”11. Dlaczego nie moglibyśmy prosić Boga? Przecież prosiliśmy naszych ojców o wszystko. Proście o księżyc, a On wam go da. Proście Go bez obawy o wszystko czego pragniecie. On zawsze wam to da w taki czy inny sposób. Proście z ufnością. Quærite primum regnum Dei…12 Szukaj najpierw tego, co jest na chwałę Boga i co jest dla sprawiedliwości dusz, co je jednoczy, co je podnosi, co je łączy. A całą resztę On nam dodatkowo da!

Moje dzieci, skończyłem. Nie powiedziałem nic własnego. Wszystko jest w Piśmie Świętym: to duch Jezusa Chrystusa i On chciał tego dla swojego Dzieła.

I życzę „dobrej Wielkiej Nocy Narodzenia”, jak mawiają tam skąd pochodzę. Niech Bóg was błogosławi. Teraz, zanim stąd wyjdę, udzielam wam mojego błogosławieństwa.

Moje dzieci i ja musimy być pośród świata, pośrodku ulicy, pośrodku naszej pracy zawodowej, każdy na swoim miejscu. Dusze kontemplacyjne, dusze, które nieustannie rozmawiają z Panem, w obliczu tego, co wydaje się dobre i tego, co wydaje się złe. Ponieważ dla dziecka Bożego wszystko jest urządzone dla naszego dobra. Dla ludzi wszystko wydaje się przesadne, gdy to co przychodzi nie jest dobre. Dla nas, mających do czynienia z Jezusem, mających zażyłość z Jezusem Chrystusem, naszym Panem i naszą Miłością, nie ma trudności ani złych wydarzeń: omnia in bonum!1.

Zażyłość z Chrystusem oznacza bycie duszami modlitwy. Musisz nauczyć się obcować z Panem od rana do wieczora. Musisz nauczyć się modlić przez cały dzień. Zobaczysz, jakie to pocieszenie, jaka radość, jak dobrze będziesz funkcjonować! Poza tym On tego chce. Mam tutaj w moim notatniku kilka tekstów z Pisma Świętego, które często czytam i nad którymi medytuję. Chciałbym, abyś zrobił to samo. Jedna sprawa — gdy ja powiem ci, że dobrze jest obcować z Naszym Panem na modlitwie… Jestem przecież starym księdzem, mam prawie siedemdziesiąt lat. Poza tym jestem Ojcem, którego Pan wybrał dla ciebie na ziemi tutaj, w tej wielkiej rodzinie Dzieła. Kocham cię całą moją duszą i nie mogę mówić wam czegoś innego… Ale — przede wszystkim — nie ja tylko wam mówię o tym, ale to Pan nam mówi.

Et omnia quæcumque petieritis in oratione credentes accipietis2. Święty Mateusz pisze: o cokolwiek prosić mnie będziecie na modlitwie, mając wiarę, wszystko mieć będziecie. A my potrzebujemy wielu rzeczy. Ta rodzina Opus Dei rozsiana po całym świecie, potrzebuje wielu błogosławieństw od Boga w nadchodzącym roku. Módlmy się całą naszą duszą, całą naszą wiarą, mówiąc naszemu Panu z uczuciem, każdy z nas w zaciszu naszego serca: Jezu, chcemy tego… Mówcie: chcemy tego, czego chce Ojciec i sprawa załatwiona, prawda? Dlatego, że ja też chcę tego, czego On chce. Więc to dla Niego ogromne zobowiązanie.

Iterum dico vobis, mówi nam święty Mateusz, quia, si duo ex vobis consenserint super terram, de omni re quamcumque petierint fiet illis a Patre meo qui in cælis est3. Wystarczy, że dwie osoby zgodnie poproszą. A są nas tysiące, którzy proszą o to samo. Jakie zabezpieczenie mamy! Jakże pewną nadzieję! To prawdziwie Boża, nadprzyrodzona nadzieja, ponieważ bazuje na Miłości, wierze i słowach samego Jezusa Chrystusa.

W Ewangelii są cudowne słowa. Wszystkie są cudowne: „Nikt nie zna Ojca, tylko Syn i ten, komu Syn zechce Go objawić”4. Od tego dnia chciał, abyście wraz ze mną poczuli, że zawsze jesteście dziećmi Bożymi, tego Ojca, który jest w niebie i który da nam wszystko, o cokolwiek poprosimy w imię Jego Syna.

Moje dzieci, omnia quæcumque orantes petitis, credite quia accipietis, et evenient vobis5. To jest od świętego Marka: „o cokolwiek prosicie w modlitwie, wierzcie, że będzie wam dane”. A jak się prosi Boga, naszego Pana? Tak jak prosi się matkę, tak jak prosi się brata: czasem spojrzeniem, czasem gestem, czasem dobrym zachowaniem. Aby ich uszczęśliwić, okazać im uczucie, czasem słowami. A zatem: proś w ten sposób. Wszystkie ludzkie sposoby układania sobie relacji z drugą osobą muszą zostać przez nas wprowadzone, abyśmy mogli modlić się i obcować z Bogiem.

Święty Łukasz: Omnis enim qui petit accipit, et qui quærit invenit, et pulsanti aperietur6. Pan wysłuchuje każdego, kto o coś prosi, ale musimy prosić z wiarą, jak powiedziałem wcześniej, zwłaszcza jeśli jest nas co najmniej dwóch, a jest nas tyle tysięcy.

Si quid petieritis Patrem in nomine meo, dabit vobis7. To jest ze świętego Jana: Jeśli o cokolwiek prosić będziecie Ojca w imię moje, da wam, w imię Jezusa. Kiedy przyjmujesz Go w Eucharystii każdego dnia, powiedz Mu: Panie, w Twoje imię proszę Ojca… I proście Go o wszystko co jest konieczne, abyśmy mogli lepiej służyć Kościołowi Bożemu i lepiej pracować na chwałę Pana: Ojca i Syna i Ducha Świętego; Błogosławionej Trójcy, jednego Boga.

Petite et accipietis, ut gaudium vestrum sit plenum8: proście, a otrzymacie i będziecie napełnieni radością. To gaudium cum pace*, o które prosimy Pana każdego dnia w naszych Preces, jest rzeczywistością w życiu dziecka Bożego, które działa — z jego zmaganiami, z jego małymi rzeczami, z jego błędami; mam tak wiele błędów… będziesz miał kilka — który ma dobre relacje z Panem, ponieważ go kocha, ponieważ go miłuje. On koniecznie da temu mojemu dziecku to, o co prosi, a ponadto radość, której nic na ziemi nie może odebrać jego sercu.

Mędrcy przybyli do Betlejem. Ewangelie apokryficzne, które zwykle zasługują na pobożne rozważanie, nawet jeśli nie zasługują na wiarę, opowiadają, jak składają swoje dary u stóp Dzieciątka. Jak adorują Go pełni szacunku, znajdując Króla, którego szukali. Nie w królewskim pałacu ani w otoczeniu licznych sług, ale w żłobie, między wołem a osiołkiem, owiniętego w pieluszki, w ramionach Matki i świętego Józefa, jak kolejne dziecko, które właśnie przyszło na świat.

Święty Mateusz fragment swojej Ewangelii, który Kościół proponuje nam dzisiaj, kończy słowami: „A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny”5. Niezwykli ludzie swoich czasów, posiadacze uznanej wiedzy, zwracają uwagę na sen. Po raz kolejny ich zachowanie nie jest zbyt logiczne. Tak wiele rzeczy po ludzku nielogicznych, ale pełnych Bożej logiki jest również w naszym życiu!

Moje dzieci, zbliżmy się do grona utworzonego przez tę ziemską trójcę: Jezusa, Maryję, Józefa. Jednak stoję z boku. Nie mam odwagi podejść do Jezusa, ponieważ widoczne są wszystkie moje nędze: przeszłość, teraźniejszość. Czuję się zawstydzony, ale rozumiem też, że Jezus Chrystus patrzy na mnie z czułością. Potem idę do Jego Matki i do świętego Józefa, człowieka tak mało zauważanego przez wieki, który był Jego ojcem na ziemi. A Jezusowi mówię: Panie, naprawdę chciałbym być Twój, aby moje myśli, moje uczynki, całe moje życie były Twoje. Ale widzisz: ta biedna ludzka nędza sprawiła, że tyle razy dreptałem w kółko…

Chciałbym być Twój od pierwszej chwili: od pierwszego uderzenia mego serca, od pierwszej chwili, w której zacząłem korzystać z rozum. Nie jestem godzien być — i bez Twojej pomocy nigdy nie stanę się Twoim bratem, Twoim synem i Twoją miłością. Ty bądź moim bratem i moją miłością, a ja Twoim synem.

A jeśli nie mogę wziąć Chrystusa i przytulić Go do mego serca, stanę się mały. Możemy to zrobić, i to w naszym duchu, w naszym duchu rodzinnym. Uczynię się małym i pójdę do Maryi. Jeśli Ona trzyma swojego Syna Jezusa na prawym ramieniu, ja, który również jestem Jej synem, będę miał tam swoje miejsce. Matka Boża obejmie mnie drugą ręką i przytuli nas razem do swojej piersi.

Wybaczcie mi, moje dzieci, że mówię wam te rzeczy, które wydają się nonsensem. Ale czyż nie jesteśmy duszami kontemplacyjnymi? Takie rozważanie może nam pomóc, jeśli to konieczne, odzyskać nasze życie. Może napełnić nas tak wieloma pociechami i tak wielką siłą.

Przed Panem, a przede wszystkim przed Panem — Dzieciątkiem, bezbronnym, potrzebującym — wszystko będzie czystością. I zobaczę, że nawet jeśli mam, jak wszyscy ludzie, brutalną zdolność obrażania Go, bycia bestią, to nie jest to powód do wstydu, jeśli służy nam to do walki, do okazywania miłości. Jeśli jest to dla nas okazja, aby wiedzieć, jak po bratersku obchodzić się ze wszystkimi ludźmi, ze wszystkimi stworzeniami.

Konieczne jest ciągłe dokonywanie aktu skruchy, nawrócenia, poprawy: podnoszenia się po upadkach. Tak, Panie, który nas słyszysz. Pozwoliłeś, po upadku rodzaju ludzkiego z naszymi pierwszymi rodzicami, na bestialstwo tego stworzenia zwanego człowiekiem. Dlatego, jeśli kiedykolwiek nie będę mógł być w ramionach Twojej Matki, obok Ciebie, stanę obok tego woła i tego osiołka, które towarzyszyły Ci przy wrotach. Będę psem podwórkowym. Stamtąd będę patrzył na ciebie czułym wzrokiem, próbując jakby bronić tego domu. W ten sposób znajdę u Twego boku ciepło, które oczyszcza; miłość Boga, która czyni z bestii, jaką wszyscy ludzie mają w sobie, dziecko Boże; coś, czego nie można porównać z żadną wielkością na ziemi.

To jest nasze życie, moje dzieci, życie szlachetnego i dobrego małego osiołka, który czasami tarza się po ziemi z podniesionymi nogami i rży. Ale zazwyczaj jest wierny, dźwiga ciężar, który się na niego nakłada i zadowala się posiłkiem. Zawsze takim samym, surowym i nieobfitym i ma twardą skórę do pracy. Poruszyła mnie postać małego osiołka, który jest oddany i nie zrzuca swojego brzemienia. Jestem małym osiołkiem. Panie: oto jestem. Nie myślcie, moje dzieci, że to głupota. Nie jest. Mówię wam o sposobie modlitwy, którego używam — i to idzie dobrze.

I oddaję mój grzbiet Matce Bożej, która trzyma swego Syna w ramionach i idziemy do Egiptu. Później ponownie użyczę Mu mojego grzbietu, aby mógł na nim usiąść: Perfectus Deus, perfectus Homo!6. I stanę się tronem Boga.

Jakiż pokój dają mi te rozważania! Jakiż pokój musi nam dawać świadomość, że Pan zawsze nam przebacza, że tak bardzo nas kocha, że tak dobrze zna ludzkie słabości, że wie z jak podłej gliny jesteśmy ulepieni. Ale także wie, że tchnął w nas oddech, życie, które jest Boże. Oprócz tego daru, który należy do porządku natury, Pan obdarzył nas łaską, która pozwala nam żyć Jego życiem. I daje nam sakramenty, strumienie tej Bożej łaski. Przede wszystkim chrzest, przez który stajemy się częścią rodziny Boga.

Nie mogę ukryć przed wami, moje dzieci, że cierpię widząc, jak nakazuje się opóźniać udzielanie chrztu dzieciom. Gdy wiem, że niektórzy odmawiają im chrztu bez żadnych gwarancji, których wielu rodziców z trudem będzie w stanie spełnić. W ten sposób pozostawiają je poganami, „dziećmi gniewu”7, niewolnikami szatana. Cierpię bardzo, gdy widzę, że chrzest noworodków jest celowo opóźniany, ponieważ wolą później celebrować tak zwaną ceremonię wspólnotową, z wieloma dziećmi w tym samym czasie, tak jakby Bóg potrzebował tego, aby zamieszkać w każdej duszy.

Potem myślę o moich rodzicach, którzy zostali ochrzczeni tego samego dnia, w którym się urodzili, chociaż urodzili się zdrowi. A moi dziadkowie byli po prostu dobrymi chrześcijanami. Teraz jednak niektórzy, którzy nazywają siebie autorytetami, uczą owczarnię Bożą, jak od samego początku powinna postępować z oziębłością słabej wiary.

Wspominając naszych zmarłych myślę o moich rodzicach — których nie z ich winy skazaliśmy na cierpienie, choć czasami było to konieczne — oby Pan mógł im hojnie odpłacić w niebie. Pomyślmy o naszych braciach i siostrach, którzy są już w Niebie. Proszę ich, ponieważ należą do Kościoła triumfującego. Tak, Panie, triumfującego. To nieprawda, że tak nie jest. Aby połączyli się z tymi, którzy są w czyśćcu i aby pomagali w dziękczynieniu, tym z nas, którzy są w drodze na ziemi i dlatego narażeni są na ryzyko, że nie dotrą do celu.

Zawsze ritornello — powtarzajmy jak refren: ut sit, ut sit, ut sit! Gratias tibi, Deus, gratias tibi! Cierpimy, ale nie jesteśmy nieszczęśliwi: żyjemy z radością licząc na Twoją pomoc. Pro universis beneficiis tuis, etiam ignotis. Nie mam nic, żadnych ludzkich przywilejów, żadnego honoru, żadnych zasług… Ale Ty dajesz mi wszystko, kiedy chcesz i jak chcesz. Boże mój, Ty jesteś Miłością!

Moje dzieci, nie trzymajcie się zbyt mocno tego co mówię, co najwyżej nieznacznie. Niech każdy modli się modlitwą, która najbardziej mu odpowiada. W Dziele jest miejsce dla wszystkich osobistych ścieżek prowadzących do Boga.

Martwimy się o Święty Kościół. Dzieło mnie nie niepokoi: jest pełne kwiatów i owoców. Jest to bujny las, który łatwo się przesadza i zapuszcza korzenie we wszystkich miejscach, we wszystkich rasach, we wszystkich rodzinach. Czterdzieści cztery lata! Nie martwię się o Dzieło, ale jakim cudem nie umarłem tysiąc razy? Wydaje mi się, że śniłem. Sen bez kolorów tego pięknego brązu Kastylii ani mojej dobrej ziemi Aragonii. W tym śnie byłem za mały. Ty, Panie, zawsze dajesz więcej. Z moich ust, z tych splamionych ust słuszne jest, że przy tak wielu okazjach moje dzieci słyszą słowa, by marzyć obficie z rozmachem wezbranej ogromnej rzeki, fluvium pacis1 na całym świecie. Marzcie, a zawsze będzie za mało.

Panie, jesteś zadowolony, kiedy przychodzimy do Ciebie z naszym trądem, z naszą słabością, z naszym bólem i naszą skruchą. Kiedy pokazujemy Ci nasze rany, abyś mógł nas uzdrowić, abyś mógł sprawić, że brzydota naszego życia zniknie. Bądź błogosławiony!

Spraw, aby wszystkie moje dzieci zrozumiały, że mamy obowiązek Tobie zadośćuczynić, nawet jeśli sami jesteśmy popękani jak suche błoto i potrzebujemy innych, aby nas podtrzymywali. Pomóż nam być wiernymi naszemu zobowiązaniu do miłości, ponieważ Ty jesteś siłą, której potrzebuje nasza opieszałość, zwłaszcza gdy żyjemy pośród okrucieństwa wrogów toczących batalię.

Postanawiam udać się ponownie w pokutnej podróży, w dziękczynieniu, do pięciu sanktuariów maryjnych, aby znaleźć lekarstwo. Wiem, że pierwszą rzeczą, jakiej pragniesz jest to, abyśmy udali się do Twojej Matki — Ecce Mater tua!24 — i do naszej Matki. Pójdę tam w duchu miłości, wdzięczności i zadośćuczynienia, bez rozgłosu.

Spraw, abyśmy byli surowi dla siebie i wyrozumiali dla innych. Spraw, abyśmy nigdy nie znużyli się sianiem dobrej nauki w sercach dusz, opportune et importune25, w każdym czasie, naszymi myślami, które prowadzą nas do postawienia się w Twojej obecności; naszymi żarliwymi pragnieniami, naszymi przynaglającymi prośbami, naszym życiem jako Twoje dzieci.

Spraw, abyśmy mogli wprowadzić w sumienia wszystkich wspaniałą, cudowną możliwość życia poprzez obcowanie z Tobą, bez nadmiernej wrażliwości. Czy tego, co nam dajesz, szukam z radością? Panie, jesteś błogosławiony! Jeśli nie chcesz, nie dawaj nam tego pocieszenia, ale nie możemy myśleć, że pragnienie go jest czymś złym. To dobra rzecz, tak jak wtedy, gdy pragniemy smaku owocu, jedzenia. Dzieci, to część sposobu działania Boga.

Spraw, aby nie brakowało nam Bożych pociech, a kiedy chcesz, abyśmy byli ich pozbawieni, abyśmy zrozumieli, że traktujesz nas jak dorosłych, że nie dajesz nam mleka, które podaje się noworodkowi, ani kaszki, którą karmi się dziecko, które ma dopiero pierwsze zęby. Obdarz nas spokojem, abyśmy zrozumieli, że dajesz nam solidne pożywienie dla tych, którzy radzą sobie sami. Ale błagam Cię, abyś raczył dać nam trochę miodu, ponieważ ta chwila jest tak bolesna dla nas wszystkich.

Proszę Cię przez pośrednictwo Maryi, czyniąc mojego ojca i pana świętego Józefa moim orędownikiem, wzywając Aniołów i Wszystkich Świętych; dusze, które są w Twojej chwale i cieszą się wizją błogosławieństwa, aby wstawiali się za nami, abyś mógł zesłać nam dary Ducha Świętego.

Modlę się również, abyśmy uświadomili sobie, że to Ty przychodzisz w Sakramencie Ołtarza i że kiedy znikają postacie, Ty, mój Boże nie odchodzisz. Ty pozostajesz! Działanie Parakleta zaczyna się w nas i nigdy nie jest tylko jedną Osobą: są Trzy, Jeden Bóg. To nasze ciało i ta nasza dusza, to biedne stworzenie, ten biedny człowiek, którym jestem, niech zawsze wie, że jest jak tabernakulum, w którym zasiada Najświętsza Trójca.

Moje córki i synowie, powiedzcie ze mną: wierzę w Boga Ojca, wierzę w Boga Syna, wierzę w Boga Ducha Świętego, wierzę w Trójcę Świętą. I z pomocą mojej Matki, Najświętszej Maryi Panny, będę się starał mieć tyle miłości, że stanę się na tej pustyni wielką oazą, w której Bóg może się powtórnie narodzić. Cor contritum et humiliatum, Deus, non despicies!26. Pan nie lekceważy sercami skruszonych i pokornych.

Osobista świętość: to jest ważna rzecz, moje córki i synowie, jedyna konieczność6. Mądrość polega na poznaniu Boga i miłowaniu Go. I przypomnę wam za świętym Pawłem, abyście nigdy nie byli zaskoczeni, że nosimy ten skarb w glinianych naczyniach: Habemus autem thesaurum istum in vasis fictilibus7. Naczynia tak kruche, że łatwo je rozbić, ut sublimitas sit virtutis Dei et non ex nobis8, aby można było rozpoznać, że całe to piękno i moc należą do Boga, a nie do nas. Pismo Święte mówi również, że „jak naczynie stłuczone jest wnętrze głupiego: nie zatrzyma żadnej wiedzy”9. W ten sposób Duch Święty uczy nas, że nie możemy być jak niemowlęta lub głupcy. Mamy być silnymi dziećmi Bożymi. Mamy być w naszych działaniach i w naszej pracy zawodowej, mając nieustannie świadomość Bożej obecności, która sprawia, że żyjemy w dążeniu do doskonałości w rzeczach małych. Musimy trzymać naczynie nietknięte, aby Boży eliksir nie został rozlany.

Naczynie nie ulega rozbiciu, jeśli wszystko kierujemy ku Bogu, nawet nasze namiętności. Namiętności same w sobie nie są ani dobre, ani złe. Od każdego zależy, czy je ujarzmi, a wtedy są dobre, choćby z tego negatywnego powodu: Quia virtus in infirmitate perficitur10. Ponieważ odczuwając tę moralną ułomność, jeśli ją przezwyciężymy i odzyskamy zdrowie, zyskujemy lepsze relacje z Bogiem, więcej świętości.

Gdy ktokolwiek z was lub ja mówimy o życiu wewnętrznym, o kontaktach z Bogiem, to jest wielu ludzi — nawet tych, którzy powinni przekonywać dusze do podążania tą wewnętrzną drogą — którzy patrzą na nas jak na szaleńców lub błaznów, ponieważ w żaden sposób nie wierzą, że te intymne relacje z Panem mogą zostać osiągnięte. To bolesne, że muszę ci to powiedzieć, ale to prawda.

Wiecie doskonale, że taka przyjaźń może i musi zaistnieć, że jest ona koniecznością dla naszych dusz. Jeśli nie masz tej relacji z Bogiem, nie będziesz skuteczny ani nie będziesz w stanie pełnić tej wspaniałej służby dla Kościoła, dla swoich braci, dla wszystkich dusz, której oczekuje Pan i Dzieło.

Pomódl się tymi słowami, które kieruję do ciebie. Wejdź w swoje serce, ze światłem, które daje ci Duch Święty, aby usunąć wszystko, co może rozbić naczynie; wszystko, co może okraść cię z jedności życia. Musicie być ludźmi — zawsze wam to przypominam — którzy nie dziwią się, kiedy czują, że noszą w sobie bestię.

W tym pięknym Tabernakulum, które moje dzieci wykonały z tak wielką miłością i które umieściliśmy tutaj, kiedy nie mieliśmy nawet wystarczająco dużo pieniędzy na jedzenie. W tego rodzaju pokazie luksusu, który wydaje mi się wartym grosz i naprawdę nim jest, aby Cię przechowywać, umieściłem dwa lub trzy szczegóły. Najbardziej interesujące jest to zdanie nad drzwiami: Consummati in unum!3. Ponieważ to tak, jakbyśmy wszyscy byli tutaj przyklejeni do Ciebie, nie opuszczając Cię ani w dzień, ani w nocy, w dziękczynieniu i — dlaczego nie — proszący o przebaczenie. Myślę, że gniewasz się, ponieważ to mówię. Zawsze nam przebaczałeś. Zawsze jesteś gotów przebaczyć błędy, pomyłki, owoce zmysłowości czy pychy.

Consummati in unum! Poprzez zadośćuczynienie…, poprzez uwielbienie…, poprzez dziękczynienie, które jest wielkim obowiązkiem. Nie jest to obowiązek tej chwili, dnia dzisiejszego, czasu, który ma być wypełniony jutro — nie! Jest to stały obowiązek, przejaw nadprzyrodzonego życia, ludzki i Boży sposób odpowiadania Twojej Miłości, która jest Boża i ludzka.

Sancta Maria, Spes nostra, Sedes sapientiæ! Daj nam mądrość niebios, abyśmy zachowywali się w sposób, który jest przyjemny w oczach Twojego Syna i Ojca i Ducha Świętego, jedynego Boga, który żyje i króluje na wieki wieków.

Święty Józefie, nie mogę oddzielić Cię od Jezusa i Maryi. Święty Józefie, dla którego zawsze miałem nabożeństwo i rozumiem, że powinienem kochać Cię coraz bardziej każdego dnia i głosić to na cztery strony świata, ponieważ jest to sposób, aby okazywać miłość między ludźmi: mówiąc kocham Cię! Święty Józefie, nasz ojcze i panie, w ilu miejscach wypowiedziano już to samo zdanie, te same słowa, wzywając Cię! Święty Józefie, nasz ojcze i panie, wstawiaj się za nami!

Życie chrześcijańskie na tej spoganizowanej ziemi, na tej oszalałej ziemi, w tym Kościele, który nie wydaje się być Twoim Kościołem, ponieważ w każdej jego części są ludzie jak szaleńcy — nie słuchają, sprawiają wrażenie, że nie są zainteresowani Tobą. Nie kochają Cię, a nie znając Cię, zapomnieli o Tobie. To życie, które, jeśli jest ludzkie — powtarzam — musi być również Boże dla nas i będzie boskie, jeśli będziemy Cię dobrze traktować. I będziemy Cię dobrze traktować, nawet gdybyśmy musieli wydeptać wiele ścieżek w przedsionkach, nawet gdybyśmy musieli prosić o wiele audiencji. Ale nie musimy prosić o żadną! Jesteś tak wszechmocny, nawet w swoim miłosierdziu, że będąc Panem panów i Królem panujących, uniżasz się aż do czekania, jak biedne dziecko, które przychodzi do naszego progu. My nie czekamy na Ciebie, Ty czekasz na nas nieustannie.

Czekasz na nas w Niebie, w Raju. Czekasz na nas w Świętej Hostii. Czekasz na nas w modlitwie. I jesteś tak dobry, że kiedy jesteś tam ukryty przez Miłość, ukryty w sakramentalnych postaciach — i mocno w to wierzę — będąc naprawdę, prawdziwie i substancjalnie z Twoim Ciałem i Twoją Krwią, z Twoją Duszą i Twoim Bóstwem. Jest tam również Najświętsza Trójca: Ojciec, Syn i Duch Święty. Co więcej, poprzez zamieszkanie Parakleta, Bóg jest w centrum naszych dusz i szuka nas. W pewnym sensie scena z Betlejem powtarza się każdego dnia. I możliwe, że — nie ustami, ale czynami — czasami mówimy: Non est locus in diversorio4, nie ma dla Ciebie miejsca w moim sercu. Panie, przebacz mi!

Przypisy
5

Por. Rz 8, 21.

6

Por. J 8, 32.

7

Por. Mt 7, 21.

*

W poniższych akapitach św. Josemaría używa porównania „łodzi”, aby w rzeczywistości odnieść się do dwóch łodzi: Kościoła i Dzieła. Opuszczenie Kościoła oznacza narażenie własnego zbawienia na poważne niebezpieczeństwo, podczas gdy opuszczenie Dzieła nie, chyba że oznacza to również opuszczenie łodzi Kościoła lub świadome lekceważenie woli Bożej, znanej jako taka. W obu przypadkach zawsze jest czas na powrót do Chrystusa, jak mówi dalej (przyp. red.).

8

Liturgia Środy Popielcowej.

9

J 6, 44.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
7

Mt 11, 29.

8

Por. 2 Sm 22, 2.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
9

Por. 1 Kor 4, 13.

10

Wykupiłem cię, wezwałem cię po imieniu; tyś moim! Iz 43, 1.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
3

Por. Łk 5, 6.

4

Mt 13, 47.

5

J 21, 11.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
1

Antyfona na wejście Ps 25(24), 1-3.

2

Tamże.

3

Niech moi wrogowie nie triumfują nade mną. Tamże.

4

Nie zaważaj na grzechy nasze, lecz na wiarę. Mszał Rzymski.

5

Ponieważ Ty Boże jesteś moją siłą. Ps 43(42), 2.

6

Antyfona na wejście Ps 24, 4.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
1

2 Kor 5, 17-18.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
8

Por. Jr 29, 12.

9

Usłysz, Panie, głos mój. Ps 26(25), 7.

10

Łk 6, 12.

11

Mt 7, 7.

12

Por. Mt 6, 33.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
1

Por. Rz 8, 28.

2

Mt 21, 22.

3

Mt 18, 19.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
4

Mt 11, 27.

5

Mk 11, 24.

6

Łk 11, 10.

7

J 16, 23.

8

J 16, 24.

*

„To gaudium cum pace… w naszych Preces”: odnosi się do jednej z modlitw Preces odmawianej codziennie przez członków Opus Dei (przyp. red.).

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
5

Mt 2, 12.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
6

Symbol Atanazjański.

7

Por. Ef 2, 3.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
1

Por. Iz 66, 12.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
24

Por. J 19, 27.

25

Por. 2 Tm 4, 2.

26

Ps 51(50), 19.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
6

Por. Łk 10, 42.

7

2 Kor 4, 7.

8

Tamże.

9

Syr 21, 14.

10

Por. Kor 4, 7.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
3

J 17, 23.

4

Por. Łk 2, 7.

Odniesienia do Pisma Świętego