114

Dziś wieczorem myślałem o tak wielu rzeczach z dawnych lat. Zawsze mówię, że jestem młody, i to prawda: Ad Deum qui lætificat iuventutem meam!1. Jestem młody młodością Boga. Jednakże minęło sporo czasu. Dziś rano, podczas modlitwy, mówiłem do waszych braci z Rady Generalnej.

I Pan pozwolił mi zobaczyć, jak zawsze prowadził mnie za rękę. Miałem czternaście lub piętnaście lat, kiedy zacząłem odczuwać Miłość, zdałem sobie sprawę, że moje serce prosi mnie o coś wielkiego i że to jest miłość. Widziałem wyraźnie, że Bóg czegoś chciał, ale nie wiedziałem, co to jest. Dlatego porozmawiałem z moim ojcem, mówiąc mu, że chcę zostać księdzem. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. To był jedyny raz — mówiłem o tym przy innych okazjach — kiedy widziałem łzy w jego oczach. Powiedział mi: „Słuchaj, mój synu, jeśli nie chcesz być świętym księdzem, to dlaczego chcesz nim być? Ale nie będę się sprzeciwiał temu, czego chcesz”. I zabrał mnie, abym porozmawiał z jego przyjacielem w celu uzyskania wskazówek.

Nie wiedziałem, czego Bóg ode mnie chce, ale to był oczywisty wybór. Cokolwiek miałoby nadejść… Mimochodem zdałem sobie sprawę, że jestem do niczego i ułożyłem tę litanię, która nie jest fałszywą pokorą, ale samoświadomością: jestem bezwartościowy, nic nie mam, nic nie potrafię, jestem niczym, nic nie wiem… Pisałem o tym wam wiele razy; wiele z tych rzeczy macie w druku.

Podczas modlitwy Paco Vives* czytał jeden z tych tomów medytacji, których zwykle używamy i które, po niewielkiej korekcie stylistycznej, są wspaniałe. A ja dziękowałem Bogu, że mamy to narzędzie i tak wiele innych. Spojrzałem na drogę, którą przebyliśmy i zdumiałem się. Ponieważ w rzeczywistości po raz kolejny wypełniło się to, co mówi Pismo2: to, co głupie, to, co bezwartościowe, to, co — można powiedzieć — prawie nie istnieje, Pan bierze to wszystko i oddaje na swoją służbę. Tak właśnie wziął to stworzenie jako swoje narzędzie. Nie mam powodu do dumy.

Bóg przeprowadził mnie przez wszystkie upokorzenia, przez to, co wydawało mi się wstydem i teraz widzę, że było tak wiele cnót moich rodziców. Mówię to z radością. Pan chciał mnie przygotować, a ponieważ to, co mnie otaczało, bolało mnie najbardziej, dlatego tam Pan uderzał. Wszelkiego rodzaju upokorzenia, ale jednocześnie noszone z chrześcijańską godnością. Widzę to teraz i każdego dnia z większą jasnością, z większą wdzięcznością wobec Pana, moich rodziców, mojej siostry Carmen… Opowiadałem już historię mojego brata Santiago, która również jest związana z Dziełem. Przepraszam, że o tym mówię.

Przypisy
1

Ps 43(42), 4.

*

* „Paco Vives”: mowa o Francisco Vives Unzué (1927–2016), który pracował i mieszkał w Rzymie u boku założyciela i jego następców, jako członek Rady Generalnej Opus Dei (przyp. red.).

2

Por. 1 Kor 1,27-28.

Odniesienia do Pisma Świętego
Ten punkt w innym języku