By wszyscy zostali zbawieni

Powołanie chrześcijańskie, owo osobiste, zwrócone ku nam wezwanie Pana, prowadzi nas do zjednoczenia się z Nim. Nie należy jednak zapominać, że Chrystus przyszedł na ziemię, aby odkupić wszystkich ludzi, ponieważ Bóg pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni. Nie ma takiej duszy, która by nie interesowała Chrystusa. Każdą odkupił za cenę własnej Krwi.

Kiedy rozmyślam nad tymi prawdami, przychodzi mi na myśl rozmowa pomiędzy Apostołami a Nauczycielem na chwilę przed cudem rozmnożenia chleba. Szła za Jezusem wielka rzesza ludzi. Pan nasz podnosi oczy i pyta Filipa: Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili? Po szybkim przeliczeniu Filip odpowiada: Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać. Nie mają tyle pieniędzy; muszą coś zaimprowizować. Jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: "Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu?"

Chcemy iść za Panem i pragniemy szerzyć Jego Słowo. Z ludzkiego punktu widzenia logiczne jest, że też zadajemy sobie pytanie: Czymże jesteśmy dla tak wielkiej rzeszy ludzi? W porównaniu z całą ludnością świata, nawet gdyby nas były miliony, stanowimy zaledwie garstkę. Dlatego musimy patrzeć na siebie jak na drobny zaczyn przygotowany do czynienia dobra całej ludzkości, pomni na słowa Apostoła, że odrobina kwasu całe ciasto zakwasza— przemienia. Musimy nauczyć się być tym zaczynem, tymi drożdżami, aby zmieniać i przekształcać mnóstwo ludzi.

Czy może drożdże same w sobie są więcej warte niż ciasto? Nie. Ale drożdże stanowią środek służący temu, by to ciasto udało się, zmieniając się w pożywny i zdrowy pokarm.

Zastanówcie się chwilę, choćby ogólnie, nad tym, jak skutecznie działają drożdże przy wyrobie chleba, tego podstawowego pożywienia, prostego i dostępnego dla wszystkich. W wielu miejscach — może byliście tego świadkami — wypiek chleba stanowi prawdziwy obrzęd, przynoszący wspaniałe, apetyczne bochenki.

Wybiera się dobrą mąkę, możliwie jak najlepszego gatunku. Wyrabia się ciasto w dzieży, miesza się je z zaczynem długo i starannie. Następnie odstawia się je do ciepłego miejsca, co jest niezbędne, aby drożdże zaczęły działać i ciasto wyrosło.

W tym czasie piec nagrzewa się od płonących polan. A to ciasto włożone do żaru paleniska zamienia się w miękki i chrupiący chleb. Nie można by było tego osiągnąć bez skutecznego i niezauważalnego działania drożdży, tej odrobiny, która się rozpuściła i wymieszała z innymi składnikami.

Jeżeli w duchu nadprzyrodzonym zastanowimy się nad słowami świętego Pawła, zrozumiemy, że nie mamy innego wyjścia jak tylko pracę w służbie wszystkim ludziom. Co innego byłoby egoizmem. Jeśli na nasze życie popatrzymy z pokorą, jasno dostrzeżemy, że oprócz łaski wiary Pan dał nam różne talenty i umiejętności. Każdy z nas jest niepowtarzalny. Ojciec nasz stworzył nas każdego z osobna i obdarzył swe dzieci różnymi darami. Musimy te talenty, te umiejętności postawić na służbę wszystkim: wykorzystać te dary Boże jako narzędzia pomocne innym do odkrycia Chrystusa.

Nie wyobrażajcie sobie, że to pragnienie pomagania innym jest jakimś dodatkiem, jakąś ornamentalną ozdobą naszego życia chrześcijańskiego. Jeżeli drożdże nie sfermentują, pójdą na marne. Drożdże mogą zaniknąć dwojako: albo ożywiając rosnące ciasto, albo marnując się jako ofiara egoizmu i bezskuteczności. Nie czynimy łaski Panu Bogu, kiedy dajemy Go poznać innym: Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku, nałożonego przez Jezusa Chrystusa. Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii!

Oto posyłam po wielu rybaków — wyrocznia Pana — by ich wyłowili. W ten sposób wyznacza nam Pan wielkie zadanie — połów. Świat porównuje się czasem z morzem. Jest dużo prawdy w tym porównaniu. W życiu ludzkim, podobnie jak na morzu, występują okresy spokoju i burzy, ciszy i silnych wiatrów. Często ludzie pływają po gorzkich, słonych wodach, miotani przez fale wśród szalejących burz. Może się wydawać, że są radośni, ale hałaśliwą wesołością tylko maskują swój brak nadziei, rozgoryczenie; życie bez miłości i bez opamiętania. Podobnie jak ryby, ludzie pożerają się nawzajem.

Zadaniem dzieci Bożych jest dążenie do tego, aby wszyscy ludzie — w sposób dobrowolny — weszli do boskiej sieci, stali się zdolni miłować. Skoro jesteśmy chrześcijanami, musimy stać się tymi rybakami, których przedstawia prorok Jeremiasz w metaforze często używanej również przez Jezusa; Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi, mówi Pan do Piotra i do Andrzeja.

Zechciejmy towarzyszyć teraz Chrystusowi w Jego boskim połowie. Jezus jest nad Jeziorem Genezaret, wokół niego cisną się tłumy, aby słuchać słowa Bożego. Zupełnie tak jak dzisiaj! Czy tego nie widzicie? Ludzie pragną słuchać orędzia Bożego, chociaż to tają na zewnątrz. Może niektórzy zapomnieli o nauce Chrystusowej. Inni — bez własnej winy — nie poznali jej wcale i religia jest im obca. Ale przekonajcie się o stale aktualnej prawdzie: zawsze przychodzi taki moment, kiedy dusza nie potrafi znieść tego dłużej, nie wystarczają jej zwyczajne wymówki, nie zadowalają jej kłamstwa fałszywych proroków. I choćby ludzie ci nie chcieli się do tego przyznać, to jednak odczuwają pragnienie ukojenia swego niepokoju w nauczaniu Pana.

Posłuchajmy słów świętego Łukasza: Zobaczył dwie łodzie stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy. Kiedy skończył swą katechezę, rozkazał Szymonowi: Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów! To Chrystus jest panem łodzi, to On przygotowuje połów. Po to przyszedł na świat, aby Jego bracia znaleźli drogę do chwały i miłości Ojca. To nie myśmy wymyślili apostolstwo chrześcijańskie. My, ludzie, co najwyżej je utrudniamy: przez naszą niezaradność, przez nasz brak wiary.

A Szymon odpowiedział: Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Odpowiedź ta wydaje się rozsądna. Zazwyczaj łowili w godzinach nocnych lecz tej nocy ich praca okazała się bezowocna. Jakże można było oczekiwać lepszego połowu za dnia? Piotr jednak ma wiarę: Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci. Postanawia postąpić tak, jak Chrystus mu zasugerował; zabiera się do pracy ufny w słowo Pańskie. I co wówczas się dzieje? Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na współtowarzyszy w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały.

Wypływając ze swymi uczniami na morze Jezus nie myślał jedynie o tym połowie. Dlatego kiedy Piotr przypada Mu do stóp i pokornie wyznaje: Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny, nasz Pan odpowiada: Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił. I w tych nowych połowach również nie zabraknie całej Bożej skuteczności. Apostołowie pomimo swych osobistych ułomności są narzędziami wielkich cudów.

To samo dotyczy nas. Jeśli codziennie będziemy walczyć o świętość, każdy z nas zgodnie z własną sytuacją w świecie i poprzez własną pracę zawodową, w naszym życiu codziennym, ośmielam się zapewnić, że Pan uczyni nas narzędziami zdolnymi do czynienia cudów i, jeśli to byłoby konieczne, do tych nadzwyczajnych cudów. Będziemy przywracać wzrok ociemniałym. Któż z nas nie mógłby opowiedzieć licznych przykładów, jak to człowiek ślepy prawie od urodzenia, odzyskuje cały blask światła Chrystusowego? Inni byli głusi, a jeszcze inni niemi, i nie mogli słyszeć albo wypowiadać słów jako dzieci Boże… I oczyścili swoje zmysły, i słyszą, i mówią, już jako ludzie, a nie jako zwierzęta. In nomine Jesu! W imię Jezusa Jego Apostołowie przywracają władzę poruszania się chromemu, niezdolnemu do żadnej pożytecznej czynności. Inny leniuch, znał swe obowiązki, ale ich nie wypełniał… I do niego odnosi się słowo: W imię Pańskie, surge et ambula!, wstań i chodź.

Inny, już zmarły, rozkładający się, cuchnący trupem, usłyszał głos Boży, tak jak i syn wdowy z miasteczka Naim: Młodzieńcze, tobie mówię, wstań! Będziemy czynić cuda jak Chrystus, jak Apostołowie. Może takie cuda dokonały się w tobie samym i we mnie. Może byliśmy ślepi, albo głusi, albo sparaliżowani; może cuchnęliśmy jak trup, i słowo Pańskie wyniosło nas z dołu. Jeżeli kochamy Chrystusa, jeżeli szczerze Go naśladujemy, jeśli nie szukamy siebie, tylko Jego, to w Jego imię będziemy mogli przekazać innym darmo to, co sami darmo otrzymaliśmy.

Ustawicznie wskazywałem w swoim nauczaniu na tę nadprzyrodzoną i ludzką możliwość, której nasz Ojciec Bóg użycza swoim dzieciom: uczestniczenia w Odkupieniu dokonanym przez Chrystusa. Z radością znalazłem tę naukę w tekstach Ojców Kościoła. Święty Grzegorz Wielki stwierdza: Chrześcijanie uwalniają ludzi od wężów, gdy wykorzeniają zło z ich serc, zachęcając do dobra… Kładą swe ręce na chorych i uzdrawiają ich, kiedy widząc, że ich bliźni słabnie w dobrym dziele, niosą mu różnego rodzaju pomoc, umacniając go swym przykładem. Cuda te są tym większe, że dokonują się w dziedzinie duchowej, niosą życie nie dla ciała, ale dla dusz. Również wy, jeżeli tylko będziecie chcieli, będziecie mogli z pomocą Bożą czynić takie cuda.

Bóg chce, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni. Jest to wezwanie zwrócone do nas i nakładające na nas odpowiedzialność, którą podjąć musi każdy. Kościół nie jest gronem zamkniętym tylko dla uprzywilejowanych. Czyżby wielki Kościół był tylko małą cząstką ziemi? Wielkim Kościołem jest cały świat. Tak napisał święty Augustyn i dodał: Dokądkolwiek byś się udał, jest tam Chrystus. Otrzymałeś w dziedzictwo krańce ziemi; chodź, obejmijmy ją w posiadanie. Czy pamiętacie, jak wyglądały sieci? Były tak przepełnione, że już nie mogła się w nich zmieścić żadna ryba. Bóg oczekuje gorąco, że Jego dom się wypełni; jest Ojcem i lubi być otoczony wszystkimi swymi dziećmi.

Przypatrzmy się teraz innemu połowowi ryb, temu, który miał miejsce po męce i śmierci Jezusa. Piotr trzykrotnie zaparł się Nauczyciela i opłakiwał to w pokornym żalu. Pianie koguta przypomniało mu przestrogi Pana i z głębi duszy błagał o przebaczenie. Podczas pełnego skruchy oczekiwania na zapowiedziane Zmartwychwstanie wykonuje swój zawód i łowi ryby. Często pada pytanie, dlaczego Piotr i synowie Zebedeusza powrócili do swoich dawnych zajęć, które wykonywali, zanim powołał ich Pan. Byli przecież rybakami, kiedy Jezus rzekł do nich: Pójdźcie za Mną a uczynię was rybakami ludzi. Temu, kogo niepokoi to postępowanie Apostołów, należy odpowiedzieć, że Apostołom nie zostało zabronione wykonywanie ich godziwego i uczciwego zawodu, którym zarabiali na życie.

Apostolstwo, ten zapał co pali wnętrzności zwykłego chrześcijanina, nie jest czymś oddzielonym od codziennych prac, łączy się z tą pracą, która staje się okazją do osobistego spotkania z Chrystusem. Właśnie podczas pracy wykonywanej ramię w ramię z naszymi kolegami, przyjaciółmi i krewnymi możemy im pomóc w zbliżeniu się do Chrystusa, który czeka na nas na brzegu jeziora. Zanim się będzie Apostołem, jest się rybakiem. Po zostaniu Apostołem jest się nadal rybakiem — ta sama praca zawodowa przedtem i potem.

Co w takim razie się zmienia? Zmiana polega na tym, że przed duszą — do której wstąpił Chrystus, tak jak wszedł do łodzi Piotra — otwierają się szersze horyzonty i rodzi się nieprzeparte pragnienie głoszenia wszystkim ludziom magnalia Dei — cudownych rzeczy, które czyni Pan, jeżeli pozwalamy Mu działać. Chciałbym tutaj zaznaczyć, że działalność zawodowa księży, jeśli tak można się wyrazić, jest posługą boską i publiczną, tak absorbującą, że można uznać za zasadę, iż jeśli kapłanowi zbywa jeszcze czasu na inne zajęcia, które nie są kapłańskimi, to można być pewnym, że nie spełnia on obowiązków swej posługi.

Byli razem Szymon Piotr, Tomasz zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: "Idę łowić ryby". Odpowiedzieli mu: "Idziemy i my z tobą". Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili. A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu.

Jezus jest blisko swych Apostołów, tuż obok tych ludzi, którzy Mu się oddali; ale oni nie zdają sobie z tego sprawy. Ileż to razy Chrystus jest już nie tylko blisko nas ale jest w nas samych; a jednak żyjemy tak bardzo wyłącznie sprawami ludzkimi! Chrystus jest w pobliżu nas, a my jako Jego dzieci nie darzymy Go ani jednym serdecznym spojrzeniem, ani jednym ciepłym słowem, ani jednym dobrym uczynkiem.

Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus — pisze święty Jan. — A Jezus rzekł do nich: "Dzieci, czy macie co na posiłek?". Ta rodzinna scena z Chrystusem napawa mnie radością i szczęściem. Tak odzywa się Jezus Chrystus, Bóg! On, którego ciało jest już uwielbione! Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie. Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Wówczas zrozumieli. Uczniowie przypominają sobie to, co tylekroć słyszeli z ust Nauczyciela: będziecie rybakami ludzi, apostołami. I rozumieją teraz, że jest to możliwe, ponieważ to On kieruje połowem.

Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: "To jest Pan!" Miłość, miłość widzi z daleka. To miłość jako pierwsza dostrzegła subtelny gest Chrystusa. Ów młody Apostoł miłujący Jezusa całą mocą, czystością i czułością swego serca, które nigdy nie uległo zepsuciu, woła: To jest Pan!

Szymon Piotr usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę i rzucił się w morze. Piotr jest wiarą. Z podziwu godną odwagą rzuca się w morze. Jak daleko możemy dojść my sami, jeżeli mieć będziemy miłość Jana i wiarę Piotra?

Reszta uczniów dobiła łodzią, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko — tylko około dwustu łokci. Natychmiast składają połów u stóp Pana, bowiem należy do Niego. Płynie stąd dla nas nauka, że dusze należą do Boga, nikt na ziemi nie ma prawa uważać je za swą własność; i że apostolstwo w Kościele — głoszenie i rzeczywistość zbawienia — nie zasadza się na niczyim prestiżu lecz na łasce Bożej.

Jezus trzykrotnie stawia Piotrowi pytanie, jak gdyby chciał dać mu trzykrotną szansę naprawy niedawnego trzykrotnego zaparcia się. Piotr wyciągnął już wnioski z gorzkiego doświadczenia własnej nędzy. Świadom swojej słabości, wie jak nierozważne jest dawanie pochopnych przyrzeczeń. Dlatego zdaje się całkowicie na Chrystusa. Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham. A co odpowiada Jezus? Paś baranki moje, paś owce moje. Nie twoje, nie wasze, lecz moje! On bowiem stworzył człowieka, On go odkupił, On wykupił każdą duszę, co do jednej, za cenę — powtarzam — swojej Krwi.

Kiedy w V wieku donatyści atakowali Kościół, twierdzili, że święty Augustyn nie może wyznawać i głosić prawdy, ponieważ był wielkim grzesznikiem. Święty Augustyn podpowiadał swoim braciom w wierze, jaką mają dać na to odpowiedź: Augustyn jest biskupem Kościoła katolickiego; dźwiga swe brzemię, z którego zda sprawę Bogu. Poznałem go wśród ludzi dobrych. Jeżeli jest złym człowiekiem, to dobrze o tym wie; ale nawet jeżeli jest dobrym człowiekiem, to nie w nim pokładam nadzieję, ponieważ pierwszą rzeczą, której nauczyłem się w Kościele katolickim, jest to, by nie pokładać nadziei w żadnym człowieku.

Nie prowadzimy naszego apostolstwa. Gdyby tak było, co mielibyśmy do powiedzenia? Prowadzimy apostolstwo Chrystusowe, ponieważ Bóg tego chce, ponieważ tak nam przykazał: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię. Nasze są błędy; owoce — Pana.

Jak mamy prowadzić to apostolstwo? Przede wszystkim poprzez własny przykład, żyjąc zgodnie z wolą Ojca, jak to objawił nam Jezus Chrystus przez swoje życie i nauczanie. Prawdziwa wiara to ta, która nie pozwoli, by czyny zaprzeczały słowom. Autentyczność naszej wiary winniśmy mierzyć badając nasze postępowanie. Nie jesteśmy szczerze wierzącymi, jeżeli nie staramy się zamienić w czyn tego, co głosimy ustami.

W związku z tym rozważmy epizod, który ukazuje wspaniałą gorliwość apostolską pierwszych chrześcijan. Nie minęło jeszcze ćwierć wieku od Wniebowstąpienia Chrystusa, a już w wielu miastach i wioskach szerzyła się wieść o Nim. Do Efezu przybywa człowiek zwany Apollosem, człowiek uczony i znający świetnie Pisma. Znał on już drogę Pańską, przemawiał z wielkim zapałem i nauczał dokładnie tego, co dotyczyło Jezusa, znając tylko chrzest Janowy.

W myślach tego człowieka pojawiło się już światło Chrystusa. Słyszał o Nim i głosił Go innym. Lecz pozostało mu jeszcze nieco drogi do przebycia, by głębiej poznać Chrystusa, dojść do pełni wiary i prawdziwie Pana umiłować. Jego słów słucha pewne małżeństwo, Akwila i Pryscyla, oboje chrześcijanie; i nie pozostają bierni i obojętni. Nie pomyśleli sobie: Ten wie już dosyć. Nie do nas należy jeszcze go pouczać. W tych ludziach była rzeczywiście żarliwość apostolska, podeszli więc do Apollosa, zabrali go z sobą i wyłożyli mu dokładnie drogę Bożą.

Podziwiajcie również postępowanie świętego Pawła. Uwięziony za szerzenie nauki Chrystusa, wykorzystuje każdą okazję do dalszego głoszenia Ewangelii. Nie waha się oświadczyć przed Festusem i Agryppą: Z pomocą Bożą żyję do dzisiaj i daję świadectwo małym i wielkim, nie głosząc nic ponadto, co przepowiedzieli Prorocy i Mojżesz, że Mesjasz ma cierpieć, że pierwszy zmartwychwstanie, że głosić będzie światło zarówno ludowi jak i poganom.

Apostoł nie milczy, nie ukrywa swej wiary ani swej propagandy apostolskiej, co wzbudzało nienawiść u jego prześladowców. Nadal głosi zbawienie wszystkim ludziom. Ze wspaniałą odwagą zwraca się do Agryppy: Czy wierzysz, królu Agryppo, Prorokom? Wiem, że wierzysz. Gdy Agryppa odpowiada: Niewiele brakuje, a przekonałbyś mnie i zrobił ze mnie chrześcijanina, Paweł powiada: Dałby Bóg, aby prędzej lub później nie tylko ty, ale też wszyscy, którzy mnie dzisiaj słuchają, stali się takimi, jakim ja jestem, z wyjątkiem tych więzów.

Skąd święty Paweł czerpał tę siłę? Omnia possum in eo qui me confortat! (Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia) — Wszystko mogę, bo sam Bóg daje mi tę wiarę, tę nadzieję, tę miłość. Bardzo mi trudno uwierzyć w nadprzyrodzoną owocność apostolstwa, które nie byłoby oparte i skupione na ustawicznej rozmowie z Bogiem.Tak! Pośród pracy, w domu czy pośród ludzi na ulicy, z wszystkimi problemami, które pojawiają się każdego dnia, jeden większy od drugiego. Właśnie tam, a nie gdzie indziej, ale z sercem pełnym Boga. Wówczas ludzie poczują w naszych słowach, naszych czynach — a nawet w naszych słabościach — ów bonus odor Christi, woń Chrystusową, którą spostrzegą wszyscy ludzie i powiedzą: oto chrześcijanin.

Gdybyś ulegał pokusie zwątpienia i pytał: Kto każe mi wdawać się w to wszystko? musiałbym ci odpowiedzieć: nakazuje ci to — domaga się tego od ciebie — sam Chrystus. Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Nie szukaj wygodnej wymówki: Ja nie nadaję się do tego, niech się tym zajmą inni, te sprawy są mi obce. Nie, do tego zadania nie ma innych; gdyby tobie wolno było tak powiedzieć, mogliby tak też powiedzieć wszyscy. Prośba Chrystusa zwrócona jest do wszystkich i do każdego chrześcijanina. Nikt nie jest od tego zwolniony ani z powodu wieku, ani stanu zdrowia, ani zajęć. Nie ma żadnego wytłumaczenia. Albo przynosimy owoce apostolstwa, albo nasza wiara jest jałowa.

Zresztą, któż to powiedział, że do mówienia o Chrystusie, do szerzenia Jego nauki potrzeba jakichś rzeczy niezwykłych, uderzających? Żyj po prostu swoim zwyczajnym życiem, pracuj tam, gdzie pracujesz, starając się wypełnić obowiązki związane ze swoim stanem, rozwijaj się, czyń postępy każdego dnia. Bądź lojalny, wyrozumiały dla innych i wymagający wobec samego siebie. Bądź umartwiony i radosny. Na tym ma polegać twoje apostolstwo. I, chociaż z powodu swojej nędzy nie będziesz wiedział, dlaczego tak się dzieje, ludzie, którzy cię otaczają, będą do ciebie przychodzić i szukać rozmowy z tobą, naturalnej , prostej rozmowy — po pracy, w rodzinnym kręgu, w autobusie, podczas spaceru, wszędzie . Będziecie rozmawiać o niepokoju, który tkwi w duszy wszystkich ludzi, chociaż czasami niektórzy nie chcą zdać sobie z tego sprawy. Zrozumieją go lepiej, kiedy zaczną prawdziwie szukać Boga.

Proś Maryję, Regina apostolorum, Królową Apostołów o zdecydowanie, by podzielać owe pragnienie siewu i połowu, którym bije Serce Jej Syna. Zapewniam cię, że jeżeli zaczniesz, zobaczysz — jak owi rybacy z Galilei — przepełnioną łódź. I zobaczysz na brzegu Chrystusa, który czeka na ciebie. Ponieważ to jest Jego połów.

Odniesienia do Pisma Świętego
Odniesienia do Pisma Świętego
Odniesienia do Pisma Świętego
Odniesienia do Pisma Świętego
Ten rozdział w innym języku