Zestawienie punktów

Znaleziono 7 punktów w «Rozmowy z Panem», które dotykają tematu Skrucha.

Po tej modlitwie wstępnej, która jest aktem wiary, aktem miłości Boga, aktem skruchy, aktem nadziei — „wierzę mocno, że jesteś tutaj obecny, że mnie widzisz, że mnie słyszysz. Uwielbiam Cię z najgłębszą czcią, proszę Ciebie o przebaczenie za moje grzechy” — aktem dziękczynienia, aktem oddania się Matce Bożej… Po tej modlitwie, która już jest modlitwą myślną, zaangażujemy się, jak każdego ranka i każdego wieczoru w rozważanie jak być lepszym.

Dzieci moje! Dziś, gdy zaczynamy nowy rok liturgiczny, czas pełen czułości dla Odkupiciela, jest to dobry dzień, abyśmy zaczęli od nowa. Zacząć od nowa? Tak, zacząć od nowa. Ja — i wyobrażam sobie, że wy również — zaczynam od nowa każdego dnia, każdej godziny, za każdym razem, gdy dokonuję aktu skruchy, zaczynam od nowa.

Ad te Domine levavi animam meam: Deus meus, in te confido, non erubescam1; Ku Tobie wznoszę duszę moją, Boże mój, Tobie ufam: niech nie doznam wstydu. Czyż siłą Opus Dei nie jest zaufanie Panu? Przez wiele lat była to nasza modlitwa w czasach niezrozumienia, niemal brutalnego niezrozumienia: Non erubescam! Ale nie tylko my jesteśmy nierozumiani. Niezrozumienia doświadczają wszyscy ludzie, fizycznie i moralnie. Nie ma na świecie nikogo, kto — słusznie lub niesłusznie — nie powiedziałby, że jest niezrozumiany. Niezrozumiany przez krewnego, przyjaciela, sąsiada, kolegę... Ale jeśli ma dobre intencje od razu powie: Ad te Domine levavi animam meam. I będzie to kontynuował z psalmistą: Etenim universi, qui te exspectant, non confundentur2, bo wszyscy bowiem, co ufają Tobie, wstydu nie doznają.

In te confido… Tu już nie chodzi o nieporozumienia, ale o ludzi, którzy nienawidzą, o złe intencje niektórych. Lata temu w to nie wierzyłem, teraz wierzę: Neque irrideant me inimici mei3. Mój synu, synu mojej duszy, dziękuj Panu, że włożył w usta psalmisty te słowa, które napełniają nas wielką siłą. I pomyśl o czasach, kiedy byłeś zmartwiony, kiedy straciłeś spokój ducha, ponieważ nie wiedziałeś, jak zwrócić się do twego Pana — Dei tui, twojego Boga — i zaufaj Mu: ci ludzie nie będą z ciebie szydzić.

A zatem tam, w tej wewnętrznej walce duszy i w tej kolejnej walce na chwałę Bożą, aby prowadzić skuteczne apostolstwo w służbie Bogu, duszom i Kościołowi. W tych zmaganiach: wiara, ufność! „Ale, Ojcze, powiesz mi, a co z moimi grzechami?” A ja ci odpowiem: a co z moimi? Ne respicias peccata nostra, sed fidem4 I pamiętamy inne słowa Pisma Świętego: Quia tu es, Deus, fortitudo mea5: Już się nie boję, bo Ty, Panie, patrzysz na moją wiarę, bardziej niż na moje niedostatki i dajesz mi siłę. Te moje dzieci — przedstawiam was Bogu, wszystkich — są także moją siłą. Silny, zdeterminowany, opanowany, spokojny, zwycięski!

Ale pamiętajcie, bądźcie pokorni, bądźcie pokorni. Znamy bardzo dobrze glinę, z której jesteśmy ulepieni i dostrzegamy przynajmniej trochę naszej pychy i trochę naszej zmysłowości. Obyśmy odkryli, co przeszkadza naszej wierze, naszej nadziei i naszej miłości! I miejmy pogodę ducha. Poczujemy, że jesteśmy dziećmi Bożymi i pójdziemy naprzód w tym nowym roku. Poczujemy, że jesteśmy dziećmi Ojca, Syna i Ducha Świętego.

Z całą pewnością Pan wskazał nam drogę do Nieba i tak jak dał Prorokowi podpłomyk, tak i dał go nam, abyśmy szli naprzód tą drogą. Drogą, która może należeć do człowieka świętego lub letniego albo — nie chcę nawet o tym myśleć — człowieka złego. Vias tuas, Domine, demonstra mihi; et semitas tuas edoce me6: „Ukaż mi, Panie, drogi Twoje i naucz mnie Twoich ścieżek”. Pan nauczył nas drogi świętości. Czy ty o tym wszystkim myślisz?

Excita, quæsumus, Domine, potentiam tuam, et veni7 Wzbudź potęgę Twoją, prosimy Cię, Panie i przybądź. Jak dobrze zna nas Kościół! Widać to w liturgii, która jest modlitwą Kościoła. Sprawdź, czy zna twoje i moje pragnienia, twój sposób bycia i mój sposób bycia: excita, Domine, potentiam tuam et veni. Boża moc przychodzi do nas. Jest to Deus absconditus, który przechodzi, ale nie przechodzi bezużytecznie.

Przyjdź, Jezu, „niech Twoja opieka wyzwoli nas od niebezpieczeństw grożących nam wskutek naszych grzechów, a Twoja moc nas zbawi”8. Dziękuj Panu, naszemu obrońcy i wybawicielowi. Nie myśl teraz, czy twoje winy są wielkie czy małe. Pomyśl o przebaczeniu, które zawsze jest bardzo wielkie. Pomyśl, że wina mogła być ogromna i dziękuj, ponieważ Bóg miał — i ma — tę gotowość do przebaczenia.

Synu, ten początek Adwentu jest sprzyjającym czasem, aby uczynić akt miłości: powiedzieć „wierzę”, powiedzieć „mam nadzieję”, powiedzieć „kocham”, zwrócić się do Matki Pana — Matki, Córki, Oblubienicy Boga, naszej Matki — i błagać Ją, aby wyprosiła nam od Najświętszej Trójcy więcej łask: łaskę nadziei, miłości, skruchy. Aby, kiedy czasami w życiu wydaje się, że wieje silny gorący wiatr, zdolny spalić te kwiaty duszy, nie spalił naszych.

I naucz się wychwalać Ojca, Syna i Ducha Świętego. Naucz się mieć szczególne nabożeństwo do Trójcy Świętej: wierzę w Boga Ojca, wierzę w Boga Syna, wierzę w Boga Ducha Świętego: wierzę w Najświętszą Trójcę. Mam nadzieję w Bogu Ojcu, mam nadzieję w Bogu Synu, mam nadzieję w Bogu Duchu Świętym, mam nadzieję w Najświętszej Trójcy. Kocham Boga Ojca, kocham Boga Syna, kocham Boga Ducha Świętego, kocham Najświętszą Trójcę. Ta pobożność jest potrzebna jako nadprzyrodzone ćwiczenie, które przekłada się na te poruszenia serca, nawet jeśli nie zawsze przekłada się na słowa.

Dobrze rozumiemy, co mówi nam dzisiaj święty Paweł: Fratres: scientes quia hora est iam nos de somno surgere9. Czas zabrać się do pracy! Pracować wewnętrznie dla budowania naszych dusz; zewnętrznie dla budowania Królestwa Bożego. I kolejny raz na naszych ustach pojawiają się słowa skruchy: Panie, proszę Cię o przebaczenie za moje złe życie, za moje letnie życie. Proszę Cię o przebaczenie za moją złą pracę. Proszę Cię o przebaczenie, ponieważ nie wiedziałem, jak Cię kochać, i nie byłem wobec Ciebie uważny. Pogardliwe spojrzenie syna na matkę powoduje ogromny ból. Natomiast jeśli jest skierowane do nieznajomego, nie ma to większego znaczenia. Jestem twoim synem: mea culpa, mea culpa!

Wiecie, że pora nam już powstać ze snu… Czy z nadprzyrodzonym spojrzeniem widzimy te sprawy? Tym spojrzeniem, którego nie zauważasz na zewnątrz, ale które przejawia się w twoich działaniach, czasem nawet w tym jak patrzysz. Czy nie jest prawdą, że w twoim życiu było trochę sennie? Trochę zejścia na łatwiznę? Pomyśl, w jaki sposób ułatwiamy sobie obowiązki bez zbytniej miłości. Przyjmij to!

Nox præcessit, dies autem appropinquavit: abiiciamus ergo opera tenebrarum, et induamur arma lucis10; odrzućmy tedy uczynki ciemności i przywdziejmy zbroję światła. Apostoł ma dużo siły! Sicut in die honeste ambulemus11. Mamy iść przez życie jako apostołowie, z Bożym światłem, z Bożą solą. Z naturalnością, ale i z takim życiem wewnętrznym, z takim duchem Opus Dei, że oświecamy, że unikamy zepsucia, które nas otacza, że owocujemy spokojem i radością. I pośród łez — bo czasami płaczemy, ale to nie ma znaczenia — radość i pokój, gaudium cum pace.

Sól, ogień, światło — dla dusz, dla twojej i mojej. Akt miłości, skruchy. Mea culpa… Mogłem być, powinienem być narzędziem… Dziękuję Ci, mój Boże, bo mimo wszystko dałeś mi wielką wiarę, łaskę powołania i łaskę wytrwałości. Dlatego we Mszy świętej Kościół mówi: Dominus dabit benignitatem, et terra nostra dabit fructum suum12. To błogosławieństwo Boga jest źródłem wszelkiego dobrego owocu, tego koniecznego klimatu, abyśmy w naszym życiu mogli stać się świętymi i wychowywać świętych, Jego dzieci.

Dominus dabit benignitatem… Pan oczekuje od nas owoców. Jeśli ich nie damy, pozbawimy Go ich. Ale nie skromne, skarłowaciałe owoce, bo nie wiemy co dać od siebie. Pan daje wodę, deszcz, słońce, glebę… Ale czeka na siew, przesadzanie, przycinanie. Czeka, aż przygotujemy owoc z miłością, chroniąc, jeśli to konieczne, przed ptakami, które przylecą i je zjedzą.

Na zakończenie zwróćmy się do naszej Matki, aby pomogła nam wypełnić podjęte przez nas postanowienia.

Potem dusza odczuwa potrzebę obcowania z każdą z Boskich Osób. Jest to odkrycie, podobne do tych dokonywanych przez małe dziecko w życiu ziemskim, jakiego dusza dokonuje w życiu nadprzyrodzonym. I zaczyna rozmawiać z Ojcem, z Synem i z Duchem Świętym i odczuwać działanie życiodajnego Parakleta, który jest nam dany bez naszej zasługi. Nadprzyrodzone dary i cnoty! I dochodzimy, nie zdając sobie z tego sprawy, w pewnym sensie do zjednoczenia.

Poszliśmy quemadmodum desiderat cervus ad fontes aquarum9, tak jak łania tęskniąca za źródłami wody: z pragnieniem, popękanymi ustami, z suchością. Chcemy pić z tego źródła wody żywej. I bez robienia dziwactw, w ciągu dnia, dzięki formacji otrzymanej w Dziele — która opiera się na upraszczaniu ludzkiej duszy — dotarliśmy do tego obfitego i czystego źródła, które wytryskuje ku życiu wiecznemu10. Wtedy już się nie mówi, ponieważ język nie wie, jak się wyrazić; a rozum się ucisza. Nie mówi się, tylko patrzy! A dusza wybucha śpiewem, ponieważ czuje i wie, że Bóg każdej chwili patrzy na nią z miłością.

Nawet nie wiesz, jakie to było pocieszające, gdy po latach powtarzania, że dla duszy kontemplacyjnej nawet sen jest modlitwą, natknąłem się na tekst świętego Hieronima, który mówi to samo.

To z całkowitym oddaniem — w naszych niedoskonałościach, poprzez upokorzenie z wynikających z naszego wnętrza porażek, które prowadzą nas do codziennego powrotu — powracamy na główną ścieżkę, gdy pojawiają się przeszkody. Mówiłem wam wiele razy: zawsze odgrywam rolę syna marnotrawnego. To jest moment skruchy, miłości, połączenia stworzenia, które jest niczym… Z jego Bogiem i jego Miłością, która jest wszystkim.

Moje dzieci, nie mówię wam o rzeczach nadzwyczajnych. To są — muszą być — zwyczajne zjawiska w naszej duszy. Do tego właśnie musicie prowadzić waszych braci: do tego szaleństwa miłości, które uczy nas, jak cierpieć i jak żyć, ponieważ Bóg daje nam dar Mądrości. Co za pogoda ducha, co za pokój!

Ascetyzm? Mistycyzm? Nie wiem. Ale cokolwiek to jest, asceza czy mistycyzm, jakkolwiek to pojąć, jest to dar od Boga. Jeśli próbujesz medytować, przychodzi czas, kiedy Pan nie odmawia ci darów. Duch Święty ci je daje. Wiara, moje dzieci, i uczynki z wiary, bo to już jest kontemplacja i zjednoczenie. I to jest życie moich dzieci pośród trosk tego świata, nawet jeśli nie zdają sobie z tego sprawy. Rodzaj modlitwy i rodzaj życia, który nie odrywa nas od rzeczy ziemskich, ale pośród nich prowadzi nas do Boga. Przyprowadzając ziemskie rzeczy do Boga, stworzenie przebóstwia świat. Tak często mówiłem o micie o królu Midasie...! Wszystko, czego dotykamy, zamieniamy w złoto, pomimo naszych osobistych błędów.

Ojcze, czy chcesz, abyśmy upadli lub popełnili błąd? Nie, moje dzieci, jak mógłbym tego chcieć! Ale jeśli kiedykolwiek, z powodu ludzkiej słabości, upadniecie, nie zniechęcajcie się. Pychą byłoby myśleć wtedy: ja nie jestem godzien. Oczywiście, że jesteś godzien: jesteś godzien całej Krwi Chrystusa: Empti enim estis pretio magno1, zostałeś wykupiony za wielką cenę. Idź natychmiast do Sakramentu Pokuty, porozmawiaj szczerze ze swoim bratem i zacznij od nowa, ponieważ Bóg liczy na was by wykonać Jego Dzieło.

Nie smuć się, jeśli w najwspanialszych chwilach swojego życia przychodzi pokusa. Być może mylisz z dobrowolnym przyzwoleniem, ale tak nie jest. Idź do miłosierdzia Pana, licząc na wstawiennictwo Jego Matki i naszej Matki, a wszystko będzie dobrze. A potem śmiej się: Bóg traktuje mnie jak świętego! Ale pamiętaj, że w każdej chwili stare stworzenie w każdym z nas może podnieść łeb. Bądź szczęśliwy i walcz jak zawsze! Teraz, gdy nikt nie chce mówić o bitwach i wojnach, nie mamy innego wyjścia, jak tylko przypomnieć sobie te słowa Pisma Świętego: Militia est vita hominis super terram2. Chociaż waszym zadaniem, moje córki i synowie, jeśli posłuchacie rady waszego Ojca — który ma duże doświadczenie w ludzkich słabościach: jako kapłan, przez lata i dzięki własnej wiedzy — będą zwykłe potyczki, walka w rzeczach małych, z dala od głównych murów twierdzy.

Od czasu do czasu być może napotkasz więcej gwałtowności, więcej mocy w dumie i w sprawach, które ciągną w stronę bagna. Największą głupotą, jaką możesz wtedy zrobić, byłoby milczenie. „Póki milczałem”3 — mówi jeden z Psalmów — „schły kości moje, wśród codziennych mych jęków. Bo dniem i nocą ciążyła nade mną Twa ręka, język mój ustawał jak w letnich upałach”. Ale wszystko jest w porządku, jeśli mówisz, jeśli mówisz o swoich trudnościach, błędach i nędzach, na tej osobistej, intymnej i braterskiej rozmowie, którą mamy w Dziele i podczas spowiedzi. Mówcie jasno z wyprzedzeniem, dzieci mojej duszy, gdy tylko zauważycie pierwsze objawy, nawet jeśli są one bardzo nieznaczne, nawet jeśli wydają się nieistotne. Mówcie wyraźnie i myślcie, że nie czynić tego, to oblewać się głupimi rumieńcami i nowicjuszowskimi dąsami, podczas gdy powinniście zachowywać się odważnie, jak żołnierze. Nie mam tu na myśli jedynie słabości ciała, choć i te uwzględniam, ale na ich miejscu, piątym lub szóstym. Mam na myśli przede wszystkim pychę, która jest naszym największym wrogiem, tym, który sprawia, że idziemy po omacku.

Nie dziw się zatem, jeśli kiedykolwiek zrobisz coś głupiego. Pokaż uraz, ból i pozwól działać Temu, który cię leczy, nawet jeśli to boli. W ten sposób odzyskasz zdrowie, pójdziesz naprzód, a twoje życie zaowocuje wielkim dobrem dla dusz.

Nasz Bóg jest tak dobry, że gdy już podejmujemy walkę — odpowiada, zalewając nas swoją łaską. Pan, z sercem Ojca — większym niż wszystkie nasze serca razem wzięte — jest Wszechmocny i pragnie, abyśmy wszyscy byli blisko Niego. Jego radością — „Jego rozkoszą jest przebywanie z synami ludzkimi”4 — jest napełnianie radością tych, którzy się do Niego zbliżają. A czy wiesz, w jaki sposób zbliżamy się do Boga? Poprzez akty skruchy, które nas oczyszczają i pomagają nam być bardziej czystymi.

Musimy zachowywać się jak małe dziecko, które wie, że ma brudną buzię i postanawia się umyć, aby matka mogła dać mu potem kilka buziaków. Ale w przypadku skruszonej duszy to Bóg nas oczyszcza, a następnie, jak matka, nie karci nas, ale bierze nas, pomaga nam, przyciska nas do swojej piersi, szuka nas, oczyszcza nas i obdarza nas łaską, Życiem, Duchem Świętym. Nie tylko przebacza nam i pociesza nas, jeśli idziemy do Niego dobrze usposobieni, ale uzdrawia nas i karmi.

Konieczny jest powrót do Boga, tak szybko jak to możliwe. Wracajcie, zawsze wracajcie. Ja wracam do Boga wiele razy w ciągu dnia. W niektórych tygodniach przystępuję do spowiedzi nawet dwa razy; czasami raz, czasami trzy razy, kiedy tylko tego potrzebuję dla mojego spokoju ducha. Nie jestem osobą świętoszkowatą ani skrupulantem, ale wiem, co jest dobre dla mojej duszy.

Obecnie w wielu miejscach są ludzie bez miłosierdzia i bez doktryny, którzy radzą ludziom, aby nie chodzili do spowiedzi. Atakują święty sakrament Pokuty w najbardziej brutalny sposób. Próbują zrobić z tego komedię: kilka słów, wszystko razem, a potem rozgrzeszenie. Nie, dzieci, kochajcie spowiedź! I to nie tylko z grzechów ciężkich, ale także z drobnych grzechów, a nawet z naszych wad. Sakramenty udzielają łaski exopere operato — na mocy samego sakramentu — a także ex opere operantis, zgodnie z dyspozycjami przyjmującego. Spowiedź, oprócz wskrzeszenia duszy i oczyszczenia jej z popełnionych nieprawości — myśli, pragnień, słów, czynów — powoduje wzrost łaski, umacnia nas, daje nam więcej broni do osiągnięcia wewnętrznego, osobistego zwycięstwa. Pokochaj święty sakrament Pokuty!

Czy kiedykolwiek widziałeś większy objaw miłosierdzia Naszego Pana? Bóg Stwórca napełnia nas podziwem i wdzięcznością. Bóg Odkupiciel porusza nas. Bóg, który pozostaje w Eucharystii, stał się pokarmem dla naszej miłości, napełnia nas tęsknotą za jej odwzajemnieniem. Bóg, który ożywia i nadaje nadprzyrodzony sens wszystkim naszym działaniom, przebywający w centrum duszy będącej w stanie łaski, jest niewysłowiony… Bóg, który przebacza, jest cudem! Ci, którzy są przeciwko sakramentowi Pokuty, stawiają przeszkody na drodze tego cudu Bożego miłosierdzia. Widziałem, moje dzieci, że wielu, którzy nie znali Chrystusa, kiedy dowiedzieli się, że my, katolicy mamy Boga, który rozumie ludzkie słabości i przebacza im, są wewnętrznie poruszeni i proszą o wyjaśnienie im nauki Jezusa.

Ci, którzy próbują przeszkodzić nam w dziękczynieniu Panu za ustanowienie tego sakramentu, gdyby odnieśli sukces w swoim dążeniu, nawet w niewielkiej części, zniszczyliby duchowość Kościoła. Jeśli zapytacie mnie: Ojcze, czy mówią coś nowego? Muszę wam odpowiedzieć: nic, moje dzieci. Diabeł ciągle się powtarza: zawsze są to te same rzeczy. Diabeł jest bardzo sprytny, ponieważ był aniołem i ponieważ jest bardzo stary, ale jednocześnie jest głupcem: brakuje mu pomocy Boga i nie robi nic poza upieraniem się w kółko przy tym samym. Wszystkie błędy, które teraz propaguje, wszystkie te kłamliwe metody i herezje są stare, bardzo stare i zostały potępione przez Kościół tysiące razy.

Ci, którzy mówią, że nie rozumieją konieczności ustnej i tajnej spowiedzi, czy dlatego, że nie chcą pokazać jadu jakiego mają w sobie? Czy dlatego, że nie chcą powiedzieć lekarzowi, jak długo chorują, jakie są objawy ich dolegliwości, gdzie boli? To głupcy! Ci ludzie muszą iść do weterynarza, bo są jak zwierzęta, które nie mówią.

Czy wiesz, dlaczego takie rzeczy dzieją się w Kościele? Ponieważ wielu nie praktykuje tego, co głoszą. Może jest tak, że nauczają kłamstw, a następnie zachowują się zgodnie z tym, co mówią. Środki ascetyczne są nadal konieczne do prowadzenia życia chrześcijańskiego. W tym nie ma i nigdy nie będzie postępu: Iesus Christus, heri et hodie, ipse et in sæcula!5, Jezus Chrystus jest ten sam wczoraj i dziś, i zawsze będzie ten sam. Cel nie może być osiągnięty bez odpowiednich środków. A w życiu duchowym środki były, są i będą zawsze takie same: znajomość doktryny chrześcijańskiej, częste przystępowanie do sakramentów, modlitwa, umartwienie, życie pobożne, ucieczka od pokus — i od okazji — oraz otwarcie serca, aby łaska od Boga mogła wejść do głębi i dać uzdrowienie, wypalić, obmyć i oczyścić.

Uwielbiam Ojca, Syna, Ducha Świętego, jedynego Boga. Nie rozumiem tego cudu Trójcy, ale Ty włożyłeś w moją duszę tęsknotę, głód wiary. Wierzę: chcę wierzyć jak nikt inny. Mam nadzieję: chcę mieć nadzieję jak nikt inny. Kocham: chcę kochać jak nikt inny.

Jesteś, który jesteś — Najwyższą Dobrocią. Jestem tym, kim jestem: ostatnią brudną szmatą tego zgniłego świata. A jednak patrzysz na mnie…, szukasz mnie… i kochasz mnie. Panie, niech moje dzieci patrzą na Ciebie, szukają Cię i kochają. Panie, obym Cię szukał, obym na Ciebie patrzył, obym Cię kochał.

Patrzeć to znaczy skierować oczy duszy na Ciebie, pragnąc Cię zrozumieć, w takim stopniu, w jakim — dzięki Twojej łasce — ludzki rozum może Cię poznać. Jestem zadowolony z tej znikomości. A kiedy widzę, że tak mało rozumiem z Twojej wielkości, Twojej dobroci, Twojej mądrości, Twojej mocy, Twojego piękna… Kiedy widzę, że tak mało rozumiem, nie jestem zasmucony. Cieszę się, że jesteś tak wielki, że nie mieścisz się w moim biednym sercu, w mojej nędznej głowie. Mój Boże! Mój Boże! Jeśli nie mogę powiedzieć Ci nic więcej, to wystarczy. Mój Boże! Cała ta wielkość, cała ta moc, całe to piękno… moje! A ja… Twój!

Staram się dotrzeć do Trójcy Niebieskiej poprzez tę inną trójcę na ziemi: Jezusa, Maryję i Józefa. Oni są bardziej dostępni. Jezus, który jest perfectus Deus i perfectus Homo. Maryja, która jest kobietą, najczystszym stworzeniem, największym. Bardziej niż Ona, tylko Bóg. I Józef, który jest tuż obok Maryi: czysty, męski, roztropny, prawdziwy. O mój Boże, co to są za wzorce! Samo patrzenie na nich sprawia, że chcesz umrzeć z żalu, ponieważ, Panie, zachowywałem się tak źle… Nie wiedziałem, jak dostosować się do okoliczności, aby stać się Bożym. A Ty dałeś mi środki i dajesz mi je i nadal będziesz mi je dawał… Abyśmy żyli po ludzku na ziemi na sposób Boży.

Nie możemy być między Niebem a ziemią, ponieważ jesteśmy ze świata. Musimy być — i jestem świadomy, że mówiłem wam to wiele razy — w Niebie i na ziemi, zawsze. Nie między Niebem a ziemią, ponieważ jesteśmy ze świata, na świecie i w Raju w tym samym czasie! To byłoby jak formuła wyrażająca, jak mamy komponować nasze życie, dopóki jesteśmy in hoc sæculo. W Niebie i na ziemi, przebóstwieni; ale wiedząc, że jesteśmy ze świata i że jesteśmy ziemią, z kruchością właściwą temu, co jest ziemią: glinianym naczyniem, którego Pan chciał użyć do swojej służby. A kiedy pękło, uciekliśmy się do słynnych klamr i drutowania…, jak syn marnotrawny: „Zgrzeszyłem przeciwko Bogu i względem ciebie…”5. Jest tak samo, gdy chodzi o coś poważnego, jak i wtedy, gdy chodzi o coś małego. Czasami zostaliśmy bardzo, bardzo zranieni przez małą rzecz, przez brak miłości, przez nieumiejętność patrzenia na Miłość miłości, przez nieumiejętność uśmiechania się. Ponieważ kiedy się kocha, nie ma rzeczy małych. Wszystko ma wielkie znaczenie, wszystko jest wielkie. Nawet w tak nędznym małym stworzeniu jak ja, jak ty, mój synu.

Pan chciał złożyć w nas bardzo bogaty skarb. Czy przesadzam? Powiedziałem niewiele. Powiedziałem teraz niewiele, ponieważ wcześniej powiedziałem więcej. Przypomniałem sobie, że w nas mieszka Bóg, nasz Pan, w całej swojej wielkości. W naszych sercach zazwyczaj jest Niebo. I nie będę kontynuował.

Gratias tibi, Deus, gratias tibi: vera et una Trinitas, una et summa Deitas, sancta et una Unitas!

Niech Matka Boża będzie dla nas Turris Civitatis — wieżą, która czuwa nad miastem: miastem, którym jest każdy z nas, z tak wieloma rzeczami, które przychodzą i odchodzą w nas, z tak wielkim ruchem, a jednak tak wielkim bezruchem; z tak wielkim nieporządkiem, a jednak tak wielkim porządkiem; z tak wielkim hałasem, a jednak tak wielką ciszą; z tak wielką wojną, a jednak tak wielkim pokojem.

Sancta Maria, Turris Civitatis: ora pro nobis!

Sancte Ioseph, Pater et Domine: ora pro nobis!

Sancti Angeli Custodes: orate pro nobis!

Przypisy
1

Antyfona na wejście Ps 25(24), 1-3.

2

Tamże.

3

Niech moi wrogowie nie triumfują nade mną. Tamże.

4

Nie zaważaj na grzechy nasze, lecz na wiarę. Mszał Rzymski.

5

Ponieważ Ty Boże jesteś moją siłą. Ps 43(42), 2.

6

Antyfona na wejście Ps 24, 4.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
7

Kolekta mszalna.

8

Tamże.

Przypisy
9

Bracia, teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu. Rz 13, 11.

10

Rz 13, 12.

11

Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień. Rz 13, 13.

12

Antyfona na Komunię. Pan użyczy błogosławieństwa, a ziemia nasza wyda swój plon. Ps 84, 13.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
9

Ps 42(41), 2.

10

Por. J 4, 14.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
1

1 Kor 6, 20.

2

Hi 7, 1.

3

Ps 32(31), 3-4.

4

Por. Prz 8, 31.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
5

Hbr 13, 8.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
5

Łk 15, 18.