 |
222 |
 |
Wmieszany w t³um, jeden z owych uczonych w Pi¶mie, którzy w ja³owej kazuistyce tak zagmatwali nauki objawione Moj¿eszowi, ¿e sami ju¿ nie potrafili ich zrozumieæ, postawi³ Panu pytanie. Jezus otwiera swe boskie usta, by odpowiedzieæ owemu doktorowi prawa i odpowiada mu powoli, z namys³em, z przekonaniem kogo¶, kto zna do g³êbi to, o czym mówi: Bêdziesz mi³owa³ Pana Boga swego ca³ym swoim sercem, ca³± swoj± dusz± i ca³ym swoim umys³em. To jest najwiêksze i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Bêdziesz mi³owa³ swego bli¼niego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera siê ca³e Prawo i Prorocy.
Przypatrzcie siê teraz Nauczycielowi wraz z uczniami w zaciszu Wieczernika. Zbli¿a siê godzina Jego mêki. Otaczaj± Go ci, których umi³owa³. Serce Jezusa p³onie niewypowiedzian± mi³o¶ci±: Przykazanie nowe dajê wam mówi aby¶cie siê wzajemnie mi³owali, tak jak Ja was umi³owa³em; ¿eby¶cie i wy tak siê mi³owali wzajemnie. Po tym wszyscy poznaj±, ¿e¶cie uczniami moimi, je¶li bêdziecie siê wzajemnie mi³owali.
Je¶li chcecie bardziej zbli¿yæ siê do Pana dziêki lekturze Ewangelii ¶wiêtej, radzê wam zawsze, aby¶cie spróbowali prze¿ywaæ poszczególne sceny jako jeszcze jedna z uczestnicz±cych w nich postaci. W ten sposób a znam wielu zwyk³ych i przeciêtnych ludzi, którzy tak to w³a¶nie prze¿ywaj± uto¿samicie siê z Mari± zas³uchan± w s³owa Jezusa, albo jak Marta odwa¿ycie siê przedstawiæ Mu szczerze swoje najdrobniejsze nawet niepokoje.
|
223 |
 |
Ale¿ Panie, dlaczego to przykazanie nazywasz nowym? Przecie¿ dopiero co s³yszeli¶my, ¿e mi³o¶æ bli¼niego by³a nakazana ju¿ w Starym Testamencie. A nadto jak wiemy ju¿ na pocz±tku swego ¿ycia publicznego Jezus ten wymóg poszerzy³ z Bosk± szczodrobliwo¶ci±: S³yszeli¶cie, ¿e powiedziano: Bêdziesz mi³owa³ swego bli¼niego a nieprzyjaciela swego bêdziesz nienawidzi³. A Ja wam powiadam: Mi³ujcie waszych nieprzyjació³ i módlcie siê za tych, którzy was prze¶laduj±.
Panie, pozwól wiêc, ¿e Ciê jeszcze raz zapytamy: dlaczego nadal to przykazanie nazywasz nowym? Owej nocy, zaledwie na kilka godzin przedtem, zanim ofiarowa³e¶ siê na krzy¿u, podczas za¿y³ej rozmowy z tymi, którzy pomimo swoich s³abo¶ci i nêdzy, podobnych naszym towarzyszyli Ci do Jerozolimy, objawi³e¶ nam niezrównan± miarê mi³o¶ci: jak Ja was umi³owa³em. Jak¿e mogli nie zrozumieæ Ciê aposto³owie, skoro byli ¶wiadkami Twojej niezg³êbionej mi³o¶ci!
Orêdzie i przyk³ad Nauczyciela s± jasne i wyra¼ne. Swoje nauczanie potwierdzi³ czynami. A jednak muszê my¶leæ nieraz, ¿e po dwudziestu wiekach nadal jest to przykazanie nowe, gdy¿ bardzo ma³o ludzi stara³o siê je urzeczywistniæ, a reszta ludzi wiêkszo¶æ wola³a i woli je ignorowaæ. Ich wybuja³y egoizm podsuwa im wniosek: po co jeszcze wiêcej komplikacji, wystarczy mi w³asnych k³opotów.
Taka postawa nie mo¿e mieæ miejsca w¶ród chrze¶cijan. Je¿eli wyznajemy wiarê w Chrystusa, je¿eli naprawdê nasz± ambicj± jest st±panie po wyra¼nych ¶ladach Chrystusowych, nie mo¿emy poprzestaæ na tym, ¿e jedynie unikamy czynienia innym tego, czego sami chcieliby¶my unikn±æ. Mo¿e to ju¿ wiele, ale to jeszcze za ma³o, gdy pomy¶limy, ¿e miar± naszej mi³o¶ci ma byæ postêpowanie Jezusa. A On nie przedstawia nam tej normy postêpowania jako jakiego¶ odleg³ego celu, jako ukoronowania walki ca³ego ¿ycia. Jest to, ma to byæ co podkre¶lam, aby¶ to sobie prze³o¿y³ na konkretne postanowienia punktem wyj¶cia, gdy¿ Pan nasz stawia to jako znak rozpoznawczy: Po tym wszyscy poznaj±, ¿e¶cie uczniami moimi.
|
224 |
 |
Pan nasz Jezus Chrystus wcieli³ siê i przyj±³ naturê ludzk±, by ukazaæ siê ludzko¶ci jako wzór wszystkich cnót. Uczcie siê ode Mnie wzywa bo jestem cichy i pokorny sercem.
Pó¼niej jednak, kiedy t³umaczy Aposto³om znak, po jakim bêdzie siê ich rozpoznawaæ jako chrze¶cijan, nie powiada: poznaj± was po tym, ¿e bêdziecie pokorni. On jest czysto¶ci± sam±, Barankiem niepokalanym. Nic nie mog³o splamiæ Jego doskona³ej, nieskazitelnej ¶wiêto¶ci . Nie mówi jednak: po tym poznaj±, ¿e¶cie uczniami moimi, bo jeste¶cie czy¶ci i nieskalani.
Przeszed³ przez ten ¶wiat w ca³kowitym oderwaniu od dóbr ziemskich. On, który jest Stwórc± i Panem ca³ego wszech¶wiata, nie mia³ nawet miejsca, gdzie móg³by sk³oniæ g³owê. A jednak nie powiedzia³: Po tym poznaj±, ¿e jeste¶cie moimi uczniami, bo nie przywi±zali¶cie siê do bogactw. Czterdzie¶ci dni i nocy spêdza na pustyni w najsurowszym po¶cie, zanim po¶wiêci siê g³oszeniu Ewangelii. I tak samo nie twierdzi: po tym poznaj±, ¿e s³u¿ycie Bogu, poniewa¿ nie jeste¶cie ¿ar³okami i pijakami.
Cech±, która wyró¿nia Aposto³ów i autentycznych chrze¶cijan wszech czasów, jest, jak s³yszeli¶my, mi³o¶æ: po tym w³a¶nie po tym! poznaj±, ¿e¶cie uczniami moimi, je¶li bêdziecie siê wzajemnie mi³owali.
Wydaje mi siê wiêc naturalne, ¿e dzieci Bo¿e, podobnie jak teraz ciebie i mnie, porusza³ zawsze ten wymóg Nauczyciela. Pan nie ustanawia jako dowodu wierno¶ci swoich uczniów nies³ychanych cudów, chocia¿ udzieli³ im mocy dokonywania ich w Duchu ¦wiêtym. Co im powiada? Po tym poznaj±, ¿e¶cie uczniami moimi, je¶li bêdziecie siê wzajmnie mi³owali.
|
225 |
 |
Nie ¿ywiæ nienawi¶ci do wrogów, nie odp³acaæ z³em za z³o, powstrzymaæ siê od zemsty, przebaczaæ bez chowania urazów uwa¿ano wówczas a tak¿e i teraz, nie oszukujmy siê! za co¶ niezwyk³ego, na zbyt heroicznego, wrêcz nienormalnego. A¿ taka jest ma³ostkowo¶æ stworzeñ. Lecz Jezus Chrystus, który przyszed³ dla zbawienia wszystkich ludzi i pragnie w³±czyæ chrze¶cijan do swego zbawczego dzie³a, chcia³ nauczyæ swoich uczniów ciebie i mnie mi³o¶ci wielkiej i szczerej, szlachetniejszej i mocniejszej. Winni¶my siê kochaæ wzajemnie tak, jak Chrystus kocha ka¿dego z nas. Jedynie wtedy, na¶laduj±c boski przyk³ad pomimo naszej osobistej nieudolno¶ci potrafimy otworzyæ serce dla wszystkich ludzi, kochaæ w sposób wy¿szy, ca³kowicie nowy.
Jak¿e wspaniale pierwsi chrze¶cijanie praktykowali tê gor±c± mi³o¶æ, która wyrasta ponad zwyk³± ludzk± solidarno¶æ czy ¿yczliwo¶æ. W sercu Jezusa kochali siê wzajemnie mi³o¶ci± czu³± i mocn±. Pisarz II wieku, Tertulian, przekazuje nam komentarz pogan poruszonych postaw± wiernych w tamtych czasach. By³o ono z punktu widzenia nadprzyrodzonego i ludzkiego tak ujmuj±ce, ¿e powtarzali z podziwem: Patrzcie, jak oni siê mi³uj±.
Je¶li patrz±c na siebie teraz lub przy wielu innych okazjach w ci±gu dnia, stwierdzisz, ¿e nie zas³ugujesz na tak± pochwa³ê, ¿e twoje serce nie odpowiada jak nale¿y na wezwania Bo¿e, to pomy¶l te¿, ¿e nadszed³ czas, aby¶ siê poprawi³. Pos³uchaj wezwania ¶wiêtego Paw³a: Dopóki mamy czas, czyñmy dobrze wszystkim, a zw³aszcza naszym braciom w wierze, którzy stanowi± Mistyczne Cia³o Chrystusa.
|
226 |
 |
Najwa¿niejszym apostolatem, który jako chrze¶cijanie winni¶my prowadziæ w ¶wiecie, najlepszym ¶wiadectwem wiary jest wspó³dzia³anie, aby wewn±trz Ko¶cio³a oddycha³o siê klimatem autentycznej mi³o¶ci. Gdy nie kochamy siê prawdziwie gdy wystêpuj± ataki, oszczerstwa i k³ótnie, to kogo poci±gn± tacy g³osiciele Dobrej Nowiny?
To bardzo ³atwe i bardzo modne deklarowaæ w s³owach, ¿e kocha siê wszystkich: wierz±cych i niewierz±cych. Ale je¿eli kto¶, kto tak mówi, ¼le traktuje swych braci w wierze, w±tpiê, czy w jego zapewnieniach mamy co¶ innego ni¿ ob³udne pustos³owie. Natomiast kiedy kochamy w Sercu Chrystusa tych, wraz z którymi jeste¶my synami tego samego Ojca, i z którymi ³±czy nas jedna wiara i dziedzictwo tej samej nadziei, to nasza dusza poszerza siê i rozpala pragnieniem, aby wszyscy przybli¿yli siê do naszego Pana.
Mo¿e kto¶ z was pomy¶li, ¿e przypominaj±c wam wymogi mi³o¶ci, ja sam przemawia³em w sposób pozbawiony mi³o¶ci. Nic podobnego. Mogê was zapewniæ, ¿e ze ¶wiêt± dum± i bez ¿adnego fa³szywego ekumenizmu radowa³em siê, kiedy Ko¶ció³ na Soborze Watykañskim II z now± moc± wyrazi³ swoj± troskê o niesienie Prawdy do tych, którzy oddaleni s± od jedynej Drogi, Drogi Jezusa; niczego bowiem nie pragnê bardziej jak tego, aby wszyscy mogli siê zbawiæ.
|
227 |
 |
Radowa³em siê równie¿ dlatego, ¿e Sobór ponownie potwierdzi³ preferowane przez Opus Dei apostolstwo ad fidem, które nie odrzuca nikogo i dopuszcza, aby niechrze¶cijanie, atei¶ci i poganie korzystali w mo¿liwym dla siebie zakresie z dóbr duchowych naszj Instytucji. Ma to swoj± d³ug± historiê, historiê cierpienia i lojalno¶ci, o czym mówi³em innym razem. Dlatego te¿ mogê powiedzieæ otwarcie i bez obawy, ¿e fa³szywa i ob³udna by³aby taka gorliwo¶æ, która by nak³ania³a do dobrego traktowania ludzi nam dalekich, a gardzenia i deptania tych, którzy podzielaj± z nami tê sam± wiarê. Tak samo nie uwierzê w to, ¿e interesuje ciê ubogi na ulicy, je¿eli jednocze¶nie w domu jeste¶ przykry dla bliskich, obojêtny wobec ich rado¶ci, ich cierpieñ, ich zmartwieñ; je¿eli nie starasz siê zrozumieæ i pomijaæ ich wad, o ile nie stanowi± obrazy Bo¿ej.
|
228 |
 |
Czy nie wzrusza was to, ¿e Aposto³ Jan, ju¿ jako starzec, wiêksz± czê¶æ jednego ze swoich listów po¶wiêca wezwaniu nas, by¶my postêpowali zgodnie z Bo¿± nauk± mi³o¶ci? Mi³o¶æ, która winna panowaæ miêdzy chrze¶cijanami, pochodzi od Boga, który jest Mi³o¶ci±. Umi³owani, mi³ujmy siê wzajemnie, poniewa¿ mi³o¶æ jest z Boga, a ka¿dy, kto mi³uje, narodzi³ siê z Boga i zna Boga. Kto nie mi³uje, nie zna Boga, bo Bóg jest mi³o¶ci±. Koncentruje siê na mi³o¶ci braterskiej, poniewa¿ przez Chrystusa stali¶my siê dzieæmi Bo¿ymi: Popatrzcie, jak± mi³o¶ci± obdarzy³ nas Ojciec: zostali¶my nazwani dzieæmi Bo¿ymi i rzeczywi¶cie nimi jeste¶my.
Przemawia mocno nam do sumienia, aby¶my siê stali wra¿liwsi na ³askê Bo¿±, podkre¶laj±c, ¿e otrzymali¶my wspania³y dowód mi³o¶ci Ojca do ludzi: W tym objawi³a siê mi³o¶æ Boga ku nam, ¿e zes³a³ Syna swego Jednorodzonego na ¶wiat, aby¶my ¿ycie mieli dziêki Niemu. To Pan podj±³ inicjatywê wychodz±c naprzeciw nam. Da³ nam swój przyk³ad po to, aby¶my wraz z Nim s³u¿yli innym ludziom, aby¶my lubiê to powtarzaæ k³adli wspania³omy¶lnie nasze serce na ziemi tak, aby inni mogli po nim lekko st±paæ i ¿eby w ten sposób ich walka sta³a siê l¿ejsza. Winni¶my tak postêpowaæ, poniewa¿ stali¶my siê dzieæmi jednego Ojca, tego Ojca, który nie waha³ siê wydaæ za nas swego umi³owanego Syna.
|
229 |
 |
Mi³o¶æ nie jest naszym w³asnym tworem, jest ona nam wlana przez ³askê Bo¿±, poniewa¿ On sam nas umi³owa³. Powinni¶my przepoiæ siê t± przepiêkn± prawd±, ¿e je¶li mo¿emy mi³owaæ Boga, to tylko dlatego, ¿e On nas umi³owa³. Ty i ja jeste¶my w stanie rozlewaæ tê mi³o¶æ woko³o, gdy¿ zostali¶my zrodzeni do wiary przez mi³o¶æ Ojca do nas. Pro¶cie wytrwale Pana o ten skarb, tê nadprzyrodzon± cnotê mi³o¶ci, tak by¶my mogli j± praktykowaæ a¿ do najdrobniejszego szczegó³u.
My chrze¶cijanie czêsto nie potrafili¶my odwzajemniæ tego daru; czasami pomniejszali¶my go, jak gdyby mo¿na go by³o ograniczyæ do bezdusznej, mechanicznie traktowanej ja³mu¿ny; albo te¿ sprowadzali¶my go do bardziej lub mniej formalnej akcji dobroczynnej. To wypaczenie dobrze wyra¿a pe³na rezygnacji skarga pewnej chorej: Tak, tu pielêgnuje siê mnie z mi³o¶ci bli¼niego, ale moja matka troszczy³a siê o mnie z serca. Mi³o¶æ, która rodzi siê z Serca Jezusa nie pozwala na takie ró¿nicowanie.
Aby¶cie mogli dobrze przyswoiæ sobie tê prawdê, tysi±ckrotnie u¿ywa³em tego samego obrazu: nie posiadamy jednego serca, aby kochaæ Boga, a drugiego, aby kochaæ stworzenia, tym naszym biednym cielesnym sercem kochamy mi³o¶ci± ludzk±, która, je¿eli jest zjednoczona z mi³o¶ci± Chrystusow±, jest równie¿ nadprzyrodzona. Tak± w³a¶nie a nie inn± mi³o¶æ mamy pielêgnowaæ w duszy, mi³o¶æ, która musi w nas wzrastaæ i która pozwoli nam odkryæ w bli¼nich obraz naszego Pana.
|
230 |
 |
¦wiêty Leon Wielki powiada, ¿e s³owo bli¼ni obejmuje nie tylko tych, z którymi ³±cz± nas wiêzy przyja¼ni lub pokrewieñstwa, lecz wszystkich ludzi, z którymi podzielamy tê sam± naturê... Stworzy³ nas ten sam Stwórca, ten sam Stwórca tchn±³ w nas duszê. Wszyscy cieszymy siê tym samym niebem, tym samym powietrzem, tymi samymi dniami i tymi samymi nocami, i chocia¿ jedni s± dobrzy a drudzy ¼li, jedni sprawiedliwi a inni niesprawiedliwi, Bóg jednak jest wspania³omy¶lny i ³askawy dla wszystkich.
Praktykuj±c to nowe przykazanie kszta³tujemy siê jako dzieci Bo¿e, w Ko¶ciele uczymy siê s³u¿yæ, a nie tego, by nam s³u¿ono i zdobywamy moc, by kochaæ wszystkich w nowy sposób, co przez wszystkich zostanie zauwa¿one jako owoc ³aski Chrystusowej. Naszej mi³o¶ci nie nale¿y myliæ z sentymentalizmem, a tym bardziej ze zwyk³ym kole¿eñstwem, a tak¿e z ma³o klarownym zapa³em pomagania innym po to, aby cieszyæ siê w³asn± wy¿szo¶ci±. Nasza mi³o¶æ oznacza wspó³¿ycie z bli¼nimi, czczenie w nich podkre¶lam to obrazu Boga, który jest w ka¿dym cz³owieku, staranie o to, aby i on ten obraz widzia³ w sobie i móg³ dziêki temu zwracaæ siê do Chrystusa.
Powszechno¶æ mi³o¶ci oznacza powszechno¶æ apostolstwa; oznacza, ¿e my ze swej strony powinni¶my prawdziwie przek³adaæ na czyny to wielkie pragnienie Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy.
Skoro nale¿y kochaæ równie¿ nieprzyjació³ my¶lê tu o ludziach, którzy nas uwa¿aj± za swych nieprzyjació³. Ja nie czujê siê niczyim wrogiem tym bardziej nale¿y kochaæ tych, którzy jedynie s± od nas oddaleni, którzy wydaj± siê nam mniej sympatyczni, którzy z powodu swego jêzyka, kultury, wychowania wydaj± siê nam obcy.
|
231 |
 |
O jak± mi³o¶æ chodzi? Pismo ¶wiête powiada o dilectio, by daæ nam jasno do zrozumienia, ¿e nie chodzi tu o uczucia. Chodzi tu raczej o zdecydowany akt woli. Dilectio pochodzi od electio , wybranie. Doda³bym, ¿e kochaæ oznacza dla chrze¶cijanina chcieæ kochaæ, zdecydowaæ siê w Chrystusie na to, by szukaæ dobra dla wszystkich ludzi bez ¿adnej ró¿nicy, staraj±c siê dla nich przede wszystkim o to, co jest najlepsze: by poznali Chrystusa, by zakochali siê w Nim.
Pan ponagla nas: Mi³ujcie waszych nieprzyjació³ i módlcie siê za tych, którzy was prze¶laduj±. Po ludzku rzecz bior±c mo¿emy nie odczuwaæ sympatii do osób, które by nas odtr±ci³y, gdyby¶my siê do nich zbli¿yli. Ale Jezus wymaga od nas, aby¶my nie odp³acali z³em za z³o; aby¶my nie pomijali okazji do serdecznego im s³u¿enia, chocia¿ to nas mo¿e kosztowaæ; aby¶my w³±czali ich stale w nasz± modlitwê.
Owa dilectio, owa mi³o¶æ staje siê jeszcze bardziej serdeczna, kiedy odnosi siê do braci w wierze, a zw³aszcza do tych, którzy bo tak zrz±dzi³ Bóg s± najbli¿ej nas: do rodziców, mê¿a czy ¿ony, dzieci, sióstr i braci, przyjació³ i kolegów, s±siadów. Gdyby nie by³o tej czu³ej, szlachetnej i czystej mi³o¶ci ludzkiej ustanowionej przez Boga i opartej siê na Nim, nie by³oby boskiej cnoty mi³o¶ci.
|
232 |
 |
Upodoba³em sobie s³owa Ducha ¦wiêtego wypowiedziane ustami proroka Izajasza: Discite benefacere, uczcie siê czyniæ dobrze. Radê tê stosujê zwykle w odniesieniu do ró¿nych aspektów naszej walki wewnêtrznej, gdy¿ nigdy nie mo¿emy uwa¿aæ naszego ¿ycia chrze¶cijañskiego za dokoñczone, bowiem wzrastanie w cnotach jest owocem wytrwa³ej codziennej pracy nad sob±.
Jak zdobywamy umiejêtno¶ci w codziennym ¿yciu? Najpierw pytamy, jaki cel chcemy osi±gn±æ i jakie ¶rodki s± do tego potrzebne. Nastêpnie wytrwale je stosujemy, a¿ stan± siê silnym i g³êboko zakorzenionym nawykiem, a¿ osi±gniemy poprzez sta³e æwiczenie bieg³o¶æ i rutynê. Osi±gn±wszy to, odkrywamy inne rzeczy, nowe, nieznane dot±d aspekty, stanowi±ce bodziec do dalszej pracy.
Mi³o¶æ bli¼niego jest wyrazem mi³o¶ci do Boga. Dlatego te¿ staraj±c siê wzrastaæ w tej cnocie nie mo¿emy stawiaæ sobie ¿adnych granic. Jedynie mo¿liw± miar± mi³o¶ci do Boga jest mi³o¶æ bez miary. Po pierwsze dlatego, ¿e nigdy nie zdo³amy podziêkowaæ Mu dostatecznie za to, co dla nas uczyni³; po drugie, poniewa¿ mi³o¶æ Boga do swych stworzeñ objawia siê w³a¶nie w ten sposób: obficie, bez miary i bez granic.
W Kazaniu na Górze Jezus naucza swego przykazania mi³o¶ci wszystkich gotowych do s³uchania z otwartym sercem. Na koñcu, podsumowuj±c niejako, mówi: Mi³ujcie waszych nieprzyjació³, czyñcie dobrze i po¿yczajcie, niczego siê za to nie spodziewaj±c. A wasza nagroda bêdzie wielka, i bêdziecie synami Najwy¿szego; poniewa¿ On jest dobry dla niewdziêcznych i z³ych. B±d¼cie mi³osierni, jak Ojciec wasz jest mi³osierny.
Mi³osierdzie jest czym¶ wiêcej ani¿eli zwyk³ym wspó³czuciem. Mi³osierdzie to bezmiar mi³o¶ci, która równocze¶nie poci±ga za sob± bezmiar sprawiedliwo¶ci. Mi³osierdzie oznacza ¿ywe czu³e serce, wype³nione mocn±, ofiarn± i hojn± mi³o¶ci±. ¦wiêty Pawe³ tak j± wychwala w swoim hymnie: Mi³o¶æ cierpliwa jest, ³askawa jest. Mi³o¶æ nie zazdro¶ci, nie szuka poklasku, nie unosi siê pych±; nie dopuszcza siê bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi siê gniewem, nie pamiêta z³ego; nie cieszy siê z niesprawiedliwo¶ci, lecz wspó³weseli siê z prawd±. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pok³ada nadziejê, wszystko przetrzyma.
|
233 |
 |
Jeden z pierwszych przejawów mi³o¶ci polega na wprowadzeniu duszy na drogê pokory. Kiedy szczerze uwa¿amy siê za nic; kiedy uznajemy, ¿e bez Bo¿ej pomocy jeste¶my s³absi od najmarniejszego ze stworzeñ; kiedy uwa¿amy siê za zdolnych do wszelkich b³êdów i okropno¶ci; kiedy u¶wiadamy sobie nasz± grzeszno¶æ, aczkolwiek usilnie walczymy z wszelkimi niewierno¶ciami to jak wówczas mo¿emy ¼le my¶leæ o innych? Jak mo¿emy ¿ywiæ w sercu fanatyzm, nietolerancjê, pychê?
Pokora prowadzi nas jak za rêkê ku takiej formie traktowania bli¼niego, która jest najlepsza: ku rozumieniu wszystkich, akceptacji wszystkich, wybaczaniu wszystkim; zwalczaniu podzia³ów i barier; s³u¿eniu zawsze! za narzêdzie jedno¶ci. Nie na pró¿no tkwi g³êboko w cz³owieku d±¿enie do pokoju, do jedno¶ci z innymi, do wzajemnego poszanowania praw osoby ludzkiej. St±d prosty wzgl±d na drugich mo¿na zamieniæ w braterstwo. I tu ujawnia siê co¶ z tego, co w cz³owieku najcenniejsze: skoro wszyscy jeste¶my dzieæmi Bo¿ymi, to braterstwo nie jest czczym frazesem ani utopi±: jawi siê jako cel trudny, lecz mo¿liwy do realizacji.
Wobec wszystkich cyników, sceptyków, obojêtnych, tych, którzy w³asne tchórzostwo przekszta³cili w ¿yciow± zasadê, my chrze¶cijanie winni¶my udowodniæ, ¿e taka mi³o¶æ jest mo¿liwa. Mo¿e to byæ czasem trudne, poniewa¿ cz³owiek zosta³ stworzony jako istota wolna i od niego zale¿y, czy w bezsensownym rozgoryczeniu bêdzie siê przeciwstawia³ Bogu: ale to jest mo¿liwe i realne. Takie postêpowanie jest konsekwencj± mi³o¶ci Bo¿ej i mi³o¶ci do Boga. Je¿eli ty i ja kochamy, Jezus Chrystus tak¿e kocha. I wówczas rozumiemy g³êbiej owocno¶æ cierpienia, po¶wiêcenia i bezinteresownego oddania siê w codziennym obcowaniu z lud¼mi.
|
234 |
 |
Naiwno¶ci± by³oby s±dziæ, ¿e wymogi mi³o¶ci chrze¶cijañskiej s± ³atwe do spe³nienia. Nasze codzienne do¶wiadczenie ludzkie, niestety tak¿e w ³onie Ko¶cio³a, ¶wiadczy o czym¶ innym. Gdyby mi³o¶æ nie zobowi±zywa³a nas do milczenia, ka¿dy móg³by d³ugo opowiadaæ o podzia³ach, napa¶ciach, krzywdach, plotkach, intrygach. Musimy przyznaæ to z prostot±, by móc zastosowaæ odpowiednie lekarstwo, które winno polegaæ na naszym osobistym wysi³ku, aby nie raniæ, aby nie traktowaæ ¼le nikogo i aby zwracaæ ludziom uwagê nie powoduj±c ich za³amania.
Nie jest to problem nowy. Zaledwie parê lat po Wniebowst±pieniu Chrystusa, kiedy jeszcze ¿yli i dzia³ali prawie wszyscy aposto³owie i powszechnie panowa³a cudowna atmosfera wiary i nadziei, ju¿ wtedy niektórzy zaczynali zbaczaæ z drogi, miast ¿yæ mi³o¶ci± g³oszon± przez Nauczyciela.
Je¿eli bowiem jest miêdzy wami zawi¶æ i niezgoda pisze ¶wiêty Pawe³ do Koryntian to czy¿ nie jeste¶cie ciele¶ni i nie postêpujecie tylko po ludzku? Skoro jeden mówi: "Ja jestem Paw³a”, a drugi: "Ja jestem Apollosa”, to czy¿ nie postêpujecie tylko po ludzku?. Czy¿ nie rozumiej±, ¿e Chrystus przyszed³ po³o¿yæ kres wszystkim podzia³om? Kim¿e jest Apollos? Albo kim jest Pawe³? S³ugami, przez których uwierzyli¶cie wed³ug tego, co ka¿demu da³ Pan.
Aposto³ nie odrzuca ró¿norodno¶ci: ka¿dy posiada swój w³asny dar od Boga, jeden taki, drugi inny. Ale ta ró¿norodno¶æ ma s³u¿yæ dobru Ko¶cio³a. Odczuwam w tej chwili potrzebê modlitwy do Pana je¶li chcecie, mo¿ecie siê do mnie przy³±czyæ by nie dopu¶ci³, aby w Jego Ko¶ciele z braku mi³o¶ci w¶ród dusz panowa³a niezgoda. Mi³o¶æ jest sol± apostolstwa chrze¶cijan; je¿eli ta sól zatraci smak, jak mo¿emy i¶æ do ¶wiata i z podniesion± g³ow± powiedzieæ: oto Chrystus?
|
235 |
 |
Dlatego powtarzam wam za ¶wiêtym Paw³em: Gdybym mówi³ jêzykami ludzi i anio³ów, a mi³o¶ci bym nie mia³, sta³bym siê jak mied¼ brzêcz±ca albo cymba³ brzmi±cy. Gdybym te¿ mia³ dar prorokowania i zna³ wszystkie tajemnice, i posiada³ wszelk± wiedzê, i wszelk± mo¿liw± wiarê, tak i¿bym góry przenosi³, a mi³o¶ci bym nie mia³, nic bym nie zyska³.
Niektórzy ludzie reaguj± na te s³owa Aposto³a Narodów jak owi uczniowie, którzy s³ysz±c, jak nasz Pan obieca³ ustanowiæ Sakrament swego Cia³a i Krwi, mówili: Trudna jest ta mowa. Któ¿ jej mo¿e s³uchaæ? Jest to rzeczywi¶cie trudne, poniewa¿ mi³o¶æ opisana przez ¶wiêtego Paw³a nie jest jedynie filantropi±, humanitaryzmem czy zrozumia³ym wspó³odczuwaniem cierpienia innych: wymaga praktykowania teologicznej cnoty mi³o¶ci Boga i ze wzglêdu na Boga mi³o¶ci innych ludzi. Dlatego mi³o¶æ nie ustaje jak proroctwa, które siê skoñcz±, albo jak dar jêzyków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie... Tak wiêc trwaj± wiara, nadzieja, mi³o¶æ te trzy: z nich za¶ najwiêksza jest mi³o¶æ.
|
236 |
 |
Wiemy, ¿e cnota mi³o¶ci, stanowi±ca rdzeñ ¿ycia chrze¶cijañskiego, nie ma nic wspólnego z t± jej karykatur±, w jakiej próbuje siê j± nam czasem przedstawiæ. Dlaczego jednak trzeba ustawicznie g³osiæ tê cnotê? Czy to tylko jaki¶ temat obowi±zkowy, z ma³ymi szansami na wprowadzenie w praktykê?
Je¶li spojrzymy wokó³ siebie, znajdziemy powody, by s±dziæ, ¿e cnota mi³o¶ci jest tylko z³udn± cnot±. Ale patrz±c na sprawy g³êbiej, z punktu widzenia nadprzyrodzonego, dostrze¿emy, co jest g³ówn± przyczyn± zamierania tej cnoty: brak ustawicznej i intensywnej, osobistej wiêzi z Panem Jezusem Chrystusem, za¿y³o¶ci z Nim, a tak¿e nieznajomo¶æ dzia³ania Ducha ¦wiêtego w duszy, którego dzia³ania to pierwszym owocem jest w³a¶nie mi³o¶æ.
Komentuj±c radê ¶wiêtego Paw³a jeden drugiego brzemiona no¶cie i tak wype³nicie prawo Chrystusowe jeden z Ojców Ko¶cio³a zauwa¿a: Kochaj±c Chrystusa ³atwiej znosimy s³abo¶ci innych, równie¿ tych, których jeszcze nie kochamy, poniewa¿ nie czyni± dobrych uczynków.
W tym kierunku prowadzi droga naszego wzrastania w mi³o¶ci. By³oby b³êdem s±dziæ, ¿e najpierw musimy zaanga¿owaæ siê w dzia³alno¶æ humanitarn±, pracê spo³eczn±, wy³±czaj±c mi³o¶æ do Boga. Nie zaniedbujmy Chrystusa z powodu troski o bli¼niego z³o¿onego niemoc±, gdy¿ to ze wzglêdu na Chrystusa powinni¶my kochaæ chorego.
Patrzcie wci±¿ na Jezusa, który nie przestaj±c byæ Bogiem uni¿y³ samego siebie, przyjmuj±c postaæ s³ugi, by móc nam s³u¿yæ. Jedynie w tej perspektywie otwieraj± siê przed nami cele godne uwagi i wysi³ku. Mi³o¶æ szuka zjednoczenia, uto¿samienia siê z umi³owan± osob±: a gdy zjednoczymy siê z Chrystusem, ogarnie nas pragnienie na¶ladowania Jego ¿ycia pe³nego po¶wiêcenia, bezgranicznej mi³o¶ci a¿ do ¶mierci. Chrystus stawia nas przed ostatecznym wyborem: albo zmarnujemy nasze ¿ycie, egoistycznie i samotnie, albo te¿ oddamy wszystkie si³y na s³u¿bê innym.
|
237 |
 |
Popro¶my teraz naszego Pana na zakoñczenie tej rozmowy z Nim, by pozwoli³ nam powtórzyæ za ¶wiêtym Paw³em: We wszystkim tym odnosimy zwyciêstwo dziêki Temu, który nas umi³owa³. I jestem pewien, ¿e ani ¶mieræ, ani ¿ycie, ani anio³owie, ani Zwierzchno¶ci, ani rzeczy tera¼niejsze, ani przysz³e, ani Moce, ani co wysokie, ani co g³êbokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdo³a nas od³±czyæ od mi³o¶ci Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.
O tej mi³o¶ci Pismo ¶wiête wy¶piewuje p³omiennymi s³owami: Wody wielkie nie zdo³aj± ugasiæ mi³o¶ci, nie zatopi± jej rzeki. Mi³o¶æ ta zawsze nape³nia³a Serce Naj¶wiêtszej Maryi Panny, tak i¿ wzbogaci³a Jej wnêtrze do tego stopnia, ¿e sta³a siê Matk± dla ca³ej ludzko¶ci. W Naj¶wiêtszej Maryi Pannie mi³o¶æ do Boga ³±czy siê z trosk± o wszystkie Jej dzieci. Ile musia³o wycierpieæ Jej najs³odsze Serce, wra¿liwe na najmniejsze szczegó³y nie maj± ju¿ wina kiedy by³o ¶wiadkiem owego zbiorowego okrucieñstwa, owej zaciêto¶ci przy Mêce i ¦mierci Jezusa. Lecz Maryja nie mówi nic. Jak Jej Syn kocha, milczy i przebacza. To jest si³a mi³o¶ci.
| |
 |
|