Zestawienie punktów

Znaleziono 7 punktów «Przyjaciele Boga », które dotykają tematu Wolność → wybór i odpowiedź Bogu.

Często już przypominałem wam tę wzruszającą scenę, o której mówi Ewangelia: Jezus znajduje się w łodzi Piotrowej, skąd przemawia do ludu. Ta rzesza, która szła za Nim, podsyca pragnienie zbawienia dusz płonące w Jego sercu i Boski Nauczyciel chce, aby Jego uczniowie dzielili z Nim to pragnienie. Poleciwszy, by popłynęli na głębię — duc in altum! — każe Piotrowi zarzucić sieci na połów.

Nie chcę teraz zatrzymywać się na jakże pouczających szczegółach tamtego wydarzenia. Chcę, byśmy rozważyli reakcję Księcia Apostołów, na widok cudu: Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny. Jest to prawda, która bez wątpienia oddaje doskonale sytuację każdego z nas. A przecież, zapewniam was, iż spotykając w mym życiu tyle cudów łaski dokonanych poprzez ludzkie ręce, coraz bardziej byłem skłonny wołać: Panie, nie odchodź ode mnie, gdyż bez Ciebie nie mogę zdziałać niczego dobrego.

Dlatego właśnie rozumiem doskonale słowa Biskupa z Hippony, które brzmią jak cudowny hymn wolności: Bóg, który stworzył cię bez ciebie, nie zbawi cię bez ciebie, ponieważ każdy z nas, ty i ja, posiada zawsze możliwość — straszliwą możliwość — wystąpienia przeciwko Bogu, odrzucenia Go — być może przez własne postępowanie lub zawołanie: Nie chcemy, żeby Ten królował nad nami.

Uznajemy z wdzięcznością, ponieważ rozumiemy szczęście, do którego jesteśmy przeznaczeni, że wszystkie stworzenia zostały powołane do istnienia z nicości przez Boga i dla Boga: my, ludzie, stworzenia rozumne, chociaż tak często tracimy rozum, i stworzenia nierozumne, te które biegają po powierzchni ziemi lub mieszkają w morskich głębinach czy też szybują po błękicie nieba, wzbijając się aż ku słońcu. Ale spośród tej cudownej różnorodności stworzeń jedynie my, ludzie — nie mówię tutaj o aniołach — zdolni jesteśmy zjednoczyć się w wolności z naszym Stwórcą. Możemy oddać należną Mu jako Stwórcy wszechrzeczy chwałę, albo Mu jej odmówić.

Ta możliwość tworzy światłocień ludzkiej wolności. Pan zaprasza nas, pobudza nas — ponieważ czule nas kocha! — do wyboru dobra. Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Ja dziś nakazuję ci miłować Pana Boga twego i chodzić Jego drogami, pełniąc Jego polecenia, prawa i nakazy, abyś żył i mnożył się … Wybierajcie więc życie, abyście żyli.

Zechciej pomyśleć — ja czynię własny rachunek sumienia tak samo — czy swój wybór na rzecz Życia podtrzymujesz niezmiennie i stanowczo? Czy słysząc pełen miłości głos Boga, wzywający cię do świętości, idziesz za nim? Zwróćmy spojrzenie ku Jezusowi przemawiającemu do ludzi po miastach i wsiach Palestyny. Nie chce się narzucać. Jeśli chcesz być doskonały… — powiada do bogatego młodzieńca. Ów młodzieniec nie przyjął zaproszenia i opowiada Ewangelia, że abiit tristis, że odszedł zasmucony. Dlatego kiedyś nazwałem go smutnym ptakiem: stracił radość, ponieważ odmówił oddania swojej wolności Bogu.

Zastanówcie się teraz nad tym podniosłym momentem, w którym Archanioł Gabriel zwiastuje Najświętszej Maryi Pannie zamysł Najwyższego. Matka Nasza słucha i pyta, aby pełniej zrozumieć to, czego domaga się od Niej Pan; po czym daje zdecydowaną odpowiedź: fiat! — niech mi się stanie według słowa twego! Jest to owoc najwyższej wolności: wolności opowiedzenia się za Bogiem.

We wszystkich tajemnicach naszej wiary katolickiej rozbrzmiewa ów hymn wolności. Trójca Przenajświętsza powołuje do istnienia świat i człowieka z wolnego porywu miłości. Wiekuiste Słowo zstępuje z nieba i przyjmuje ciało z owym wspaniałym znamieniem wolności, jakim jest poddanie się Bogu: Oto idę — w zwoju księgi napisano o Mnie — abym spełniał wolę Twoją, Boże . Kiedy nadchodzi godzina wyznaczona przez Boga na wybawienie ludzkości z niewoli grzechu, widzimy Jezusa Chrystusa w Getsemani, jak boleśnie cierpi, aż wypływa zeń krwawy pot, jak z poddaniem składa siebie na ofiarę, której domaga się Ojciec: Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją. Zapowiedział już to swoim uczniom w jednej z tych rozmów, podczas których otwierał swoje Serce po to, aby ci, którzy Go kochają, wiedzieli, że On jest Drogą — nie ma innej, aby zbliżyć się do Ojca: Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je potem znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc znów je odzyskać.

Niewola za niewolę — skoro już musimy służyć, zgadzając się z tym lub nie, taka już jest ludzka dola — to nie ma nic lepszego od uznania się za niewolników Bożych z Miłości. Gdyż w tej samej chwili tracimy piętno niewolnictwa, a zamieniamy się w przyjaciół, synów. I tutaj objawia się różnica: podejmujemy się uczciwych zadań w świecie z taką samą pasją, z takim samym zapałem co inni, ale ze spokojem w głębi duszy, z radością i pogodą, również pośród przeciwności, gdyż nie pokładamy naszej nadziei w tym, co przemija, lecz w tym, co trwa na zawsze. Nie jesteśmy dziećmi niewolnicy, ale wolnej.

Skąd bierze się nasza wolność? Od Chrystusa Pana Naszego. Jest to ta sama wolność, przez którą nas odkupił. Dlatego poucza: Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni. Jako chrześcijanie nie musimy nikogo prosić, by nam przedstawił prawdziwe znaczenie tego daru, ponieważ jedyną wolnością, która może zbawić człowieka, jest wolność, którą zdobył dla nas Chrystus.

Zwykłem mówić o przygodzie naszej wolności, bo to jest właśnie przygoda waszego i mojego życia. W wolności — jako dzieci, powtarzam, a nie jako niewolnicy — podążamy drogą, którą każdemu z nas wyznaczył Pan. Rozkoszujmy się nią jako darem Bożym.

Opowiadam się za Bogiem w wolności, bez żadnego przymusu, gdyż taki jest mój wybór. I decyduję się służyć, zamienić moją egzystencję w oddanie się innym z miłości do mego Pana, Jezusa Chrystusa. Ta właśnie wolność każe mi wołać, że nic na tej ziemi nie może mnie oddzielić od miłości Chrystusa.

W przypowieści o zaproszonych na ucztę, gdy gospodarz dowiedział się, że niektórzy z tych, którzy mieli przybyć, wymówili się zmyślonymi powodami, rozkazuje słudze: Wyjdź na drogi i między opłotki, i zmuszaj do wejścia — compelle intrare — by dom mój był zapełniony. A więc jednak przymus? Czy nie użyto tu przemocy wobec słusznej wolności każdego sumienia?

Rozważając Ewangelię i zgłębiając nauczanie Jezusa, nie pomylimy tego nakazu z przymusem. Przypatrzcie się, w jaki sposób Chrystus nakłania: Jeśli chcesz być doskonały… Jeśli ktoś chce iść za Mną. Tamto compelle intrare nie oznacza przemocy fizycznej ani moralnej; odzwierciedla porywającą siłę przykładu chrześcijańskiego, który jest tak skuteczny jak moc Boża: Przyjrzyjcie się, jak pociąga nas Ojciec: zachwyca swoim nauczaniem, nie narzuca żadnej konieczności.W ten sposób przyciąga do Siebie.

W takim klimacie wolności staje się zrozumiałe, że czynienie zła nie jest żadnym wyzwoleniem, lecz zniewoleniem. Kto grzeszy przeciw Bogu, zachowuje wolną wolę w tym zakresie, że jest wolny od przymusu, ale utracił ją pod tym względem, że nie jest wolny od winy. Może będzie mógł powiedzieć, że postąpił zgodnie ze swymi upodobaniami, lecz nie może tu być mowy o prawdziwej wolności: gdyż stał się niewolnikiem swojej decyzji, a zdecydował się na rzecz najgorszą, na oddalenie się od Boga, a tam nie ma wolności.

Raz jeszcze powiadam: nie uznaję żadnej innej niewoli poza niewolą w Miłości Boga. A to dlatego, że jak już powiedziałem przy innych okazjach, religia jest największym buntem człowieka, który nie chce żyć jak zwierzę, który nie znajduje ukojenia i zaspokojenia, dopóki nie spotka i nie pozna Stwórcy, i nie nawiąże z Nim zażyłych stosunków. Chcę, abyście byli takimi buntownikami, wolnymi od wszelkich innych więzów, ponieważ chcę — Chrystus tego chce! — abyście byli dziećmi Bożymi. Niewola albo dziecięctwo Boże: oto dylemat naszego życia. Albo być dziećmi Boga, albo niewolnikami pychy, zmysłowości, lękliwego egoizmu, w którym tyle dusz wydaje się tkwić.

Miłość Boga wskazuje drogę prawdy, sprawiedliwości, dobra. Gdy zdecydujemy się na odpowiedź Bogu: moja wolność jest dla Ciebie, okażemy się wolni od wszystkich więzów, którymi byliśmy przykuci do rzeczy bez znaczenia, do żałosnych trosk, do nędznych ambicji. A wolność — nieoceniony skarb, cudowna perła, którą żal by było rzucić przed wieprze — będzie przez nas wykorzystana całkowicie po to, by czynić dobro.

Oto wspaniała wolność dzieci Bożych! Chrześcijanie, którzy — zastraszeni albo zawistni — chwieją się w obliczu rozwiązłości tych, którzy nie przyjęli Słowa Bożego, okazują słabe pojęcie o naszej wierze. Jeżeli rzeczywiście wypełniamy przykazanie Chrystusa — jeżeli staramy się je wypełniać, gdyż nie zawsze nam się to udaje — znajdziemy taką pewność wiary, że nie będziemy już potrzebowali szukać gdzie indziej najpełniejszej godności człowieka.

Nasza wiara nie jest ciężarem ani ograniczeniem. Jakże nędzne pojęcie o chrześcijaństwie ma ten, kto tak myśli! Gdy opowiadamy się za Bogiem, nie tracimy niczego, a zyskujemy wszystko: kto za cenę swej duszy chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.

Wyciągnęliśmy zwycięską kartę, która przynosi najwyższą wygraną. Jeśli coś nam przeszkadza widzieć to z całą jasnością, musimy dogłębnie zbadać naszą duszę: może zbyt słaba jest nasza wiara, może zbyt mało jest w nas osobistego obcowania z Bogiem, zbyt mało modlitwy. Winniśmy błagać Pana — poprzez Jego Matkę i naszą Matkę — aby wzmógł w nas miłość, aby dozwolił nam odczuć słodycz Swej obecności; gdyż jedynie kochając, dochodzi się do najpełniejszej wolności: takiej, która nigdy, przez całą wieczność, nie chce porzucić przedmiotu swojej miłości.

Ja zaś sprawię, że Mnie znajdziecie, (…) zgromadzę (was) spośród wszystkich narodów i z wszystkich miejsc, po których was rozproszyłem. Modlitwa wyzwala nas z niewoli. Czujemy się wolni szybując w hymnie pochwalnym rozmiłowanej duszy, w pieśni pełnej miłości, która rozbudza pragnienie trwania przy Bogu. Jest to nowy sposób stąpania po ziemi, sposób Boży, nadprzyrodzony, cudowny. Gdy przypomnimy sobie tylu pisarzy kastylijskich z XVI wieku, być może będziemy rozkoszować się słowami: żyję bo już nie żyję — to żyje we mnie Chrystus!

Z radością akceptujemy konieczność wielu lat pracy na tym świecie, ponieważ Jezus, tu na ziemi, ma niewielu przyjaciół. Nie chcemy uchylać się od obowiązku nakazującego żyć tak, aby w służbie oddać wszystkie siły Bogu i Kościołowi. In libertatem gloriae filiorum Dei, qua libertate Christus nos liberavit; w wolności i chwale dzieci Bożych, gdyż ku wolności wyswobodził nas Chrystus, umierając na drzewie Krzyża.