Zestawienie punktów

Znaleziono 3 punktów «Listy (II)», które dotykają tematu Nauczanie → praca świecka .

Nauczanie — powtarzam Wam — to zawód, to działalność świecka[1]. W związku z tym jest to coś, co musimy robić my, coś bardzo odmiennego od chwalebnej pracy, którą rozwijały i rozwijają od wieków zakony i zgromadzenia zakonne — włącznie z tymi, które zrodziły się w szczególnym celu realizacji apostolstwa w dziedzinie nauczania — dlatego że do nich należą zadania kościelne, nawet kiedy w wielu przypadkach zwracają się ku naukom świeckim. Zakonnikom przystoi oddawać się głównie studiowaniu nauki „wiary i poznawaniu prawdy wiodącej do życia w pobożności”, twierdzi Doktor Anielski. Zajmowanie się innymi naukami nie należy do zakonników, których całe życie jest poświęcone służbie Bogu, chyba że one służą poznaniu nauki świętej18.

Zakonnicy ci, prowadząc swoją działalność dydaktyczną, nigdy nie dążą do wykonywania zawodu[2] ani, właściwie rzecz biorąc, w nauczaniu nie mają do spełnienia funkcji w porządku świeckim. Jeżeli robili to tak wiele razy, w szerszym zakresie niż wymagało tego ich powołanie zakonne — z wielkim pożytkiem dla Kościoła i dla samego społeczeństwa świeckiego — działo się tak na ogół po to, żeby wypełniać niemal całkowitą pustkę, jak na przykład w Średniowieczu, albo żeby stawiać tamę dechrystianizacji kultury jak w epoce nowoczesnej, a nawet w naszych czasach. To znaczy, że zakonnicy musieli w jakiś sposób naprawić nieobecność wiernych chrześcijan, którzy zajmowaliby się zawodowo, kompetentnie i z dobrym przygotowaniem religijnym tym tak delikatnym i istotnym aspektem życia społeczeństwa. I w ten sposób wykonują nie zawód, nie pracę świecką, ale godne pochwały apostolstwo zakonne.

Jest wielką pomyłką, a być może owocem zniekształconej mentalności pewnych osób, swoiste przekonanie, żeby edukacja była wyłącznym zadaniem zakonników. Tak samo jak myślenie, że jest to wyłączne prawo państwa. Po pierwsze, dlatego że narusza to w poważnym stopniu prawo rodziców i Kościoła19. Poza tym zaś, dlatego że nauczanie jest dziedziną, jak wiele innych dziedzin życia społecznego, w której obywatele mają prawo swobodnie prowadzić swoją działalność, jeżeli tego pragną, przy należytych gwarancjach dobra wspólnego.

Z drugiej strony, w wyniku antykatolickiego ruchu o rozmiarach powszechnych, chociaż różnorodnego w swoich formach, w ostatnich stuleciach coraz bardziej odsuwa się zakonników od dziedziny edukacji. To zaś czyni formację dobrych chrześcijańskich specjalistów poświęcających się nauczaniu jeszcze pilniejszą i konieczniejszą.

Niemniej jednak, jest to tylko powód dodatkowy i uboczny. Dlatego że my nie zastępujemy zakonników — jak już powiedziałem, stało się coś odwrotnego — nie powinniśmy i nie możemy zastępować ich w ich zajęciach dydaktycznych. Ich praca ma zasadniczo charakter kościelny. Naszym zadaniem zaś w dziedzinie edukacji jest zasadniczo profesjonalna i świecka praca.

Choćby nie występował ten szczególny powód, który wskazałem — co więcej, choćby, jak należałoby pragnąć, zakonnicy nie napotykali żadnej przeszkody w pełnieniu swojej misji, na którą my patrzymy z radością i miłością, zawsze trzeba byłoby wspierać formację dobrych chrześcijańskich nauczycieli i wykładowców, którzy będą wykonywać tę pracę zawodową jako obywatele.

Z tego samego powodu, to znaczy, dlatego że ta działalność owych zakonników ma charakter kościelny, nasza zaś jest świecka, zawodowa, zwykle nie będzie wypadało, żebyśmy pracowali razem z zakonnikami[3], tym bardziej w ośrodkach przez nich kierowanych.

Poza tym w ten sposób unika się z delikatnością ewentualnych zbytecznych nieporozumień — choćby niewielkich — dotyczących zasadności stosowania lub nieokreślonej metody pedagogicznej, dotyczących pracy apostolskiej, jaką nauczyciele mogliby prowadzić ze swoimi własnymi uczniami i tak dalej. Głównie zaś unika się tego, żeby zdezorientowani ludzie nie brali nas za zakonników.

W związku z tym, to ośrodki państwowe i prestiżowe ośrodki prywatne — które nie będą kierowane przez zakonników — będą miejscami, w których będziemy mogli wykonywać ten nauczycielski zawód, pełniąc gorliwie nasze posłannictwo, prezentując szeroki punkt widzenia, w duchu wolności i zawsze wspierając współpracę z innymi ośrodkami.

Skorzystamy zaś z okazji tej pracy zawodowej, żeby prowadzić z nauczycielami i wykładowcami, z uczniami i rodzinami uczniów, to niezwykle skuteczne osobiste apostolstwo przyjaźni i zaufania, jakiego wymaga od nas nasze szczególne powołanie.

Przypisy
[1]

«działalność świecka»: w tym i kolejnych akapitach św. Josemaría dokonuje rozróżnienia, które może się wydawać nadmiernie drobiazgowe, ale które dla niego jest istotne, ponieważ pozwala mu lepiej wyjaśnić pewien aspekt głoszonego przez niego przesłania. Nauczyciel lub wykładowca z Opus Dei naucza nie tylko poruszany pragnieniem prowadzenia niezwykle skutecznego apostolstwa, ale robi to dlatego, że pragnie wykonywać swój zawód, którym jest dydaktyka i w ten sposób oddawać chwałę Bogu. Jak każdy inny chrześcijanin, może i powinien uświęcać to szlachetne zajęcie i próbować zbliżać swoich uczniów do Boga, przekazując wizję i osąd chrześcijański na temat wielu aspektów filozoficznych, historycznych, etycznych i tak dalej, które są przedmiotem jego nauczania. Nie wyklucza to jednak faktu, że praca zawodowa powinna rządzić się swoimi własnymi ludzkimi zasadami, tak jak w każdym innym zawodzie, niezależnie od apostolstwa, które przy jej pomocy jest prowadzone. Dla Escrivy powołanie zawodowe i powołanie do świętości łączą się w danej osobie, ale są czymś odmiennym (przyp. red.).

18

S. Th. II-II, q. 188, a. 5 ad 3.

[2]

«nigdy nie dążą do wykonywania zawodu»: biorąc pod uwagę kontekst i inne stwierdzenia Escrivy, to, co mówi w niniejszym akapicie, nie powinno być traktowane jako zawoalowana krytyka zasłużonego zadania wykonywanego przez zakonników w dziedzinie edukacji, często realizowanego na wysokich poziomach profesjonalizmu i z naukową ścisłością. To, co św. Josemaría chce podkreślić przy pomocy kontrastu, to fakt, że świecki Opus Dei nie jest powołany do pracy w edukacji w wyniku swojego powołania do świętości, tylko poprzez swoje własne powołanie zawodowe. Jego praca jest całkowicie świecka, nie sakralizowana, chociaż ofiaruje ją z miłością Bogu. Nie jest to po prostu apostolstwo, tylko praca świecka, która przynosi apostolskie owoce. Jego wizja życia konsekrowanego może nie być zbieżna z wizją, jaką ma dzisiaj w stosunku do siebie wielu członków zakonów i zgromadzeń zakonnych, ale dla Escrivy praca zawodowa zakonnika jest konsekwencją powołania do prowadzenia apostolstwa. W przypadku członka Opus Dei dzieje się coś przeciwnego: praca zawodowa zamienia się w narzędzie apostolstwa. Pragnie się wynieść rzeczywistość świecką do Boga w taki sposób, żeby nie przestała być tym, czym jest: świecką pracą odpowiedzialnych, a zarazem uważnych na chrześcijańskie znaczenie ich zadania osób świeckich (przyp. red.).

Przypisy
19

Por. Pius XI, Encyklika Divini illius Magistri.

Przypisy
[3]

«nie będzie wypadało, żebyśmy pracowali razem z zakonnikami»: kryterium tutaj ustanowione odpowiada temu, co było powiedziane do tej pory — że członkowie Opus Dei wykonują swój zawód w wolności, pośród świata, oczyszczając i oświecając Ewangelią tak wiele wychowawczych środowisk oddalonych od Boga, ponieważ do tego zostali powołani, nie mieszając swojego powołania zawodowego z wezwaniem do świętości, które oświeca tamto powołanie, nie znosząc go, a także nie chcąc chronić się w oficjalnie katolickich środowiskach, żeby wykonywać swoją pracę. Stąd również szkoły wspierane przez osoby z Opus Dei nie będą się prezentowały jako oficjalnie katolickie albo wyznaniowe, choćby ich wartości były zdecydowanie inspirowane nauką Chrystusa, ponieważ są to przede wszystkim przedsięwzięcia zawodowe i świeckie. Ta wskazówka nie oznacza dla Escrivy obojętności w stosunku do zakonników, z którymi jego więzy komunii były zawsze niezwykle mocne (jako przykład służą świadectwa na ten temat w książce Rafaela Serrano [red.], Así le vieron. Testimonios sobre Monseñor Escrivá de Balaguer, Rialp, Madrid 1992), tylko roztropność, żeby nie skończyło się zrównaniem członków Dzieła z zakonnikami, co uczyniłoby trudniejszą — jeżeli nie niemożliwą — ich pracę w zsekularyzowanym społeczeństwie (przyp. red.).