Zestawienie punktów

Znaleziono 9 punktów w «Rozmowy z Panem», które dotykają tematu Narzędzia Boże .

Dobrze rozumiemy, co mówi nam dzisiaj święty Paweł: Fratres: scientes quia hora est iam nos de somno surgere9. Czas zabrać się do pracy! Pracować wewnętrznie dla budowania naszych dusz; zewnętrznie dla budowania Królestwa Bożego. I kolejny raz na naszych ustach pojawiają się słowa skruchy: Panie, proszę Cię o przebaczenie za moje złe życie, za moje letnie życie. Proszę Cię o przebaczenie za moją złą pracę. Proszę Cię o przebaczenie, ponieważ nie wiedziałem, jak Cię kochać, i nie byłem wobec Ciebie uważny. Pogardliwe spojrzenie syna na matkę powoduje ogromny ból. Natomiast jeśli jest skierowane do nieznajomego, nie ma to większego znaczenia. Jestem twoim synem: mea culpa, mea culpa!

Wiecie, że pora nam już powstać ze snu… Czy z nadprzyrodzonym spojrzeniem widzimy te sprawy? Tym spojrzeniem, którego nie zauważasz na zewnątrz, ale które przejawia się w twoich działaniach, czasem nawet w tym jak patrzysz. Czy nie jest prawdą, że w twoim życiu było trochę sennie? Trochę zejścia na łatwiznę? Pomyśl, w jaki sposób ułatwiamy sobie obowiązki bez zbytniej miłości. Przyjmij to!

Nox præcessit, dies autem appropinquavit: abiiciamus ergo opera tenebrarum, et induamur arma lucis10; odrzućmy tedy uczynki ciemności i przywdziejmy zbroję światła. Apostoł ma dużo siły! Sicut in die honeste ambulemus11. Mamy iść przez życie jako apostołowie, z Bożym światłem, z Bożą solą. Z naturalnością, ale i z takim życiem wewnętrznym, z takim duchem Opus Dei, że oświecamy, że unikamy zepsucia, które nas otacza, że owocujemy spokojem i radością. I pośród łez — bo czasami płaczemy, ale to nie ma znaczenia — radość i pokój, gaudium cum pace.

Sól, ogień, światło — dla dusz, dla twojej i mojej. Akt miłości, skruchy. Mea culpa… Mogłem być, powinienem być narzędziem… Dziękuję Ci, mój Boże, bo mimo wszystko dałeś mi wielką wiarę, łaskę powołania i łaskę wytrwałości. Dlatego we Mszy świętej Kościół mówi: Dominus dabit benignitatem, et terra nostra dabit fructum suum12. To błogosławieństwo Boga jest źródłem wszelkiego dobrego owocu, tego koniecznego klimatu, abyśmy w naszym życiu mogli stać się świętymi i wychowywać świętych, Jego dzieci.

Dominus dabit benignitatem… Pan oczekuje od nas owoców. Jeśli ich nie damy, pozbawimy Go ich. Ale nie skromne, skarłowaciałe owoce, bo nie wiemy co dać od siebie. Pan daje wodę, deszcz, słońce, glebę… Ale czeka na siew, przesadzanie, przycinanie. Czeka, aż przygotujemy owoc z miłością, chroniąc, jeśli to konieczne, przed ptakami, które przylecą i je zjedzą.

Na zakończenie zwróćmy się do naszej Matki, aby pomogła nam wypełnić podjęte przez nas postanowienia.

Mówiłem wam wiele razy, moje dzieci — a wy powtarzaliście to tak wiele razy — że Bóg, nasz Pan, w swojej najbardziej miłościwej opatrzności, w czułości, jaką ma dla ludzkości — deliciæ meæ esse cum filiis hominum7, znajdując radość przy synach ludzkich — zechciał w jakiś sposób uczynić nas „współodkupicielami” z Nim. Dlatego, aby pomóc nam to zrozumieć Ewangelista szczegółowo opisał ten wielki cud. Mógł brać chleb skądkolwiek chciał, ponieważ „do Mnie należy cała zwierzyna po lasach, tysiąc zwierząt na moich górach. Znam całe ptactwo powietrzne, i do Mnie należy to, co się porusza na polu […], bo mój jest świat i to, co go napełnia”8. A jednak nie. On szuka współpracy z ludźmi.

„Rzekł mu jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra: «Jest tu jeden chłopiec, które ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, ale cóż to jest na tak wielu?»”9. On potrzebuje dziecka, chłopca, kilku kawałków chleba i kilku ryb. On potrzebuje ciebie i mnie, mój synu. I to jest Bóg! To zachęca nas do hojności w naszej odpowiedzi. On nie potrzebuje nikogo z nas do niczego, a jednocześnie potrzebuje nas wszystkich. Jakie to cudowne! Jakże jesteśmy mali, jak niewiele jesteśmy warci, nasze nieliczne talenty, o które nas prosi. Nie możemy ich skąpić. Dwie ryby i chleb. To wszystko.

Każdy z nas musi teraz zadać sobie pytanie: Co zrobiłem z moimi zdolnościami do tej pory? Co zrobiłem z moimi zmysłami: z moją pamięcią, z moim rozumem, z moją wolą? Rozmyślanie tylko nad tym zdaniem zajęłoby wiele godzin. Co od teraz mamy robić z całą naszą istotą? To naturalne, że powinny nam teraz przyjść nam do głowy myśli o tak wielu rzeczach, które nie wyszły i być może nadal mi nie wychodzą. Dlatego powiadam ci, mój synu, czy pragniesz się poprawić, oczyścić, umartwić, lepiej obchodzić się z Panem, wzmóc swoją pobożność, bez teatralnych gestów, w sposób naturalny? Ponieważ wszystko to ma na celu zwiększenie skuteczności Dzieła w naszej duszy i w duszach wszystkich ludzi. Jeśli zastanowisz się nad tym, jak wyglądało ostatnio twoje życie, łatwiej ci będzie podążać za zagadnieniami, które wypowiadam na głos, w twoim i moim imieniu.

Wtedy Jezus powiedział: „Każcie ludziom usiąść”10. Uczniowie wiedzieli, że Jezus chce nakarmić tych ludzi, ale nie mieli pieniędzy: „Za dwieście denarów nie starczy dla nich chleba, by każdy z nich choć trochę otrzymał”11. Nie mieli dużo pieniędzy. Pan zamierzał coś z tym zrobić: „«Każcie ludziom usiąść». A było dużo trawy na owym miejscu. I tak usiadło mężczyzn około pięciu tysięcy.”12 Pięć tysięcy! Usłyszeli głos Pana i byli posłuszni, wszyscy, wszyscy, począwszy od uczniów. Jak posłuszeństwo czasami się wali… Jaka szkoda! Wszystko jest kwestionowane. Także w przypadku tych, którzy poświęcili się Bogu. Są ludzie, dla których wszystko jest okazją do dyskusji: czy przełożeni mogą nakazać to, czy mogą nakazać tamto, czy mogą nakazać tu, czy mogą nakazać tam.... W Opus Dei wiemy jedno: można nakazać wszystko — poza sprawami doczesnymi z zakresu polityki i pracy zawodowej — o ile nie obraża to Boga.

Dochodzimy do trzeciego punktu naszej medytacji i w tym trzecim punkcie to nie ja proponuję wam pewne rozważania. To wy musicie stawić czoła samym sobie, ponieważ Pan wybrał nas w tym samym celu i w was, i we mnie narodził się cały ten powszechny cud. Jest to moment, w którym każdy z nas musi spojrzeć na siebie, aby zobaczyć, czy jest narzędziem, którego chce Bóg. To bardzo osobiste i intymne zadanie.

Przekonajcie się, moje dzieci, że jedyną drogą jest droga świętości. Pośród naszych nędz — ja mam ich wiele — z całej duszy prośmy o przebaczenie. I pomimo tych nędz jesteście duszami kontemplacyjnymi. Rozumiem to w ten sposób, nie biorę pod uwagę tylko waszych wad, bo na nasze słabości nieustannie reagujemy, szukając Pana, naszego Boga i Jego Najświętszej Matki, starając się żyć Normami, które wam wskazałem. Z potrzeby serca udajemy się do Boga i do Najświętszej Maryi Panny — do naszej Matki — mamy z nimi stały kontakt. Czy nie jest to właściwe dla dusz kontemplacyjnych?

Kiedy obudziłem się dziś rano pomyślałem, że chcielibyście, abym powiedział wam kilka słów i zmieszałem się, ponieważ czułem się zakłopotany. Potem zwracając moje serce do Boga i widząc, że tak wiele pozostaje do zrobienia i myśląc również o was, byłem przekonany, że nie dałem wszystkiego, co powinienem dać Dziełu, ale On to zrobił. Bóg to zrobił. Dlatego przyszliśmy dziś rano, aby odnowić nasze dziękczynienie. Jestem pewien, że waszą pierwszą myślą dzisiaj również było dziękczynienie.

Pan pozostaje wierny. Ale co z nami? Musicie odpowiedzieć osobiście, moje dzieci, jak widzicie siebie, każdy z was, w swoim życiu? Nie pytam, czy postrzegacie siebie jako lepszych czy gorszych, ponieważ czasami myślimy o jednej rzeczy i nie jesteśmy obiektywni. Czasami Pan pozwala nam poczuć, że się cofamy. Wtedy mocniej trzymajmy się Jego ręki i napełniajmy się pokojem i radością. Dlatego nalegam, nie pytam was, czy radzicie sobie lepiej czy gorzej, ale czy wypełniacie wolę Bożą? Czy macie pragnienie walki, wzywania Bożej pomocy, nie używania ludzkich środków bez użycia środków nadprzyrodzonych?

Pomyślcie, czy staracie się otworzyć wasze serca, czy potraficie prosić Pana — ponieważ wiele razy nie jesteśmy w stanie lub, jeśli zwracamy się z prośbą, prosimy tak, aby nam jej nie udzielił. Czy potraficie Go prosić, aby udzielił wam tego, abyście byli ostatnimi, a wasi bracia pierwszymi. Abyście byli światłem, które się spala, solą, którą się zużywa. To jest to, o co trzeba prosić: wiedzieć, jak się umartwić, aby inni byli szczęśliwi. To jest wielki sekret naszego życia i skuteczności naszego apostolstwa.

Wczoraj po południu byłem w Sali Map. Nie zdając sobie z tego sprawy, spojrzałem na drzwi i natknąłem się na jeden z tych budzików, które są rozrzucone po naszych domach: Elegit nos ante mundi constitutionem ut essemus sancti in conspectu eius3. Byłem poruszony. Nie ma innego wyjścia, jak tylko walczyć o świętość. To jest nasz cel, nie mamy innego: świętość, świętość, świętość. Dzieła apostolskie — których jest wiele — nie są celem, są środkiem, tak jak motyka jest narzędziem dla ogrodnika, aby zebrać plony ziemi, które są dla niego pożywieniem. Moje dzieci, dlatego musimy ze wszystkich sił dążyć do świętości: elegit nos... ut essemus sancti! Proszę Pana o przebaczenie za mój brak odpowiedzi i o łaskę odpowiedzi na ten wybór. Jeśli to konieczne, proszę o więcej łaski niż to, co daje zwykle Opatrzność. I w tym przypadku nie przesadzam.

Moje dzieci, nie chcę mówić zbyt długo. Pomóżcie mi napełnić się wdzięcznością i szacunkiem dla Boga Ojca, Boga Syna, Boga Ducha Świętego. A także dla Matki Bożej, naszej Matki, która obdarzała nas matczynym uśmiechem zawsze, gdy tego potrzebowaliśmy. Kiedy miałem przeczucie, że Pan czegoś chce, a ja nie wiedziałem, co to jest, krzyczałem, śpiewając, najlepiej jak potrafiłem. Słowa, które z pewnością, jeśli nie wypowiedziałeś ich ustami, posmakowałeś ich sercem: Ignem veni mittere in terram et quid volo nisi ut accendatur4; Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. I odpowiedź: Ecce ego quia vocasti me!5, oto jestem, ponieważ mnie wezwałeś. Czy nie powinniśmy to teraz powtórzyć, my wszyscy, naszemu Bogu?

Jesteśmy tylko biedakami, Panie, ale bardzo Cię kochamy i pragniemy kochać Cię jeszcze bardziej, ponieważ jesteśmy Twoimi dziećmi. Liczymy na całą Twoją moc i na całą naszą nędzę. Uznając naszą nędzę, pójdziemy jak małe dzieci w ramiona naszej Matki, na kolana Matki Bożej, która jest naszą Matką, i do Serca Chrystusa Jezusa. Otrzymamy siłę, moc, śmiałość, hojność, miłość, jaką Bóg, nasz Pan, zachowuje dla swoich wiernych stworzeń. I będziemy bezpieczni, będziemy skuteczni i radośni i wypełnimy — z tą Bożą siłą — Świętą Wolę Boga, z pomocą Najświętszej Maryi Panny.

Ileż razy wzruszałem się czytając modlitwę, którą Kościół proponuje kapłanom odmawiać przed Mszą świętą: O felicem virum, beatum Ioseph, cui datum est, Deum, quem multi reges voluerunt videre et non viderunt, audire et non audierunt…* Czy nie zazdrościłeś Apostołom i uczniom, którzy tak blisko byli z Jezusem Chrystusem? A potem, czy nie wstydziłeś się, ponieważ być może — i nie być może: na pewno, biorąc pod uwagę swoją słabość — byłbyś wśród tych, którzy pouciekali, którzy tchórzliwie uciekli i pod Krzyżem nie trwali przy Jezusie?

…quem multi reges voluerunt videre et non viderunt, audire et non audierunt; non solum videre et audire, sed portare, deosculari, vestire et custodire! Nie mogę tego przed Tobą ukryć. Czasami, kiedy jestem sam i czuję moje nędze, biorę w ramiona figurkę Dzieciątka Jezus, całuję Go i tańczę z Nim… Nie wstydzę się tego powiedzieć. Gdybyśmy mieli Jezusa w naszych ramionach, co byśmy zrobili? Czy kiedykolwiek mieliście małych braci i siostry, o wiele mniejszych od siebie? Ja tak, trzymałem go w ramionach i kołysałem. Co bym zrobił z Jezusem?

Ora pro nobis, beate Ioseph. Oczywiście powinniśmy powiedzieć: Ut digni efficiamur promissionibus Christi. Święty Józefie, naucz nas kochać twojego Syna, naszego Odkupiciela, Boga–Człowieka! Módl się za nami, święty Józefie!

I nadal rozważajmy, moje dzieci, tę modlitwę, którą Kościół proponuje kapłanom przed sprawowaniem Najświętszej Ofiary.

Deus, qui dedisti nobis regale sacerdotium… Dla wszystkich chrześcijan kapłaństwo jest rzeczywistością, szczególnie dla tych, których Bóg powołał do swojego Dzieła: wszyscy mamy duszę kapłańską. Præsta, quæsumus; ut, sicut beatus Ioseph unigenitum Filium tuum, natum ex Maria Virgine… Czy widzieliście, jakim jest człowiekiem wiary? Czy widzieliście, jak podziwia swoją Oblubienicę, jak wierzy, że jest niezdolna do skalania i jak przyjmuje natchnienia od Boga? Tę jasność Bożą, która w tej ogromnej ciemności jest dostępna dla człowieka uczciwego! Jak jest posłuszny! „Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu”7 — nakazuje mu boski posłaniec. Wierzy w działanie Ducha Świętego! Wierzy w Jezusa, który jest Odkupicielem obiecanym przez Proroków, na którego wszyscy należący do Ludu Bożego czekali przez pokolenia i pokolenia: Patriarchowie, Królowie…

…ut, sicut beatus Ioseph unigenitum Filium tuum, natum ex Maria Virgine, suis manibus reverenter tractare meruit et portare… My, moje dzieci — my wszyscy, świeccy i kapłani — nosimy Boga, Jezusa, w naszej duszy. On jest w centrum naszego całego życia, z Ojcem i z Duchem Świętym, nadając nadprzyrodzoną wartość wszystkim naszym czynom. Tyle razy dotykamy Go naszymi rękami!

…suis manibus reverenter tractare meruit et portare… Nie zasługujemy na to. Tylko dzięki Jego miłosierdziu, tylko dzięki Jego dobroci, tylko dzięki Jego nieskończonej miłości mamy Go przy sobie i niesiemy Chrystusa innym.

…ita nos facias cum cordis munditia… A tym samym On chce, abyśmy mieli czyste serca. Et operis innocentia — niewinność uczynków wynika z prawości intencji — tuis sanctis altaribus deservire. Służmy Mu nie tylko przy ołtarzu, ale w świecie, który jest dla nas ołtarzem. Wszystkie dzieła ludzkie wykonujemy jakby na ołtarzu i wszyscy w swej podróży przez życie, zjednoczone kontemplacyjne dusze, odprawiają w jakiś sposób „swoją mszę”, która trwa dwadzieścia cztery godziny, w oczekiwaniu na następną mszę, która będzie trwała kolejne dwadzieścia cztery godziny. I tak dalej aż do końca naszego życia.

…Ut sacrosantum Filii tui corpus et sanguinem hodie digne sumamus, et in futuro sæculo præmium habere mereamur æternum. Moje dzieci: doświadczenia ojca, doświadczenia Józefa; cudowne doświadczania. Być może wykrzykniecie, tak jak ja mówię z moim smutnym doświadczeniem: nic nie mogę zrobić, nic nie mam, jestem niczym. Ale jestem dzieckiem Bożym i Pan ogłasza nam przez psalmistę, który napełnia nas miłosiernym błogosławieństwem: Prævenisti eum in benedictionibus dulcedinis8, przygotowując wcześniej naszą drogę — ogólną drogę Dzieła, a w niej drogę każdego z nas — umacniając nas na drodze Jezusa, Maryi i Józefa.

Jeśli będziecie wierni, dzieci, będą mogli powiedzieć o was to, co liturgia mówi o świętym Józefie, Świętym Patriarsze: Posuisti in capite eius coronam de lapide pretioso9. Jakże zasmuca mnie widok wizerunków świętych bez aureoli! Dano mi — i byłem poruszony — dwa małe wizerunki mojej przyjaciółki świętej Katarzyny, tej o niewyparzonym języku, tej o znajomości Boga, tej o szczerości. I natychmiast powiedziałem im, aby nałożyli na nie aureolę; koronę, która nie będzie z lapide pretioso, ale będzie miała dobry wygląd złota.

Spójrz co robi Józef z Maryją i Jezusem, aby wykonać polecenie Ojca, poruszenie Ducha Świętego. Daje Mu całą swoją istotę, oddaje swoje życie jako robotnik na Jego służbę. Józef, który jest stworzeniem, karmi Stwórcę. On, który jest ubogim rzemieślnikiem, uświęca swoją pracę zawodową. Robi coś, o czym chrześcijanie zapomnieli przez wieki, a o czym Opus Dei przyszło nam przypomnieć. Daje mu swoje życie, daje mu miłość swojego serca i czułość swojej troski, daje mu siłę swoich ramion, daje mu wszystko, czym jest i co potrafi: zwykłą pracę zawodową właściwą dla jego stanu.

Beatus vir qui timet Dominum10. Błogosławiony człowiek, który boi się Pana, błogosławione stworzenie, które kocha Pana i unika sprawiania Mu zawodu. To jest timor Domini, jedyny strach, który rozumiem i odczuwam. Beatus vir qui timet Dominum; in mandatis eius cupit nimis11. Błogosławiona dusza, która ma ambicję, pragnienie wypełnienia Bożych poleceń. Ten niepokój zawsze trwa. Jeśli kiedykolwiek pojawia się wahanie, ponieważ rozum nie widzi jasno lub ponieważ nasze namiętności wznoszą się jak kobry, jest to moment, aby powiedzieć: Mój Boże, pragnę Ci służyć, chcę Ci służyć, pragnę Cię kochać z całą czystością mego serca!

Czego nam wtedy zabraknie? Niczego! Gloria et divitiæ erunt in domo eius12. Nie szukamy ziemskiej chwały: będzie to chwała Nieba. Wszystkie środki — bo takie jest bogactwo ziemi — muszą służyć temu, by uczynić nas świętymi, uświęcić naszą pracę i uświęcić innych przez naszą pracę. A w naszym sercu zawsze będzie wielki spokój. Et iustitia eius, sprawiedliwość Boża, logika Boża, manet in sæculum sæculi13, pozostanie na wieki wieków, jeśli nie usuniemy jej z naszego życia z powodu grzechu. Ta sprawiedliwość Boża, ta świętość, którą On umieścił w naszej duszy, wymaga — zawsze z radością i pokojem — osobistej wewnętrznej walki, która nie jest robieniem zamieszania. Jest czymś bardziej intensywnym, jako coś bardzo osobistego, czego nie można utracić, chyba że to zniszczymy — rozbijemy jak gliniany dzban. Aby to naprawić, są Normy, jest spowiedź i braterska rozmowa z Dyrektorem — i wrócą pokój i radość! I znowu poczujemy większe pragnienie wypełnienia przykazań Pana, więcej dobrej ambicji, by służyć Bogu, a przez Niego wszystkim stworzeniom!

Proście o przebaczenie, moje dzieci, za to zamieszanie, za te błędy, które są promowane w Kościele odgórnie i deprawują dusze niemal od niemowlęctwa. W przeciwnym razie, jeśli nie pójdziemy drogą pokuty i zadośćuczynienia, nic nie osiągniemy.

Cóż z tego, że jest nas zbyt mało wobec tak wielu, że jesteśmy pełni nędzy i słabości, że jesteśmy po ludzku bezsilni? Rozmyślaj ze mną nad słowami świętego Pawła: „Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga”3.

Pomimo naszych nieszczęść i błędów Pan wybrał nas abyśmy byli Jego narzędziami w tych trudnych chwilach w historii Kościoła. Dzieci, nie możemy ukrywać się za naszą osobistą małością, nie możemy zakopywać talentów, które otrzymaliśmy4, nie możemy ignorować wykroczeń przeciwko Bogu i krzywd wyrządzonych duszom. „Wy zatem, umiłowani, wiedząc o tym wcześniej, strzeżcie się, abyście dając się uwieść błędom tych, którzy nie szanują praw Bożych, własnej stałości nie doprowadzili do upadku”5.

Każdy w swoim stanie i wszyscy z tym samym powołaniem odpowiedzieliśmy twierdząco na Boże wezwanie, aby służyć Bogu i Kościołowi oraz ratować dusze. Mamy więc większy obowiązek i większe prawo niż inni do czujności. Mamy większą powinność życia mężnie. Mamy też więcej łaski.

Czy widziałeś, jak aktualne są słowa Listu z Pierwszej Niedzieli Wielkiego Postu: „Napominamy was, abyście nadaremno łaski Bożej nie otrzymywali. Albowiem mówi On: «W czasie sprzyjającym wysłuchałem cię. A w dzień zbawienia wspomogłem cię». Oto teraz czas pożądany, oto teraz dzień zbawienia. Nie dajemy w niczym nikomu zgorszenia, aby nie ganiono posługi naszej. Ale we wszystkim okazujemy się jako sługi Boże”6.

Mam nadzieję, że w te Święta Bożego Narodzenia wszystkie moje córki i synowie potwierdzą swoją decyzję o byciu bardziej pokornymi. Znam was i wydaje mi się, że już słyszę waszą radość, gdy szczerze przyznacie, że nie przynosicie owoców, jakie powinniście przynosić. Bo będziecie się zbliżać ze wstydem do stajenki w Betlejem i poprosicie Dzieciątko o przebaczenie za siebie, za mnie i za tylu ludzi, którzy teraz są jak bezpłodna figa, obładowani liśćmi, czyli pozorami. A jeśli Pan pozwoli wam zobaczyć, że pragnie się posługiwać wami, że już się posługuje, albo od lat, a nawet od dłuższego czasu: w modlitwie i wdzięczności pozostańmy na zawsze! Zacznijcie wyrażać wdzięczność Bogu, naszemu Panu, bo wybrał nas jako narzędzia. Ale dziękujcie Mu szczerze, bo inaczej pozostaniecie jedynie bujnym drzewem, pełnymi tylko liści i być może owocami, ale daremnymi, pustymi, bez wagi, bo nie uginają gałęzie swym ciężarem. Dojrzałe owoce, pełne mięsistego, słodkiego i przyjemnego dla podniebienia miąższu, potrafią skłonić gałęzie drzewa z pokorą.

Z dziękczynieniem i pragnieniem bycia bardziej pokornymi, zbliżmy się do Betlejem i Tabernakulum. Jezus na nas czeka. Powiedzmy Mu z uczuciem. Opowiedzmy o naszych słabościach — ja mu opowiadam o swoich — a także, bez przechwalania się, czasami przyznajmy, że tak, wykonaliśmy tę pracę i tamtą, że staraliśmy się z dużą radością i z Jego łaską, którą przysyła nam poprzez ręce Jego Najświętszej Matki, także naszej Matki, bo bez Jej pomocy nie dokonalibyśmy niczego.

Jest to minimum wymagane dla tych, którzy pracują z duszami. Narzędzie nigdy nie zatrzymuje dla siebie owoców swej pracy. Jeśli jest coś smacznego w naszym życiu, jeśli jest coś, co podoba się Panu, jeśli jest coś, co pozwala zbawić inne dusze i abyśmy mogli kroczyć drogą miłości, to wszystko zawdzięczamy Bogu, temu Panu, który chciał zostać Dzieciątkiem.

Kilka słów na zakończenie. Módlcie się nadal wiele za Kościół! Kochajcie Kościół i Papieża całym sercem. Coraz mocniej łączcie się z intencjami mojej Mszy Świętej, abyśmy wszyscy, w jedności z Maryją, pod ojcowskim patronatem świętego Józefa, żyli w nieustannym dziękczynieniu Trójcy Przenajświętszej, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu.

Dziś wieczorem myślałem o tak wielu rzeczach z dawnych lat. Zawsze mówię, że jestem młody, i to prawda: Ad Deum qui lætificat iuventutem meam!1. Jestem młody młodością Boga. Jednakże minęło sporo czasu. Dziś rano, podczas modlitwy, mówiłem do waszych braci z Rady Generalnej.

I Pan pozwolił mi zobaczyć, jak zawsze prowadził mnie za rękę. Miałem czternaście lub piętnaście lat, kiedy zacząłem odczuwać Miłość, zdałem sobie sprawę, że moje serce prosi mnie o coś wielkiego i że to jest miłość. Widziałem wyraźnie, że Bóg czegoś chciał, ale nie wiedziałem, co to jest. Dlatego porozmawiałem z moim ojcem, mówiąc mu, że chcę zostać księdzem. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. To był jedyny raz — mówiłem o tym przy innych okazjach — kiedy widziałem łzy w jego oczach. Powiedział mi: „Słuchaj, mój synu, jeśli nie chcesz być świętym księdzem, to dlaczego chcesz nim być? Ale nie będę się sprzeciwiał temu, czego chcesz”. I zabrał mnie, abym porozmawiał z jego przyjacielem w celu uzyskania wskazówek.

Nie wiedziałem, czego Bóg ode mnie chce, ale to był oczywisty wybór. Cokolwiek miałoby nadejść… Mimochodem zdałem sobie sprawę, że jestem do niczego i ułożyłem tę litanię, która nie jest fałszywą pokorą, ale samoświadomością: jestem bezwartościowy, nic nie mam, nic nie potrafię, jestem niczym, nic nie wiem… Pisałem o tym wam wiele razy; wiele z tych rzeczy macie w druku.

Podczas modlitwy Paco Vives* czytał jeden z tych tomów medytacji, których zwykle używamy i które, po niewielkiej korekcie stylistycznej, są wspaniałe. A ja dziękowałem Bogu, że mamy to narzędzie i tak wiele innych. Spojrzałem na drogę, którą przebyliśmy i zdumiałem się. Ponieważ w rzeczywistości po raz kolejny wypełniło się to, co mówi Pismo2: to, co głupie, to, co bezwartościowe, to, co — można powiedzieć — prawie nie istnieje, Pan bierze to wszystko i oddaje na swoją służbę. Tak właśnie wziął to stworzenie jako swoje narzędzie. Nie mam powodu do dumy.

Bóg przeprowadził mnie przez wszystkie upokorzenia, przez to, co wydawało mi się wstydem i teraz widzę, że było tak wiele cnót moich rodziców. Mówię to z radością. Pan chciał mnie przygotować, a ponieważ to, co mnie otaczało, bolało mnie najbardziej, dlatego tam Pan uderzał. Wszelkiego rodzaju upokorzenia, ale jednocześnie noszone z chrześcijańską godnością. Widzę to teraz i każdego dnia z większą jasnością, z większą wdzięcznością wobec Pana, moich rodziców, mojej siostry Carmen… Opowiadałem już historię mojego brata Santiago, która również jest związana z Dziełem. Przepraszam, że o tym mówię.

Przypisy
9

Bracia, teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu. Rz 13, 11.

10

Rz 13, 12.

11

Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień. Rz 13, 13.

12

Antyfona na Komunię. Pan użyczy błogosławieństwa, a ziemia nasza wyda swój plon. Ps 84, 13.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
3

Wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Por. Ef 1, 4.

4

Łk 12, 49.

5

1 Sm 3, 9.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
*

W poniższych akapitach Autor komentuje tę starożytną modlitwę kapłanów: „O szczęśliwy mężu, święty Józefie, tobie dane było Boga – którego wielu królów chciało zobaczyć, a nie ujrzeli, usłyszeć, a nie słyszeli (por. Mt 13, 17) – nie tylko widzieć i słyszeć, ale nosić, całować, odziewać i strzec! (…) Boże, który obdarzyłeś nas królewskim kapłaństwem, spraw, prosimy, aby jak święty Józef, który zasłużył na to, by dotykać i nosić z szacunkiem w swych rękach Jednorodzonego Syna Twojego, zrodzonego z Dziewicy Maryi, tak i my byśmy mieli łaskę służyć przy Twoich ołtarzach w czystości serca i niewinności postępowania, abyśmy dzisiaj godnie przyjęli Przenajświętsze Ciało i Krew Twojego Syna i zasłużyli na wieczną nagrodę w przyszłym świecie” (przyp. red.).

7

Mt 2, 13.

8

Bo go uprzedzasz pomyślnymi błogosławieństwami. Ps 21(20), 4.

9

Koronę szczerozłotą wkładasz mu na głowę. Tamże.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
10

Ps 112(111), 1.

11

Tamże.

12

Dobrobyt i bogactwo będą w jego domu. Tamże, 3.

13

Tamże.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
3

1 Kor 27-29.

4

Por. Łk 19, 20.

5

2 P 3, 17.

6

Czytanie mszalne, 2 Kor 6, 1-4.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
1

Ps 43(42), 4.

*

* „Paco Vives”: mowa o Francisco Vives Unzué (1927–2016), który pracował i mieszkał w Rzymie u boku założyciela i jego następców, jako członek Rady Generalnej Opus Dei (przyp. red.).

2

Por. 1 Kor 1,27-28.

Odniesienia do Pisma Świętego