Josemaría Escrivá Obras
58

— Opus Dei zajmuje miejsce pierwszoplanowe w nowoczesnym procesie ewolucji laikatu; dlatego pragnêliby¶my zapytaæ Ksiêdza przede wszystkim, jakie s±, zdaniem Ksiêdza, najbardziej dostrzegalne cechy charakterystyczne tego procesu?

— My¶la³em zawsze, ¿e podstawow± cech± procesu ewolucji laikatu jest zdobycie przezeñ ¶wiadomo¶ci godno¶ci powo³ania chrze¶cijañskiego. Wezwanie Boga, charakter Chrztu ¦w. i ³aska sprawiaj±, ¿e ka¿dy chrze¶cijanin mo¿e i powinien uosabiaæ w pe³ni wiarê. Ka¿dy chrze¶cijanin winien byæ alter Christus, ipse Christus obecny w¶ród ludzi. Ojciec ¦wiêty wyrazi³ to w jednoznaczny sposób: "Koniecznym jest raz jeszcze przydanie znaczenia faktowi otrzymanego Chrztu ¦wiêtego, to znaczy tego, ¿e zosta³o siê wszczepionym za po¶rednictwem tego sakramentu w mistyczne Cia³o Chrystusa, jakim jest Ko¶ció³... Byæ chrze¶cijaninem, byæ ochrzczonym, nie mo¿e byæ uznawane za co¶ obojêtnego czy bez znaczenia, lecz winno naznaczyæ g³êboko i szczê¶liwie ¶wiadomo¶æ ka¿dego ochrzczonego” (Encyklika Ecclesiam suam, czê¶æ I).


59

Przynosi to ze sob± g³êbsz± wizjê Ko¶cio³a, jako wspólnoty utworzonej przez wszystkich wiernych, w sposób taki, ¿e wszyscy jeste¶my solidarni w tej samej misji jak± ka¿dy winien wykonywaæ odpowiednio do swoich osobistych uwarunkowañ. ¦wieccy dziêki natchnieniu Ducha ¦wiêtego, s± coraz bardziej ¶wiadomi, ¿e s± Ko¶cio³em, ¿e spe³niaj± misjê specyficzn±, wznios³± i potrzebn±, gdy¿ chcia³ jej Bóg. I wiedz±, ¿e misja ta wynika z samego faktu, i¿ s± chrze¶cijanami nie koniecznie z nakazu hierarchii, choæ jest oczywistym, ¿e winni j± realizowaæ w unii z kierownictwem Ko¶cio³a i zgodnie z naukami Magisterium. Bez jedno¶ci z Kolegium Biskupów i z jego g³ow±, Papie¿em, nie mo¿e byæ dla katolika wiêzi z Chrystusem.

Specyficzn± form± przyczyniania siê ¶wieckich do ¶wiêto¶ci i apostolstwa Ko¶cio³a jest dzia³anie wolne i odpowiedzialne w ³onie struktur doczesnych i wnoszenie w nie zaczynu chrze¶cijañskiego pos³ania. ¦wiadectwo chrze¶cijañskiego ¿ycia, s³owo, które o¶wieca w imiê Boga i odpowiedzialne dzia³anie, by s³u¿yæ innym przyczyniaj±c siê do rozwi±zywania wspólnych problemów, s± tymi innymi manifestacjami obecno¶ci, którymi zwyk³y chrze¶cijanin spe³nia swoj± bosk± misjê.

Od wielu lat, od momentu za³o¿enia Opus Dei, rozmy¶la³em i zaleca³em innym medytacjê nad tymi s³owami Chrystusa, które przekaza³ nam ¦wiêty Jan: Et ego, si exaltatus fuero a terra, omnia traham ad meipsum (J 12, 32). Chrystus, umieraj±c na Krzy¿u, przyci±ga do siebie ca³e Stworzenie i w Jego imieniu chrze¶cijanie, którzy pracuj± po¶ród ¶wiata, winni godziæ wszystkie sprawy z Bogiem umieszczaj±c Chrystusa na szczycie wszelkiej dzia³alno¶ci ludzkiej.

Chcia³bym dodaæ, ¿e wraz z nabraniem tej ¶wiadomo¶ci przez ¶wieckich wytwarza siê analogiczny rozwój wra¿liwo¶ci ich pasterzy. Zdaj± sobie oni sprawê ze specyfiki laickiego powo³ania, które winno byæ rozwijane i wspierane duszpastersko. Powo³anie to zdo³a³oby odkryæ przed Ludem Bo¿ym charyzmê ¶wiêto¶ci i apostolstwa w niekoñcz±cych siê i najró¿niejszych formach, w jakich Bóg je zsy³a.

Takie nowe duszpasterstwo jest bardzo wymagaj±ce, lecz moim zdaniem absolutnie potrzebne. Wymaga nadprzyrodzonego daru rozpoznawania ducha, wra¿liwo¶ci na sprawy Boga, pokory, nie narzucania w³asnych preferencji i s³u¿enia temu, co Bóg rozwija w duszach. Jednym s³owem: mi³o¶ci prawowitej wolno¶ci synów Bo¿ych, którzy spotykaj± Chrystusa i staj± siê nosicielami Chrystusa przemierzaj±c drogi najró¿niejsze, lecz wszystkie równie boskie.

Jednym z najwiêkszych niebezpieczeñstw jakie gro¿± dzi¶ Ko¶cio³owi mo¿e byæ w³a¶nie nierozpoznanie boskich wymogów wolno¶ci chrze¶cijañskiej i d±¿enie, w imiê fa³szywych racji skuteczno¶ci, do narzucania chrze¶cijanom uniformizmu. U podstawy takiego stanowiska le¿y co¶ nie tylko prawowitego, ale godnego pochwa³y: pragnienie, aby Ko¶ció³ da³ takie ¶wiadectwo, które wzruszy³oby nowoczesny ¶wiat. Obawiam siê jednak bardzo, ¿e droga bêdzie b³êdna i ¿e mo¿e doprowadziæ z jednej strony do zaanga¿owania hierarchii w sprawy doczesne, a wiêc popadanie w najró¿niejszy klerykalizm, ró¿norodny lecz równie nieszczêsny jak w minionych wiekach; a z drugiej do izolowania ¶wieckich, zwyk³ych chrze¶cijan od ¶wiata, w którym ¿yj±, by przekszta³ciæ ich w g³osicieli decyzji b±d¼ idei przemy¶lanych poza tym ¶wiatem.

Wydaje mi siê, ¿e od nas duchownych wymaga siê pokory uczenia siê, by nie byæ w modzie, lecz aby byæ faktycznie s³ugami s³ug Bo¿ych, przypominaj±c nam ów krzyk Chrzciciela: illum oportet crescere, me autem minui (trzeba, by Chrystus urasta³, a ja bym siê umniejsza³ J 3,30) — by zwykli chrze¶cijanie, ¶wieccy sprawiali, ¿e we wszystkich ¶rodowiskach spo³ecznych obecny bêdzie Chrystus. Misja przekazywania nauki, pomagania we wnikaniu w potrzeby osobiste i spo³eczne Ewangelii, odró¿niania znaków czasu, jest i bêdzie zawsze jednym z podstawowych zadañ duchownego. Lecz ca³a praca kap³añska winna byæ prowadzona w ramach mo¿liwie najwiêkszego szacunku dla prawowitej wolno¶ci sumienia: ka¿dy cz³owiek winien w sposób wolny odpowiadaæ Bogu. Poza tym tego ka¿dy katolik oprócz tej pomocy kap³ana posiada równie¿ w³asne ¶wiat³o, jakie otrzymuje od Boga, ³askê stanu, by kontynuowaæ specyficzn± misjê, któr± otrzyma³ jako cz³owiek i jako chrze¶cijanin.

Ten, kto my¶li, ¿e po to, by g³os Chrystusa dawa³ siê s³yszeæ w dzisiejszym ¶wiecie konieczne jest, aby kler mówi³, czy by³ obecny we wszystkich okoliczno¶ciach, jeszcze nie zrozumia³ dobrze godno¶ci Bo¿ego powo³ania wszystkich wiernych chrze¶cijan i ka¿dego z osobna.


60

— Jakie, w tych ramach, zadania rozwija³o i rozwija Opus Dei? Jakie stosujecie metody wspó³pracy z innymi organizacjami, które pracuj± na "tym polu”?

— Nie do mnie nale¿y dokonywanie s±du historycznego nad tym, co dziêki £asce Bo¿ej dokona³o Opus Dei. Muszê jedynie stwierdziæ, ¿e celem do jakiego d±¿y Opus Dei jest przyczynianie siê do poszukiwania ¶wiêto¶ci i wykonywania apostolatu przez tych chrze¶cijan, którzy ¿yj± w ¶wiecie, jakikolwiek by nie by³ ich stan i uwarunkowania.

Dzie³o zrodzi³o siê, by przyczyniaæ siê do tego, aby ci chrze¶cijanie, w³±czeni do tkanki spo³eczeñstwa ¶wieckiego — ze swoj± rodzin±, przyjació³mi, swoj± prac± zawodow±, swoimi szlachetnymi aspiracjami — zrozumieli, ¿e ich ¿ycie, takie jakim ono jest, mo¿e byæ okazj± do spotkania z Chrystusem: to znaczy, ¿e jest drog± do ¶wiêto¶ci i apostolstwa. Chrystus jest obecny w ka¿dym uczciwym zadaniu ludzkim: ¿ycie zwyk³ego chrze¶cijanina — które byæ mo¿e wyda siê komu¶ pospolite i marne — mo¿e i winno byæ ¿yciem ¶wiêtym i u¶wiêcaj±cym.

Innymi s³owy: by i¶æ za Chrystusem, by s³u¿yæ Ko¶cio³owi, by pomagaæ innym ludziom w poznaniu wiecznego przeznaczenia, nie jest konieczne porzucanie ¶wiata i oddalanie siê od niego, jak równie¿ nie jest potrzebne po¶wiêcanie siê dzia³alno¶ci w strukturach Ko¶cio³a. Warunkiem niezbêdnym i dostatecznym jest wype³nianie misji, jak± Bóg zleci³ ka¿demu w miejscu i w ¶rodowisku wybranym przez wolê Opatrzno¶ci.

A poniewa¿ wiêkszo¶æ chrze¶cijan otrzymuje od Boga misjê u¶wiêcania ¶wiata od ¶rodka, przebywaj±c po¶ród struktur doczesnych, Opus Dei po¶wiêca siê temu, by pozwoliæ im odkryæ ow± bosk± misjê, ukazuj±c im ¿e powo³anie ludzkie — powo³anie zawodowe, rodzinne i spo³eczne — nie przeciwstawia siê powo³aniu nadprzyrodzonemu — wprost przeciwnie: tworzy jego nieroz³±czn± czê¶æ sk³adow±.

Jedyn± i wy³±czn± misj± Opus Dei jest rozpowszechnianie tego przes³ania — które jest przes³aniem ewangelicznym — w¶ród wszystkich osób, które ¿yj± i pracuj± w ¶wiecie, w ka¿dym ¶rodowisku i zawodzie. Tym zatem, którzy rozumiej± ten idea³ ¶wiêto¶ci, Dzie³o udostêpnia ¶rodki duchowe, równie¿ formacjê doktrynaln±, ascetyczn± i apostolsk± niezbêdn± do tego, by go wprowadziæ w ¿ycie.

Cz³onkowie Opus Dei nie dzia³aj± grupowo, lecz indywidualnie, z osobist± odpowiedzialno¶ci± i wolno¶ci±. Dlatego w³a¶nie Opus Dei nie jest jak±¶ zamkniêt± organizacj±, czy te¿ tak±, która gromadzi w jaki¶ sposób swoich cz³onków, aby izolowaæ ich od pozosta³ych ludzi. Przedsiêwziêcia apostolstwa korporacyjnego, które s± jedynymi kierowanymi przez Dzie³o, otwarte s± dla wszystkich osób bez wzglêdu na ich spo³eczne, kulturalne czy religijne korzenie. A cz³onkowie w³a¶nie dlatego, ¿e winni u¶wiêcaæ siê w ¶wiecie, wspó³pracuj± zawsze ze wszystkimi osobami, z którymi s± w kontakcie ze wzglêdu na swoj± pracê i swój udzia³ w ¿yciu obywatelskim.


61

Wyznacznikiem chrze¶cijañskiego ducha jest nie tylko jedno¶æ z hierarchi± — Papie¿em i Episkopatem — lecz równie¿ z pozosta³ymi braæmi w wierze. Od bardzo dawna my¶la³em, ¿e byæ mo¿e najgorsze z³o Ko¶cio³a w tych czasach tkwi w tym, ¿e wielu katolików po prostu nie wie co czyni± i my¶l± katolicy w innych krajach, czy z innych ¶rodowisk spo³ecznych. Nale¿y zaktualizowaæ to braterstwo, które tak g³êboko prze¿ywali pierwsi chrze¶cijanie. W ten sposób bêdziemy siê czuli zjednoczeni, kochaj±c jednocze¶nie ró¿norodno¶æ osobistych powo³añ i unikniemy nierzadkich s±dów niesprawiedliwych i obra¼liwych, które okre¶lone, niewielkie grupy propaguj± — w imiê katolicyzmu — przeciwko swoim braciom w wierze, którzy w rzeczywisto¶ci dzia³aj± w sposób prawy i z po¶wiêceniem, stosownie do szczególnych warunków swojego kraju.

Wa¿nym jest, by ka¿dy stara³ siê byæ wiernym samemu wezwaniu Bo¿emu nie zaniedbuj±c jednocze¶nie wnoszenia na ³ono Ko¶cio³a tego, co otrzyma³ w charyzmacie uzyskanym od Boga. W³a¶ciwe dla cz³onków Opus Dei — zwyk³ych chrze¶cijan — jest u¶wiêcanie ¶wiata od ¶rodka, uczestnicz±c w najró¿niejszych zadaniach ludzkich. Poniewa¿ ich przynale¿no¶æ do Dzie³a nie zmienia w niczym ich pozycji w ¶wiecie, wspó³pracuj± w sposób w³a¶ciwy dla ka¿dego przypadku, w ¿yciu parafialnym, pielgrzymkach itd. Równie¿ w tym sensie s± zwyk³ymi obywatelami, którzy pragn± byæ dobrymi katolikami.

Jednak¿e cz³onkowie Dzie³a nie maj± zwyczaju po¶wiêcaæ siê na codzieñ pracy w dzia³alno¶ci wyznaniowej. Tylko w przypadkach wyj±tkowych, gdy hierarchia Ko¶cio³a wyra¼nie o to prosi , dany cz³onek Dzie³a wspó³dzia³a w pracach ko¶cielnych. Nie ma w tym stanowisku ¿adnego pragnienia odró¿niania siê, tym bardziej braku szacunku dla prac wyznaniowych, a jedynie decyzja by zajmowaæ siê tym, co jest w³a¶ciwe powo³aniu Opus Dei. Jest wielu zakonników i ksiê¿y, a równie¿ wielu ¶wieckich, pe³nych zapa³u, którzy prowadz± ju¿ te przedsiêwziêcia po¶wiêcaj±c siê im bez reszty.

To, co w³a¶ciwe jest dla cz³onków Dzie³a, zadanie, do którego czuj± siê powo³ani przez Boga, jest inne. W ramach uniwersalnego wezwania do ¶wiêto¶ci cz³onek Opus Dei otrzymuje równie¿ specjalne wezwanie, by po¶wiêci³ siê w sposób wolny i odpowiedzialny poszukiwaniu ¶wiêto¶ci i czynieniu apostolstwa w ¶wiecie; zobowi±zuje siê do ¿ycia w specyficznym duchu i przyjmowania, przez ca³e swoje ¿ycie, szczególnej formacji. Gdyby cz³onkowie Dzie³a zaniedbali swoj± pracê w ¶wiecie, by zaj±æ siê pracami ko¶cielnymi, uczyniliby nieskutecznymi otrzymane dary Bo¿e i przez iluzjê natychmiastowej skuteczno¶ci duszpasterskiej wyrz±dziliby prawdziw± szkodê Ko¶cio³owi: gdy¿ nie by³oby tylu chrze¶cijan po¶wiêcaj±cych siê samou¶wiêceniu we wszystkich zawodach i rzemios³ach spo³eczno¶ci ¶wieckiej, na przeogromnym polu pracy doczesnej.

Prócz tego, wymagana konieczno¶æ ci±g³ego kszta³cenia zawodowego wraz z czasem po¶wiêconym osobistej pobo¿no¶ci, modlitwie i pe³nemu po¶wiêceñ wype³nianiu obowi±zków stanu, zajmuje ca³e ¿ycie: nie ma wolnych godzin.


62

— Wiemy, ¿e do Opus Dei nale¿± mê¿czy¼ni i kobiety o ró¿nym statusie spo³ecznym, stanu wolnego b±d¼ ma³¿eñskiego. Jaki jest wiêc wspólny element, który charakteryzuje powo³anie do Dzie³a? Jakie zobowi±zanie bierze na siebie ka¿dy cz³onek, by realizowaæ cele Opus Dei?

— Powiem to Panu w kilku s³owach: poszukiwanie ¶wiêto¶ci w ¶wiecie, po¶rodku ulicy. Kto otrzymuje od Boga specyficzne powo³anie do Opus Dei wie i ¿yje, by osi±gn±æ ¶wiêto¶æ w swoim w³asnym stanie, w wykonywaniu swojej pracy, fizycznej czy umys³owej. Powiedzia³em wie i ¿yje, gdy¿ nie chodzi o akceptowanie postulatu teoretycznego, a o wykonywania go dzieñ w dzieñ, w codziennym ¿yciu.

Chcieæ osi±gn±æ ¶wiêto¶æ — pomimo b³êdów i osobistych braków, które nam towarzysz± ca³e ¿ycie — oznacza wzmóc wysi³ek, by przy pomocy £aski Bo¿ej, ¿yæ mi³o¶ci± — pe³ni± prawa. Mi³o¶æ chrze¶cijañska nie jest niczym abstrakcyjnym, oznacza oddanie realne i totalne w s³u¿bê Boga i wszystkich ludzi; tego Boga, który mówi do nas w ciszy modlitwy i w gwarze ¶wiata; tych ludzi, których istnienie krzy¿uje siê z naszym.

¯yj±c mi³osierdziem — Mi³o¶ci± — prze¿ywamy wszystkie ludzkie i nadprzyrodzone cnoty chrze¶cijanina, tworz± one pewn± jedno¶æ, której nie mo¿na jednak uj±æ w ¿adnej wyczerpuj±cej li¶cie. Mi³o¶æ chrze¶cijañska wymaga sprawiedliwo¶ci, solidarno¶ci, odpowiedzialno¶ci rodzinnej i spo³ecznej, ubóstwa, rado¶ci, czysto¶ci, przyja¼ni...

Od razu widaæ, ¿e praktyka tych cnót wiedzie ku apostolstwu. Co wiêcej: jest apostolstwem. Staraj±c siê bowiem ¿yæ tak w pracy codziennej, chrze¶cijañski sposób bycia staje siê dobrym przyk³adem, ¶wiadectwem, konkretn± i skuteczn± pomoc±; uczymy siê przy tym i¶æ ¶ladami Chrystusa, który coepit facere et docere (Dz 1,1) — zacz±³ dzia³aæ i czyniæ, ³±cz±c s³owo z przyk³adem. Dlatego nazwa³em tê pracê, ju¿ czterdzie¶ci lat temu, apostolstwem przyja¼ni i zaufania.

Wszyscy cz³onkowie Opus Dei maj± to samo pragnienie ¶wiêto¶ci i apostolstwa. Dlatego w Dziele nie ma stopni ani kategorii cz³onków. To, co istnieje, to jest mnogo¶æ jednostkowych sytuacji osobistych — sytuacji, jakich ka¿dy z nich do¶wiadcza w ¶wiecie. Do tych osobistych sytuacji przystosowuje siê to samo i jedyne specyficzne powo³anie boskie: wezwanie do oddania siê, do osobistego po¶wiêcenia siê — dobrowolnego i odpowiedzialnego — wype³nieniu objawionej Woli Bo¿ej.

Jak Pan widzi, zjawisko duszpasterskie Opus Dei jest czym¶, co rodzi siê od do³u, to znaczy z codziennego ¿ycia chrze¶cijanina, który ¿yje i pracuje obok innych ludzi. Nie ma zatem nic wspólnego z "u¶wiatowieniem” — desakralizacj± ¿ycia klasztornego czy zakonnego: nie jest ostatnim stadium zbli¿enia siê zakonników do ¶wiata.

Ten, który otrzymuje powo³anie do Opus Dei uzyskuje zarazem nowe spojrzenie na sprawy wokó³ siebie: nowe ¶wiat³a w kontaktach towarzyskich i spo³ecznych, w zawodzie, niepokojach, smutkach, rado¶ciach wreszcie. Lecz ani na chwilê nie przestaje ¿yæ po¶ród tego wszystkiego; i nie warto tu nawet mówiæ o przystosowaniu do ¶wiata czy do nowoczesnego spo³eczeñstwa: nikt nie przystosowuje siê do tego, co jest mu w³a¶ciwe; w tym co jest nam w³a¶ciwe po prostu jeste¶my. Uzyskane powo³anie jest identyczne z tym, które trysnê³o w duszach owych rybaków, wie¶niaków, handlarzy czy ¿o³nierzy, którzy siedz±c obok Jezusa Chrystusa w Galilei, us³yszeli: "B±d¼cie doskonali, jak doskona³y jest wasz Ojciec Niebieski” (Mt 5,48).

Powtarzam: ta doskona³o¶æ — której poszukuje cz³onek Opus Dei — jest doskona³o¶ci± w³a¶ciw± chrze¶cijaninowi i tyle: to znaczy tak±, do jakiej ka¿dy chrze¶cijanin zosta³ powo³any i która zak³ada pe³ne prze¿ywanie nakazów wiary. Nie interesuje nas doskona³o¶æ ewangelicznych rad, uwa¿ana za w³a¶ciw± zakonnikom czy niektórym instytucjom zbli¿onym do zakonników; tym mniej jeszcze interesuje nas tak zwane ¿ycie doskona³o¶ci rad ewangelicznych kanonicznie nakazane stanowi zakonnemu.

Droga powo³ania zakonnego wydaje mi siê b³ogos³awiona i konieczna w Ko¶ciele i nie posiada³by ducha Dzie³a ten, kto by tego nie szanowa³. Lecz droga ta nie jest moj±, nie jest równie¿ drog± cz³onków Opus Dei. Mo¿na powiedzieæ, ¿e przychodz±c do Opus Dei wszyscy i ka¿dy z jego cz³onków uczynili to pod wyra¼nym warunkiem nie zmieniania swojego stanu. Nasza specyficzna cecha polega na u¶wiêcaniu w³asnego stanu w ¶wiecie i samou¶wiêcaniu siê poprzez ka¿dego z cz³onków w miejscu jego spotkania z Chrystusem: to jest zobowi±zanie, jakie podejmuje ka¿dy cz³onek, by realizowaæ cele Opus Dei.


63

— Jak jest zorganizowane Opus Dei?

— Tak, my¶lê, ¿e bez trudu Pan to zrozumie — skoro jak dopiero co powiedzia³em, powo³anie do Dzie³a spotyka mê¿czyznê czy kobietê w ich w³asnym ¿yciu po¶ród ich pracy, zatem Opus Dei nie wspiera siê na komitetach, zgromadzeniach, spotkaniach itp. Kiedy¶, ku czyjemu¶ zdumieniu, powiedzia³em nawet, ¿e Opus Dei jest pod tym wzglêdem organizacj± zdezorganizowan±. Wiêkszo¶æ cz³onków — niemal wszyscy — ¿yje na swój rachunek, tam gdzie ¿yliby gdyby nie byli w Opus Dei: w swoim domu, ze swoj± rodzin±, w miejscu, w którym realizuj± swoj± dzia³alno¶æ zawodow±.

Tam w³a¶nie, tam gdzie siê znajduje, ka¿dy cz³onek Opus Dei wype³nia cel Dzie³a: d±¿yæ do ¶wiêto¶ci czyni±c ze swego ¿ycia codzienne apostolstwo, zwyczajne, mo¿na powiedzieæ drobne, ale czyni go wytrwale i z Bo¿± skuteczno¶ci±. To jest najistotniejsze. Aby za¶ podtrzymaæ owo ¿ycie w ¶wiêto¶ci i apostolstwie, ka¿dy otrzymuje od Opus Dei niezbêdn± pomoc duchow±, radê, wskazówki. Podkre¶lam — duchow±; co do reszty — swojej pracy, swych kontaktów, itd. — ka¿dy dzia³a jak chce wiedz±c, ¿e nie jest to teren obojêtny, a materia u¶wiêcaj±ca, do u¶wiêcenia i ¶rodek apostolstwa.

W ten sposób wszyscy ¿yj± swoim w³asnym ¿yciem, z wynikaj±cymi z niego skutkami i obowi±zkami, a przychodz± do Dzie³a, by otrzymaæ pomoc duchow±. Wymaga to pewnej struktury, zawsze niewielkiej: stosujemy odpowiednie ¶rodki aby by³a ona tylko ta niezbêdna. Organizuje siê kszta³cenie religijne, doktrynalne, które trwa ca³e ¿ycie. Prowadzi ono do aktywnej pobo¿no¶ci, szczerej i autentycznej, do tego "rozpalenia”, jakie przynosi ci±g³a i kontemplacyjna modlitwa oraz osobista praca apostolska, odpowiedzialna, pozbawiona jakiegokolwiek fanatyzmu.

Wszyscy cz³onkowie wiedz± zreszt±, gdzie znale¼æ duchownego Dzie³a, z którym mog± rozmawiaæ o sprawach sumienia. Niektórzy cz³onkowie — bardzo nieliczni w porównaniu z liczb± wszystkich — by kierowaæ prac± apostolsk±, b±d¼ zajmowaæ siê pomoc± duchow± innym, ¿yj± wspólnie tworz±c zwyczajne ognisko domowe rodziny chrze¶cijañskiej, a jednocze¶nie nadal pracuj± w swoim w³asnym zawodzie.

W ka¿dym kraju istnieje Zarz±d Regionalny, zawsze o charakterze kolegialnym, kierowany przez Konsyliariusza oraz Centralny Zarz±d — tworzony przez profesjonalistów ró¿nych narodowo¶ci — z siedzib± w Rzymie. Opus Dei sk³ada siê z dwóch sekcji, jednej dla mê¿czyzn i jednej dla kobiet. S± one ca³kowicie niezale¿ne jakby tworz±c dwa ró¿ne stowarzyszenia, po³±czone wy³±cznie osob± Prezesa Generalnego.

My¶lê, ¿e jest ju¿ jasne, co oznacza organizacja zdezorganizowana: ¿e daje siê pierwszeñstwo duchowi nad organizacj±, ¿e ¿ycia cz³onków nie zamyka siê w gorsecie hase³, planów i zebrañ. Ka¿dy z nich jest wolny, po³±czony z innymi wspólnym duchem i wspólnym pragnieniem ¶wiêto¶ci i apostolstwa i stara siê u¶wiêciæ swoje w³asne ¿ycie.


64

— Niektórzy mówili czasami o Opus Dei jako o organizacji arystokracji intelektualnej, która stara siê przenikn±æ do ¶rodowisk politycznych, ekonomicznych i kulturalnych wiêkszego wymiaru, by kontrolowaæ je od ¶rodka, choæ w dobrym celu. Czy to prawda?

— Niemal wszystkie instytucje, które przynosi³y nowe pos³anie b±d¼, które stara³y siê powa¿nie s³u¿yæ ludzko¶ci prze¿ywaj±c chrze¶cijañstwo dog³êbnie, cierpia³y z powodu niezrozumienia, zw³aszcza pocz±tkowo. To w³a¶nie t³umaczy fakt, ¿e na pocz±tku niektórzy nie rozumieli doktryny o apostolstwie ¶wieckich, któr± ¿y³o i proklamowa³o Opus Dei.

Muszê tak¿e powiedzieæ — choæ nie lubiê mówiæ o takich rzeczach — ¿e w naszym przypadku nie zabrak³o prócz tego zorganizowanej i uporczywej kampanii oszczerstw. Byli tacy, którzy mówili, ¿e pracujemy w sekrecie — byæ mo¿e oni tak w³a¶nie postêpowali —, ¿e pragniemy zajmowaæ wysokie stanowiska itp. Mogê powiedzieæ Panu konkretnie, ¿e tê kampaniê rozpocz±³ przed trzydziestu laty pewien hiszpañski zakonnik, który pó¼niej porzuci³ swój zakon i Ko¶ció³, zawar³ cywilne ma³¿eñstwo i obecnie jest protestanckim pastorem.

Raz rzucona kalumnia ¿yje si³± rzeczy przez d³ugi czas: s± przecie¿ tacy, którzy pisz± bez zebrania informacji, nie wszyscy te¿ s± kompetentnymi, profesjonalnymi dziennikarzami, którzy nie czuj± siê nieomylni i maj± szlachetny zwyczaj prostowania w³asnych b³êdów. I w³a¶nie to mia³o miejsce, choæ owe kalumnie zosta³y wymazane przez rzeczywisto¶æ, jak± wszyscy mogli sobie potwierdziæ, prócz tego, ¿e ju¿ na pierwszy rzut oka by³y one niewiarygodne. Wystarczy powiedzieæ, ¿e owe plotki, do których Pan nawi±za³, maj± zwi±zek wy³±cznie z Hiszpani±, a my¶lenie, ¿e instytucja miêdzynarodowa taka jak Opus Dei krêci siê jedynie wokó³ problemów jednego kraju, wskazuje na krótkowzroczno¶æ i prowincjonalizm.

Z drugiej strony wiêkszo¶æ cz³onków Opus Dei — w Hiszpanii i we wszystkich krajach — to gospodynie domowe, robotnicy, drobni sprzedawcy, urzêdnicy, ch³opi, itd.; to znaczy osoby o zadaniach nie maj±cych szczególnego ciê¿aru politycznego czy spo³ecznego. To, ¿e w¶ród cz³onków Opus Dei jest wielu robotników nie zwraca uwagi; to, ¿e jest jeden polityk — owszem. W rzeczy samej dla mnie jest tak samo wa¿ne powo³anie do Opus Dei tragarza dworcowego, jak dyrektora przedsiêbiorstwa. Powo³anie daje Bóg, a w dzie³ach Boga nie ma miejsca na dyskryminacjê, tym bardziej na demagogiê.

Ci, którzy widz±, jak cz³onkowie Opus Dei pracuj± w najró¿niejszych dziedzinach dzia³alno¶ci ludzkiej, my¶l± jedynie o przypuszczalnych wp³ywach i kontrolach, wskazuj± fakt posiadania ubogiej koncepcji ¿ycia chrze¶cijañskiego. Opus Dei nie sprawuje w³adzy ani nie ma zamiaru sprawowaæ w³adzy nad ¿adn± dzia³alno¶ci± doczesn±; pragnie jedynie rozpowszechniaæ przekaz ewangeliczny, który g³osi, ¿e Bóg prosi wszystkich ludzi, którzy ¿yj± na ¶wiecie, by Go kochali i s³u¿yli Mu korzystaj±c w³a¶nie z okazji swojej dzia³alno¶ci ziemskiej. W konsekwencji cz³onkowie Dzie³a, którzy s± zwyk³ymi chrze¶cijanami, pracuj± gdzie chc± i jak im siê wydaje w³a¶ciwe. Dzie³o wspiera ich jedynie duchowo, by dzia³ali zawsze z chrze¶cijañsk± ¶wiadomo¶ci±.


65

Lecz pomówmy konkretnie o przypadku Hiszpanii. Ci nieliczni cz³onkowie Opus Dei, którzy pracuj± w tym kraju na stanowiskach znacz±cych z punktu widzenia spo³ecznego, b±d¼ uczestnicz± w ¿yciu publicznym, czyni± to — tak jak i w innych krajach — ze swobod± i odpowiedzialno¶ci± osobist±, ka¿dy z nich dzia³a wed³ug swego przekonania. To znaczy, ¿e w praktyce zajmuj± ró¿ne stanowiska, w wielu okoliczno¶ciach wrêcz przeciwstawne.

Prócz tego pragnê uprzedziæ, ¿e mówienie o obecno¶ci w polityce hiszpañskiej osób nale¿±cych do Opus Dei tak, jakby to stanowi³o jakie¶ szczególne zjawisko, jest zniekszta³ceniem rzeczywisto¶ci prowadz±cy do kalumnii, poniewa¿ cz³onkowie Opus Dei, którzy dzia³aj± w hiszpañskim ¿yciu publicznym, stanowi± mniejszo¶æ w porównaniu ze wszystkimi katolikami uczestnicz±cymi aktywnie w tym sektorze. Poniewa¿ ludno¶æ Hiszpanii jest w swojej wiêkszo¶ci katolicka jest logiczne, ¿e statystycznie ci, którzy partycypuj± w ¿yciu politycznym s± katolikami. Co wiêcej, na wszystkich szczeblach hiszpañskiej administracji publicznej — pocz±wszy od ministrów, a skoñczywszy na merach — liczni s± katolicy pochodz±cy z najró¿niejszych stowarzyszeñ wiernych: niektórych odga³êzieñ Akcji Katolickiej, Narodowego Stowarzyszenia Katolickiego Propagandystów, którego pierwszym przewodnicz±cym by³ dzisiejszy kardyna³ Herrera, Kongregacji Maryjnych itp.

Nie chcê siê wiêcej rozwodziæ na ten temat, lecz korzystam z okazji, by o¶wiadczyæ raz jeszcze, ¿e Opus Dei nie jest powi±zane z ¿adnym krajem, z ¿adnym re¿imem ani z ¿adn± tendencj± polityczn± czy ideologiczn±. Jego cz³onkowie dzia³aj± zawsze w kwestiach doczesnych z pe³n± swobod±, potrafi±c przyj±æ na siebie odpowiedzialno¶æ i nienawidz± wszelkich prób wykorzystywania religii dla osi±gania stanowisk politycznych czy interesów partii.

Proste rzeczy s± czasami trudne do wyt³umaczenia. Dlatego rozwodzi³em siê trochê odpowiadaj±c na Pañskie pytanie. W ka¿dym razie jedno jest pewne, a mianowicie, ¿e plotki które komentowali¶my stanowi± ju¿ przesz³o¶æ. Kalumnie te s± ju¿ od dawna ca³kowicie zdyskwalifikowane: nikt ju¿ w nie nie wierzy. Od pierwszej chwili dzia³ali¶my w sposób ca³kowicie jawny i otwarty — nie by³o ¿adnego powodu, aby dzia³aæ inaczej — t³umacz±c jasno rodzaj i cele naszego apostolstwa i wszyscy ci, którzy chcieli, mogli poznaæ prawdê. I rzeczywi¶cie tysi±ce osób — katolików i niekatolików, chrze¶cijan i niechrze¶cijan — spogl±da serdecznie i z szacunkiem na nasz± pracê i wspó³pracuje z nami.


66

Z drugiej strony postêp historii Ko¶cio³a doprowadzi³ do pokonania pewnego klerykalizmu, który stara siê zniekszta³ciæ wszystko to, co dotyczy ¶wieckich przypisuj±c im drugorzêdne intencje. Teraz sta³o siê ³atwiejsze do zrozumienia, ¿e to, czym ¿y³o i co proklamowa³o Opus Dei by³o ni mniej, ni wiêcej tylko tym: boskim powo³aniem zwyk³ego chrze¶cijanina ¶ci¶le z okre¶lonym nadprzyrodzonym zaanga¿owaniu.

Mam nadziejê, ¿e przyjdzie czas, kiedy zdanie: katolicy przenikaj± do ¶rodowisk spo³ecznych, przestanie byæ wymawiane i ¿e wszyscy zdadz± sobie sprawê z tego, ¿e jest to wyra¿enie klerykalne. W ka¿dym razie nie ma ono zupe³nie zastosowania do apostolstwa Opus Dei. Cz³onkowie Dzie³a nie potrzebuj± przenikaæ do struktur doczesnych dziêki prostemu faktowi, ¿e s± zwyk³ymi obywatelami, podobnie jak inni, jako ¿e ca³y czas tam s±.

Je¶li Bóg wzywa do Opus Dei osobê, która pracuje w fabryce, w szpitalu b±d¼ w parlamencie, oznacza to, ¿e w przysz³o¶ci ta osoba bêdzie dziêki £asce Bo¿ej zdecydowana zastosowaæ odpowiednie ¶rodki do u¶wiêcenia tego zawodu. Nie chodzi o nic innego, jak tylko o zdobycie ¶wiadomo¶ci radykalnych wymogów przekazu ewangelicznego, zgodnie z otrzymanym specyficznym powo³aniem.

My¶lenie, ¿e zdobycie tej ¶wiadomo¶ci oznacza porzucenie normalnego ¿ycia, jest umotywowane jedynie w przypadku tych, którzy otrzymuj± od Boga powo³anie zakonne z jego contempus mundi, z pogard± b±d¼ brakiem przywi±zania do spraw tego ¶wiata. Lecz pragn±æ uczyniæ z porzucenia ¶wiata istotê czy kulminacjê chrze¶cijañstwa jest ewidentnym nadu¿yciem.

To nie Opus Dei wprowadza swoich cz³onków do okre¶lonych ¶rodowisk; oni ju¿ tam byli, powtarzam, i nie maj± powodu do tego, by z nich wychodziæ. Nadto, powo³ania do Opus Dei — które wynikaj± z £aski Bo¿ej i z tego apostolstwa przyja¼ni i zaufania, o którym wcze¶niej mówi³em — maj± miejsce we wszystkich ¶rodowiskach.

Byæ mo¿e ta prostota rodzaju i sposobu dzia³ania w Opus Dei by³a trudno¶ci± dla tych, którzy s± pe³ni komplikacji i zdaj± siê niezdolni do zrozumienia czegokolwiek czystego i prostego.

Oczywi¶cie zawsze bêdzie kto¶, kto nie zrozumie istoty Opus Dei i nie dziwi nas to, gdy¿ ju¿ Pan Jezus uprzedzi³ swoich, przewiduj±c takie trudno¶ci, mówi±c do nich: non est discipulus super Magistrum (Mt 10,24), uczeñ nie jest czym¶ wiêkszym od Nauczyciela. Nikt nie mo¿e oczekiwaæ tego, ¿e wszyscy go bêd± ceniæ, choæ ma prawo do tego, by wszyscy szanowali go jako osobê i dziecko Bo¿e. Niestety, s± fanatycy, którzy w sposób totalitarny chc± narzuciæ swoje idee i ci nigdy nie pojm± mi³o¶ci, jak± cz³onkowie Opus Dei ¿ywi± do wolno¶ci osobistej innych i do swej w³asnej wolno¶ci osobistej — zawsze z osobist± odpowiedzialno¶ci±.

Przypominam sobie bardzo obrazow± anegdotê. W pewnym mie¶cie, którego nazwy nie chcia³bym wymieniaæ, Rada Miejska rozwa¿a³a mo¿liwo¶æ przyznania pomocy ekonomicznej okre¶lonej pracy edukacyjnej, prowadzonej przez cz³onków Opus Dei. Praca ta, jak zreszt± wszystkie przedsiêwziêcia apostolstwa korporacyjnego, prowadzone przez Dzie³o, jest oczywi¶cie spo³ecznie u¿yteczna. Wiêkszo¶æ radnych by³a za przyznaniem pomocy. T³umacz±c powody takiego stanowiska jeden z nich, socjalista, powiedzia³, ¿e pozna³ osobi¶cie pracê wykonywan± przez ten o¶rodek: "Jest to dzia³alno¶æ — powiedzia³ — wyj±tkowa, przyci±gaj±ca uwagê. Ci, którzy j± prowadz±, s± wielkimi zwolennikami wolno¶ci osobistej. W tym domu akademickim mieszkaj± studenci wszystkich religii i wszystkich ideologii”. Radni komunistyczni g³osowali przeciwko. Jeden z nich t³umacz±c swój g³os negatywny, powiedzia³ do socjalisty: "Sprzeciwiam siê, bo je¶li sprawy wygl±daj± w ten sposób, ten dom akademicki stanowi efektywn± propagandê katolicyzmu”.

Kto nie szanuje wolno¶ci innych, b±d¼ pragnie przeciwstawiæ siê Ko¶cio³owi, nie mo¿e ceniæ pracy apostolskiej. Lecz nawet i w tym przypadku, ja, jako cz³owiek, jestem zobowi±zany do szanowania go i starania siê, by ukierunkowaæ go ku prawdzie, a jako chrze¶cijanin, do kochania go i modlenia siê za niego.


67

— Wyja¶niwszy t± kwestiê chcia³bym teraz zapytaæ o sposoby kszta³towania cz³onków, które by wyklucza³y czerpanie jakichkolwiek korzy¶ci doczesnych z faktu przynale¿no¶ci do Opus Dei.

— Ka¿da korzy¶æ, która nie by³aby korzy¶ci± czysto duchow± zostaje zdecydowanie odrzucona, bowiem Opus Dei wymaga bardzo du¿o. Wymaga wyrzeczenia, po¶wiêcenia, zaparcia siê, nieustannej pracy bez wytchnienia w s³u¿bie dusz i nie daje nic w zamian. Chcia³bym przez to powiedzieæ, ¿e nie daje w zamian korzy¶ci materialnych, doczesnych. Bowiem na p³aszczy¼nie ¿ycia duchowego daje du¿o. Daje ¶rodki, by walczyæ i zwyciê¿yæ w walce ascetycznej. Prowadzi drogami modlitwy. Uczy traktowaæ Jezusa jak brata, widzieæ Boga we wszystkich okoliczno¶ciach ¿ycia, czuæ siê dzieckiem Boga, a zatem uczy rozpowszechniaæ Bo¿± naukê.

Osoba, która nie czyni postêpów na drodze ¿ycia wewnêtrznego — a¿ do zrozumienia, ¿e warto oddaæ siê ca³kowicie, oddaæ w³asne ¿ycie Panu, nie mo¿e wytrwaæ w Opus Dei, gdy¿ ¶wiêto¶æ nie jest etykiet±, a g³êbokim wymogiem. Z drugiej strony, Opus Dei nie prowadzi ¿adnej dzia³alno¶ci o celach politycznych, gospodarczych czy ideologicznych: ¿adnej akcji doczesnej. Jego jedyn± dzia³alno¶ci± jest nadprzyrodzone kszta³towanie cz³onków i dzie³a apostolskiego — innymi s³owy: ci±g³a opieka duchowa nad ka¿dym z cz³onków oraz przedsiêwziêcia apostolstwa korporacyjnego, w zakresie pomocy, dobroczynno¶ci, edukacji itd.

Cz³onkowie Opus Dei po³±czyli siê jedynie po to, by i¶æ bardzo okre¶lon± drog± ¶wiêto¶ci i wspó³pracowaæ w okre¶lonych dzie³ach apostolskich. Ich wzajemne zobowi±zania wykluczaj± jakikolwiek interes doczesny z prostego powodu, ¿e na tym polu wszyscy cz³onkowie Opus Dei s± wolni. Ka¿dy zatem idzie swoj± drog±, maj±c ró¿ne cele i interesy, czasami nawet sprzeczne.

W konsekwencji wy³±cznie boskiego celu Dzie³a, jego duch jest duchem wolno¶ci, duchem prowadz±cym do mi³o¶ci dla osobistej wolno¶ci wszystkich ludzi. I poniewa¿ to umi³owanie wolno¶ci jest szczerym, a nie jedynie zwyk³ym, teoretycznym has³em, kochamy konieczn± konsekwencjê wolno¶ci, to znaczy pluralizm. W Opus Dei pluralizm jest po¿±dany i kochany, a nie tylko tolerowany czy w jaki¶ sposób utrudniany. Gdy po¶ród cz³onków Dzie³a widzê tyle ró¿nych idei, tyle ró¿nych stanowisk — odno¶nie kwestii politycznych, ekonomicznych, spo³ecznych artystycznych itd. — to obraz ten cieszy mnie ogromnie, gdy¿ ¶wiadczy, ¿e wszystko dzieje siê jak powinno; frontem do Boga.

Jedno¶æ ducha i ró¿norodno¶æ w sprawach doczesnych s± do pogodzenia wówczas, gdy nie króluje fanatyzm i nietolerancja, a przede wszystkim, gdy ¿yje siê wiar±, wiedz±c, ¿e my, ludzie, nie jeste¶my z³±czeni prostymi wiêzami sympatii czy interesu, a dzia³aniem samego Ducha, który czyni±c nas braæmi Chrystusa prowadzi nas do Boga Ojca.

Prawdziwy chrze¶cijanin nie my¶li nigdy, by jedno¶æ w wierze, wierno¶æ Nauce i Tradycji Ko¶cio³a, jak równie¿ troska o to, by do wszystkich dotar³o zbawcze orêdzie Chrystusa, by³y w sprzeczno¶ci z ró¿no¶ci± stanowisk w sprawach, które Bóg zostawi³, jak zwykli¶my mawiaæ, swobodnej dyskusji ludzi. Co wiêcej, jest w pe³ni ¶wiadomy, ¿e ta ró¿norodno¶æ jest czê¶ci± sk³adow± boskiego planu, jest chciana przez Boga, który rozdaje swoje dary i swoje ¶wiat³o wedle swego upodobania. Chrze¶cijanin powinien kochaæ innych i dlatego powinien szanowaæ opinie ró¿ne od w³asnych i wspó³¿yæ w sposób braterski z tymi, którzy my¶l± inaczej.

W³a¶nie dlatego, ¿e cz³onkowie Dzie³a ukszta³towali siê w tym duchu niemo¿liwe jest, by ktokolwiek z nich my¶la³ o wykorzystywaniu faktu przynale¿no¶ci do Opus Dei, by uzyskaæ korzy¶ci osobiste, b±d¼, aby narzuciæ innym opcje polityczne czy kulturalne. Pozostali cz³onkowie nie chcieliby tego tolerowaæ i doprowadziliby go do zmiany stanowiska b±d¼ do opuszczenia Opus Dei. Jest to punkt, w którym nikt w Opus Dei nigdy nie pozwoli sobie na najmniejsze odchylenie, gdy¿ winien broniæ nie tylko swojej wolno¶ci osobistej, lecz równie¿ nadprzyrodzonego charakteru pracy, jakiej siê odda³. My¶lê dlatego, ¿e wolno¶æ i odpowiedzialno¶æ osobista s± najlepsz± gwarancj± nadprzyrodzonego celu Dzie³a Bo¿ego.


68

— Mo¿na by pomy¶leæ, byæ mo¿e, ¿e do tej pory Opus Dei by³o wspomagane entuzjazmem pierwszych cz³onków, choæ s± ich ju¿ tysi±ce. Czy istnieje jaki¶ ¶rodek, który stanowi gwarancjê ci±g³o¶ci Dzie³a, na przekór ryzyku, w³a¶ciwemu wszelkim instytucjom, mo¿liwego och³odzenia siê pocz±tkowego zapa³u czy porywu?

— Dzie³o nie opiera siê na entuzjazmie, lecz na wierze. Pocz±tkowe lata — d³ugie lata — by³y bardzo ciê¿kie i widzia³o siê tylko trudno¶ci. Opus Dei wysz³o z nich zwyciêsko dziêki £asce Bo¿ej, modlitwie i po¶wiêceniu pierwszych cz³onków, nie dysponuj±c ¶rodkami ludzkimi. By³a tylko m³odo¶æ, dobry humor i pragnienie wype³niania Woli Bo¿ej.

Od pocz±tku broni± Opus Dei zawsze by³a modlitwa, ¿ycie oddane, milcz±ce wyrzeczenie siê wszelkiego egoizmu w s³u¿bie dusz. Jak mówi³em Panu wcze¶niej, do Opus Dei przychodzi siê by otrzymaæ ducha, który prowadzi w³a¶nie do dania z siebie wszystkiego pracuj±c nadal we w³asnym zawodzie w imiê mi³o¶ci Boga i przez Niego wszystkich istot Jego.

Gwarancj± tego, by nie mia³o miejsca ¿adne och³odzenie jest to, by moje dzieci nie utraci³y nigdy tego ducha. Wiem, ¿e dzie³a ludzkie niszczej± z czasem; ale nie dzieje siê tak z dzie³ami boskimi, je¶li ludzie ich nie poni¿±. Tylko wtedy, kiedy traci siê boski poryw pojawia siê korupcja i upadek. W naszym przypadku widaæ jasno Opatrzno¶æ Pana Boga, który — w tak krótkim czasie czterdziestu lat — sprawia, ¿e w¶ród zwyk³ych obywateli, takich samych jak inni, z tak ró¿nych narodów, przyjmuje siê i jest wype³niane to specyficzne powo³anie.

Celem Opus Dei, powtarzam raz jeszcze, jest ¶wiêto¶æ ka¿dego z jego cz³onków, mê¿czyzn i kobiet, którzy znajduj± siê nadal w miejscu, jakie zajmowali w ¶wiecie. Je¶li kto¶ nie przychodzi do Opus Dei po to, aby staæ siê ¶wiêtym pomimo wszystko — to znaczy pomimo w³asnej nêdzy, w³asnych b³êdów osobistych — odejdzie natychmiast. My¶lê, ¿e ¶wiêto¶æ wzywa do ¶wiêto¶ci i proszê Boga, aby w Opus Dei nie zabrak³o nigdy tego glêbokiego przekonania, tego ¿ycia w wierze. Jak Pan widzia³, nie ufamy wy³±cznie gwarancjom ludzkim czy prawnym. Dzie³a, które inspiruje Bóg, poruszaj± siê w rytmie ³aski. Moja jedyna recepta jest nastêpuj±ca: byæ ¶wiêtymi, pragn±æ byæ ¶wiêtymi ¶wiêto¶ci± osobist±.


69

— Dlaczego kap³ani znajduj± siê w instytucji ewidentnie ¶wieckiej, jak± jest Opus Dei? Czy ka¿dy cz³onek Opus Dei mo¿e zostaæ kap³anem, czy tylko ci, którzy zostali wybrani przez dyrektorów?

— Powo³anie do Opus Dei mo¿e otrzymaæ ka¿da osoba, która pragnie siê u¶wiêciæ we w³asnym stanie: bêd±c stanu wolnego, ¿yj±c w ma³¿eñstwie czy we wdowieñstwie, bêd±c ¶wieckim czy duchownym.

Dlatego do Opus Dei wstêpuj± równie¿ ksiê¿a diecezjalni; pozostaj± oni nadal ksiê¿mi diecezjalnymi, Dzie³o za¶ pomaga jedynie d±¿yæ do doskona³o¶ci chrze¶cijañskiej w³a¶ciwej ich stanowi drog± u¶wiêcania ich codziennej pracy, któr± stanowi w³a¶nie wykonywanie pos³ugi kap³añskiej w s³u¿bie ich w³asnego biskupa, diecezji i ca³ego Ko¶cio³a. W ich przypadku, jak w ka¿dym innym, powi±zanie z Opus Dei nie zmienia w ¿adnym stopniu ich stanu: nadal w pe³ni po¶wiêcaj± siê misjom jakie im zaleca ich Ordynariusz oraz innym apostolstwom i dzia³alno¶ci jak± maj± obowi±zek wykonaæ, a Dzie³o nie miesza siê im nigdy do tych zadañ. U¶wiêcaj± siê zarazem praktykuj±c, w sposób mo¿liwie najbardziej doskona³y, cnoty w³a¶ciwe duchownemu.

Oprócz tych duchownych, którzy przy³±czaj± siê do Opus Dei po otrzymaniu ¶wiêceñ, znajduj± siê w Dziele inni duchowni, którzy otrzymuj± sakrament ¶wiêceñ nale¿±c ju¿ do Opus Dei, do którego wst±pili jako ¶wieccy, jako zwykli chrze¶cijanie. Chodzi tu o grupê nieliczn± w porównaniu z ca³kowit± ilo¶ci± cz³onków — nie dochodzi ona do dwóch procent. Celom apostolskim Opus Dei s³u¿± sw± pos³ug± kap³añsk± rezygnuj±c zazwyczaj, zale¿nie od okoliczno¶ci, z wykonywania wcze¶niejszego zawodu. W sumie s± to ludzie ró¿nych profesji, powo³ani do stanu duchownego po uprzednim zdobyciu przygotowania zawodowego i po przepracowaniu wielu lat we w³asnym zawodzie: lekarza, in¿yniera, mechanika, robotnika i rolnika, nauczyciela, dziennikarza itd. Studiowali nadto odpowiednie ko¶cielne dyscypliny — a¿ do osi±gniêcia doktoratu. Nie trac± przy tym mentalno¶ci charakterystycznej dla ducha w³asnego zawodu cywilnego; i tak gdy przyjmuj± ¶wiêcenia, staj± siê lekarzami-duchownymi, adwokatami-duchownymi, robotnikami-duchownymi itd.

Ich obecno¶æ jest potrzebna apostolstwu Opus Dei. To apostolstwo, jak ju¿ powiedzia³em, rozwijaj± g³ównie ¶wieccy, którzy staraj± siê byæ aposto³ami w swoim w³asnym ¶rodowisku pracy przybli¿aj±c dusze do Chrystusa drog± przyk³adu, s³owa i dialogu. Lecz w apostolstwie, prowadz±c dusze po drodze ¿ycia chrze¶cijañskiego, dochodzi siê do sakramentalnego muru. Funkcja u¶wiêcaj±ca ¶wieckiego potrzebuje funkcji u¶wiêcaj±cej kap³ana, który administruje sakramentem pokuty, celebruje Eucharystiê i g³osi S³owo Bo¿e w imieniu Ko¶cio³a. A poniewa¿ apostolstwo Opus Dei zak³ada specyficzn± duchowo¶æ, jest konieczne, by kap³an dawa³ równie¿ ¿ywe ¶wiadectwo tego szczególnego ducha.

Prócz tej s³u¿by cz³onkom Dzie³a, kap³ani ci mog± i rzeczywi¶cie s³u¿±, innym duszom. Gorliwo¶æ kap³añska, która kieruje ich ¿yciem, winna prowadziæ ich do tego, by nie pozwoliæ, by ktokolwiek przeszed³ obok nich nie otrzymuj±c czego¶ ze ¶wiat³a Chrystusa. Wiêcej, duch Opus Dei, który nie zna grup, ani frakcji, pobudza ich do tego, by byli blisko i owocnie z³±czeni ze swymi braæmi, innymi diecezjalnymi kap³anami: czuj± siê i istotnie nimi s±, kap³anami diecezjalnymi we wszystkich diecezjach, w których pracuj± i którym staraj± siê s³u¿yæ skutecznie i owocnie.

Pragnê podkre¶liæ, bo jest to rzecz bardzo wa¿na, ¿e ci ¶wieccy cz³onkowie Opus Dei, którzy otrzymuj± ¶wiêcenia kap³añskie, nie zmieniaj± swojego powo³ania. Kiedy przyjmuj± kap³añstwo odpowiadaj±c w sposób wolny na zaproszenie dyrektorów Dzie³a, nie czyni± tego z my¶l±, ¿e w ten sposób jednocz± siê jeszcze bardziej z Bogiem, b±d¼ d±¿± w sposób bardziej skuteczny do ¶wiêto¶ci: wiedz± doskonale, ¿e powo³anie laickie jest pe³ne i ca³kowite samo w sobie, ¿e ich po¶wiêcenie siê Bogu w Opus Dei by³o od pierwszej chwili jasn± drog± do osi±gniêcia doskona³o¶ci chrze¶cijañskiej. ¦wiêcenia kap³añskie nie s± wobec tego w ¿adnym razie rodzajem ukoronowania powo³ania do Opus Dei, s± wezwaniem, jakie kieruje siê do niektórych, by w nowy sposób s³u¿yli innym. Z drugiej strony w Dziele nie ma dwóch kategorii cz³onków, duchownych i ¶wieckich: wszyscy s± i czuj± siê równi i wszyscy ¿yj± tym samym duchem: samou¶wiêceniem we w³asnym stanie.


70

— Mówi³ Ksi±dz czêsto o pracy: czy móg³by Ksi±dz powiedzieæ, jakie miejsce zajmuje praca w duchowo¶ci Opus Dei?

— Powo³anie do Opus Dei nie zmienia, ani nie modyfikuje w ¿adnym stopniu stanu ¿ycia tego, kto je otrzymuje. A poniewa¿ praca jest wpisana w kondycjê ludzk±, powo³anie nadprzyrodzone do ¶wiêto¶ci i do apostolstwa w duchu Opus Dei potwierdza to ludzkie powo³anie do pracy: ogromna wiêkszo¶æ cz³onków Dzie³a to ¶wieccy, zwykli chrze¶cijanie bêd±cy w sytuacji ludzi zawodu, rzemios³a, zajêcia czêsto absorbuj±cego, którym zarabia siê na ¿ycie, utrzymuje siê rodzinê, przyczynia siê do wspólnego dobra, rozwija sw± osobowo¶æ.

Powo³anie do Opus Dei potwierdza to wszystko do tego stopnia, ¿e jedn± z podstawowych cech tego powo³ania jest w³a¶nie ¿ycie w ¶wiecie i wykonywanie w nim pracy — licz±c siê, powtarzam, z w³asnymi, osobistymi niedoskona³o¶ciami — w sposób mo¿liwie najdoskonalszy, tak z punktu widzenia ludzkiego, jak nadprzyrodzonego. To znaczy pracy, która przyczyni siê efektywnie do budowania ziemskiego miasta, i która wobec tego bêdzie wykonana kompetentnie i w duchu s³u¿by i u¶wiêcenia ¶wiata, bêd±c w ten sposób elementem u¶wiêcaj±cym i u¶wiêconym.

Ci, którzy pragn± prze¿yæ sw± wiarê w doskona³o¶ci i praktykowaæ apostolstwo zgodnie z duchem Opus Dei, winni u¶wiêcaæ siê w swoim zawodzie i u¶wiêcaæ nim innych. ¯yj±c w ten sposób, nie ró¿ni±c siê tym samym od innych obywateli podobnych im, pracuj±cych z nimi, czyni± wysi³ki by uto¿samiæ siê z Chrystusem, na¶laduj±c Jego trzydzie¶ci lat pracy w w nazaretañskim warsztacie.

Ta zwyczajna praca stanowi nie tylko ¶rodowisko, w którym winni siê u¶wiêcaæ, lecz sam± materiê ich ¶wiêto¶ci: po¶ród codziennych przypad³o¶ci odkrywaj± rêkê Bo¿± i znajduj± bodziec dla swojego ¿ycia w modlitwie. Dzia³alno¶æ zawodowa u³atwia im kontakt z innymi lud¼mi — krewnymi, przyjació³mi, kolegami — oraz z problemami, które nurtuj± spo³eczeñstwo i ca³y ¶wiat oferuj±c im w ten sposób okazjê do prze¿ywania tego oddania s³u¿bie innym, które jest istot± chrze¶cijañskiego ¿ycia. Winni zatem czyniæ wysi³ki, by daæ prawdziwe i autentyczne ¶wiadectwo Chrystusa po to, by wszyscy nauczyli siê poznawaæ i kochaæ Pana i odkrywaæ, ¿e normalne ¿ycie w ¶wiecie, codzienna praca, mo¿e byæ spotkaniem z Bogiem.

Innymi s³owy ¶wiêto¶æ i apostolstwo stanowi± jedno z ¿yciem cz³onków Dzie³a, i dlatego praca jest zwornikiem dla ich ¿ycia duchowego. Ich oddanie Bogu ³±czy siê z prac±, któr± wykonywali przed przyj¶ciem do Dzie³a i któr± po przyst±pieniu do niego nadal pe³ni±.

Kiedy w pierwszych latach mojej duszpasterskiej dzia³alno¶ci zacz±³em g³osiæ te pogl±dy, niektóre osoby nie rozumia³y mnie, inne gorszy³y siê: przyzwyczajone by³y do tego, by mówiono o ¶wiecie zawsze w sposób pejoratywny. Pan Bóg pozwoli³ mi zrozumieæ, a ja stara³em siê przekazaæ to innym, ¿e ¶wiat jest dobry, poniewa¿ dzie³a Boga s± doskona³e i ¿e to my, ludzie, czynimy ¶wiat z³ym grzesz±c.

Mówi³em wówczas i powtarzam to teraz, ¿e winni¶my kochaæ ¶wiat, gdy¿ w ¶wiecie spotykamy Boga, gdy¿ w zdarzeniach i wypadkach ¶wiata Bóg objawia siê nam i odkrywa siê przed nami.

Z³o i dobro mieszaj± siê w ludzkiej historii st±d chrze¶cijanin winien potrafiæ odró¿niaæ; lecz w ¿adnym wypadku to ró¿nienie nie powinno prowadziæ go do negowania dobroci dzie³ Boga, wprost przeciwnie, do poznania i uznania tego co boskie, objawiaj±ce siê w tym, co ludzkie, nawet za naszymi w³asnymi s³abo¶ciami. Dobre has³o dla ¿ycia chrze¶cijañskiego mo¿na znale¿æ w nastêpuj±cych s³owach Aposto³a: Wszystko jest wasze, wy za¶ Chrystusa, a Chrystus — Boga, (1 Kor 3,22-23), i tak w³a¶nie wykonywaæ wskazania tego Boga, który pragnie zbawiæ ¶wiat.


71

— Czy móg³by Ksi±dz powiedzieæ co¶ na temat rozwoju Dzie³a w czasie tych czterdziestu lat istnienia? Jakie s± jego najwa¿niejsze prace apostolskie?

— Muszê powiedzieæ przede wszystkim, ¿e nieustannie dziêkujê Panu Bogu za to, ¿e w ³askawo¶ci Swojej pozwoli³ mi widzieæ Dzie³o, które tak rozpowszechnione jest po ca³ym ¶wiecie po czterdziestu zaledwie latach jego istnienia. Kiedy siê zrodzi³o, w roku 1928, w Hiszpanii, zrodzi³o siê od razu rzymskim, co dla mnie oznacza katolickim, uniwersalnym. A jego pierwszym impulsem by³a nieunikniona ekspansja do wszystkich krajów.

My¶l±c o tych latach, które ju¿ up³ynê³y, przypominam sobie wiele wydarzeñ nape³niaj±cych mnie rado¶ci±, choæ przeplataj±cych siê z trudno¶ciami i troskami, które w pewnym sensie s± sol± ¿ycia, przypominaj± mi skuteczno¶æ £aski Bo¿ej i oddanie — pe³ne radosnego po¶wiêcenia — tylu mê¿czyzn i tyle kobiet, którzy potrafili byæ wierni. Pragnê, aby by³o jasne, ¿e podstawowe apostolstwo Opus Dei to to, które rozwija indywidualnie ka¿dy cz³onek w sobie w³a¶ciwym miejscu pracy, ze swoj± rodzin±, po¶ród swoich przyjació³. To praca, która nie zwraca uwagi, któr± nie³atwo wyraziæ w statystykach, lecz która tworzy owoce ¶wiêto¶ci w tysi±cach dusz d±¿±cych za Chrystusem, w milczeniu i skutecznie, po¶ród codziennych zadañ zawodowych.

Na ten temat nie warto mówiæ wiele wiêcej. Móg³bym opowiedzieæ Panu przyk³adowo ¿ycie wielu osób, lecz to wynaturzy³oby piêkno ludzkie i boskie tej pracy pozbawiaj±c j± intymno¶ci. Sprowadzenie ich do cyfr czy statystyk by³oby jeszcze gorsze, gdy¿ sprowadza³oby siê do czczego pragnienia katalogowania owoców £aski w duszach.

Mogê opowiedzieæ Panu o pracach apostolskich, jakimi kieruj± w wielu krajach cz³onkowie Dzie³a. Chodzi o prace o za³o¿eniach duchowych i apostolskich, w których stara siê pracowaæ z uwag± i doskona³o¶ci± równie¿ ludzk±, i w których wspó³dzia³a wiele osób nie nale¿±cych do Opus Dei, lecz rozumiej±cych nadprzyrodzon± warto¶æ tej pracy, b±d¼ ceni±cych jej warto¶ci ludzkie, jak to ma miejsce w przypadku tylu niechrze¶cijan, którzy efektywnie pomagaj±. Chodzi zawsze o prace ¶wieckie, rozwijane przez zwyk³ych obywateli w ramach ich normalnych praw obywatelskich, i zgodnie z prawami ka¿dego kraju. Te prace apostolskie zawsze s± prowadzone wed³ug kryteriów zawodowych. To znaczy, ¿e s± to zadania, które nie siêgaj± po ¿adne przywileje i nie szukaj± jakichkolwiek protekcji.

Zna Pan z pewno¶ci± jedn± z tych prac prowadzonych tu w Rzymie. My¶lê o o¶rodku ELIS, który zajmuje siê doskonaleniem zawodowym i integralnym kszta³ceniem robotników, prowadzi szko³y, biblioteki, rozwija dzia³alno¶æ sportow± i kulturaln±, itd. Jest to praca, która odpowiada potrzebom Rzymu i szczególnym okoliczno¶ciom ¶rodowiska ludzkiego w którym powsta³a — dzielnicy Tiburtino. Podobne prace s± prowadzone w Chicago, Madrycie, Meksyku i wielu innych miejscach.

Innym przyk³adem móg³by byæ "Strathmore College of Arts and Science w Nairobi”. Chodzi o "college” — liceum, w którym uczy³y siê setki uczniów z Kenii, Ugandy i Tanzanii. W tym o¶rodku niektórzy Kenijczycy z Opus Dei, wraz z innymi wspó³obywatelami, prowadzili niezwykle wa¿n± dzia³alno¶æ pedagogiczn± i spo³eczn±. By³ to pierwszy o¶rodek Afryki Wschodniej, który dokona³ pe³nej integracji rasowej i swoj± prac± przyczyni³ siê znacznie do afrykanizacji kultury. To samo nale¿y powiedzieæ na temat "Kianda College”, równie¿ w Nairobi, który wykonuje pierwszoplanowe zadanie w kszta³towaniu nowej kobiety afrykañskiej.

Mogê tu przywo³aæ równie¿, jako jeszcze jedn± z prac Uniwersytet w Navarra. Od chwili powstania w 1952 roku rozwin±³ siê i obecnie liczy osiemna¶cie wydzia³ów, zak³adów i instytutów, w których studiuje przesz³o sze¶æ tysiêcy studentów. Na przekór temu, co niedawno pisa³y niektóre gazety, muszê powiedzieæ, ¿e Uniwersytet w Navarra nie by³ utrzymywany z subwencji pañstwowych. W ¿adnym wypadku pañstwo hiszpañskie nie pokrywa kosztów jego utrzymania, przyczyni³o siê jedynie pewnymi dotacjami do utworzenia nowych miejsc szkolnych. Uniwersytet w Navarra utrzymuje siê dziêki pomocy osób i stowarzyszeñ prywatnych. System nauczania i ¿ycia uniwersyteckiego, oparty na kryterium odpowiedzialno¶ci osobistej i solidarno¶ci miêdzy wszystkimi, którzy tam pracuj±, okaza³ siê skuteczny stanowi±c bardzo pozytywne do¶wiadczenie w obecnej sytuacji uniwersytetu na ¶wiecie.

Móg³bym powiedzieæ Panu równie¿ o pracach innego rodzaju w Stanach Zjednoczonych, Japonii, Argentynie, Australii, na Filipinach, w Anglii, we Francji itd. Lecz nie jest to potrzebne. Starczy powiedzieæ, ¿e Opus Dei jest obecnie rozprzestrzenione na wszystkich kontynentach i ¿e nale¿± do niego osoby przesz³o sze¶ædziesiêciu narodowo¶ci, najró¿niejszych ras i grup spo³ecznych.


72

— Aby zakoñczyæ: czy jest Ksi±dz zadowolony z tych czterdziestu lat dzia³alno¶ci? Czy do¶wiadczenia ostatnich lat, zmiany spo³eczne, Sobór Watykañski II itp. zasugerowa³y Ksiêdzu mo¿e jakie¶ zmiany w strukturze?

— Zadowolony? Nie mogê nie byæ co najmniej zadowolony, gdy widzê, ¿e pomimo moich osobistych niedoskona³o¶ci, Pan Bóg uczyni³ wokó³ tego Dzie³a Bo¿ego tyle cudownych rzeczy. Dla cz³owieka, który ¿yje wiar±, jego ¿ycie bêdzie zawsze histori± Mi³osierdzia Bo¿ego. Niektóre momenty tej historii byæ mo¿e trudno bêdzie odczytaæ, bo wszystko mo¿e wydawaæ siê niepotrzebnym, czy te¿ klêsk±. Innym razem Pan pozwala widzieæ obfite owoce i wówczas jest naturalne, ¿e serce wype³nia siê uczuciem dziêkczynienia.

Jedn± z moich najwiêkszych rado¶ci by³o widzieæ jak Sobór Watykañski II proklamowa³ z wielk± jasno¶ci± boskie powo³anie laikatu. Bez ¿adnego samochwalstwa muszê powiedzieæ, ¿e odno¶nie tego, co dotyczy naszego ducha, Sobór nie przed³o¿y³ zaproszenia do zmian lecz, wprost przeciwnie, potwierdzi³ to, czym — dziêki £asce Bo¿ej — ¿yli¶my i czego nauczali¶my od tylu lat. G³ówn± cech± charakterystyczn± Opus Dei nie s± jakie¶ techniki czy metody apostolstwa, czy jakie¶ okre¶lone struktury, lecz duch, który prowadzi w³a¶nie do u¶wiêcania zwyk³ej pracy.

Powtarzam: wady i niedoskona³o¶ci osobiste posiadamy wszyscy. I wszyscy winni¶my egzaminowaæ powa¿nie samych siebie w obecno¶ci Boga i konfrontowaæ nasze w³asne ¿ycie z tym, czego Pan Bóg od nas wymaga. Lecz nie zapominajmy tego, co najwa¿niejsze: si scires donum Dei! (J 4,10), gdyby¶ rozpozna³a dar Bo¿y! — powiedzia³ Jezus do Samarytanki. A ¦wiêty Pawe³ dodaje: Przechowujemy za¶ ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga by³a owa przeogromna moc a nie z nas (2 Kor 4,7).

Chrze¶cijañski rachunek — pokora, rozpoczyna siê od rozpoznania daru Bo¿ego. Jest czym¶ bardzo ró¿nym od zamkniêcia siê wobec biegu wydarzeñ, poczucia ni¿szo¶ci czy od utraty ducha w obliczu historii. W ¿yciu osobistym i czêsto równie¿ w ¿yciu stowarzyszeñ czy instytucji mog± byæ rzeczy do zmienienia, nawet mo¿e ich byæ wiele, lecz stanowisko z jakim chrze¶cijanin musi stawiæ czo³a tym problemom winno byæ przede wszystkim zdumieniem w obliczu wielko¶ci dzie³ Boga w porównaniu z ma³o¶ci± ludzk±.

Aggiornamento. winno mieæ miejsce przede wszystkim w ¿yciu osobistym, by ustawiæ to ¿ycie zgodnie z t± "star±” nowo¶ci± Ewangelii. Byæ nowoczesnym oznacza uto¿samiæ siê z Chrystusem, który nie jest osobisto¶ci±, która ju¿ minê³a; Chrystus ¿y³ i ¿yæ bêdzie zawsze: wczoraj, dzi¶ i na wieki (Hebr 13,8).

Je¶li chodzi o Opus Dei, to spogl±daj±c na ca³o¶æ mo¿na stwierdziæ bez ¿adnej arogancji, dziêkuj±c Bogu za Jego dobroæ, ¿e nie bêdzie mieæ nigdy problemów z adaptacj± do ¶wiata: nigdy nie znajdzie siê w konieczno¶ci doprowadzenia wszystkiego do stanu na dzi¶. Bóg, Pan Nasz, ustawi³ Dzie³o na dzi¶ raz na zawsze, daj±c mu t± szczególn± cechê laick±; i nigdy nie bêdzie potrzebowa³o dostosowywaæ siê do ¶wiata, gdy¿ wszyscy jego cz³onkowie ze ¶wiata; nie bêdzie musia³o i¶æ za postêpem ludzkim, bo wszyscy cz³onkowie Dzie³a, razem z innymi lud¼mi, którzy ¿yj± w ¶wiecie, czyni± ten postêp swoj± codzienn± prac±.


Poprzedni Nastêpny