Zestawienie punktów

Znaleziono 6 punktów «Przyjaciele Boga », które dotykają tematu Naturalność → w oderwaniu i w umartwieniu.

Jesteśmy ludźmi z ulicy, zwyczajnymi chrześcijanami włączonymi w krwioobieg społeczeństwa, a Pan chce, abyśmy właśnie pośród swojej pracy zawodowej uświęcali się i byli apostołami, czyli abyśmy uświęcali swoją pracę i pomagali innym uświęcać się poprzez pracę. Bądźcie przekonani, że Bóg czeka na was w waszym środowisku, czeka na was z troskliwością Ojca i Przyjaciela i uświadomcie sobie, że poprzez odpowiedzialnie wykonaną pracę zawodową nie tylko zdobywacie środki na własne utrzymanie, ale wnosicie też bezpośredni wkład w rozwój społeczeństwa, niesiecie ulgę innym pomagając im dźwigać ich ciężary i podtrzymujecie tyle dzieł opiekuńczych — na szczeblu lokalnym i powszechnym — działających na rzecz jednostek i narodów mniej uprzywilejowanych.

Weźmy inne przykłady, również z życia codziennego. Wspomina o nich święty Paweł: Każdy, który staje do zapasów, wszystkiego sobie odmawia; oni, aby zdobyć przemijającą nagrodę, my zaś nieprzemijającą. Zauważcie, ilu podejmują się wyrzeczeń, zarówno mężczyźni jak i kobiety, chętnie lub niechętnie, dla pielęgnacji swego ciała, ochrony swego zdrowia lub dla zyskania uznania innych… A my? Czy nie potrafimy nigdy odpowiedzieć na niezmierzoną miłość Boga, która tak mało znajduje uznania u ludzi, i nie zdobędziemy się na umartwienie tego, co należy umartwić, aby nasze serca i umysły jeszcze bardziej zwróciły się ku Panu?

U wielu świadomość chrześcijańska tak bardzo uległa wypaczeniu, że takie słowa jak umartwienie i pokuta kojarzą się jedynie z surowymi postami i włosienicami, o których opowiadają godne podziwu żywoty świętych. My w naszym rozważaniu wyszliśmy z oczywistej przesłanki, że wzorem, który winniśmy naśladować w naszym życiu, jest Jezus Chrystus. Zapewne, Pan przygotowywał się do swego nauczania usuwając się na pustynię, by pościć przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy, ale przedtem i potem z taką naturalnością praktykował cnotę wstrzemięźliwości, że Jego przeciwnicy ośmielili się stawiać Mu zarzut: oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników.

Zależy mi na tym, byście odkryli całą głębię prostoty Nauczyciela, który nie obnosi się ze swym życiem pokutniczym i tego samego domaga się od ciebie: Kiedy pościcie, nie bądźcie jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który jest w ukryciu, odda tobie.

Tak właśnie winieneś ćwiczyć się w duchu pokuty: patrząc tylko na Boga jak dziecko, które okazuje swemu ojcu, jak bardzo go kocha, wyrzekając się paru skarbów o wątpliwej wartości — szpulki od nici, żołnierzyka z urwaną głową, kapsla od butelki; taka decyzja też może być dla dziecka ciężka, lecz w końcu zwycięża miłość i promieniejąc oddaje swemu ojcu te drobiazgi.

Czy już starasz się powziąć szczere postanowienia? Proś Pana, aby ci dopomógł podjąć trud życia z miłości do Niego; zaprawiać wszystko w sposób naturalny oczyszczającym aromatem umartwienia; wyniszczać się w Jego służbie bez wystawiania na pokaz, w milczeniu, jak spala się lampka przed Tabernakulum. Jeśli jednak w tej chwili nie masz pojęcia, jak konkretnie odpowiedzieć na impulsy łaski Bożej, to posłuchaj uważnie.

Pokuta oznacza dokładne wykonanie planu dnia, który sobie wyznaczyłeś, choćby ciało się sprzeciwiało, a myśl próbowała uciekać do chimerycznych marzeń. Pokuta polega na wstawaniu ze snu o określonej godzinie. A także na tym, by nie odkładać na później bez uzasadnionych racji tego zadania, które okazuje się trudniejsze czy wymagające więcej wysiłku.

Pokuta polega na umiejętnym pogodzeniu swoich obowiązków wobec Boga, wobec drugich i wobec siebie samego, tak byś od siebie wymagał, byś znalazł czas na każde zadanie. Czynisz pokutę, kiedy z miłością podporządkowujesz się swemu planowi modlitw pomimo wyczerpania, wewnętrznego chłodu czy niechęci.

Pokuta to traktowanie zawsze z największą miłością innych ludzi, szczególnie tych najbliższych; to okazywanie z największą delikatnością troski cierpiącym, chorym, upośledzonym. To cierpliwe odpowiadanie ludziom uciążliwym lub przychodzącym nie w porę. To zmienianie lub odkładanie naszych planów, kiedy wymagają tego okoliczności, a nade wszystko dobre — i uzasadnione interesy innych.

Pokuta polega na znoszeniu z dobrym humorem tysięcy drobnych przeciwności dnia; na tym, by nie porzucać rozpoczętej pracy, chociaż odeszła cię początkowa ochota; na spożywaniu z wdzięcznością tego, co zostanie podane do stołu, bez grymasów lub kaprysów.

Dla rodziców i w ogóle dla tych, którzy pełnią misję rządzenia lub wychowania, pokuta polega na upominaniu, kiedy należy, w zależności od natury błędu czy od osobowości tego, kto potrzebuje upomnienia, bez ulegania głupim i sentymentalnym subiektywizmom.

Duch pokuty sprawia, że nie trwamy z uporem przy swych monumentalnych projektach na przyszłość, w których przewidzieliśmy już swoje genialne pociągnięcia pędzla. Jakąż radość sprawimy Bogu, gdy zrezygnujemy ze swoich bohomazów i pacykarskich poczynań, a pozwolimy, by On dodał te walory i kolory, które najbardziej Mu się podobają!

Można znaleźć wiele innych przykładów; wymieniłem tylko te nieliczne, które mi przyszły na myśl, a które możesz wykorzystywać w ciągu dnia, by zbliżać się coraz bardziej i bardziej do Boga, i coraz bardziej i bardziej do bliźniego. To, że przytoczyłem te przykłady, nie oznacza, że gardzę wielkimi praktykami pokutnymi. Wprost przeciwnie, są one dobre i słuszne,a nawet konieczne, kiedy Pan wzywa nas do pójścia taką drogą, przy czym ważną rzeczą jest zasięgnięcie rady swego kierownika duchowego. Chciałbym ci jednak zwrócić uwagę, że z takimi wielkimi pokutami mogą iść w parze wielkie upadki spowodowane pychą. Z drugiej strony, jeżeli ustawicznie chcesz podobać się Bogu w drobnych walkach toczonych w swoim wnętrzu — na przykład, przez uśmiech, kiedy wcale ci nie jest do śmiechu; zapewniam cię, że czasami więcej kosztuje drobny uśmiech aniżeli noszenie włosiennicy przez godzinę — a więc przy takim stale odnawianym pragnieniu podobania się Bogu z trudem będzie mogła rozwinąć się nasza pycha i jest prawie niemożliwe, byśmy mogli sobie naiwnie wyobrazić, iż jesteśmy już niemal bohaterami. Widzimy siebie wówczas raczej jako dziecko, które swemu ojcu może ofiarować jedynie drobiazg, ale drobiazg przyjmowany przez ojca z wielką radością.

Czy zatem chrześcijanin musi zawsze żyć duchem umartwienia? Tak, ale z miłości. Nosimy bowiem skarb naszego powołania w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas. Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy. Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym śmiertelnym ciele.

Spójrz raz jeszcze na swoje życie i błagaj o wybaczenie tego czy innego szczegółu, który rzuca się w oczy twojego sumienia; za to, że nie poskromiłeś swego języka; za te myśli, które ustawicznie kręcą się wokół ciebie; za przyzwolony krytyczny sąd, który cię teraz głupio trapi i niepokoi… Możecie być bardzo szczęśliwi! Pan chce, byście byli zadowoleni, upojeni radością, kroczący tą samą drogą szczęścia, którą On sam kroczył. Nieszczęśliwi czujemy się tylko wtedy, kiedy chcemy koniecznie zejść z Jego drogi, gdy wkraczamy na ścieżkę egoizmu i zmysłowości; a jeszcze bardziej, kiedy wychodzimy na drogę obłudy.

Chrześcijanin winien być autentyczny, prawdziwy, szczery we wszystkich swoich czynach. Jego postępowanie winno odzwierciedlać ducha Chrystusowego. Jeżeli w ogóle ktoś na tym świecie winien okazać się konsekwentny, to właśnie chrześcijanin, ponieważ to on otrzymał w depozyt dar, który winien przynosić owoce, prawdę, która wyzwala i zbawia. Może zapytacie mnie: Ojcze, a jak osiągnąć tę szczerość życia? Jezus Chrystus powierzył swemu Kościołowi wszystkie niezbędne po temu środki. Nauczył nas modlić się, obcować ze swym Ojcem Niebieskim; zesłał nam swego Ducha, tego Wielkiego Nieznanego, który działa w duszach naszych; i pozostawił nam te widzialne znaki łaski, którymi są Sakramenty. Korzystaj z nich. Pogłębiaj swoją pobożność. Odmawiaj modlitwy każdego dnia. I nigdy nie zrzucaj ze swoich barków słodkiego brzemienia Krzyża Chrystusowego.

To Jezus zaprosił cię, abyś szedł Jego śladem jako dobry uczeń, abyś mógł przejść przez to ziemskie życie siejąc pokój i radość, których świat dać nie może. Dlatego — podkreślam — winniśmy kroczyć naprzód bez lęku przed życiem i bez obawy przed śmiercią, bez ucieczki za wszelką cenę przed cierpieniem, które dla chrześcijanina jest środkiem oczyszczenia i okazją do prawdziwego miłowania swoich braci w tysiącach okazji codziennego życia.

Minął nasz czas. Muszę kończyć to rozważanie, którym chciałem poruszyć twoją duszę, abyś w odpowiedzi powziął kilka postanowień. Niech będzie ich niewiele, ale niech będą konkretne. Pamiętaj, że Bóg chce, abyś był radosny, i jeżeli ze swej strony uczynisz wszystko, co możesz, będziesz szczęśliwy, bardzo szczęśliwy, najszczęśliwszy, chociaż ani na chwilę nie zabraknie ci Krzyża. Lecz ten Krzyż nie jest już szubienicą, ale jest tronem, na którym króluje Chrystus. A u Jego boku stoi Jego Matka, która jest również naszą Matką. Niech Najświętsza Maryja Panna wyjedna dla ciebie tę moc, której potrzebujesz, by zdecydowanie kroczyć śladami Jej Syna.