Uniwersytet, ognisko kultury najwyższego formatu

O ósmej wieczorem 25 października 1960 r. w sali przyjęć ratusza miejskiego odbyła się ceremonia nadania tytułu Honorowego Syna Pampeluny księdzu Josemaríi Escrivie de Balaguer. Po odczytaniu przez Sekretarza Rady Miejskiej, Pana Ignacio Sanz, tekstu aktu przyjętego jednogłośnie na sesji plenarnej Rady Miejskiej w dniu 21 września, Burmistrz Pampeluny, Pan Miguel Javier Urmeneta, wygłosił serdeczne przemówienie, na które Kanclerz Uniwersytetu Nawarry odpowiedział przemówieniem zamieszczonym poniżej.


Panie Burmistrzu:

Otrzymując z pańskich rąk zaszczytny tytuł adoptowanego syna tego szlachetnego miasta Pampeluny, nie popadnę w fałszywą pokorę mówiąc, że nie zasługuję na tak wysokie wyróżnienie. Gdybym tak nie zrobił, byłbym nieprawdomówny i obraziłbym waszą sprawiedliwość.

Tak, myślę, że to słuszne, że ta błogosławiona ziemia Nawarry powinna uważać mnie za jednego ze swoich synów, ponieważ choć prawdą jest, że nie miałem szczęścia urodzić się nad Argą, to niemniej prawdą jest, że od jakiegoś czasu okazuję jej synowskie uczucie, dając jej tak wielu moich synów, z których niektórzy spędzili najlepsze życie na nauczaniu w Studium Generalnym, a inni zostali ukształtowani w tej czystej atmosferze szacunku, wiary i lojalności.

Nie może być większego dowodu przywiązania niż ten, który dałem Pampelunie, wybierając ją spośród wszystkich miast Hiszpanii na siedzibę pierwszego Uniwersytetu Opus Dei. A tytuł, który mi teraz wręcza Pan, Panie Burmistrzu, jest niczym innym jak poświadczeniem, które potwierdza drukowanymi literami tę żywą rzeczywistość w moim sercu.

Mieszkam za granicą już od wielu lat; Bóg wie, że nie dla własnej przyjemności, chociaż robię to z całego serca. A jednak każdego dnia jestem bardziej hiszpański, a jednocześnie bardziej uniwersalny, bardziej katolicki.

Kocham tę moją ojczyznę całym sercem, z jej zaletami i wadami, z jej bogatą różnorodnością regionów, ludzi i języków. Uwielbiam przemierzać tereny Kastylii – krajobraz ziemnych bruzd i nieba – który tworzy ludzi i ich kształtuje; czuję się Katalończykiem w Katalonii i jestem Aragończykiem z urodzenia; podziwiam żyzne równiny Levante, bielone wioski Andaluzji, solidną strukturę Gór. Ale mam słabość – wszyscy mamy słabości – a tą słabością jest Nawarra, ponieważ ta soczysta kraina buków i ściernisk, z jej niezachwianą wiarą, przywiązaniem do tradycji, cichą pracowitością i nieskalaną moralnością, wydaje się, jakby została specjalnie zaaranżowana przez Boga, aby dzieła powszechnego apostolstwa przyniosły tutaj owoce, które są tu zasiane z hojnymi rękami, dającymi pewność dobrych zbiorów.

I to jest to, co Opus Dei chce robić, mając szerokie horyzonty. Chcemy uczynić z Nawarry centrum kulturalne pierwszego rzędu w służbie naszej Matki Kościoła; chcemy, aby kształcili się tu ludzie uczeni z chrześcijańską wizją życia; chcemy, aby nauka zakorzeniona w najsolidniejszych zasadach była kultywowana w tym środowisku, które sprzyja spokojnej refleksji i aby jej światło rozchodziło się na wszystkie dziedziny wiedzy. Nieraz mówiłem, że największym wrogiem Boga jest ignorancja; jestem o tym przekonany. Dlatego chcę, aby każdy z nas walczył w bitwie o doktrynę; dlatego ekscytuje mnie myśl, że wy, którzy zawsze byliście w awangardzie, jeśli chodzi o obronę naszej Świętej Wiary Katolickiej z bronią w ręku, staniecie na czele tych, którzy bronią jej korzystając z rozumu.

W ten sposób służymy Kościołowi, Ojczyźnie, a także temu miastu. Nie ulega wątpliwości, że dziś Pampeluna jest bardziej znana na świecie ze swojego Studium Generalnego niż ze święta Sanfermin, choć to ostatnio jest bardzo sławne. Wielu studentów z różnych krajów zostało tu wykształconych i coraz więcej będzie tu przyjeżdżać; a kiedy wracają do swoich ojczyzn, zostawiają w tych murach z kamieni, które zostały nadgryzione przez lata, strzęp ich duszy, który nadal ich wzywa, gdziekolwiek się znajdują.

Dziękujemy wszystkim za hojną współpracę, bez której nasze przedsięwzięcie nie byłoby możliwe. Dziękujemy władzom kościelnym i cywilnym za serdeczne przyjęcie. I wreszcie – zostawiłem to na koniec, aby nie dać się ponieść emocjom – wielkie dzięki również dla Władz Miasta i dla Pana, Panie Burmistrzu, za wysoki zaszczyt, jakim mnie obdarzyliście z taką szczerością i życzliwością. Może mnie Pan od teraz traktować jako kolejną osobę z Pampeluny i zapewniam, że ten cenny tytuł, którym mnie Pan dziś obdarzył, będzie dla mnie najlepszą zachętą w moich codziennych staraniach.

Ten rozdział w innym języku