Zestawienie punktów
Codziennie czujesz się bardziej zanurzony w Bogu — powiadasz mi. — A zatem codziennie będziesz coraz bliżej swoich braci.
Wypełniasz wymagający plan życia: wstajesz wcześnie rano, modlisz się, przystępujesz do sakramentów świętych, dużo pracujesz lub uczysz się, jesteś umiarkowany, umartwiasz się… ale dostrzegasz, że czegoś ci brakuje! Zanieś na swoją rozmowę z Bogiem te rozważania: ponieważ świętość — walka o to, by ją osiągnąć — to pełnia miłości, powinieneś zbadać, jak wygląda twoja miłość do Boga i — ze względu na Niego — do innych ludzi. Może wówczas odkryjesz, ukryte w twojej duszy, wielkie wady, z którymi nigdy nie walczyłeś: nie jesteś dobrym synem, dobrym bratem, dobrym przyjacielem, dobrym kolegą. A ponieważ w nieuporządkowany sposób kochasz “swoją świętość”, jesteś zazdrosny. “Poświęcasz się” w wielu “osobistych” drobiazgach: dlatego jesteś przywiązany do własnego ja, do swojej osoby, i w gruncie rzeczy nie żyjesz ani dla Boga, ani dla innych, tylko dla siebie.
Czasami próbujesz się usprawiedliwić, zapewniając, że jesteś roztargniony, roztrzepany albo że z natury jesteś oschły, bardzo powściągliwy. I dodajesz, że z tego powodu nie znasz nawet dobrze osób, z którymi na co dzień żyjesz. — Posłuchaj: Prawda, że to wytłumaczenie wcale cię nie uspokaja?
Poradziłem ci, abyś do wszystkich drobiazgów codziennego życia miał bardzo nadprzyrodzone podejście. I natychmiast dodałem: obcowanie z innymi przynosi ci wiele takich okazji w ciągu dnia.
Praktykowanie miłości bliźniego oznacza, że szanujesz mentalność innych, że cieszysz się z ich drogi ku Bogu… nie domagając się jednak, by myśleli tak jak ty ani by przyłączyli się do ciebie. — Kiedyś podzieliłem się z tobą taką myślą: te różne drogi biegną równolegle. Idąc własną drogą, każdy dojdzie do Boga. Nie gub się w porównaniach ani nie chciej wiedzieć, kto jest wyżej: to nie ma znaczenia. Ważne jest, byśmy wszyscy doszli do celu.
Mówisz, że on ma pełno wad! Cóż… Poza tym, że tylko w niebie są ludzie doskonali, również ty ciągniesz za sobą swoje wady, a jednak inni cię znoszą i — co więcej — szanują: ponieważ kochają cię miłością, jaką Jezus darzył swoich uczniów, którzy przecież też byli obarczeni sporym ciężarem własnych nędz! — Ucz się!
Skarżysz się, że nie jest dla ciebie wyrozumiały… — Jestem pewien, że czyni wszystko, co jest możliwe, aby cię zrozumieć. Ale kiedy ty zdobędziesz się na odrobinę wysiłku, by zrozumieć jego?
Zgoda! Przyznaję: ta osoba postąpiła źle; jej zachowanie jest naganne i niegodne; nic sobą nie reprezentuje. — Zasługuje, po ludzku, na całkowitą pogardę! — dodałeś. — Podkreślam, że cię rozumiem, ale nie podzielam tej ostatniej opinii. To niegodziwe życie również jest święte: Chrystus umarł za tę osobę, aby ją odkupić! Skoro On nią nie wzgardził, jak ty możesz się na to ważyć?
Jeżeli twoja przyjaźń poniża się do zmowy z cudzymi wadami, sprowadza się do żałosnego kumoterstwa, które nie zasługuje na najmniejszy szacunek.
Zaiste, życie, samo z siebie ciężkie i niepewne, czasami staje się trudne. — Ale to pomoże ci stać się bardziej nadprzyrodzonym, dostrzegać we wszystkim palec Boży: w ten sposób będziesz bardziej ludzki i wyrozumiały wobec tych, którzy cię otaczają.
Możliwość odpuszczenia win jest proporcjonalna do władzy. Zwykły sędzia musi skazać oskarżonego — najwyżej uznając okoliczności łagodzące — jeżeli udowodniono mu winę i jeżeli się do niej przyznał. Najwyższa władza w państwie czasami ogłasza amnestię lub ułaskawia. Skruszonej duszy Bóg przebacza zawsze.
“Poprzez was zobaczyłem Boga, który zapomniał o moich szaleństwach i zniewagach i przyjął mnie z czułością Ojca”. Napisał to do swoich, skruszony po powrocie do ojcowskiego domu, pewien syn marnotrawny XX wieku.
Wydrukowano z https://escriva.org/pl/book-subject/surco/25945/ (07-05-2024)