Zestawienie punktów

Znaleziono 9 punktów w «Rozmowy z Panem», które dotykają tematu Święta Rodzina .

Mędrcy przybyli do Betlejem. Ewangelie apokryficzne, które zwykle zasługują na pobożne rozważanie, nawet jeśli nie zasługują na wiarę, opowiadają, jak składają swoje dary u stóp Dzieciątka. Jak adorują Go pełni szacunku, znajdując Króla, którego szukali. Nie w królewskim pałacu ani w otoczeniu licznych sług, ale w żłobie, między wołem a osiołkiem, owiniętego w pieluszki, w ramionach Matki i świętego Józefa, jak kolejne dziecko, które właśnie przyszło na świat.

Święty Mateusz fragment swojej Ewangelii, który Kościół proponuje nam dzisiaj, kończy słowami: „A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny”5. Niezwykli ludzie swoich czasów, posiadacze uznanej wiedzy, zwracają uwagę na sen. Po raz kolejny ich zachowanie nie jest zbyt logiczne. Tak wiele rzeczy po ludzku nielogicznych, ale pełnych Bożej logiki jest również w naszym życiu!

Moje dzieci, zbliżmy się do grona utworzonego przez tę ziemską trójcę: Jezusa, Maryję, Józefa. Jednak stoję z boku. Nie mam odwagi podejść do Jezusa, ponieważ widoczne są wszystkie moje nędze: przeszłość, teraźniejszość. Czuję się zawstydzony, ale rozumiem też, że Jezus Chrystus patrzy na mnie z czułością. Potem idę do Jego Matki i do świętego Józefa, człowieka tak mało zauważanego przez wieki, który był Jego ojcem na ziemi. A Jezusowi mówię: Panie, naprawdę chciałbym być Twój, aby moje myśli, moje uczynki, całe moje życie były Twoje. Ale widzisz: ta biedna ludzka nędza sprawiła, że tyle razy dreptałem w kółko…

Chciałbym być Twój od pierwszej chwili: od pierwszego uderzenia mego serca, od pierwszej chwili, w której zacząłem korzystać z rozum. Nie jestem godzien być — i bez Twojej pomocy nigdy nie stanę się Twoim bratem, Twoim synem i Twoją miłością. Ty bądź moim bratem i moją miłością, a ja Twoim synem.

A jeśli nie mogę wziąć Chrystusa i przytulić Go do mego serca, stanę się mały. Możemy to zrobić, i to w naszym duchu, w naszym duchu rodzinnym. Uczynię się małym i pójdę do Maryi. Jeśli Ona trzyma swojego Syna Jezusa na prawym ramieniu, ja, który również jestem Jej synem, będę miał tam swoje miejsce. Matka Boża obejmie mnie drugą ręką i przytuli nas razem do swojej piersi.

Wybaczcie mi, moje dzieci, że mówię wam te rzeczy, które wydają się nonsensem. Ale czyż nie jesteśmy duszami kontemplacyjnymi? Takie rozważanie może nam pomóc, jeśli to konieczne, odzyskać nasze życie. Może napełnić nas tak wieloma pociechami i tak wielką siłą.

Przed Panem, a przede wszystkim przed Panem — Dzieciątkiem, bezbronnym, potrzebującym — wszystko będzie czystością. I zobaczę, że nawet jeśli mam, jak wszyscy ludzie, brutalną zdolność obrażania Go, bycia bestią, to nie jest to powód do wstydu, jeśli służy nam to do walki, do okazywania miłości. Jeśli jest to dla nas okazja, aby wiedzieć, jak po bratersku obchodzić się ze wszystkimi ludźmi, ze wszystkimi stworzeniami.

Konieczne jest ciągłe dokonywanie aktu skruchy, nawrócenia, poprawy: podnoszenia się po upadkach. Tak, Panie, który nas słyszysz. Pozwoliłeś, po upadku rodzaju ludzkiego z naszymi pierwszymi rodzicami, na bestialstwo tego stworzenia zwanego człowiekiem. Dlatego, jeśli kiedykolwiek nie będę mógł być w ramionach Twojej Matki, obok Ciebie, stanę obok tego woła i tego osiołka, które towarzyszyły Ci przy wrotach. Będę psem podwórkowym. Stamtąd będę patrzył na ciebie czułym wzrokiem, próbując jakby bronić tego domu. W ten sposób znajdę u Twego boku ciepło, które oczyszcza; miłość Boga, która czyni z bestii, jaką wszyscy ludzie mają w sobie, dziecko Boże; coś, czego nie można porównać z żadną wielkością na ziemi.

To jest nasze życie, moje dzieci, życie szlachetnego i dobrego małego osiołka, który czasami tarza się po ziemi z podniesionymi nogami i rży. Ale zazwyczaj jest wierny, dźwiga ciężar, który się na niego nakłada i zadowala się posiłkiem. Zawsze takim samym, surowym i nieobfitym i ma twardą skórę do pracy. Poruszyła mnie postać małego osiołka, który jest oddany i nie zrzuca swojego brzemienia. Jestem małym osiołkiem. Panie: oto jestem. Nie myślcie, moje dzieci, że to głupota. Nie jest. Mówię wam o sposobie modlitwy, którego używam — i to idzie dobrze.

I oddaję mój grzbiet Matce Bożej, która trzyma swego Syna w ramionach i idziemy do Egiptu. Później ponownie użyczę Mu mojego grzbietu, aby mógł na nim usiąść: Perfectus Deus, perfectus Homo!6. I stanę się tronem Boga.

Jakiż pokój dają mi te rozważania! Jakiż pokój musi nam dawać świadomość, że Pan zawsze nam przebacza, że tak bardzo nas kocha, że tak dobrze zna ludzkie słabości, że wie z jak podłej gliny jesteśmy ulepieni. Ale także wie, że tchnął w nas oddech, życie, które jest Boże. Oprócz tego daru, który należy do porządku natury, Pan obdarzył nas łaską, która pozwala nam żyć Jego życiem. I daje nam sakramenty, strumienie tej Bożej łaski. Przede wszystkim chrzest, przez który stajemy się częścią rodziny Boga.

Nie mogę ukryć przed wami, moje dzieci, że cierpię widząc, jak nakazuje się opóźniać udzielanie chrztu dzieciom. Gdy wiem, że niektórzy odmawiają im chrztu bez żadnych gwarancji, których wielu rodziców z trudem będzie w stanie spełnić. W ten sposób pozostawiają je poganami, „dziećmi gniewu”7, niewolnikami szatana. Cierpię bardzo, gdy widzę, że chrzest noworodków jest celowo opóźniany, ponieważ wolą później celebrować tak zwaną ceremonię wspólnotową, z wieloma dziećmi w tym samym czasie, tak jakby Bóg potrzebował tego, aby zamieszkać w każdej duszy.

Potem myślę o moich rodzicach, którzy zostali ochrzczeni tego samego dnia, w którym się urodzili, chociaż urodzili się zdrowi. A moi dziadkowie byli po prostu dobrymi chrześcijanami. Teraz jednak niektórzy, którzy nazywają siebie autorytetami, uczą owczarnię Bożą, jak od samego początku powinna postępować z oziębłością słabej wiary.

Moje dzieci, jesteśmy blisko Chrystusa. Jesteśmy nosicielami Chrystusa, jesteśmy Jego osiołkami, jak ten w Jerozolimie. I dopóki Go nie odrzucimy, Ojciec, Syn i Duch Święty, Najświętsza Trójca jest z nami. Jesteśmy nosicielami Chrystusa i mamy być światłem i ciepłem, mamy być solą, mamy być duchowym ogniem, mamy być nieustannym apostolstwem, mamy pracować, mamy być porywistym wiatrem Pięćdziesiątnicy.

Nadszedł czas na bardzo osobistą rozmowę. A dziś, gdy Dzieciątko Jezus odbierze hołd Mędrców weź Go, mój Synu, w ramiona i przyciśnij do serca, z którego tyle razy rodziły się nasze przewinienia. Mówię mu głośno, mówię mu prawdziwie: nigdy mnie nie opuszczaj, nigdy nie pozwól mi wyrzucić Cię z mojego serca. To właśnie robimy, gdy grzeszymy: wyrzucamy go z naszej duszy.

Moje dzieci, zobaczcie, czy jest na ziemi miłość wierniejsza niż miłość Boga do nas. Patrzy na nas przez szczeliny okienne — to słowa Pisma Świętego8. Patrzy na nas z miłością matki, która czeka na syna, który ma przyjść: on nadchodzi, on nadchodzi… Patrzy na nas z miłością czystej i wiernej żony, która czeka na swego męża. To On nas wypatruje, a my tak często powodujemy, żeby On czekał na nas.

Rozpoczęliśmy modlitwę z prośbą o przebaczenie. Czyż nie jest to najwłaściwszy moment, moje dzieci, aby każdy z nas powiedział konkretnie: Panie, basta!

Panie, Ty jesteś Miłością mojej miłości. Panie, Ty jesteś moim Bogiem i wszystkim. Panie, wiem, że z Tobą nie ma porażki. Panie, chcę pozwolić się przebóstwić, nawet jeśli jest to po ludzku nielogiczne i nie jestem rozumiany. Weź ponownie w posiadanie moją duszę i umocnij mnie swoją łaską.

Matko, moja Pani; Święty Józefie, mój Ojcze i Panie: pomóż mi nigdy nie porzucić miłości Waszego Syna.

Tak często w ciągu dnia można rozmawiać z ziemską Trójcą, co jest sposobem obcowania z Trójcą Niebieską. Rozważcie, że Matka prowadzi nas do Syna, a Syn przez Ducha Świętego prowadzi nas do Ojca, zgodnie z Jego słowami: „Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca”9. Zwróć się do każdej Osoby Trójcy Przenajświętszej i powtarzaj bez lęku: Wierzę w Boga Ojca, wierzę w Boga Syna, wierzę w Boga Ducha Świętego. Mam nadzieję w Bogu Ojcu, mam nadzieję w Bogu Synu, mam nadzieję w Bogu Duchu Świętym. Kocham Boga Ojca, kocham Boga Syna, kocham Boga Ducha Świętego. Wierzę, mam nadzieję i kocham Trójcę Świętą. Wierzę, mam nadzieję i kocham moją Matkę, Świętą Maryję, która jest Matką Boga.

Przez całe moje życie, drogie dzieci, zawsze starałem się wlewać w wasze dusze to, co Bóg mi dał. W duchu Opus Dei nie ma niczego, co nie byłoby święte, ponieważ nie jest to wymysł ludzki, ale dzieło Bożej Mądrości. W tym duchu jaśnieje całe dobro, które Pan chciał włożyć w serce waszego Ojca. Jeśli zobaczysz coś złego w moim biednym życiu, nie będzie to z ducha Dzieła. Będą to moje osobiste nędze. Dlatego módlcie się za mnie, abym był dobry i wierny.

Wśród dobrych rzeczy, które Pan chciał mi dać jest nabożeństwo do Trójcy Przenajświętszej: Trójcy Niebieskiej, Boga Ojca, Boga Syna, Boga Ducha Świętego, jedynego Boga i Trójcy ziemskiej: Jezusa, Maryi i Józefa. Dobrze rozumiem jedność i wzajemna miłość tej Świętej Rodziny. Były to trzy serca, ale jedna miłość.

Bardzo kocham świętego Józefa. Wydaje mi się niezwykłym człowiekiem. Zawsze wyobrażałem go sobie jako młodego, dlatego irytowało mnie, gdy w oratorium Ojca umieszczono płaskorzeźby przedstawiające go jako starego i brodatego. Natychmiast kazałem namalować obraz przedstawiający go jako młodego, pełnego werwy i siły. Są tacy, którzy nie mogą pojąć, że czystość można zachować nie tylko w starszym wieku. Ale starzy ludzie nie są czyści, jeśli nie byli czyści za młodu. Ci, którzy nie wiedzieli, jak być czystymi, gdy byli młodzi, prawdopodobnie nadal będą mieli nieuporządkowane żądze i nawyki, gdy będą starymi.

Święty Józef musiał być młody, kiedy poślubił Najświętszą Dziewicę, kobietę, która wówczas była dopiero nastolatką. Jako młody mężczyzna był czysty, czysty, czysty. I taki był właśnie z powodu miłości. Tylko wypełniając serce miłością możemy być pewni, że nie będzie się ono podsycać pożądliwości ani błądzić, ale pozostanie wierne najczystszej miłości Boga.

Ostatniej nocy, kiedy leżałem już w łóżku, wiele razy wzywałem świętego Józefa, przygotowując się do dzisiejszego święta. Z wielką jasnością zrozumiałem, że naprawdę jesteśmy częścią jego rodziny. Nie jest to bezpodstawne. Jest wiele powodów, że jest to prawdziwe. Po pierwsze, jesteśmy dziećmi Maryi, Jego Oblubienicy, a tym samym braćmi i siostrami Jezusa Chrystusa, czyli dziećmi Ojca, który jest w niebie. Dalej, ponieważ tworzymy rodzinę, której głową chciał być święty Józef. Dlatego od początku Dzieła nazywamy go naszym Ojcem i Panem.

Opus Dei nie znalazło łatwo swojej drogi. To wszystko było po ludzku bardzo trudne. Nie chciałem kościelnych aprobat, które wypaczyłyby naszą drogę prawną — drogę, która wtedy nie istniała i wciąż się tworzy. Wielu nie rozumiało — wciąż są tacy, którzy nie mogą zrozumieć — naszego fenomenu prawnego, a tym bardziej naszego teologicznego i ascetycznego charakteru tej pokojowej, duszpasterskiej fali, która wypełnia całą ziemię. Nie chciałem żadnych kościelnych aprobat, ale musieliśmy pracować w wielu miejscach, gdyż miliony dusz czekały na nas!

Wzywaliśmy świętego Józefa, który działał jako ojciec Pana. Lata mijały. Dopiero w 1933 r. mogliśmy rozpocząć naszą pierwszą pracę korporacyjną. Była to słynna akademia DYA. Prowadziliśmy zajęcia z prawa i architektury — stąd litery w nazwie — ale w rzeczywistości oznaczało to Bóg i odwaga*. To było to, co musieliśmy pokonać, tak jak pokonaliśmy schematy prawne i dać nowe rozwiązanie dla niespokojnej duszy chrześcijanina, który chciał i chce służyć Bogu całym swoim sercem, w ramach ludzkich ograniczeń, ale na ulicy, w zwykłej pracy zawodowej, nie będąc zakonnikiem lub porównywany do zakonników.

Minęło kilka lat zanim opracowałem pierwszy statut Dzieła. Pamiętam, że miałem wiele kart, które zapisałem z naszego doświadczenia. Wola Boża była jasna od 2 października 1928 r., ale przez lata była stopniowo wprowadzana w życie. Pan unikał ryzyka uszycia garnituru i umieszczenia w nim istoty. Wręcz przeciwnie, dokonywał pomiarów — tych kart doświadczenia — aby stworzyć właściwy garnitur. Pewnego dnia, po kilku latach, poprosiłem Don Álvaro i dwóch starszych braci, aby pomogli mi uporządkować cały ten materiał. I tak stworzyliśmy pierwszy statut, w którym nie było żadnej wzmianki o ślubach, trzewikach, pantoflach czy guzikach***, ponieważ nie było to konieczne wtedy i nie jest konieczne teraz.

Moje dzieci, kontynuowałbym, gdyby to była medytacja, ale skoro jest to zwykłe spotkanie wydaje mi się, że to wystarczy. Macie wystarczająco dużo materiału, aby każdy z was mógł sam przeżywać czas modlitwy kontemplacyjnej: żyć z Jezusem, Maryją i Józefem w tym domu i w tym warsztacie w Nazarecie; kontemplować śmierć Świętego Patriarchy, któremu zgodnie z tradycją towarzyszyli Jezus i Maryja; powiedzieć Mu, że bardzo Go kochamy i że nas nie opuszcza.

Gdyby w Niebie mógł panować smutek, święty Józef byłby bardzo smutny w tych czasach patrząc, jak Kościół rozkłada się niczym trup. Ale Kościół nie jest trupem! Ludzie przeminą, czasy się zmienią, a bluźnierstwa i herezje przestaną być głoszone. Teraz są one rozpowszechniane bez żadnych przeszkód, ponieważ nie ma pasterzy, którzy wskazaliby, gdzie jest wilk. Głoszenie prawdy jest ryzykowne dla człowieka, ponieważ jest on wtedy prześladowany i zniesławiany. Bezkarni są tylko ci, którzy szerzą herezje i zło, teoretyczne i praktyczne błędy niesławnych obyczajów.

Najwięksi wrogowie są wewnątrz i na górze. Nie daj się zwieść. Gdy weźmiesz do ręki książkę o tematyce religijnej, niech cię ręka parzy, jeśli nie masz pewności, co do zdrowej nauki. Precz z nią! Jest to najbardziej aktywna trucizna. Wyrzuć ją tak, jakby była książką pornograficzną, a nawet bardziej stanowczo, ponieważ pornografia jest jawna, a to przesiąka jak przez osmozę.

Wzywajcie ze mną z całego serca świętego Józefa, aby wyjednał dla nas u Najświętszej Trójcy i u świętej Maryi, swej Oblubienicy, naszej Matki, skrócenie czasu próby. I chociaż to wezwanie zostało usunięte z Litanii do Świętych, zachęcam was, abyście modlili się ze mną: Ut inimicos Sanctæ Ecclesiæ humiliare digneris, te rogamus audi nos!*****.

„Przez tajemnicę wcielonego Słowa zajaśniał oczom naszej duszy nowy blask Twojej światłości, abyśmy poznając Boga w widzialnej postaci, zostali przezeń porwani do umiłowania rzeczy niewidzialnych”7. Obyśmy wszyscy kontemplowali go z miłością. Tam, skąd pochodzę, mówimy czasem: „spójrz, jak ona na niego patrzy!”. I jest to matka trzymająca swoje dziecko w ramionach, chłopak patrzący na swoją dziewczynę, żona czuwająca nad swoim mężem; szlachetne i czyste ludzkie uczucie. Kontemplujmy Go więc w ten sposób, przeżywając na nowo przyjście Zbawiciela. A zaczniemy od Jego Matki, zawsze Dziewicy, najczystszej, poczuwając konieczność wychwalania Jej i powtarzania, że Ją kochamy, ponieważ nigdy wcześniej tak wiele absurdów i tak wiele okropności nie zostało rozpowszechnionych przeciwko Matce Bożej przez tych, którzy powinni Jej bronić i błogosławić.

Kościół jest czysty, nieskalany, jest Oblubienicą Chrystusa. Są jednak tacy, którzy w jego imieniu zgorszyli ludzi i oszukali wielu, którzy w innych okolicznościach byliby wierni. I patrz, to bezbronne Dziecię zarzuca ci ręce na szyję, abyś mógł przytulić Go do serca i ofiarować Mu swoje mocne postanowienie zadośćuczynienia ze spokojem, hartem ducha i radością.

Nie ukrywałem tego przed wami. W ciągu ostatnich dziesięciu lat wszystkie sakramenty były atakowane, jeden po drugim. W szczególny sposób sakrament Pokuty. A w bardziej niegodziwy sposób Najświętszy Sakrament Ołtarza, Ofiara Mszy Świętej. Serce każdego z was musi zadrżeć i tym „wzburzeniem krwi” zadośćuczynić Panu, tak jak umielibyście pocieszyć swoją matkę, osobę, którą kochacie z czułością. „O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem! A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie”8.

Rozpocząwszy wychwalanie i zadośćuczynienie Najświętszej Maryi Panny, natychmiast pokażemy patriarsze Józefowi, jak bardzo go kochamy. Nazywam go moim ojcem i panem i bardzo, bardzo go kocham. Wy też musicie go bardzo kochać, inaczej nie bylibyście moimi dobrymi dziećmi. To był młody człowiek, bardzo czysty, pełen prawości, którego sam Bóg wybrał na opiekuna Jego i Jego Matki.

W ten sposób wchodzimy do szopy w Betlejem: z Józefem, z Maryją, z Jezusem. „Wtedy […] serce twe zadrży”9. W intymności tej rodzinnej relacji zwracam się do świętego Józefa i wtulam się w jego potężne, silne, pracowite ramię. Ma on w sobie pociąg do tego, co czyste, uczciwe, co — będąc bardzo ludzkie — jest przebóstwione. Trzymając się jego ramienia, proszę go, aby zabrał mnie do swojej najświętszej, nieskazitelnej Oblubienicy, Świętej Maryi. Ponieważ Ona jest moją Matką, a ja mam do tego prawo jako Jej syn. I to wszystko. Następnie oboje prowadzą mnie do Jezusa.

Moje córki i synowie, to wszystko nie jest komedią. To jest to, co tak często robimy w życiu, kiedy poznajemy jakąś rodzinę. Jest to ludzki sposób, podniesiony do rangi Bożej, by zrozumieć i wejść do domu w Nazarecie.

Świat jest pogrążony w chaosie, podobnie jak Kościół. Być może świat jest taki, jaki jest, ponieważ Kościół jest taki, jaki jest… Chciałbym, aby w centrum waszych serc znalazło się wołanie tego niewidomego z Ewangelii1, by sprawiło, że będziemy widzieć rzeczy tego świata z pewnością, z jasnością. Aby to uczynić, musicie jedynie być posłuszni temu, co zostało wam nakazane, podążając za wskazówkami danymi wam przez Dyrektorów.

Mów wiele razy do Pana, szukając Jego obecności: Domine, ut videam! Panie, spraw, abym przejrzał! Ut videamus: abyśmy jasno zobaczyli rzeczy w tego rodzaju rewolucji, która nie jest rewolucją: jest czymś szatańskim… Z każdym dniem coraz bardziej kochajmy Kościół, Papieża — jakże piękny tytuł: Rzymski Pontifex2 — i z każdym dniem coraz bardziej kochajmy to wszystko, czego nauczył nas Chrystus Jezus w latach swojej pielgrzymki na ziemi.

Miejcie wiele miłości do Najświętszej Trójcy. Miej nieustanną miłość do Matki Bożej, wzywając Ją wiele razy. To jedyny sposób, aby postępować dobrze. Nie oddzielajcie Józefa od Jezusa i Maryi, ponieważ Pan zjednoczył ich w cudowny sposób. A potem każdy do swoich obowiązków, każdy do swojej pracy, która jest modlitwą. Każda chwila jest modlitwą. Praca, jeśli wykonujemy ją we właściwym porządku, nie odrywa naszego umysłu od Boga. Wzmacnia nasze pragnienie czynienia wszystkiego dla Niego, życia dla Niego, z Nim, w Nim…

Powiem wam to, co zawsze wam mówiłem, ponieważ prawda jest tylko jedna. Bóg jest w naszych sercach. Wziął w posiadanie naszą duszę w stanie łaski i tam możemy Go szukać; nie tylko w Tabernakulum, gdzie wiemy, że On jest — uczyńmy wyraźny akt wiary — prawdziwie, ze Swoim Ciałem, ze Swoją Krwią, ze Swoją Duszą i ze Swoją Bóstwem, Syn Maryi, Ten, który pracował w Nazarecie i urodził się w Betlejem, Ten, który umarł na Kalwarii, Ten, który zmartwychwstał. Ten, który przyszedł na ziemię i tyle wycierpiał dla nas z miłości. Czy to wam nic nie mówi, moje dzieci? Miłość! Nasze życie musi być życiem Miłości. Naszym protestem musi być miłość, odpowiadanie aktem miłości na wszystko, co jest bez miłości, co jest brakiem miłości.

Pan popycha Dzieło do przodu. Tak wiele powołań na całym świecie! Mam nadzieję na wiele powołań we Włoszech w tym roku, jak i wszędzie indziej, ale to zależy w dużej mierze od was i ode mnie, czy żyjemy życiem wiary, czy jesteśmy w stałym kontakcie — jak właśnie powiedziałem — z Jezusem, Maryją i Józefem.

Moje dzieci, wydaje się wam, że jestem poważny, ale tak nie jest. Jestem tylko trochę zmęczony.

Niech każdy z nas powie za siebie i za innych: Domine, ut videam! Panie, spraw, abym przejrzał. Abym przejrzał oczyma duszy, oczyma wiary, oczyma posłuszeństwa, oczyma czystości mojego życia. Obym dzięki mojej inteligencji mógł bronić Pana w każdym zakątku świata, ponieważ w każdym zakątku ma miejsce bunt mający na celu wypędzenie Chrystusa, nawet z Jego domu.

Diabeł istnieje i ciężko pracuje. Diabeł jest szczególnie zdeterminowany, aby zniszczyć Kościół i ukraść nasze dusze, aby odwrócić nas od naszej Bożej drogi, od bycia chrześcijanami, którzy chcą żyć jako chrześcijanie. Wy i ja musimy walczyć, dzieci, każdego dnia, aż do ostatniego dnia naszego życia! Kto tego nie czyni, nie tylko poczuje w głębi duszy krzyk, który przypomina mu, że jest tchórzem — Domine, ut videam, ut videamus, ut videant; modlę się za wszystkich, czyńcie to samo dla siebie — ale także zrozumie, że uczyni siebie nieszczęśliwym i uczyni innych nieszczęśliwymi. Każdy jest zobowiązany do przekazywania wszystkim wsparcia dobrego ducha; a jeżeli ma złego ducha, przekaże zatrutą krew, krew, której nie powinna do nas docierać.

Ojcze, płakałeś? Trochę, bo wszyscy ludzie czasem płaczą. Nie wstydź się płakać, bo tylko zwierzęta nie płaczą. Nie wstydźcie się kochać. Musimy kochać się nawzajem całym sercem, stawiając między nami Serce Chrystusa i Najsłodsze Serce Najświętszej Maryi Panny. I tak nie ma lęku. Kochać się dobrze, traktować się serdecznie, niech nikt nie odczuwa samotności!

Moje dzieci, kochajcie wszystkich. Nikogo nie uważamy za złego. Ale to, co jest prawdą i było prawdą wczoraj i było prawdą dwadzieścia wieków temu, jest prawdą także teraz! To, co było fałszem, nie może stać się prawdą. To, co było przywarą, nie jest cnotą. Nie mogę powiedzieć inaczej. To wciąż jest przywara!

Moje dzieci, pomimo tego preludium, muszę wam jeszcze raz powiedzieć, abyście byli radośni. Ojciec jest bardzo szczęśliwy i chce, aby jego córki i synowie na całym świecie byli bardzo szczęśliwi. Nalegam, wzywajcie w waszych sercach, nieustannie z nią obcując, tę „trójcę ziemską”, Jezusa, Maryję i Józefa, obyśmy mogli być blisko ich trojga, a wszystkie rzeczy tego świata i wszystkie oszustwa szatana wtedy zostaną przezwyciężone. W ten sposób każdy z nas pomoże wszystkim, którzy są częścią tej wielkiej rodziny Opus Dei, która jest rodziną pracującą. Ci, którzy nie pracują, powinni zdać sobie sprawę, że nie zachowują się dobrze… Praca, która jest nie tylko ludzka — jesteśmy ludźmi, to musi być praca ludzka — ale też jest pracą nadprzyrodzoną, ponieważ nigdy nie brakuje nam obecności Boga, kontaktu z Bogiem, rozmowy z Bogiem. Wraz ze świętym Pawłem powiedzielibyśmy, że nasza rozmowa jest w niebie.

Moje dzieci, Ojciec jest zadowolony. Ojciec ma serce i dziękuje Panu Bogu za to, że mu je dał. Dzięki temu mogę was kochać i kocham was — wiedzcie o tym — z całego serca. Złączmy się wszyscy w odmawianiu aktów strzelistych: Domine, ut videam, aby każdy przejrzał. Ut videamus, pamiętajmy, by prosić za innymi, by przejrzeli. Ut videant! Prośmy o to Boże światło dla wszystkich dusz bez wyjątku.

Uwielbiam Ojca, Syna, Ducha Świętego, jedynego Boga. Nie rozumiem tego cudu Trójcy, ale Ty włożyłeś w moją duszę tęsknotę, głód wiary. Wierzę: chcę wierzyć jak nikt inny. Mam nadzieję: chcę mieć nadzieję jak nikt inny. Kocham: chcę kochać jak nikt inny.

Jesteś, który jesteś — Najwyższą Dobrocią. Jestem tym, kim jestem: ostatnią brudną szmatą tego zgniłego świata. A jednak patrzysz na mnie…, szukasz mnie… i kochasz mnie. Panie, niech moje dzieci patrzą na Ciebie, szukają Cię i kochają. Panie, obym Cię szukał, obym na Ciebie patrzył, obym Cię kochał.

Patrzeć to znaczy skierować oczy duszy na Ciebie, pragnąc Cię zrozumieć, w takim stopniu, w jakim — dzięki Twojej łasce — ludzki rozum może Cię poznać. Jestem zadowolony z tej znikomości. A kiedy widzę, że tak mało rozumiem z Twojej wielkości, Twojej dobroci, Twojej mądrości, Twojej mocy, Twojego piękna… Kiedy widzę, że tak mało rozumiem, nie jestem zasmucony. Cieszę się, że jesteś tak wielki, że nie mieścisz się w moim biednym sercu, w mojej nędznej głowie. Mój Boże! Mój Boże! Jeśli nie mogę powiedzieć Ci nic więcej, to wystarczy. Mój Boże! Cała ta wielkość, cała ta moc, całe to piękno… moje! A ja… Twój!

Staram się dotrzeć do Trójcy Niebieskiej poprzez tę inną trójcę na ziemi: Jezusa, Maryję i Józefa. Oni są bardziej dostępni. Jezus, który jest perfectus Deus i perfectus Homo. Maryja, która jest kobietą, najczystszym stworzeniem, największym. Bardziej niż Ona, tylko Bóg. I Józef, który jest tuż obok Maryi: czysty, męski, roztropny, prawdziwy. O mój Boże, co to są za wzorce! Samo patrzenie na nich sprawia, że chcesz umrzeć z żalu, ponieważ, Panie, zachowywałem się tak źle… Nie wiedziałem, jak dostosować się do okoliczności, aby stać się Bożym. A Ty dałeś mi środki i dajesz mi je i nadal będziesz mi je dawał… Abyśmy żyli po ludzku na ziemi na sposób Boży.

Nie możemy być między Niebem a ziemią, ponieważ jesteśmy ze świata. Musimy być — i jestem świadomy, że mówiłem wam to wiele razy — w Niebie i na ziemi, zawsze. Nie między Niebem a ziemią, ponieważ jesteśmy ze świata, na świecie i w Raju w tym samym czasie! To byłoby jak formuła wyrażająca, jak mamy komponować nasze życie, dopóki jesteśmy in hoc sæculo. W Niebie i na ziemi, przebóstwieni; ale wiedząc, że jesteśmy ze świata i że jesteśmy ziemią, z kruchością właściwą temu, co jest ziemią: glinianym naczyniem, którego Pan chciał użyć do swojej służby. A kiedy pękło, uciekliśmy się do słynnych klamr i drutowania…, jak syn marnotrawny: „Zgrzeszyłem przeciwko Bogu i względem ciebie…”5. Jest tak samo, gdy chodzi o coś poważnego, jak i wtedy, gdy chodzi o coś małego. Czasami zostaliśmy bardzo, bardzo zranieni przez małą rzecz, przez brak miłości, przez nieumiejętność patrzenia na Miłość miłości, przez nieumiejętność uśmiechania się. Ponieważ kiedy się kocha, nie ma rzeczy małych. Wszystko ma wielkie znaczenie, wszystko jest wielkie. Nawet w tak nędznym małym stworzeniu jak ja, jak ty, mój synu.

Pan chciał złożyć w nas bardzo bogaty skarb. Czy przesadzam? Powiedziałem niewiele. Powiedziałem teraz niewiele, ponieważ wcześniej powiedziałem więcej. Przypomniałem sobie, że w nas mieszka Bóg, nasz Pan, w całej swojej wielkości. W naszych sercach zazwyczaj jest Niebo. I nie będę kontynuował.

Gratias tibi, Deus, gratias tibi: vera et una Trinitas, una et summa Deitas, sancta et una Unitas!

Niech Matka Boża będzie dla nas Turris Civitatis — wieżą, która czuwa nad miastem: miastem, którym jest każdy z nas, z tak wieloma rzeczami, które przychodzą i odchodzą w nas, z tak wielkim ruchem, a jednak tak wielkim bezruchem; z tak wielkim nieporządkiem, a jednak tak wielkim porządkiem; z tak wielkim hałasem, a jednak tak wielką ciszą; z tak wielką wojną, a jednak tak wielkim pokojem.

Sancta Maria, Turris Civitatis: ora pro nobis!

Sancte Ioseph, Pater et Domine: ora pro nobis!

Sancti Angeli Custodes: orate pro nobis!

Przypisy
5

Mt 2, 12.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
6

Symbol Atanazjański.

7

Por. Ef 2, 3.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
8

Por. Pnp 2, 9.

9

J 14, 9.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
*

„Bóg i odwaga”: w języku hiszpańskim Dios y Audacia (przyp. red.).

**

„…ślubach, trzewikach, pantoflach czy guzikach”: dosłownie św. Josemaría stosuje grę słów opartą na podobnym brzmieniu w języku hiszpańskim: los votos, ni las botas, ni los botones, ni los botines (przyp. red.).

Przypisy
***

Ut inimicos… audi nos; „abyś raczył zgromić nieprzyjaciół Kościoła świętego, prosimy Cię, wysłuchaj nas”: wezwanie z Litanii do Świętych zawartej w Rytuale Rzymskim z 1952 r., przeznaczonej do liturgii chrzcielnej (przyp. red.).

Przypisy
7

Prefacja ze Mszy na Narodzenie Pańskie: per incarnáti Verbi mystérium nova mentis nostræ óculis lux tuæ claritátis infúlsit: ut, dum visibíliter Deum cognóscimus, per hunc in invisibílium amorem rapiámur.

8

Flp 4, 6-7.

9

Por. Iz 60, 5.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
1

Por. Łk 18, 41.

2

W hiszpańskim oryginale: Romano Pontifice.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
5

Łk 15, 18.