48

Moje dzieci: tylko kilka słów. Niewiele, ponieważ — wierzcie lub nie — również my, starzy ludzie, wzruszamy się.

Przede wszystkim muszę wam powiedzieć, że lata nie dają ani mądrości, ani świętości. Z drugiej strony Duch Święty wkłada w usta młodych te słowa: Super senes intellexi, quia mandata tua quæsivi1; mam więcej mądrości niż starzy, więcej świętości niż starzy, ponieważ starałem się postępować zgodnie z poleceniami Pana. Nie czekaj aż będziesz stary, aby stać się świętym. Byłby to wielki błąd. Od teraz, na serio, z radością, ochoczo poprzez swoją pracę — w tej chwili twoją pracą jest nauka — uświęcaj tę pracę uświęcając siebie wiedząc, że uświęcasz innych.

Wspominam teraz starego księdza z Walencji, który zmarł w opinii świętości. Gdy pytano go, ile ma lat, zawsze odpowiadał: Poquets! — niewiele z tych, w których służyłem Bogu. Niestety służę Bogu dopiero od kilku lat, ale chcę Mu służyć dużo, dużo, dużo, abym mógł Go bardziej miłować — tak jak już Go kocham, choć w inny sposób — pełnią miłości.

Mało lat służby, mało mądrości, mało wypełnienia świętością. Tak mało, że odczuwam pragnienie, by powiedzieć mojemu Bogu, który mnie słucha, temu Bogu, który teraz zstąpi na ołtarz, te słowa Jeremiasza: A, Domine Deus! Ecce nescio loqui, quia puer ego sum2; Panie, zobacz, że jestem dzieckiem, że się jąkam, że nie mogę mówić.

Pamiętam też te marzenia, które miałem od najmłodszych lat, marzenia, które się spełniły. Wtedy zwykłem mówić: co będzie, gdy będę stary? Wiesz, gdzie zwykłem umieszczać cel starości? Po czterdziestce! Jest taki nasz uroczy przyjaciel, któremu — gdy był dzieckiem — zlecono napisanie jednego z tych szkolnych wypracowań, compito, jak mówią po włosku i zatytułował je Storia di un vecchietto trentenne, czyli Historia starca po trzydziestce

Ale mimo to niektórzy z was pamiętają, co zwykłem mówić moim dzieciom — nielicznym w tamtym czasie — które były wokół mnie, przewidując to rozprzestrzenianie się Dzieła od bieguna do bieguna, tę ekspansję, to formowanie wielkiej rodziny…

Mówiłem do nich: Synowie moi, nie wypisujcie mego imienia na płycie, gdy będziecie musieli pochować to biedne śmiertelne ciało. A co mamy wypisać? — odpowiadali mi. Umieśćcie: Et genuit filios et filias3; zrodził synów i córki, jak Patriarchowie. Czy nie widzicie, jak marzenia się spełniły? Dzieło jest dziś rodziną bez granic rasy, języka, narodu. Z prawdziwym i nadprzyrodzonym braterstwem cudu, w którym każdy ma wielkie umiłowanie osobistej wolności i odpowiedzialności.

Ziarno Boga, rodzina, która rozprzestrzenia się po przebiciu się przez wyschniętą ziemię, ponieważ musiała przebić się przez moją bezużyteczność, moją nieskuteczność; ponieważ musiała pokonać tak wiele brutalnego sprzeciwu… Sprawy Boże przychodzą w ten sposób, jako małe. Przychodzą z łagodną przemocą, torując sobie drogę cierpieniem i wyrzeczeniem. Łodyga rodzi się po śmierci nasienia, a następnie kwiaty, które lśnią cudownymi kolorami i odurzają aromatami. A owoce? Owoce to wy i wasze siostry. Marzenia. Mam sześćdziesiąt sześć lat, a marzenia stały się rzeczywistością, a poza tym nie czuję się stary. Czy widzisz jak dzięki łasce i błogosławieństwu Bożemu pod opieką naszej błogosławionej Matki Najświętszej — Spes Nostra, Sedes Sapientiæ, filios tuos adiuva!; Stella Maris, Stella Orientis; lubię Ją tak nazywać — Dzieło przebiło się, przyniosło owoce, wydało kwiaty i woń oraz obfite na całym świecie owoce.

Zawsze jednak zaczynam od nowa, moje dzieci. Musicie modlić się za mnie. Módlcie się za mnie dużo. Modlę się za was i taka powinna być wzajemność, ale odwzajemnić się to za mało. Na litość, potrzebuję, abyście o mnie walczyli, abyście Mi pomogli, abyście mnie wspierali. Módlcie się za mnie, abym był dzieckiem przed Bogiem, silnym w mojej pracy — jestem już stary i robi się późno — abym umiał z radością przyjąć ostateczne wezwanie, drogę miłości, której oczekuję. Módlcie się, moi drodzy, abym umiał kochać Najświętszą Dziewicę jako syn i jako syn kontemplować także wielkość Pana, mojego Ojca, Trójjedynego i Jednego.

Polecaj mnie mojemu Aniołowi Stróżowi, tak jak robili to twoi pierwsi bracia — niektórzy z was pamiętają — i chłopcy od świętego Rafała. Ponieważ zawsze miałem tego błogosławionego ducha antyklerykalnego — błogosławieństwem Bożym jest kochać kapłanów i Kościół święty i być świątobliwym antyklerykałem — zwykłem im mówić: nie chodźcie ze mną na ulicy, nie pozdrawiajcie mnie. Jeśli mnie widzisz, powierz mnie mojemu Aniołowi Stróżowi; a jeśli wsiadam do tramwaju, a ty tam jesteś, nie stój obok mnie; polecaj mnie.

Teraz, gdy mam sześćdziesiąt sześć lat, nie tylko nie żałuję, ale daję ci tę samą radę. Polecaj mnie mojemu Aniołowi Stróżowi, aby pomógł mi być dobrym, wiernym i radosnym. Abym mógł w odpowiednim czasie otrzymać kochający uścisk Boga Ojca, Boga Syna, Boga Ducha Świętego i Świętej Maryi.

Przypisy
1

Ps 119(118), 100.

2

Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem. Jr 1, 6.

3

Rdz 5, 16.

Odniesienia do Pisma Świętego
Ten punkt w innym języku