Zestawienie punktów

Znaleziono 6 punktów «Przyjaciele Boga », które dotykają tematu Praca → wykorzystanie czasu .

Rozważmy teraz przypowieść o człowieku, który mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Każdemu z nich powierza inną kwotę, aby nią zarządzał podczas jego nieobecności. Sądzę, że pouczającym będzie zastanowienie się nad postępowaniem tego, który otrzymał jeden talent. Zachowuje się on w taki sposób, jaki w moich stronach nazywają cwanym. Myśli, roztrząsa to w tym swoim niezbyt lotnym umyśle i postanawia. Poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana.

Jakie zajęcie znajdzie dla siebie potem ten człowiek, skoro odłożył na bok swoje narzędzie pracy? W sposób nieodpowiedzialny zdecydował się na rozwiązanie najwygodniejsze: zwróci tylko to, co otrzymał. Teraz będzie zabijał czas: minuty, godziny, dni, miesiące, lata, czas całego życia! Inni się krzątają, pertraktują, troszczą się rzetelnie o to, aby zwrócić więcej aniżeli otrzymali. Słusznie dążą w swojej pracy do zysku, gdyż Pan bardzo wyraźnie im powiedział: negotiamini dum venio, starajcie się przy tej pracy, by uzyskać dochód, zanim powróci gospodarz. A tamten nie troszczy się o nic, marnuje swoją egzystencję.

Jakże smutne jest życie polegające jedynie na zabijaniu czasu, trwonieniu tego Bożego skarbu! Nic nie może usprawiedliwić takiego postępowania. Niech nikt nie mówi: Otrzymałem tylko jeden talent, nie mogę zyskać niczego. Również przy pomocy jednego talentu możesz godziwie zasłużyć. Jakże to smutne, kiedy ktoś nie potrafi wykorzystać swoich wielkich lub małych zdolności, które Bóg dał człowiekowi, aby służył ludziom i społeczeństwu!

Kiedy chrześcijanin zabija swój czas na ziemi, naraża się na niebiezpieczeństwo zabicia swego Nieba: z powodu egoizmu wycofuje się, skrywa, jest obojętny. Ten, kto kocha, oddaje dla służby Chrystusowi nie tylko to, co posiada, czym jest — oddaje bez reszty siebie samego. Pokonuje ograniczony horyzont człowieka, który we wszystkim — czy to chodzi o jego zdrowie, imię, karierę — widzi tylko własne ja.

Moje, moje, moje…— myśli i słowa wielu ludzi obracają się tylko wokół tego. Jakie to jest wstrętne! Święty Hieronim powiada, że na ludziach, którzy prócz grzechu pychy są jeszcze leniwi i opieszali, prawdziwie spełniają się słowa Pisma świętego: "szukają wymówek dla swoich grzechów" (Ps 140, 4).

To właśnie pycha stale odmienia owo moje, moje, moje… Wada ta zmienia człowieka w stworzenie bezużyteczne, hamuje gotowość pracy dla Boga, prowadzi do lekkomyślnego traktowania czasu. Nie trać swej skuteczności, wyzbądź się natomiast swego egoizmu. Czy myślisz, że twoje życie należy do ciebie? Twoje życie należy do Boga i z miłości do Niego masz służyć wszystkim ludziom. Odgrzeb swój talent! Spraw, żeby przyniósł owoc. Doświadczysz wtedy z radością, że w sprawach Bożych nie chodzi wcale o tego rodzaju efekty, jakie budzą ludzki podziw. Istotne jest tylko to, by oddać wszystko, czym jesteśmy i co posiadamy, pracować pilnie i ustawicznie starać się przynosić dobre owoce.

Być może Bóg użyczy nam jeszcze roku, abyśmy mogli Mu służyć. Nie myśl jednak o pięciu latach, ani nawet o dwóch. Skup uwagę tylko na tym jednym, który się rozpoczął: mamy go oddać Bogu, a nie zaprzepaścić! Oto nasze mocne postanowienie.

Ponownie wam przypominam, że mamy mało czasu: tempus breve est, gdyż krótkie jest życie na ziemi. Gdy mamy tamte sŕodki nie potrzeba nam niczego prócz dobrej woli, by wykorzystać dane nam przez Boga szanse. Kiedy Pan Jezus przyszedł na ten świat, rozpoczął się czas upragniony… dzień zbawienia dla nas i dla wszystkich. Oby Bóg, Pan Nasz, nie musiał do nas kierować zarzutu, który wyraził słowami Jeremiasza: Nawet bocian w przestworzach zna swoją porę, synogarlica, jaskółka i żuraw zachowują czas swego przylotu. Naród mój jednak nie zna Prawa Pańskiego.

Nie ma dni złych czy nieodpowiednich: wszystkie są dobre, by służyć Bogu. Złymi stają się tylko wtedy, gdy człowiek je marnuje z braku wiary, z lenistwa, z niedbalstwa, tego co go odwodzi od pracy z Bogiem i dla Boga. Chcę błogosławić Pana w każdym czasie! Czas jest skarbem, który ucieka, wymyka się, przecieka nam przez palce jak woda pomiędzy głazami. Minął dzień wczorajszy i dzisiejszy dzień mija. Wkrótce jutro odmieni się w jeszcze jedno wczoraj. Trwanie życia jest bardzo krótkie. Ale ileż w tej małej przestrzeni można dokonać z miłości do Boga!

Na nic się nam nie zda żadna wymówka. Pan był dla nas hojny: cierpliwie nas pouczał; wyjaśniał nam swoją naukę w przypowieściach i napominał niestrudzenie. Może nas zapytać, jak Filipa: Tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Nadszedł czas, by prawdziwie pracować, wykorzystywać każdą chwilę dnia, znosić — chętnie i z radością — ciężar dnia i spiekoty.

Często powtarzam, że chwile rozmowy z Jezusem, który obecny w Tabernakulum widzi nas stamtąd i słyszy, nie powinny zamienić się w modlitwę bezosobową. Zważcie, że do tego, by nasza medytacja zamieniła się w dialog z Panem — nie potrzeba sformułowanych słów. Konieczne jest jednak wyjście z anonimowości. Musimy stanąć w obecności Pana takimi, jakimi rzeczywiście jesteśmy, nie kryjąc się w tłumie wypełniającym kościół, ani też w potoku pustych słów, które nie wypływają z serca lecz co najwyżej ze zwyczaju pozbawionego treści.

Dzisiaj dodam, że również twoja praca winna być osobistą modlitwą, winna zamienić się w żywą rozmowę z Ojcem Niebieskim. Jeśli dążysz do świętości poprzez twoją działalność zawodową i w jej ramach, koniecznie musisz starać się przemienić ją w modlitwę bez anonimowości. Także twoje sprawy zawodowe muszą być wolne od posępnej monotonności i bezosobowej rutyny, gdyż w przeciwnym razie zmarłby ów Boży impuls, który ożywia twoje codzienne działanie.

Przychodzą mi teraz na myśl podróże, które podejmowałem do miejsc objętych walkami podczas hiszpańskiej wojny domowej. Mimo braku odpowiednich środków docierałem wszędzie tam, gdzie ktoś potrzebował mojej posługi kapłańskiej.

Chociaż ówczesne, tak szczególne okoliczności mogłyby dla wielu stanowić podstawę do usprawiedliwienia swojej opieszałości i niedbalstwa, nie ograniczałem się do zwykłych rad ascetycznych. Kierowała mną wówczas ta sama troska co teraz, troska, którą z pomocą Bożą chciałbym rozbudzić w każdym z was: interesowało mnie dobro ich dusz, ale również ich szczęście tu, na ziemi; zachęcałem ich, by wykorzystywali czas na pożyteczne rzeczy; żeby wojna nie była w ich życiu białą plamą; prosiłem, by się nie zaniedbywali, aby czynili wszystko co możliwe tak, żeby okopy i wartownie nie przypominały ówczesnych poczekalni, gdzie ludzie zabijali czas wyczekując na pociągi, które, jak się wydawało, nigdy nie miały nadejść…

Zalecałem im w szczególności, by zajęli się pożyteczną pracą, możliwą do pogodzenia z ich służbą wojskową — na przykład studiowaniem, nauką języków obcych; radziłem im by nigdy nie przestawali być ludźmi Bożymi i troszczyli się o to, aby całe ich postępowanie stawało się operatio Dei, pracą Bożą. I z podziwem stwierdzałem, że ci chłopcy w tak niełatwych sytuacjach cudownie na to odpowiadali. Rzucał się w oczy ich wewnętrzny hart.

Dwie ludzkie cnoty — pracowitość i pilność — łączą się w jednej postawie: w dążeniu do wykorzystania talentów otrzymanych od Boga. Są cnotami dlatego, że prowadzą nas do właściwego zakończenia zaczętych spraw. Praca bowiem — głoszę to od roku 1928 — nie jest przekleństwem, ani karą za grzechy. Księga Rodzaju mówi o pracy człowieka, zanim zbuntował się on przeciw Bogu. Zgodnie z planami Bożymi człowiek miał pracować od początku współpracując w ogromnym dziele stworzenia.

Człowiek pracowity wykorzystuje czas, który jest więcej niż złotem — jest chwałą Boga! Czyni to, co powinien i jest w tym, co czyni nie z przyzwyczajenia czy dla zabicia czasu, lecz w wyniku starannej i wyważonej refleksjii. Dlatego jest staranny, sumienny, pilny. Łaciński odpowiednik słowa pilny — diligens — pochodzi od diligo, czyli kocham, cenię, wybieram w wyniku starannej rozwagi i uwagi. Nie jest pilny ten, kto się spieszy, ale ten, kto pracuje z miłością i pieczołowitością.

Pan nasz, doskonały człowiek, obrał dla siebie pracę rąk. Wykonywał ją z oddaniem i miłością przez większość lat spędzonych na ziemi. Wykonywał swój zawód rzemieślnika wśród innych mieszkańców wioski i Jego działanie, ludzkie i boskie zarazem, uczy nas, że codzienne zajęcia nie są zjawiskiem marginesowym, ale trzonem naszego uświęcenia, ustawiczną okazją do spotkania z Bogiem, wysławiania Go i wielbienia poprzez pracę naszego umysłu i naszych rąk.