Josemaría Escrivá Obras
154

Zebrali¶my siê tutaj consummati in unum, zjednoczeni w modlitwie i intencjach, gotowi rozpocz±æ tê chwilê romowy z Panem, pragn±c na nowo staæ siê sprawnym narzêdziem w Jego rêkach. Przed Jezusem w Naj¶wiêtszym Sakramencie — jaka¿ to rado¶æ wzbudziæ akt wiary w rzeczywist± obecno¶æ Pana w Eucharystii! — umacniajcie w swoich sercach pragnienie, aby poprzez wasz± modlitwê pe³ne mocy impulsy dociera³y do ka¿dego miejsca na ziemi, a¿ do ostatniego zak±tka naszej planety, gdzie tylko mo¿na znale¼æ cz³owieka, który wielkodusznie po¶wiêca swoje ¿ycie na s³u¿bê Bogu i ludziom. Dziêki bowiem niewypowiedzianej rzeczywisto¶ci ¦wiêtych Obcowania wszyscy wspólnie — jak mówi ¶wiêty Jan — i solidarnie uczestniczymy w dziele g³oszenia prawdy i pokoju Pañskiego.

Powinni¶my zatem pomy¶leæ, jak mamy na¶ladowaæ Mistrza; powinni¶my siê zatrzymaæ i zastanowiæ w skupieniu, aby bezpo¶rednio na przyk³adzie ¿ycia Chrystusa uczyæ siê cnót, które maj± promieniowaæ w naszym postêpowaniu, je¿eli naprawdê pragniemy szerzyæ Królestwo Chrystusowe.


155

We fragmencie Ewangelii ¶w. Mateusza, który przypada na dzisiejsz± niedzielê, czytamy: Tunc abeuntes pharisaei, consilium inierunt ut caperent eum in sermone — Wtedy faryzeusze odeszli i naradzali siê, jak by podchwyciæ Go w mowie. Nie zapominajcie, ¿e ob³uda stanowi taktykê stosowan± powszechnie równie¿ w naszych czasach. My¶lê, ¿e chwasty faryzeizmu nigdy nie zostan± wyplenione z tego ¶wiata. Zawsze cechowa³a je niezwyk³a plenno¶æ. Byæ mo¿e Pan pozwala im rosn±æ, aby¶my jako Jego dzieci stawali siê bardziej roztropni, gdy¿ cnota roztropno¶ci jest niezbêdna ka¿demu, kto musi doradzaæ, wspieraæ, zwracaæ uwagê, dodawaæ zapa³u czy odwagi. A tak w³a¶nie powinien postêpowaæ chrze¶cijanin w stosunku do swego otoczenia, wykorzystuj±c, jako aposto³, okoliczno¶ci codziennych zajêæ.

Wznoszê teraz me serce do Boga i modlê siê za wstawiennictwem Naj¶wiêtszej Maryi Panny — która równocze¶nie znajduje siê w Ko¶ciele i ponad nim: miêdzy Chrystusem i Ko¶cio³em, aby ochraniaæ, aby królowaæ, aby byæ Matk± dla ludzi, tak jak ni± jest dla Pana naszego Jezusa Chrystusa — proszê Boga, aby tej cnoty roztropno¶ci udzieli³ nam wszystkim, a szczególnie tym z nas, którzy w³±czenie w krwiobieg ¿ycia spo³ecznego pragniemy pracowaæ dla chwa³y Bo¿ej.Zaprawdê musimy nauczyæ siê roztropno¶ci.


156

Czytamy dalej w Ewangelii: Pos³ali wiêc — faryzeusze — do Niego swych uczniów razem ze zwolennikami Heroda, aby mu powiedzieli: Nauczycielu. Zwróæcie uwagê, z jak± przewrotno¶ci± nazywaj± Go Nauczycielem; udaj± podziw i przyja¼ñ, zwracaj± siê do niego jak do autorytetu, od którego oczekuje siê pouczenia. Magister, scimus quia verax es. Nauczycielu, wiemy, ¿e jeste¶ prawdomówny... Có¿ za niegodziwa przebieg³o¶æ! Czy mo¿na spotkaæ wiêksz± dwulicowo¶æ? Id¼cie przez ten ¶wiat zachowuj±c przezorno¶æ. Nie b±d¼cie podejrzliwi i nieufni; winni¶cie jednak odczuwaæ na swoich ramionach — maj±c w pamiêci obraz Dobrego Pasterza z katakumb — ciê¿ar tej owieczki, która nie jest jedn± tylko dusz±, lecz ca³ym Ko¶cio³em, ca³± ludzko¶ci±.

Je¿eli wspania³omy¶lnie przyjmiecie na siebie tê odpowiedzialno¶æ to bêdziecie do¶æ odwa¿ni i do¶æ rozwa¿ni, aby g³osiæ sprawê Bo¿± i broniæ jej, a wówczas, dziêki spójno¶ci waszego postêpowania zyskacie szacunek wielu, którzy bêd± was nazywaæ nauczycielami, chocia¿ sami nie bêdziecie tego chcieli, bo nie d±¿ymy przecie¿ do ziemskiej chwa³y. Nie dziwcie siê jednak, je¶li do waszego otoczenia wkradn± siê i tacy, którzy bêd± wam tylko schlebiaæ. Zapamiêtajcie dobrze to, co powtarza³em wam wielokrotnie: ani oszczerstwa, ani z³o¶liwe obmowy, ani wzglêdy ludzkie, ani obawa przed tym, co powiedz± inni, ani tym bardziej ob³udne schlebianie, nie mog± nam nigdy przeszkodziæ w wype³nianiu naszych obowi±zków.


157

Czy pamiêtacie przypowie¶æ o mi³osiernym Samarytaninie? Zbójcy napadaj± na cz³owieka, okradaj± go do ostatniego grosza i porzucaj± zranionego przy drodze. Obok tego miejsca przechodzi kap³an starozakonny, a po nim lewita. Obaj widz± go i mijaj± obojêtnie. Pewien za¶ Samarytanin, bêd±cy w podró¿y, przechodzi³ równie¿ obok niego. Gdy go zobaczy³, wzruszy³ siê g³êboko: podszed³ do niego i opatrzy³ mu rany, zalewaj±c je oliw± i winem; potem wsadzi³ go na swoje bydlê, zawióz³ do gospody i pielêgnowa³ go. Zwróæcie uwagê na to, ¿e nie jest to wzór do na¶ladowania przeznaczony tylko dla nielicznych wybranych dusz, gdy¿ Pan odpowiadaj±c pytaj±cemu — ka¿demu z nas — dodaje: Id¼, i ty czyñ podobnie!

Dlatego te¿, je¶li w swoim ¿yciu, czy te¿ w ¿yciu innych, zauwa¿ymy co¶ niew³a¶ciwego, co wymaga pomocy duchowej i ludzkiej, której jako dzieci Bo¿e mo¿emy i powinni¶my udzieliæ, to prostym przejawem roztropno¶ci bêdzie zastosowanie odpowiedniego lekarstwa z ca³± stanowczo¶ci±, moc±, szczero¶ci± i mi³o¶ci±. Nie ma tu miejsca na wahanie. B³êdem jest my¶leæ, ¿e problemy da siê rozwi±zaæ przez ich odk³adanie czy te¿ ignorowanie.

Roztropno¶æ wymaga, aby po otwarciu rany zawsze, gdy to konieczne, stosowaæ lekarstwo w sposób zdecydowany i bez uciekania siê do pó³¶rodków. Kiedy zauwa¿ycie najmniejsze objawy z³a, zachowujcie siê z prostot± i szczero¶ci±, zarówno je¶li macie udzieliæ pomocy, jak i wtedy, gdy macie j± sami otrzymaæ. W takich przypadkach nale¿y pozwoliæ, aby ten, kto z Bo¿± pomoc± potrafi leczyæ, naciska³ ranê, najpierw z odleglejszego miejsca, a potem zbli¿aj±c siê stopniowo ku ¶rodkowi, a¿ wyp³ynie z niej ca³a ropa i ¼ród³o infekcji zostanie oczyszczone. W ten sposób powinni¶my traktowaæ przede wszystkim samych siebie oraz tych, którym nasza pomoc nale¿na jest ze wzglêdu na porz±dek sprawiedliwo¶ci i mi³o¶ci. My¶lê tu szczególnie o rodzicach i tych wszystkich, którzy zajmuj± siê wychowaniem i nauczaniem.


158

Niech nie powstrzymuj± was ¿adne ob³udne racje. Stosujcie lekarstwo nie rozcieñczone. Postêpujcie jednak niezmiernie delikatnie, jak nasze matki, które opatrywa³y nam wiêksze czy mniejsze skaleczenia powsta³e podczas zabaw i upadków. Czasem potrzebna jest krótka zw³oka, nigdy jednak nie nale¿y czekaæ d³u¿ej, ni¿ tego wymaga konieczno¶æ, inne bowiem postêpowanie by³oby przejawem wygodnictwa i tchórzostwa, które nie maj± nic wspólnego z roztropno¶ci±. Nie obawiajcie siê dezynfekowania ran, szczególnie wy, którzy bierzecie na siebie obowi±zek formowania innych.

Mo¿liwe, ¿e powo³anym do leczenia, a niezdecydowanym lub niechêtnym tej misji, kto¶ bêdzie podstêpnie podszeptywa³: Nauczycielu, wiemy, ¿e jeste¶ prawdomówny... Nie tolerujcie takich ironicznych pochwa³. Je¶li kto¶ nie spe³nia gorliwie swoich zadañ, nie jest ani nauczycielem, gdy¿ nie ukazuje prawdziwej drogi, ani nie jest prawdomówny, poniewa¿ z fa³szywie pojêtej ostro¿no¶ci jasne normy uznaje za przesadne lub ich nie docenia — normy, tysi±ce razy potwierdzone przez prawe postêpowanie, przez do¶wiadczenie lat, umiejêtno¶æ rz±dzenia, znajomo¶æ s³abo¶ci ludzkich i przez mi³o¶æ do ka¿dej owieczki; normy, które ka¿± zwracaæ uwagê, interweniowaæ, okazywaæ zainteresowanie.

Fa³szywi nauczyciele ogarniêci s± strachem przed ukazaniem ca³ej prawdy, przera¿a ich sama my¶l, czy te¿ raczej obowi±zek zastosowania w okre¶lonych warunkach bolesnego antidotum. B±d¼cie przekonani, ¿e takie postêpowanie nie jest wyrazem roztropno¶ci, mi³o¶ci ani rozs±dku; postêpowanie to wskazuje na tchórzostwo, brak odpowiedzialno¶ci, jest niedorzeczne i g³upie. To w³a¶nie fa³szywi nauczyciele ogarniêci pó¼niej w obliczu klêski panik±, próbuj± zapobiec z³u, gdy jest ju¿ za pó¼no. Nie pamiêtaj±, ¿e cnota roztropno¶ci wymaga przemy¶lenia i na czas udzielenia rady wyp³ywaj±cej z dojrza³o¶ci, wiekowego do¶wiadczenia, jasnego spojrzenia i szczero¶ci.


159

S³uchajmy dalej relacji ¶wiêtego Mateusza: Wiemy, ¿e jeste¶ prawdomówny i drogi Bo¿ej w prawdzie nauczasz — mówi± faryzeusze. Nigdy nie przestaje zdumiewaæ mnie ich cynizm. Kieruje nimi chêæ przeinaczenia s³ów Pana naszego Jezusa Chrystusa, wykorzystania momentu Jego nieuwagi. Zamiast prosto przedstawiæ problem, który wydawa³ im siê nierozwi±zalny, próbuj± u¶piæ Nauczyciela pochwa³ami, które powinny wychodziæ z oddanych ust i prawych serc. Zatrzymujê siê na tych metodach faryzeuszy nie po to, by¶my nauczyli siê podejrzliwo¶ci, lecz roztropno¶ci; by¶my nie przyjmowali za dobr± monetê oszukañczych pozorów, choæby kry³y siê w s³owach lub gestach, które same w sobie odpowiadaj± prawdzie, tak jak we fragmencie, który analizujemy: Ty nie ogl±dasz siê na nikogo — powiadaj± Mu; Ty przyszed³e¶ dla wszystkich ludzi; Ciebie nic nie powstrzyma przed g³oszeniem prawdy i nauczaniem dobra.

Powtarzam: roztropni — tak, pe³ni rezerwy — nie! B±d¼cie gotowi darzyæ ludzi zaufaniem, bad¼cie szlachetni. Wiêksz± warto¶æ ma dla mnie s³owo chrze¶cijanina, cz³owieka lojalnego — ufam ca³kowicie ka¿demu z was — ni¿ autentyczne podpisy setek jednomy¶lnych notariuszy. Mo¿e zdarzy³o siê, ¿e zosta³em oszukany kieruj±c siê t± zasad±. Wolê jednak naraziæ siê na ryzyko, ¿e kto¶ swawolny nadu¿yje mojego zaufania, ni¿ odmówiæ go komu¶, kto jako cz³owiek i dziecko Bo¿e na nie zas³uguje. Zapewniam was, ¿e nigdy nie ¿a³owa³em takiego w³a¶nie postêpowania.


160

Je¶li w ka¿dej chwili nie wyci±gamy z Ewangelii wniosków dla ¿ycia codziennego, znaczy to, ¿e nie rozmy¶lamy nad ni± w sposób dostateczny. Wielu z was jest m³odych. Inni osi±gnêli ju¿ dojrza³o¶æ. Wszyscy jednak chcecie, wszyscy chcemy — bo gdyby tak nie by³o, nie by³oby nas tutaj — wydaæ dobre owoce. Staramy siê wnie¶æ do naszego postêpowania ducha po¶wiêcenia, z zapa³em wykorzystywaæ talenty, które nam Pan powierzy³, poniewa¿ odczuwamy bosk± ¿arliwo¶æ o dusze. Lecz mimo tylu dobrych intencji zdarza siê nieraz, ¿e kto¶ popada w zasadzkê tej mieszaniny — ex pharisaeis et herodianis — przygotowan±, byæ mo¿e nawet przez tych, którzy jako chrze¶cijanie powinni broniæ praw Bo¿ych, a jednak sprzymierzeni z si³ami z³a i zb³±kani czyni± zasadzki na braci w wierze, s³ug tego samego Odkupiciela.

B±d¼cie roztropni i postêpujcie zawsze z prostot±, cnot± tak bardzo w³a¶ciw± dobremu dziecku Bo¿emu. Niech wasze s³owa i postêpowowanie bêd± naturalne. Wnikajcie w g³±b problemów; nie zatrzymujcie siê na powierzchni. Pamiêtajcie, ¿e je¶li rzeczywi¶cie chcemy spe³niaæ swoje obowi±zki chrze¶cijañskie w sposób ¶wiêty i szlachetny, musimy siê liczyæ z niezadowoleniem u drugich, a nawet w nas samych.


161

Nie bêdê przed wami ukrywa³, ¿e je¶li mam podj±æ jak±¶ decyzjê, która mo¿e sprawiæ komu¶ ból, to sam cierpiê zanim j± podejmê w momencie jej podejmowania i potem, chocia¿ nie jestem sentymentalny. Pociesza mnie my¶l, ¿e p³acz± tylko ludzie, dzieci Bo¿e; zwierzêta tego nie umiej±. Rozumiem wiêc, ¿e wierne spe³nianie obowi±zków równie¿ i wam przynosi czasem trudne chwile. Nie zapominajcie, ¿e wygodniej jest — choæ to zej¶cie z drogi — unikaæ cierpienia za wszelk± cenê, z wymówk±, ¿e nie chce siê zra¿aæ bli¼nich. Czêsto stanowi to wstydliw± ucieczkê przed naszym w³asnym bólem, poniewa¿ udzielanie powa¿nych upomnieñ nie nale¿y zazwyczaj do przyjemno¶ci. Dzieci moje, pamiêtajcie jednak, ¿e piek³o pe³ne jest ludzi o zamkniêtych ustach.

W¶ród s³uchaj±cych mnie jest z pewno¶ci± wielu lekarzy. Niech mi wybacz±, ¿e jeszcze raz siê o¶mielê daæ przyk³ad z medycyny; mo¿e mi siê wymknie jaka¶ naukowa nie¶cis³o¶æ, ale sens ascetyczny tego porównania bêdzie dobry. ¯eby wyleczyæ jak±¶ ranê, nale¿y j± najpierw dobrze oczy¶ciæ, ³±cznie z jej obrze¿em. Chirurg znakomicie wie, ¿e to oczyszczenie boli, ale wie te¿, ¿e je¶li pominie tê czynno¶æ, to pó¼niej ból bêdzie jeszcze wiêkszy. Ponadto natychmiast stosuje ¶rodki odka¿aj±ce. To piecze — parzy, jak mówi siê w moich stronach rodzinnych — przynosi ból, ale nie ma innego wyj¶cia, je¿eli chce siê unikn±æ zaka¿enia.

Skoro wiêc oczywiste jest, ¿e te ¶rodki nale¿y podejmowaæ dla zdrowia cia³a, nawet gdy chodzi o drobne zadrapania, to co dopiero w wielkich sprawach zdrowia duszy — w newralgicznych punktach ¿ycia cz³owieka — o ile¿ bardziej konieczne jest wtedy obmywanie, nacinanie, czyszczenie, dezynfekowanie, cierpienie! Roztropno¶æ wymaga, aby¶my tak w³a¶nie interweniowali, aby¶my nie uciekali od obowi±zku, poniewa¿ odk³adanie go na bok ¶wiadczy³oby o braku rozwagi, a nawet o ciê¿kim naruszeniu wymogów sprawiedliwo¶ci i mêstwa.

B±d¼cie pewni, ¿e je¶li chrze¶cijanin naprawdê pragnie postêpowaæ uczciwie wobec Boga i wobec ludzi, potrzebuje wszystkich cnót, przynajmniej potencjalnie. Lecz zapytacie mnie: Ojcze, a co z moimi w³asnymi s³abo¶ciami? Odpowiem wam: Czy chory lekarz nie mo¿e leczyæ nawet wtedy, gdy jego dolegliwo¶æ jest chroniczna? Czy jego choroba przeszkadza mu w wypisaniu odpowiedniej recepty innym chorym? Oczywi¶cie, ¿e nie. Aby leczyæ innych, wystarczy mu odpowiednia wiedza i stosowanie jej z tak± sam± troskliwo¶ci±, z jak± zwalcza w³asne dolegliwo¶ci.


162

Je¶li odwa¿nie przeprowadzicie rachunek sumienia w obliczu Boga, codziennie przekonacie siê, ¿e — podobnie jak ja — jeste¶cie obci±¿eni wieloma b³êdami. Je¶li z pomoc± Boga staramy siê je porzuciæ, trac± na znaczeniu i mo¿na je przezwyciê¿yæ, chocia¿ jak siê wydaje nie uda siê ich ca³kowicie wyplewiæ. Mimo swoich s³abo¶ci przyczynisz siê do poprawienia braków innych ludzi, je¶li tylko bêdziesz siê stara³ sam odpowiedzieæ na ³askê Bo¿±. Kiedy uznasz siê za tak s³abego jak oni — za zdolnego do wszystkich b³êdów i wszelkich okropno¶ci — bêdziesz bardziej wyrozumia³y, bardziej delikatny i równocze¶nie bêdziesz bardziej pragn±³, ¿eby¶my siê wszyscy zdecydowali kochaæ Boga ca³ym sercem.

Jako chrze¶cijanie, dzieci Bo¿e, winni¶my nie¶æ pomoc innym ludziom, uczciwie stosuj±c w praktyce to, co owi ob³udnicy przewrotnie szeptali Nauczycielowi: Nie ogl±dasz siê na osobê ludzk±. Odrzuæmy wiêc wzgl±d na osoby — interesuj± nas dusze! — jakkolwiek, co jest oczywiste, musimy zacz±æ od troski o tych, których przez tak± czy inn± okoliczno¶æ — te¿ z ludzkich tylko przyczyn, pozornie przypadkowych — Bóg postawi³ u naszego boku.


163

Et viam Dei in veritate doces; nauczaæ, nauczaæ, nauczaæ, ukazywaæ drogi Bo¿e zgodnie z czyst± prawd±. Niech ciê nie przera¿a to, ¿e inni widz± twoje i moje osobiste b³êdy; jestem sk³onny mówiæ o nich otwarcie, by daæ wyraz mej woli walki z nimi, poprawy w tym czy innym punkcie, abym sta³ siê wierniejszy wobec Pana. Ju¿ sam wysi³ek w³o¿ony w pokonanie naszych w³asnych s³abo¶ci pos³u¿y ukazywaniu dróg Bo¿ych. Najpierw — i to pomimo naszych wyra¼nych b³êdów — poprzez ¶wiadectwo naszego ¿ycia; nastêpnie poprzez nauczanie, jak to czyni³ nasz Pan, który coepit facere et docere, zacz±³ od dzia³ania, a pó¼niej po¶wiêci³ siê nauczaniu.

Wierzcie mi, ¿e jako kap³an kocham was bardzo i ¿e Ojciec Niebieski kocha was jeszcze bardziej, poniewa¿ jest nieskoñczenie dobrym Ojcem; wierzcie mi, ¿e nie mam nic przeciwko wam. Mam — jak s±dzê — dopomóc wam w umi³owaniu Jezusa Chrystusa i Ko¶cio³a, Jego owczarni, gdy¿ my¶lê, ¿e pod tym wzglêdem nie pokonacie mnie: mo¿ecie ze mn± rywalizowaæ, ale mnie nie prze¶cigniecie. Kiedy w swoich naukach czy rozmowach osobistych z poszczególnymi lud¼mi zwracam uwagê na jaki¶ b³±d, nie czyniê tego po to, by komu¶ sprawiæ przykro¶æ. Kieruje mn± wy³±cznie gor±ce pragnienie, by¶my wszyscy jeszcze bardziej kochali Pana. A kiedy nalegam na konieczno¶æ praktykowania cnót, nie zapominam, ¿e ta konieczno¶æ przynagla tak¿e mnie samego.


164

S³ysza³em kiedy¶ pochopne stwierdzenie, ¿e do¶wiadczenie upadku przyczynia siê do tego samego b³êdu jeszcze i sto razy. Ja za¶ wam powiem, ¿e cz³owiek roztropny uczy siê ze swego upadku byæ ostro¿nym w przysz³o¶ci, umocniæ siê w dobrem, odnowiæ postanowienie d±¿enia do wiêkszej ¶wiêto¶ci. Z do¶wiadczeñ waszych upadków i sukcesów w s³u¿bie Bo¿ej starajcie siê zawsze wynie¶æ, oprócz wzrostu w mi³o¶ci, wiêksze zdecydowanie w spe³nianiu swoich obowi±zków i korzystaniu z praw obywateli chrze¶cijañskich, za wszelk± cenê. Mê¿nie, bez uciekania przed zaszczytami lub odpowiedzialno¶ci±, bez lêku przed mo¿liwymi reakcjami otoczenia — które mog± pochodziæ od fa³szywych braci — pod warunkiem oczywi¶cie, ¿e szczerze i lojalnie zabiegaæ bêdziemy o chwa³ê Bo¿± i dobro naszych bli¼nich.

Mamy zatem byæ roztropni. Dlaczego? Aby byæ sprawiedliwymi, aby ¿yæ mi³o¶ci±, aby skutecznie s³u¿yæ Bogu i wszystkim duszom. S³usznie nazwano rotropno¶æ genitrix virtutum, rodzicielk± cnót, a tak¿e auriga virtutum — sterniczk± wszelkich dobrych sprawno¶ci.


165

Wczytajcie siê uwa¿nie w tê scenê ewangeliczn±, by skorzystaæ z tej wspania³ej lekcji cnót, które maj± kierowaæ naszym postêpowaniem. Po ob³udnym i pochlebczym wstêpie faryzeusze i s³udzy Heroda przedstawiaj± swój problem: Powiedz nam wiêc, jak Ci siê zdaje? Czy wolno p³aciæ podatek Cezarowi, czy nie? Zwróæcie uwagê — pisze ¶w. Jan Chryzostom — na ich podstêpno¶æ. Nie mówi± do Niego: wyja¶nij nam, co jest dobre, stosowne, dozwolone, lecz mówi±: powiedz nam, jak Ci siê zdaje? Obsesyjnie chcieli Go zdradziæ i sprowokowaæ nienawi¶æ w³adzy politycznej wobec Niego. Jezus przejrza³ ich przewrotno¶æ i rzek³: "Czemu Mnie wystawiacie na próbê, ob³udnicy? Poka¿cie Mi monetê podatkow±!” Przynie¶li Mu denara. On ich zapyta³: "Czyj jest ten obraz i napis?” Odpowiedzieli: "Cezara”. Wówczas rzek³ do nich: "Oddajcie wiêc Cezarowi to, co nale¿y do Cezara, a Bogu to, co nale¿y do Boga”.

Widzicie, ¿e dylemat jest tak stary, jak jasna i nieomylna jest odpowied¼ Nauczyciela. Nie ma sprzeczno¶ci miêdzy s³u¿eniem Bogu a s³u¿eniem ludziom; miêdzy spe³nianiem praw i obowi±zków obywatelskich a religijnych; miêdzy anga¿owaniem siê w budowanie i doskonalenie naszego miasta doczesnego a przekonaniem, ¿e ten ¶wiat jest jedynie drog± prowadz±c± nas do ojczyzny niebieskiej.

Równie¿ tutaj przejawia siê owa jedno¶æ ¿ycia stanowi±ca — nie przestanê tego powtarzaæ — zasadniczy warunek dla tych, którzy staraj± siê u¶wiêcaæ w normalnym ¿yciu zawodowym, rodzinnym i spo³ecznym. Jezus nie dopuszcza rozdwojenia: Nikt nie mo¿e dwom panom s³u¿yæ. Bo albo jednego bêdzie nienawidzi³, a drugiego bêdzie mi³owa³; albo z jednym bêdzie trzyma³ a drugim wzgardzi. Wy³±czny wybór Boga dokonany przez chrze¶cijanina, kiedy w pe³ni odpowiada na Bo¿e wezwanie, nakazuje mu kierowaæ wszystko ku Panu, a równocze¶nie dawaæ bli¼niemu wszystko to, co mu siê sprawiedliwie nale¿y.


166

Nie mo¿emy kryæ siê za ¿adnymi pozornie pobo¿nymi racjami pozbawiaj±c innych tego, co im siê nale¿y. Je¶liby kto¶ mówi³: "Mi³ujê Boga”, a brata swego nienawidzi³, jest k³amc±. Myli siê jednak równie¿ i ten, kto sk±pi Panu mi³o¶ci, czci, uwielbienia — nale¿nych Mu jako naszemu Stwórcy i Ojcu — i ten, kto odmawia pos³uszeñstwa przykazaniom Bo¿ym z fa³szyw± wymówk±, ¿e tego pos³uszeñstwa nie da siê pogodziæ ze s³u¿eniem ludziom. ¦wiêty Jan jasno zwraca nam uwagê: Po tym poznajemy, ¿e mi³ujemy dzieci Bo¿e, gdy mi³ujemy Boga i wype³niamy Jego przykazania, albowiem mi³o¶æ wzglêdem Boga polega na spe³nianiu Jego przykazañ, a przykazania Jego nie s± ciê¿kie.

Spotkacie rezonerów wymy¶laj±cych przeró¿ne teorie, którzy w imiê pragmatyzmu, czy wrêcz mi³o¶ci bli¼niego chcieliby ograniczyæ zewnêtrzne przejawy szacunku i czci wobec Boga. Przesadne wydaje im siê to wszystko, co s³u¿y czci Bo¿ej. Nie zwracajcie na nich uwagi. :Id¼cie swoj± drog±. Takie elukubracje ograniczaj± siê jedynie do kontrowersji, prowadz±cych do nik±d, a czêsto budz± zgorszenie i przeszkadzaja w spe³nianiu przykazania Jezusa Chrystusa, by oddaæ ka¿demu to, co mu siê nale¿y, i praktykowaæ ¶wiêt± cnotê sprawiedliwo¶ci z subteln± doskona³o¶ci±.


167

Wyryjmy to sobie w duszy, a¿eby przejawia³o siê to w naszym postêpowaniu: przede wszystkim musimy byæ sprawiedliwi wobec Boga. To bowiem jest sprawdzianem prawdziwego ³aknienia i pragnienia sprawiedliwo¶ci, tak ró¿nego od wrzawy ludzi zazdrosnych, ura¿onych, egoistów i chciwców... Najstraszliwsz± i najbardziej pozbawion± serca niesprawiedliwo¶ci± jest bowiem odmawianie naszemu Stwórcy i Odkupicielowi wdziêczno¶ci za bezmiar Jego darów, których nam udziela. Je¿eli rzeczywi¶cie bêdziecie starali siê byæ sprawiedliwi, bêdziecie te¿ czêsto zastanawiaæ siê nad wasz± zale¿no¶ci± od Boga — bowiem có¿ masz, czego by¶ nie otrzyma³? — i nape³nicie siê wdziêczno¶ci± i pragnieniem odwzajemnienia siê Ojcu, który nas kocha a¿ do szaleñstwa.

Od¿yje w was wówczas dobry duch synowskiej mi³o¶ci, dziêki któremu bêdziecie siê zwracali do Boga z czu³o¶ci± serca. Nie dajcie siê omamiæ ob³udnikom, kiedy wokó³ was zaczn± siaæ w±tpliwo¶ci, czy Bóg ma prawo ¿±daæ od nas a¿ tak wiele. Stañcie w obecno¶ci Boga bezwarunkowo, ulegli jak glina w rêku garncarza i wyznajcie z pokor±: Deus meus et omnia! Jeste¶ mi Bogiem i wszystkiem! A je¿eli kiedy¶ nadejdzie nieoczekiwany cios, czy niezawinione przykro¶ci ze strony ludzi, potraficie na nowo za¶piewaæ z rado¶ci±: Niech siê stanie, niech siê spe³ni, niechaj bêdzie pochwalona i na wieki wys³awiona najsprawiedliwsza i naj³askawsza Wola Bo¿a we wszystkim. Amen. Amen.


168

Nasz± sytuacjê wobec Boga oddaje najtrafniej przypowie¶æ ewangeliczna o s³udze, który d³u¿ny by³ dziesiêæ tysiêcy talentów. Równie¿ my nie mamy czym sp³aciæ olbrzymiego d³ugu w postaci tylu ³ask Bo¿ych, d³ugu, który powiêkszamy w rytm naszych osobistych grzechów. Choæby¶my jak najusilniej siê starali, nigdy nie potrafimy równ± miar± oddaæ tego wszystkiego, co nam Pan darowa³. Lecz bezsilno¶æ ludzkiej sprawiedliwo¶ci z obfito¶ci± uzupe³nia mi³osierdzie Bo¿e. Bóg mo¿e darowaæ nam d³ugi bo jest dobry, bo na wieki Jego ³askawo¶æ.

Jak pamiêtacie, przypowie¶æ ta koñczy siê drug± scen±, która stanowi jakby kontrapunkt pierwszej. Ów s³uga, któremu dopiero co darowano olbrzymi d³ug, nie lituje siê nad swoim towarzyszem, d³u¿nym mu zaledwie sto denarów. Tu w³a¶nie ujawnia siê jego ma³oduszne serce. ¦ci¶le mówi±c, nikt nie mo¿e odmówiæ mu prawa domagania siê zwrotu tego, co do niego nale¿y, niew±tpliwie, a jednak co¶ w nas siê buntuje i mówi, ¿e ta bezlitosna postawa daleka jest od prawdziwej sprawiedliwo¶ci. To nie jest sprawiedliwe, ¿e ten, który dopiero co zosta³ potraktowany mi³osiernie, z ³askawo¶ci± i wyrozumia³o¶ci±, nie okazuje choæby odrobiny cierpliwo¶ci swojemu d³u¿nikowi. Zwróæcie uwagê, ¿e sprawiedliwo¶æ nie polega wy³±cznie na odmierzaniu praw i obowi±zków, jak w wypadku zadañ arytmetycznych, które rozwi±zuje siê po prostu przez dodawanie lub odejmowanie.


169

Chrze¶cijañska cnota sprawiedliwo¶ci jest bardziej ambitna, ka¿e nam byæ wdziêcznymi, uprzejmymi, hojnymi; postêpowaæ jak przysta wiernym i uczciwym przyjacio³om, zarówno w czasach dobrych, jak i w¶ród przeciwno¶ci; przestrzegaæ prawa i okazywaæ szacunek prawowitym w³adzom; chêtnie dokonywaæ sprostowañ, gdy tylko u¶wiadomimy sobie, ¿e w sposób b³êdny podchodzili¶my do jakiej¶ kwesti. Nade wszystko za¶, je¿eli jeste¶my sprawiedliwi, bêdziemy nasze obowi±zki zawodowe, rodzinne, spo³eczne... traktowaæ powa¿nie, wype³niaæ je bez ostentacji i rozg³osu, pracuj±c z zaanga¿owaniem i korzystaj±c ze swoich praw, które s± równocze¶nie obowi±zkami.

Nie wierzê w sprawiedliwo¶æ pró¿niaków, poniewa¿ przy ich dolce far niente — jak mawia siê w moich umi³owanych W³oszech — brak im nieraz i to w sposób bardzo powa¿ny, jednej z najbardziej fundamentalnych zasad sprawiedliwo¶ci, to jest pracy. Nie powinni¶my zapominaæ, ¿e Bóg stworzy³ cz³owieka, ut operaretur, aby pracowa³, i inni — nasza rodzina i nasz kraj, ca³y rodzaj ludzki — potrzebuj± naszej rzetelnej pracy. Dzieci moje, jak¿e nêdzne pojêcie o sprawiedliwo¶ci maj± ci, którzy sprowadzaj± j± do prostego podzia³u dóbr materialnych!


170

Od dzieciñstwa — czyli jak mówi Pismo, skoro tylko mia³em uszy do s³uchania — s³ysza³em gadaninê na temat kwestii spo³ecznej. Nie chodzi tu o nic szczególnego, bo to jest problem stary jak ¶wiat. Pojawi³ siê prawdopodobnie w chwili, gdy ludzie zaczêli siê jako¶ organizowaæ, przez co wyst±pi³y w sposób bardziej widoczny ró¿nice wieku, inteligencji, pracowito¶ci, zainteresowañ i osobowo¶ci.

Nie wiem, czy istnienie klas spo³ecznych jest nieodzowne; w ka¿dym razie roztrz±sanie tego problemu nie nale¿y do mnie, a ju¿ na pewno nie tutaj, w oratorium, gdzie zebrali¶my siê, aby mówiæ o Bogu — nie chcia³bym w swoim ¿yciu mówiæ o niczym innym — i aby rozmawiaæ z Bogiem.

O wszystkim tym, co Opatrzno¶æ pozostawi³a wolnej i uprawnionej dyskusji miêdzy lud¼mi, my¶lcie to, co uwa¿acie za s³uszne. Ja jednak, jako kap³an Chrystusa, muszê wznosiæ siê wy¿ej i przypominaæ wam, ¿e w ¿adnym wypadku nie mo¿emy zaprzestaæ kierowania siê sprawiedliwo¶ci±, nawet z heroizmem, gdyby to by³o konieczne.


171

Jeste¶my zobowi±zani do obrony wolno¶ci osobistej ka¿dego cz³owieka, wiedz±c, ¿e to Jezus Chrystus zapewni³ nam tê wolno¶æ. Inaczej bowiem, jakim prawem bêdziemy domagaæ siê wolno¶ci dla siebie? Winni¶my tak¿e szerzyæ prawdê, poniewa¿ veritas liberabit vos, prawda nas wyzwala, podczas gdy niewiedza zniewala. Winni¶my broniæ prawa wszystkich ludzi do ¿ycia, do posiadania tego co niezbêdne dla godnej egzystencji, prawa do pracy i odpoczynku, do wyboru stanu, do za³o¿enia rodziny, do wydania na ¶wiat dzieci w ramach ma³¿eñstwa i do mo¿liwo¶ci ich wychowania, do pogodnego prze¿ywania czasu choroby i staro¶ci, dostêpu do dóbr kultury, do zrzeszania siê z innymi obywatelami w godziwych celach, a na pierwszym miejscu — do poznania i mi³owania Boga w pe³nej wolno¶ci, gdy¿ sumienie — je¿eli jest prawe — odkryje ¶lady Stwórcy we wszystkich rzeczach.

Dlatego te¿ nale¿y z ca³± moc± podkre¶liæ — nie zajmujê siê tu polityk±, g³oszê tylko nauczanie Ko¶cio³a — ¿e marksizm jest nie do pogodzenia z wiar± w Chrystusa. Czy jest co¶ bardziej przeciwnego wierze ni¿ system, który zasadza siê w ca³o¶ci na rugowaniu z duszy mi³osnej obecno¶ci Boga? Wo³ajcie to g³o¶no, tak aby wasz g³os by³ s³yszany wyra¼nie: do ¿ycia sprawiedliwego wcale nie potrzebujemy marksizmu. Przeciwnie, ten powa¿ny b³±d, ograniczaj±c siê do rozwi±zañ materialistycznych, ignoruj±c Boga pokoju, tworzy tylko przeszkodê do osi±gniêcia szczê¶cia i harmonii pomiêdzy lud¼mi. W chrze¶cijañstwie znajdujemy dobre ¶wiat³o, które daje odpowied¼ na wszystkie problemy. Wystarczy, ¿e bêdziecie szczerze starali siê byæ katolikami, non verbo neque lingua, sed opere et veritate, nie s³owem ani jêzykiem, lecz czynem i prawd±, ilekroæ tylko nadarzy sie okazja — a je¶li trzeba to jej szukajcie — g³o¶cie to bez niedomówieñ i bez lêku.


172

Czytajcie Pismo ¦wiête. Rozwa¿ajcie po kolei sceny z ¿ycia Pana, Jego nauki. Szczególn± uwagê zwróæcie na rady i przestrogi kierowane do tej garstki ludzi, którzy stan± siê Jego Aposto³ami, wys³annikami na wszystkie krañce ¶wiata. Co stanowi tu motyw przewodni? Czy nie nowe przykazanie mi³o¶ci? To w³a¶nie mi³o¶ci± torowali sobie drogê w ówczesnym zepsutym, pogañskim ¶wiecie.

B±d¼cie pewni, ¿e sama sprawiedliwo¶æ nigdy nie rozwi±¿e wielkich problemów ludzko¶ci. Je¶li sprawiedliwo¶æ wymierza siê w sposób osch³y, nie dziwcie siê, ¿e ludzie czuj± siê zranieni. Godno¶æ cz³owieka wymaga o wiele wiêcej, cz³owiek jest przecie¿ dzieckiem Bo¿ym. To mi³o¶æ winna przenikaæ i towarzyszyæ sprawiedliwo¶ci, gdy¿ os³adza i przebóstwia wszystko: Bóg jest mi³o¶ci±. Zawsze winni¶my kierowaæ siê mi³o¶ci± do Boga, która sprawia, ¿e mi³o¶æ bli¿niego staje siê ³atwiejsza i która oczyszcza oraz uszlachetnia wszelk± ziemsk± mi³o¶æ.

D³uga jest droga od surowej sprawiedliwo¶ci do pe³nej mi³o¶ci. I niewielu potrafi wytrwaæ na tej drodze do koñca. Jedni poprzestaj± na doj¶ciu zaledwie do progu, pomijaj± sprawiedliwo¶æ ograniczaj±c siê do odrobiny dobroczynno¶ci, któr± nazywaj± mi³o¶cia bli¼niego, nie u¶wiadamiaj±c sobie, ¿e spe³niaj± jedynie drobn± cz±stkê tego, co maj± obowi±zek czyniæ. Okazuj± siê tak zadowoleni z siebie jak faryzeusz, który s±dzi³, ¿e doskonale wype³nia prawo, gdy¿ po¶ci³ przez dwa dni w tygodniu i p³aci³ dziesiêcinê ze wszystkiego, co nabywa³.


173

Mi³o¶æ bli¼niego, która jest jak hojne przelewanie siê sprawiedliwo¶ci, na pierwszym miejscu wymaga spe³nienia obowi±zku: nale¿y zacz±æ od tego, czego wymaga sprawiedliwo¶æ; kolejnym krokiem jest czynienie tego, co bardziej s³uszne... Lecz mi³o¶æ wymaga jeszcze czego¶ wiêcej: wielkiej subtelno¶ci, wielkiej delikatno¶ci, wielkiego szacunku, wielkiego taktu. S³owem, postêpowania za rad± Aposto³a: Jeden drugiego brzemiona no¶cie i tak wype³nijcie prawo Chrystusowe. Wtedy dopiero bêdziemy rzeczywi¶cie w pe³ni ¿yæ mi³o¶ci± i wype³nimy przykazanie Jezusa.

Nie ma dla mnie lepszego przyk³adu praktycznego zwi±zku mi³o¶ci i sprawiedliwo¶ci ni¿ postêpowanie matek. Z jednakow± czu³o¶ci± kochaj± ka¿de ze swoich dzieci i w³a¶nie ta ich mi³o¶æ sprawia, ¿e traktuj± je niejednakowo — z nierówn± sprawiedliwo¶ci± — poniewa¿ ka¿de z nich jest inne. Podobnie i w naszych stosunkach z bli¼nimi mi³o¶æ doskonali i dope³nia sprawiedliwo¶æ, gdy¿ ka¿e nam postêpowaæ niejednakowo wobec niejednakowych ludzi, dostosowywaæ siê do konkretnych sytuacji, przygnêbionym nie¶æ rado¶æ, wiedzê tym, którym brakuje wykszta³cenia, pociechê samotnym... Sprawiedliwo¶æ wymaga, by dawaæ ka¿demu to, co mu siê nale¿y, a to nie oznacza dawania wszystkim tego samego. Utopijny egalitaryzm jest ¼ród³em najwiêkszych niesprawiedliwo¶ci.

Aby zawsze postêpowaæ tak jak postêpuj± dobre matki, powinni¶my zapomnieæ o sobie samych i nie d±¿yæ do innego panowania ni¿ s³u¿enie bli¼nim — jak Jezus Chrystus, który ukazywa³ swym ¿yciem i g³osi³, ¿e Syn Cz³owieczy... nie przyszed³, aby Mu s³u¿ono, lecz aby s³u¿yæ. To wymaga stanowczo¶ci w podporz±dkowaniu w³asnej woli wzorcowi Bo¿emu, aby pracowaæ dla wszystkich, walczyæ o szczê¶cie wieczne i dobrobyt innych. Nie znam lepszej drogi bycia sprawiedliwym ani¿eli droga oddania siê i s³u¿by.


174

Byæ mo¿e, pomy¶li kto¶, ¿e jestem naiwny. To nie ma dla mnie znaczenia, choæby mnie nawet tak okre¶lano, poniewa¿ ja wci±¿ wierzê w mi³o¶æ i zapewniam was, ¿e bêdê wierzy³ zawsze! I dopóki Bóg daje mi ¿ycie, bêdê siê stara³ nadal — jako kap³an Chrystusa — szerzyæ jedno¶æ i pokój pomiêdzy tymi, którzy bêd±c dzieæmi tego samego Ojca-Boga, s± braæmi; ¿eby ludzko¶æ lepiej siê rozumia³a i ¿eby wszyscy podzielali ten sam idea³ — idea³ Wiary!

Zwróæmy siê do Naj¶wiêtszej Maryi Panny, Panny roztropnej i wiernej, i do ¶wiêtego Józefa, Jej oblubieñca, doskona³ego wzoru cz³owieka sprawiedliwego. Oni, którzy w obecno¶ci Jezusa, Syna Bo¿ego, praktykowali cnoty, które tu rozwa¿ali¶my, wyjednaj± nam ³askê, by¶my w swojej duszy mocno zakorzenili te same cnoty, aby¶my zawsze byli zdecydowani, w ka¿dym momencie, postêpowaæ jak dobrzy uczniowie Nauczyciela: m±drzy, sprawiedliwi i pe³ni mi³o¶ci.


Poprzedni Nastêpny