Josemaría Escrivá Obras
39

Kiedy zwracam siê do was podczas naszej wspólnej rozmowy z Bogiem, Naszym Panem, po prostu wypowiadam g³o¶no swoj± osobist± modlitwê — o czym czêsto i chêtnie przypominam wam, gdy¿ s±dzê, ¿e równie¿ i wy winni¶cie siê staraæ, ¿eby ten czas przemieniæ w wewnêtrzn± modlitwê. Nawet w takich sytuacjach jak teraz, kiedy mamy poruszyæ temat, który u pozoru nie wydaje siê do¶æ odpowiedni do tego mi³osnego dialogu, jakim jest nasza rozmowa z Panem. Tylko z pozoru, poniewa¿ w³a¶ciwie wszystko, co dzieje siê w nas i wokó³ nas, mo¿e i powinno byæ tematem naszego rozmy¶lania.

Dzisiaj chcia³bym mówiæ o czasie o tym czasie, który przemija. Nie chcê zatrzymywaæ siê nad znanym powiedzeniem, ¿e jeden rok wiêcej oznacza jeden rok mniej... Nie pytajmy te¿, co ludzie zwykli my¶leæ o przemijaniu czasu, gdy¿ prawdopodobnie us³yszeliby¶my odpowied¼ w stylu: i nasze m³ode lata pop³yn± szybko w dal, a w sercu pozostanie têsknota, smutek, ¿al... Jakkolwiek nie wykluczam, ¿e us³yszeliby¶cie inne refleksje, ¶wiadcz±ce o wiêkszej wra¿liwo¶ci na rzeczy nadprzyrodzone.

Nie zamierzam te¿ poddawaæ siê melancholijnym rozmy¶laniom o krótkotrwa³o¶ci ¿ycia. Krótko¶æ ziemskiego pielgrzymowania winna nas, chrze¶cijan, mobilizowaæ do lepszego wykorzystania czasu, a w ¿adnym razie nie powinno sk³aniaæ nas do lêku przed naszym Panem, a tym bardziej nie do spogl±dania na ¶mieræ jak na straszliwy koniec. Dziêki bowiem ³asce i mi³osierdziu Bo¿emu mo¿emy powiedzieæ — jak to ju¿ czêsto mniej lub bardziej poetycko powiedziano — ¿e ka¿dy rok, który siê koñczy, przybli¿a nas do nieba, naszej ostatecznej Ojczyzny. Kiedy o tym my¶lê, bardzo dobrze rozumiem napomnienie ¶wiêtego Paw³a z listu do Koryntian: tempus breve est! Jak¿e krótko trwa nasza droga na ziemi! Dla prawdziwego chrze¶cijanina s³owa te stanowi± wyrzut, ¿e tak czêsto brak mu wielkoduszno¶ci, ale s± te¿ ustawicznym wezwaniem do wierno¶ci.

Tak, rzeczywi¶cie krótki jest czas, w którym mo¿emy kochaæ, dawaæ siebie, pokutowaæ. Dlatego by³oby rzecz± niew³a¶ciw±, gdyby¶my ten czas marnotrawili i tak wielki skarb nieodpowiedzialnie wrzucali w b³oto. Nie mo¿emy zmarnowaæ tego momentu historii ¶wiata, który Bóg powierza ka¿demu z nas.


40

Otwórzmy Ewangeliê wed³ug ¶wiêtego Mateusza, rozdzia³ dwudziesty pi±ty: Wtedy podobne bêdzie królestwo niebieskie do dziesiêciu panien, które wziê³y swoje lampy i wysz³y na spotkanie pana m³odego. Piêæ z nich by³o nierozs±dnych, a piêæ roztropnych. Ewangelista opowiada, ¿e roztropne wykorzysta³y czas i przezornie zaopatrzy³y siê w niezbêdn± oliwê i trwa³y w gotowo¶ci na wezwanie: Ju¿ czas! Pan m³ody idzie, wyjd¼cie mu na spotkanie!. A gdy On nadszed³ zapali³y swoje lampy i rado¶nie wysz³y, by go przyj±æ.

Nadejdzie ów dzieñ, który bêdzie naszym dniem ostatnim. Nie lêkamy siê go. Ufaj±c mocno w ³askê Bo¿±, jeste¶my gotowi w ka¿dej chwili wyj¶æ na spotkanie z Panem, nios±c zapalone lampy, z gotowo¶ci± oddania siê, odwag± i mi³o¶ci±, okazywan± w najdrobniejszych rzeczach. Oczekuje nas przecie¿ wielkie ¶wiêto w Niebie. To my, najdro¿si bracia, uczestniczymy w za¶lubinach S³owa. My, którzy w Ko¶ciele mamy wiarê i karmimy siê Pismem ¶wiêtym, radujemy siê zjednoczeniem Ko¶cio³a z Bogiem. Proszê was, zastanówcie siê, czy przybyli¶cie na to wesele w szacie godowej: zbadajcie uwa¿nie swoje my¶li i zamiary. Zapewniam was — i zapewniam samego siebie — ¿e ta suknia godowa bêdzie utkana z mi³o¶ci do Boga, przejawiaj±c± siê w najmniejszych nawet sprawach. Jest bowiem rzecz± zakochanych zwracaæ uwagê na najdrobniejsze szczegó³y, na gesty pozornie bez znaczenia.


41

Id¼my jednak dalej za tokiem przypowie¶ci. Co czyni± panny nieroztropne? Us³yszawszy wezwanie, zaczynaj± przygotowania do przyjêcia oblubieñca: id± kupiæ oliwê. Ale zdecydowa³y siê za pó¼no i kiedy jeszcze by³y w drodze, nadszed³ pan m³ody. Te, które by³y gotowe, wesz³y z nim na ucztê weseln±, i drzwi zamkniêto. W koñcu nadchodz± i pozosta³e panny, prosz±c: Panie, panie, otwórz nam!. Nie mo¿na powiedzieæ, ¿e by³y bezczynne: próbowa³y co¶ zdzia³aæ... Ale jednak s³ysz± g³os, który odpowiada im twardo: nie znam was. Nie potrafi³y, albo nie chcia³y przygotowaæ siê z nale¿yt± staranno¶ci± i zapomnia³y o rozs±dnej zapobiegliwo¶ci, o zakupieniu oliwy w swoim czasie. Brak³o im wielkoduszno¶ci, by spe³niæ tak niewiele. Mia³y wiele czasu do dyspozycji, ale go zmarnowa³y.

Pomy¶lmy odwa¿nie o naszym ¿yciu. Dlaczego nie znajdujemy czasami tych paru minut, by z mi³o¶ci± dokoñczyæ tê pracê, która nas dotyczy i jest ¶rodkiem naszego u¶wiêcenia? Dlaczego zaniebujemy obowi±zki rodzinne? Dlaczego tak siê nam ¶pieszy podczas modlitwy czy Mszy ¶wiêtej? Dlaczego brak nam cierpliwo¶ci i spokoju, kiedy idzie o wype³nianie obowi±zków naszego stanu, a nie okazujemy ¿adnego po¶piechu przy zaspokajaniu osobistych zachcianek? Mo¿e mi odpowiecie, ¿e s± to drobiazgi. Tak, to prawda, ale te drobiazgi s± t± oliw±, nasz± oliw±, która podtrzymuje p³omieñ i ka¿e ¶wieciæ lampie.


42

Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszed³ wczesnym rankiem, aby naj±æ robotników do swej winnicy. Znacie tê przypowie¶æ: cz³owiek ów powraca parokrotnie na rynek, szukaj±c robotników, jednych naj±³ o ¶wicie, innych dopiero z nastaniem wieczora.

Wszyscy otrzymuj± po denarze: p³acê, któr± ci obieca³em, to znaczy mój obraz i podobieñstwo. W denarze wyryty jest obraz Króla. Takie w³a¶nie jest mi³osierdzie Bo¿e, które wzywa ka¿dego, odpowiednio do jego uwarunkowañ osobistych, poniewa¿ pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni. Urodzili¶my siê jako chrze¶cijanie, zostali¶my wychowani w wierze, otrzymali¶my bardzo wyra¼ne wybrañstwo Bo¿e. Taka jest rzeczywisto¶æ. A zatem, je¶li zostali¶cie zaproszeni, by pój¶æ do winnicy, choæby nawet w ostatni± godzinê, czy mo¿ecie nadal pozostaæ na rynku wysiaduj±c na s³oñcu jak owi robotnicy, którzy nie mieli nic do roboty?

Nigdy nie powinno nam zbywaæ czasu, ani sekundy. Nie przesadzam. Jest tak wiele pracy. ¦wiat jest wielki i s± miliony dusz, do których jeszcze nie dotar³a w pe³ni nauka Chrystusa. Zwracam siê do ka¿dego z was. Je¶li zbywa ci czasu, zastanów siê — mo¿e tkwisz w gnu¶no¶ci, czy te¿ — mówi±c jêzykiem nadprzyrodzonym — jeste¶ chromy. Nie poruszasz siê , stoisz w miejscu, bezowocny, niezdolny pomna¿aæ ca³ego tego dobra, które powiniene¶ przekazaæ tym, którzy ¿yj± w twoim otoczeniu, w miejscu twojej pracy, w twojej rodzinie.


43

Zapytasz byæ mo¿e: a po co mia³bym siê wysilaæ? Nie ja ci na to odpowiem, lecz ¶wiêty Pawe³: Mi³o¶æ Chrystusa przynagla nas. Ca³a przestrzeñ ludzkiej egzystencji jest za ma³a, by poszerzyæ granice twojej mi³o¶ci. Od samych pocz±tków Opus Dei stara³em siê niezmordowanie powtarzaæ wspania³omy¶lnym duszom, które aby przykuæ w czyny wo³ania Chrystusa: Po tym wszyscy poznaj±, ¿e¶cie uczniami moimi, je¶li bêdziecie siê wzajemnie mi³owali. Po tym w³a¶nie nas poznaj±, gdy¿ mi³o¶æ jest punktem wyj¶cia wszelkiej dzia³alno¶ci chrze¶cijanina.

Ten, który jest sam± czysto¶ci±, nie zapewnia, ¿e Jego uczniów rozpozna siê po czysto¶ci ich ¿ycia. On, który jest sam± wstrzemiê¼liwo¶ci±, który nie posiada nawet kamienia, na którym móg³by g³owê z³o¿yæ, który tyle dni spêdzi³ poszcz±c w skupieniu, nie mówi do Aposto³ów: Poznaj± was jako moich wybrañców, gdy¿ nie jeste¶cie ¿ar³okami ani pijakami.

Czyste ¿ycie Jezusa by³o — tak wówczas jak i w ka¿dej epoce — policzkiem dla spo³eczeñstwa tamtych czasów, podobnie zepsutego jak bywa nasze. Jego wstrzemiê¼liwo¶æ by³a uderzeniem bicza w tych, których ¿ycie by³o ci±g³ym ucztowaniem i którzy ucztuj±c zmuszali siê do wymiotów, by móc ucztowaæ dalej, zgodnie ze s³owami Paw³a: ich bogiem — brzuch.


44

Pokora Pana Jezusa by³a policzkiem dla tych, których ¿ycie polega³o tylko na zajmowaniu siê sob±. Tu, w Rzymie — co ju¿ wielokrotnie mówi³em — pod owymi ³ukami triumfalnymi le¿±cymi dzi¶ w ruinach, defilowali zwyciêscy cesarze i wodzowie, pró¿ni, zarozumiali, pe³ni dumy. Je¿eli schylali g³owê to tylko z lêku, by nie uderzyæ we wspania³y ³uk majestatem swego czo³a. Ale znów, Chrystus, który jest tak pokorny, nie mówi: Rozpoznaj± was jako moich uczniów po waszej skromno¶ci i pokorze.

Chcia³bym, aby¶cie zwrócili uwagê na fakt, ¿e po dwudziestu wiekach Przykazanie Nauczyciela, które jest jakby listem uwierzytelniaj±cym dla prawdziwego dziecka Bo¿ego ci±gle jeszcze jawi siê jako zupe³na nowo¶æ. Od kiedy zosta³em kap³anem, bardzo czêsto g³oszê, ¿e dla tak wielu ludzi, niestety, to przykazanie nadal pozostaje nowe, poniewa¿ nigdy albo prawie nigdy nie starali siê wcieliæ go w ¿ycie. Jest to smutne, ale prawdziwe. A przecie¿, jak jasne s± s³owa Mesjasza: Po tym was poznaj±, ¿e bêdziecie siê wzajemnie mi³owali! Dlatego te¿ czujê siê zobowi±zany, aby ustawicznie przypominaæ ludziom o tych s³owach Naszego Pana. ¦wiêty Pawe³ dodaje: Jeden drugiego brzemiona no¶cie i tak wype³nicie prawo Chrystusowe. Czas zmarnowany, byæ mo¿e z fa³szywym usprawiedliwieniem, ¿e masz go za du¿o... A jest tylu braci, twoich przyjació³, przeci±¿onych prac±! Przyb±d¼ im z pomoc±, delikatnie, uprzejmie, z u¶miechem, pomó¿ im w taki sposób, aby tego nie mogli zauwa¿yæ i wyraziæ ci swego podziêkowania, gdy¿ subtelna dyskrecja twej mi³o¶ci sprawi, ¿e pozostanie ona niedostrze¿ona.

Biedne panny, oczekuj±ce pana m³odego z pustymi lampami, by³y mo¿e przekonane, ¿e nie mia³y ani chwilki wolnego czasu. Dla robotników na rynku ca³y dzieñ to by³ czas wolny, gdy¿ nie poczuwali siê do s³u¿by, chocia¿ Pan szuka³ pracowników stale i pilnie, od pierwszej godziny. Pójd¼my za jego wezwaniem, odpowiedzmy na nie: tak. A wówczas dziêki mi³o¶ci ud¼wigniemy ciê¿ar dnia i spiekoty, który, jak siê oka¿e, wcale nie jest ciê¿arem.


45

Rozwa¿my teraz przypowie¶æ o cz³owieku, który maj±c siê udaæ w podró¿, przywo³a³ swoje s³ugi i przekaza³ im swój maj±tek. Ka¿demu z nich powierza inn± kwotê, aby ni± zarz±dza³ podczas jego nieobecno¶ci. S±dzê, ¿e pouczaj±cym bêdzie zastanowienie siê nad postêpowaniem tego, który otrzyma³ jeden talent. Zachowuje siê on w taki sposób, jaki w moich stronach nazywaj± cwanym. My¶li, roztrz±sa to w tym swoim niezbyt lotnym umy¶le i postanawia. Poszed³ i rozkopawszy ziemiê, ukry³ pieni±dze swego pana.

Jakie zajêcie znajdzie dla siebie potem ten cz³owiek, skoro od³o¿y³ na bok swoje narzêdzie pracy? W sposób nieodpowiedzialny zdecydowa³ siê na rozwi±zanie najwygodniejsze: zwróci tylko to, co otrzyma³. Teraz bêdzie zabija³ czas: minuty, godziny, dni, miesi±ce, lata, czas ca³ego ¿ycia! Inni siê krz±taj±, pertraktuj±, troszcz± siê rzetelnie o to, aby zwróciæ wiêcej ani¿eli otrzymali. S³usznie d±¿± w swojej pracy do zysku, gdy¿ Pan bardzo wyra¼nie im powiedzia³: negotiamini dum venio, starajcie siê przy tej pracy, by uzyskaæ dochód, zanim powróci gospodarz. A tamten nie troszczy siê o nic, marnuje swoj± egzystencjê.


46

Jak¿e smutne jest ¿ycie polegaj±ce jedynie na zabijaniu czasu, trwonieniu tego Bo¿ego skarbu! Nic nie mo¿e usprawiedliwiæ takiego postêpowania. Niech nikt nie mówi: Otrzyma³em tylko jeden talent, nie mogê zyskaæ niczego. Równie¿ przy pomocy jednego talentu mo¿esz godziwie zas³u¿yæ. Jak¿e to smutne, kiedy kto¶ nie potrafi wykorzystaæ swoich wielkich lub ma³ych zdolno¶ci, które Bóg da³ cz³owiekowi, aby s³u¿y³ ludziom i spo³eczeñstwu!

Kiedy chrze¶cijanin zabija swój czas na ziemi, nara¿a siê na niebiezpieczeñstwo zabicia swego Nieba: z powodu egoizmu wycofuje siê, skrywa, jest obojêtny. Ten, kto kocha, oddaje dla s³u¿by Chrystusowi nie tylko to, co posiada, czym jest — oddaje bez reszty siebie samego. Pokonuje ograniczony horyzont cz³owieka, który we wszystkim — czy to chodzi o jego zdrowie, imiê, karierê — widzi tylko w³asne ja.


47

Moje, moje, moje...— my¶li i s³owa wielu ludzi obracaj± siê tylko wokó³ tego. Jakie to jest wstrêtne! ¦wiêty Hieronim powiada, ¿e na ludziach, którzy prócz grzechu pychy s± jeszcze leniwi i opieszali, prawdziwie spe³niaj± siê s³owa Pisma ¶wiêtego: "szukaj± wymówek dla swoich grzechów” (Ps 140, 4).

To w³a¶nie pycha stale odmienia owo moje, moje, moje... Wada ta zmienia cz³owieka w stworzenie bezu¿yteczne, hamuje gotowo¶æ pracy dla Boga, prowadzi do lekkomy¶lnego traktowania czasu. Nie traæ swej skuteczno¶ci, wyzb±d¼ siê natomiast swego egoizmu. Czy my¶lisz, ¿e twoje ¿ycie nale¿y do ciebie? Twoje ¿ycie nale¿y do Boga i z mi³o¶ci do Niego masz s³u¿yæ wszystkim ludziom. Odgrzeb swój talent! Spraw, ¿eby przyniós³ owoc. Do¶wiadczysz wtedy z rado¶ci±, ¿e w sprawach Bo¿ych nie chodzi wcale o tego rodzaju efekty, jakie budz± ludzki podziw. Istotne jest tylko to, by oddaæ wszystko, czym jeste¶my i co posiadamy, pracowaæ pilnie i ustawicznie staraæ siê przynosiæ dobre owoce.

Byæ mo¿e Bóg u¿yczy nam jeszcze roku, aby¶my mogli Mu s³u¿yæ. Nie my¶l jednak o piêciu latach, ani nawet o dwóch. Skup uwagê tylko na tym jednym, który siê rozpocz±³: mamy go oddaæ Bogu, a nie zaprzepa¶ciæ! Oto nasze mocne postanowienie.


48

By³ pewien gospodarz, który za³o¿y³ winnicê. Otoczy³ j± murem, wykopa³ w niej t³oczniê, zbudowa³ wie¿ê, w koñcu odda³ j± w dzier¿awê rolnikom i wyjecha³.

Chcia³bym, aby¶my siê zastanowili nad nauk± p³yn±ca z tej przypowie¶ci z punktu widzenia, który nas teraz interesuje. Tradycja upatrywa³a w tej opowie¶ci obraz ludu wybranego przez Boga. Zwraca³a g³ównie uwagê na to, jak na wielk± mi³o¶æ ze strony Pana ludzie odpowiadaj± niewierno¶ci± i brakiem wdziêczno¶ci.

Zastanawiaj±c siê nad zdaniem: wyjecha³ do dalekiego kraju, od razu dochodzê do wniosku, ¿e my, chrze¶cijanie nie powinni¶my opuszczaæ tej winnicy, w której pozostawi³ nas Pan. Winni¶my skierowaæ wszystkie nasze si³y do zajêcia w winnicy, pracuj±c przy t³oczni, a po skoñczonej dziennej pracy odpoczywaj±c w wie¿y. Gdyby¶my ulegli wygodnictwu, to by³oby tak, jakby¶my odpowiadali Chrystusowi: Hej¿e! Moje lata s± dla mnie, nie dla Ciebie. Nie chcê anga¿owaæ siê w dogl±daniu Twej winnicy.


49

To Pan obdarzy³ nas ¿yciem, zmys³ami, si³ami i niezliczonymi ³askami: dlatego nie mamy prawa zapomnieæ, ¿e ka¿dy z nas jest tylko jednym z wielu robotników w tej winnicy, w której On nas postawi³, aby¶my wspó³dzia³ali w zaopatrywaniu w pokarm innych ludzi. To jest nasze miejsce; tutaj winni¶my pracowaæ dzieñ po dniu, pomagaj±c Mu w Jego zbawczym trudzie.

Pozwólcie, ¿e jeszcze raz powtórzê: Czy twój czas nale¿y do ciebie? Twój czas nale¿y do Boga! Byæ mo¿e, z mi³osierdzia Pañskiego w twojej duszy na razie nie pojawi³ siê ten egoizm. Mówiê ci to jednak na wypadek, gdyby¶ poczu³, ¿e twoje serce chwieje siê w wierze Chrystusowej. B³agam ciê wiêc — b³aga ciê Bóg — pozostañ wierny swemu zaanga¿owaniu, opanuj pychê, pohamuj wyobra¼niê, nie pozwól sobie na lekkomy¶ln± ucieczkê, nie b±d¼ dezerterem.

Owi pró¿nuj±cy przez ca³y dzieñ na placu najemni robotnicy; ten, co zakopa³ swój talent w ziemi i zabija³ swój czas godzina po godzinie; ten, co mia³ pracowaæ w winnicy, a poszed³ gdzie indziej. Ich wszystkich ³±czy ta sama niewra¿liwo¶æ wobec wielkiego zadania, które Nauczyciel powierzy³ ka¿demu chrze¶cijaninowi: aby¶my byli Jego narzêdziem we wspó³odkupywaniu, i zachowywali siê tak; by¶my ca³e swoje ¿ycie po¶wiêcili tej radosnej ofierze oddania siê dla dobra dusz.


50

¦wiêty Mateusz opowiada nam równie¿, jak Jezus powraca z Betanii g³odny. Porusza mnie wszystko, co czyni Chrystus. Wzrusza mnie zawsze, zw³aszcza, gdy widzê, ¿e jest On prawdziwym cz³owiekiem — a bêd±c w pe³ni cz³owiekiem, jest równocze¶nie w pe³ni Bogiem — i poucza nas, jak mamy wykorzystaæ nawet nasz± niemoc i nasze naturalne s³abo¶ci osobiste, by ofiarowaæ siê ca³kowicie — takimi, jakimi jeste¶my — Ojcu, który z zadowoleniem przyjmie tê ca³opaln± ofiarê.

By³ g³odny. Stwórca ¶wiata, Pan wszystkiego cierpi g³ód! Panie, dziêkujê Ci za to, ¿e, z boskiego natchnienia, ¶wiêty pisarz zachowa³ w tym fragmencie ten szczegó³, który mi ka¿e kochaæ Ciê jeszcze bardziej, który napawa mnie pragnieniem rozpamiêtywania. Twego Naj¶wiêtszego Cz³owieczeñstwa! Perfectus Deus, perfectus homo, prawdziwy Bóg i prawdziwy cz³owiek, z krwi i ko¶ci, jak ty, jak ja.


51

W przeddzieñ Jezus du¿o pracowa³, gdy wiêc wyruszy³ w drogê, poczu³ g³ód. Powodowany g³odem, kieruje siê ku owemu drzewu figowemu, które z oddali wabi³o swoj± li¶ciast± koron±. ¦wiêty Marek podaje, ¿e nie by³ to czas na figi; Pan Nasz podszed³ do drzewa, chocia¿ dobrze wiedzia³, ¿e owoców o tej porze nie spotka. I do¶wiadczymy ja³owo¶ci drzewa, które swym bogatym listowiem dawa³o z³udzenie p³odno¶ci, rozkazuje: Niech ju¿ nikt nigdy nie je owocu z ciebie!.

Mocne to s³owa, oczywi¶cie! Ju¿ wiêcej nie przyniesiesz owocu! Jak mogli czuæ siê uczniowie Jezusa, zw³aszcza gdy brali pod uwagê, ¿e przemawia³a przezeñ M±dro¶æ Bo¿a! Jezus przeklina drzewo, gdy¿ znalaz³ jedynie z³udzenie p³odno¶ci — same li¶cie. W ten sposób uczymy siê, ¿e nie ma usprawiedliwieñ dla nieskuteczno¶ci. Mo¿e kto¶ powie: Mam za ma³o wiedzy... Nie ma t³umaczenia siê! Albo: moja choroba... nie jestem taki zdolny... okoliczno¶ci nie s± sprzyjaj±ce... to okropne ¶rodowisko... I te wymówki s± bez znaczenia! Biada temu, kto przyozdabia siê listowiem fa³szywego apostolstwa, kto che³pi siê bujno¶ci± pozornie tylko p³odnego ¿ycia, a nie usi³uje szczerze wydaæ owoców! Mo¿na by zrazu mniemaæ, ¿e dobrze wykorzystuje czas, ¿e jest ruchliwy, ¿e co¶ organizuje, wymy¶la nowe metody rozwi±zywania wszystkiego... A jednak jest nieproduktywny. Nikt nie bêdzie mia³ po¿ytku z jego dzie³, gdy¿ brak im ¿yciodajnego soku nadprzyrodzono¶ci.

Pro¶my Pana, aby uczyni³ nas lud¼mi gotowymi pracowaæ z p³odnym heroizmem. Nie brak bowiem na ziemi wielu takich, u których, gdy siê do nich podejdzie, znajdzie siê same li¶cie: wielkie, wyglansowane i l¶ni±ce. Same li¶cie, tylko li¶cie i nic wiêcej. A dusze patrz± na nas z nadziej±, ¿e zaspokoj± swój g³ód, który jest g³odem Boga. Nie zapominajmy, ¿e mamy po temu od Boga wszystkie niezbêdne ¶rodki: pomimo naszych u³omno¶ci dobrze znamy Jego nauczanie i posiadamy Jego ³askê.


52

Ponownie wam przypominam, ¿e mamy ma³o czasu: tempus breve est, gdy¿ krótkie jest ¿ycie na ziemi. Gdy mamy tamte sàodki nie potrzeba nam niczego prócz dobrej woli, by wykorzystaæ dane nam przez Boga szanse. Kiedy Pan Jezus przyszed³ na ten ¶wiat, rozpocz±³ siê czas upragniony... dzieñ zbawienia dla nas i dla wszystkich. Oby Bóg, Pan Nasz, nie musia³ do nas kierowaæ zarzutu, który wyrazi³ s³owami Jeremiasza: Nawet bocian w przestworzach zna swoj± porê, synogarlica, jaskó³ka i ¿uraw zachowuj± czas swego przylotu. Naród mój jednak nie zna Prawa Pañskiego.

Nie ma dni z³ych czy nieodpowiednich: wszystkie s± dobre, by s³u¿yæ Bogu. Z³ymi staj± siê tylko wtedy, gdy cz³owiek je marnuje z braku wiary, z lenistwa, z niedbalstwa, tego co go odwodzi od pracy z Bogiem i dla Boga. Chcê b³ogos³awiæ Pana w ka¿dym czasie! Czas jest skarbem, który ucieka, wymyka siê, przecieka nam przez palce jak woda pomiêdzy g³azami. Min±³ dzieñ wczorajszy i dzisiejszy dzieñ mija. Wkrótce jutro odmieni siê w jeszcze jedno wczoraj. Trwanie ¿ycia jest bardzo krótkie. Ale ile¿ w tej ma³ej przestrzeni mo¿na dokonaæ z mi³o¶ci do Boga!

Na nic siê nam nie zda ¿adna wymówka. Pan by³ dla nas hojny: cierpliwie nas poucza³; wyja¶nia³ nam swoj± naukê w przypowie¶ciach i napomina³ niestrudzenie. Mo¿e nas zapytaæ, jak Filipa: Tak d³ugo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie pozna³e¶? Nadszed³ czas, by prawdziwie pracowaæ, wykorzystywaæ ka¿d± chwilê dnia, znosiæ — chêtnie i z rado¶ci± — ciê¿ar dnia i spiekoty.


53

My¶lê, ¿e w podsumowaniu tych refleksji bêdzie nam pomocny fragment z drugiego rozdzia³u Ewangelii wed³ug ¶wiêtego £ukasza. Chrystus jest jeszcze dzieckiem. Jakiego¿ bólu zazna³a Jego Matka i ¶wiêty Józef, kiedy — wracaj±c z Jerozolimy — nie znale¼li Go w¶ród krewnych i przyjació³! A jaka by³a ich rado¶æ, kiedy ujrzeli Go ju¿ z daleka, jak naucza³ nauczycieli Izraela! Ale zwróæcie uwagê na twarde pozornie s³owa Syna w odpowiedzi Matce: Czemu¶cie Mnie szukali?

Czy to nie by³o rozumne, ¿e Go szukali? Ci, którzy wiedz±, co to znaczy utraciæ Jezusa, a potem Go odnale¼æ, potrafi± to zrozumieæ... Czemu¶cie Mnie szukali? Czy nie wiedzieli¶cie, ¿e powinienem byæ w tym, co nale¿y do mego Ojca?. Czy nie wiedzieli¶cie, ¿e ca³y mój czas muszê po¶wiêciæ memu Ojcu niebieskiemu?


54

Oto, jaki winien byæ owoc dzisiejszej modlitwy: Przekonanie, ¿e nasza ziemska wêdrówka — we wszystkich okoliczno¶ciach i w ka¿dym czasie — jest wêdrówk± do Boga, jest wspania³ym skarbem, odblaskiem nieba; ¿e trzymamy w rêkach cudowny dar, którym musimy gospodarowaæ odpowiedzialnie wobec Boga i wobec ludzi: Nie potrzeba do tego zmieniaæ stanu — jeste¶my przecie¿ lud¼mi stoj±cymi po¶ród ¶wiata, którzy u¶wiêcaj± swój zawód, stanowisko, ¿ycie rodzinne, stosunki spo³eczne, wszystkie te sprawy, które tylko z pozoru s± czysto ziemskie.

Gdy mia³em dwadzie¶cia sze¶æ lat i zrozumia³em ca³± g³êbiê zaanga¿owania w s³u¿bê Panu w Opus Dei, z ca³ego serca prosi³em Pana, by mi udzieli³ dojrza³o¶ci osiemdziesiêcioletniego starca. Prosi³em mego Boga o wiêcej lat — z dziecinn± naiwno¶ci± pocz±tkuj±cego — abym potrafi³ wykorzystywaæ czas, bym móg³ ka¿d± minutê zu¿yæ w Jego s³u¿bie. Podoba siê Panu udzielaæ tych bogactw. Mo¿e bêdziemy mogli kiedy¶ — ty i ja — zawo³aæ: Jestem roztropniejszy od starców, bo zachowujê Twoje postanowienia. M³odo¶æ nie równa siê lekkomy¶lno¶ci, podobnie jak siwe w³osy nie musz± oznaczaæ roztropno¶ci i m±dro¶ci.

Zwróæmy siê razem do Matki Chrystusa. Matko Nasza, która¶ widzia³a wzrastaj±cego Jezusa, która¶ widzia³a, jak On wykorzystywa³ czas przebywania w¶ród ludzi, naucz mnie wykorzystywaæ dni mego ¿ycia w s³u¿bie Ko¶cio³owi i duszom; naucz mnie te¿, dobra Matko, odczuæ g³êboko w sercu, kiedy bêdzie potrzeba, pe³ne mi³o¶ci upomnienie, ¿e mój czas nie nale¿y do mnie, gdy¿ nale¿y do Ojca Naszego, który jest w Niebie.


Poprzedni Nastêpny