Josemaría Escrivá Obras
1

Przed wielu laty wêdrowali¶my po Kastylii i po drodze zobaczyli¶my scenê, która mnie poruszy³a, i wielekroæ pomog³a mi potem podczas modlitwy: kilku mê¿czyzn wbija³o w ziemiê pale, które pó¼niej pos³u¿y³y do zawieszenia siatki tworz±c zagrodê. Nastêpnie do tego miejsca przyszli pasterze z jagniêtami i owcami, nawo³uj±c je po imieniu, i wprowadzili je do zagrody, gdzie mog³y byæ wszystkie razem i czuæ siê bezpiecznie.

Dzisiaj, Panie mój i Bo¿e, moje my¶li w sposób szczególny zwracaj± siê znowu ku tym pasterzom i ich trzodzie, poniewa¿ wszyscy, którzy zgromadzili¶my siê tutaj, ¿eby rozmawiaæ z Tob± — podobnie jak wiele innych ludzi na ca³ym ¶wiecie — wiemy, ¿e zostali¶my zgromadzeni w Twojej owczarni. Ty sam nam powiedzia³e¶: Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znaj±. Znasz nas dobrze; wiesz, ¿e pragniemy zawsze s³uchaæ uwa¿nie Twojego g³osu Dobrego Pasterza, i i¶æ za nim, gdy¿ to jest ¿ycie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego pos³a³e¶, Jezusa Chrystusa.

Jestem tak bardzo rozkochany w obrazie Chrystusa otoczonego zewsz±d swymi owieczkami, ¿e poleci³em obraz ten umie¶ciæ w kaplicy, gdzie zwykle odprawiam Mszê ¶wiêt±; a w innych miejscach kaza³em wypisaæ s³owa Jezusa, które budz± ¶wiadomo¶æ obecno¶ci Bo¿ej: cognosco oves meas et cognoscunt me meae (znam owce moje, a moje Mnie znaj±), aby¶my w ka¿dej chwili mieli na uwadze to, ¿e On nas karci, wychowuje i poucza jak pasterz swoj± trzodê. To wspomnienie z wêdrówki po Kastylii wi±¿e siê wiêc ¶ci¶le z naszym tematem.


2

Wszyscy, wy i ja, stanowimy cz±stkê rodziny Chrystusowej, bowiem Bóg wybra³ nas przed za³o¿eniem ¶wiata, aby¶my byli ¶wiêci i nieskalani przed Jego obliczem. Z mi³o¶ci przeznaczy³ nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, wed³ug postanowienia swej woli. To niezas³u¿one wybranie przez Pana wyznacza nam bardzo okre¶lony cel — osobist± ¶wiêto¶æ, jak to z naciskiem powtarza ¶wiêty Pawe³: haec est voluntas Dei: sanctificatio vestra, wol± Bo¿± jest wasze u¶wiêcenie. A wiêc nie zapominajmy nigdy o tym: po to jeste¶my w gronie uczniów Nauczyciela, aby osi±gn±æ ten szczyt.


3

Nie mogê zapomnieæ pewnego wydarzenia — sprzed wielu lat. Poszed³em do katedry w Walencji na modlitwê i tam przechodzi³em ko³o grobu Czcigodnego S³ugi Bo¿ego Ridaura. Opowiedziano mi wtedy, ¿e kiedy tego kap³ana, który by³ ju¿ bardzo stary, pytano, ile ma lat, on odpowiada³ zawsze zdecydowanie: poquets (po walencjañsku: niewiele!) i wyja¶nia³, ¿e licz± siê tylko lata spêdzone w s³u¿bie Bo¿ej. Wielu z was mo¿e policzyæ na palcach jednej rêki te lata, od kiedy zdecydowali¶cie siê nale¿eæ ca³kowicie do Boga i s³u¿yæ Mu po¶ród ¶wiata, w swoim w³asnym ¶rodowisku, poprzez wykonywanie swojego zawodu lub funkcji. Ale to nie jest zbyt wa¿ne; wa¿ne jest tylko to, aby¶my niejako ogniem wypalili sobie w duszy pewno¶æ, ¿e wezwanie do ¶wiêto¶ci, skierowane przez Jezusa Chrystusa do ka¿dego cz³owieka bez wyj±tku, wymaga od wszystkich pielêgnowania ¿ycia wewnêtrznego i codziennego æwiczenia siê w cnotach chrze¶cijañskich; i to nie w sposób byle jaki, i nie w sposób wykraczaj±cy tylko nieco ponad przeciêtno¶æ, a nawet nie w sposób wspania³y: Pan ¿±da od nas zdecydowania posuniêtego a¿ do heroizmu, w pe³nym i najmocniejszym znaczeniu tego s³owa.


4

Cel, który stawiam przed wami, a raczej, który Bóg wytyczy³ nam wszystkim, nie jest z³udnym i nieosi±galnym idea³em. Móg³bym opowiedzieæ wam wiele konkretnych przyk³adów z ¿ycia zwyczajnych mê¿czyzn i kobiet, takich jak wy i ja, którzy spotkali Jezusa przechodz±cego quasi in occulto (nie jawnie lecz skrycie) przez na pozór najzwyklejsze drogi ich ¿ycia i postanowili i¶æ za Nim, z mi³o¶ci± obejmuj±c codzienny krzy¿. W tych czasach ogólnego upadku obyczajów, rozwi±z³o¶ci i zniechêcenia, rozpusty i anarchii wydaje siê coraz bardziej aktualne moje proste i g³êbokie przekonanie, które przenika mnie od pocz±tku mojego kap³añskiego trudu i które chcia³bym przekazaæ wszystkim: kryzysy tego ¶wiata spowodowane s± brakiem ¶wiêtych.


5

¯ycie wewnêtrzne, Jest ono niezbêdnym wymogiem, wezwaniem, które Nauczyciel skierowa³ do ka¿dego z nas. Mamy byæ ¶wiêci — jak to siê mówi — od stóp do g³ów. Byæ prawdziwymi, autentycznymi chrze¶cijanami, godnymi kanonizacji; w przeciwnym razie oka¿e siê, ¿e zawiedli¶my jako uczniowie jedynego Nauczyciela. Nie zapominajcie ponadto, ¿e Bóg kieruj±c na nas spojrzenie i udzielaj±c nam ³aski w walce o osi±gniêcie ¶wiêto¶ci po¶ród ¶wiata, zobowi±zuje nas przez to do apostolstwa. Zrozumcie, ¿e nawet po ludzku rzecz bior±c, troska o inne dusze jest logiczn± konsekwencj± tego Bo¿ego wybrañstwa, jak twierdzi jeden z Ojców Ko¶cio³a: Kiedy odkryjecie, ¿e co¶ przynios³o wam korzy¶æ, staracie siê przyci±gn±æ innych. Winni¶cie zatem pragn±æ, by po drogach Pañskich szli z wami inni ludzie. Je¿eli idziecie na rynek czy do ³a¼ni, a napotkacie kogo¶, kto nie ma nic do roboty, zapraszacie go, aby wam towarzyszy³. Przenie¶cie ten ziemski zwyczaj do spraw duchowych i kiedy pod±¿acie ku Bogu, nie czyñcie tego sami.

Je¶li nie chcemy daremnie traciæ czasu — nawet zas³aniaj±c siê fa³szywymi wymówkami z powodu trudno¶ci zewnêtrznych, czynionych nam przez otoczenie, jakich nie brakowa³o od pocz±tków chrze¶cijañstwa — musimy pamiêtaæ, ¿e Jezus Chrystus skuteczno¶æ naszego dzia³ania, zmierzaj±cego do poci±gniêcia drugich, wi±¿e zazwyczaj z naszym ¿yciem wewnêtrznym. Jako warunek skuteczno¶ci dzia³ania apostolskiego Chrystus stawia ¶wiêto¶æ; a raczej, powiem poprawniej, wysi³ek naszej wierno¶ci, gdy¿ na ziemi nigdy nie bêdziemy ¶wiêtymi. Wydaje siê to niewiarygodne, ale Bóg i ludzie potrzebuj± z naszej strony wierno¶ci bez pó³¶rodków i kompromisów, wierno¶ci wobec pe³ni powo³ania chrze¶cijañskiego, które przyjmujemy i z mi³o¶ci± staramy siê wytrwale realizowaæ.


6

Mo¿e kto¶ z was pomy¶li, ¿e zwracam siê wy³±cznie do grona wybranych. Nie pozwólcie siê jednak tak ³atwo oszukaæ przez brak odwagi i wygodnictwo. Odczujcie natomiast ca³± powagê Bo¿ego wezwania, aby¶cie siê stali drugim Chrystusem, ipse Christus, samym Chrystusem; s³owem — odczujcie piln± potrzebê, by nasze postêpowanie by³o zgodne z wymaganiami wiary, gdy¿ ¶wiêto¶æ, do której mamy d±¿yæ, nie jest jak±¶ ¶wiêto¶ci± drugiej kategorii. Taka ¶wiêto¶æ nie istnieje. I skierowany do nas podstawowy wymóg — zgodny ze swej istoty z nasz± natur± — polega na tym, by kochaæ: mi³o¶æ jest wiêzi± doskona³o¶ci, mi³o¶æ, któr± winni¶my praktykowaæ zgodnie z wyra¼nym przykazaniem ustanowionym przez samego Pana: Bêdziesz mi³owa³ Pana Boga swego ca³ym swoim sercem, ca³± swoj± dusz± i ca³ym swoim umys³em, to znaczy, nie zachowuj±c niczego dla siebie. Na tym polega ¶wiêto¶æ.


7

Oczywi¶cie, chodzi tu o cel wysoki i trudny do osi±gniêcia. Nie traæcie jednak sprzed oczu faktu, ¿e nikt nie rodzi siê ¶wiêtym. ¦wiêto¶æ wykuwa siê w ustawicznym wspó³dzia³aniu ³aski Bo¿ej i ludzkiej odpowiedzi na ni±. Wszystko, co siê rozwija — zauwa¿a jeden z pisarzy chrze¶cijañskich pierwszych wieków, mówi±c o zjednoczeniu z Bogiem — jest najpierw ma³e. Dopiero stopniowo, dziêki ci±g³emu przyjmowaniu pokarmu, ro¶nie stale i staje siê wielkie. Dlatego powiadam ci, ¿e je¿eli pragniesz postêpowaæ jak konsekwentny chrze¶cijanin — a wiem, ¿e tego pragniesz, jakkolwiek wielekroæ ciê¿ko ci przychodzi przezwyciê¿aæ lub d¼wigaæ to biedne cia³o — musisz przywi±zywaæ wielk± uwagê do rzeczy najmniejszych, gdy¿ ¶wiêto¶æ, której Pan Nasz wymaga od ciebie, osi±ga siê przez wykonywanie — z mi³o¶ci± do Boga — pracy i codziennych obowi±zków, które zazwyczaj sk³adaj± siê z rzeczy ma³ych.


8

My¶lê teraz o tych spo¶ród was, którzy mimo up³ywu wielu lat nadal marz± — w czczych i dziecinnych fantazjach, jak ów Tartarin z Tarascon— o polowaniu na lwy po korytarzach swego domu, gdzie co najwy¿ej mo¿na by znale¶æ szczura. My¶l±c o takich spo¶ród was, chcê raz jeszcze przypomnieæ, jak wspania³± a zgodn± z wol± Bo¿± drog± jest wype³nianie zwyk³ych, codziennych obowi±zków i staczanie przy tym tych walk, które napawaj± Pana Boga rado¶ci±, a które oprócz nas zna tylko On.

B±d¼cie pewni, ¿e z regu³y nie bêdziecie dokonywaæ czynów spektakularnych, choæby dlatego, ¿e rzadko nadarza siê po temu okazja. Natomiast nie zabraknie wam okazji do wykazania swojej mi³o¶ci do Jezusa Chrystusa poprzez rzeczy drobne, zwyk³e. Równie¿ w rzeczach najdrobniejszych — t³umaczy ¶wiêty Hieronim — objawia siê wielko¶æ duszy. Podziwiamy Stwórcê nie tylko w niebie i ziemi, w s³oñcu i oceanie, w s³oniach i wielb³±dach, bykach, koniach, lampartach, nied¼wiedziach i lwach; ale równie¿ w stworzeniach maleñkich, takich jak mrówki, komary, muszki, g±sieniczki i inne zwierz±tka tego rodzaju, które znamy raczej z widzenia ni¿ z nazwy: zarówno w wielkich stworzeniach jak i w ma³ych podziwiamy to samo mistrzostwo. Podobnie dusza, która oddaje siê ca³kowicie Bogu, wk³ada w rzeczy ma³e taki sam zapa³, co w wielkie.


9

Kiedy zastanawiamy siê nad s³owami Pañskimi: A za nich Ja po¶wiêcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli u¶wiêceni w prawdzie, jasno widzimy jedyny nasz cel: u¶wiêcenie, czy te¿ to, ¿e mamy byæ ¶wiêci, aby u¶wiêcaæ innych. Tutaj mo¿e siê pojawiæ pewna subtelna pokusa, mo¿e ogarnie nas my¶l, ¿e bardzo niewielu jest gotowych odpowiedzieæ na to Bo¿e zaproszenie; b±d¼ te¿, i¿ jeste¶my tylko narzêdziami, które niewiele s± warte. To prawda, ¿e jeste¶my nieliczni w porównaniu z reszt± ludzko¶ci i jako poszczególne jednostki nic nie jeste¶my warci; wszak¿e Nauczyciel mówi z ca³± stanowczo¶ci±: chrze¶cijanin jest ¶wiat³em, sol±, zaczynem ¶wiata, a trochê kwasu ma moc zakwasiæ ca³e ciasto. Dlatego w³a¶nie g³osi³em stale, ¿e interesuj± nas wszystkie dusze — na sto dusz interesuje nas sto — bez ¿adnego wyj±tku, gdy¿ wiemy, ¿e Jezus Chrystus odkupi³ nas wszystkich, ale zatrudniæ pragnie nas niewielu, by¶my, pomimo naszej osobistej nico¶ci, g³osili zbawienie.

Uczeñ Chrystusa nigdy nie bêdzie traktowa³ nikogo niew³a¶ciwie; b³±d nazwie b³êdem, ale gdy kto¶ siê myli, powinien zwróciæ mu uwagê z delikatno¶ci±, w przeciwnym razie nie bêdzie mu móg³ pomóc, nie bêdzie móg³ go u¶wiêciæ. Musimy nauczyæ siê ¿yæ razem, rozumieæ siê wzajemnie, wybaczaæ sobie nawzajem, byæ sobie braæmi; i jak radzi³ ¶wiêty Jan od Krzy¿a, w ka¿dej chwili nale¿y nie¶æ mi³o¶æ tam, gdzie jej nie ma, aby czerpaæ mi³o¶æ , równie¿ w tych pozornie ma³o wa¿nych okoliczno¶ciach, które niesie ze sob± praca zawodowa, stosunki rodzinne i spo³eczne. Dlatego wykorzystamy, ty i ja, nawet najbanalniejsze okazje, które bêd± powstawaæ wokó³ nas, aby je u¶wiêcaæ, aby u¶wiêcaæ samych siebie i aby u¶wiêcaæ tych, którzy wraz z nami dziel± te same codzienne troski. Odczujemy wtedy w naszym ¿yciu s³odki i zachêcaj±cy ciê¿ar wspó³odkupienia.


10

Chcia³bym kontynuowaæ tê rozmowê przed Panem Naszym nawi±zuj±c do notatki zapisanej przed wieloma laty, nadal jednak aktualnej. Wypisa³em sobie wówczas kilka uwag Teresy z Avili: wszystko to, co jest przemijaj±ce, a nie podoba siê Bogu, jest niczym, a nawet mniej ni¿ niczym. Czy rozumiecie, dlaczego dusza przestaje za¿ywaæ pokoju i pogody, kiedy oddala siê od swego celu, kiedy zapomina, ¿e Bóg j± stworzy³ dla ¶wiêto¶ci? Starajcie siê nigdy nie zagubiæ tego nadprzyrodzonego punktu widzenia, równie¿ w czasie rozrywki lub odpoczynku, które w ¿yciu ka¿dego s± równie potrzebne jak praca.

Choæby¶cie zdobyli uznanie i autorytet w swej pracy zawodowej i osi±gnêli wybitne sukcesy w wyniku tej pe³nej wolno¶ci inicjatywy w dzia³alno¶ci doczesnej, ale przy tym zatracili ów zmys³ nadprzyrodzony, który ma cechowaæ ca³e wasze dzia³anie, to w sposób godny po¿a³owania zboczyliby¶cie z drogi.


11

Pozwólcie na krótk± dygresjê, która wi±¿e siê z tym, co powiedzia³em. Nie pyta³em nigdy nikogo z tych, którzy siê do mnie zbli¿yli, jakie s± jego pogl±dy polityczne — to mnie w ogóle nie interesuje! Przez tê zasadê postêpowania chcê podkre¶liæ co¶ bardzo istotnego dla Opus Dei, któremu z ³aski i mi³osierdzia Bo¿ego po¶wiêci³em siê ca³kowicie, a¿eby s³u¿yæ Ko¶cio³owi ¶wiêtemu. Temat polityki nie interesuje mnie, gdy¿ jako chrze¶cijanie cieszycie siê w kwestiach o charakterze politycznym, spo³ecznym, kulturalnym, etc. pe³n± wolno¶ci±, wraz ze zwi±zan± z tym odpowiedzialno¶ci±. Jedyne granice to te stawiane przez Urz±d Nauczycielski Ko¶cio³a. I tylko wtedy, gdyby¶cie przekroczyli te granice, budzi³oby to m± troskê — ze wzglêdu na dobro waszych dusz; dopiero wtedy musia³bym was jasno upomnieæ, wskazuj±c sprzeczno¶æ miêdzy wyznawan± przez was wiar± a waszym dzia³aniem. Tego ¶wiêtego szacunku dla waszej opcji, o ile nie oddala was ona od prawa Bo¿ego, nie rozumiej± ci, którzy nie znaj± prawdziwego pojêcia wolno¶ci, jak± dla nas zdoby³ Chrystus na Krzy¿u, qua libertate Christus nos liberavit. Nie rozumiej± tego sekciarze z jednego i drugiego krañca. Jedni staraj± siê narzuciæ swoje pogl±dy w sprawach doczesnych niczym dogmaty, drudzy degraduj± cz³owieka, wystawiaj±c wiarê na najzuchwalsze b³êdne interpretacje.


12

Wróæmy jednak do naszego rozwa¿ania. Powiedzia³em ju¿ wcze¶niej, ¿e mo¿ecie odnosiæ jak najbardziej spektakularne sukcesy w dziedzinie spo³ecznej, w dzia³alno¶ci publicznej, w zadaniach zawodowych, ale gdy zaniedbacie swoje ¿ycie wewnêtrzne i oddalicie siê od Pana, poniesiecie w koñcu ogromn± pora¿kê. W oczach Boga, a to jest decyduj±ce, zwyciêstwo odnosi ten, kto stara siê o postêpowanie autentycznie chrze¶cijañskie — nie ma rozwi±zania po¶redniego. St±d te¿ spotykacie tylu ludzi, którzy, oceniaj±c rzecz po ludzku, powinni czuæ siê bardzo szczê¶liwi, a tymczasem ich ¿ycie pe³ne jest niepokoju i goryczy; wydawa³oby siê, ¿e obfituj± w rado¶æ i szczê¶cie, a tymczasem gdy siê tylko trochê zadra¶nie ich dusze, odkrywa siê cierpki smak, bardziej gorzki od ¿ó³ci. Nie zdarzy siê to nikomu z nas, je¿eli bêdziemy staraæ siê prawdziwie spe³niaæ we wszystkim wolê Boga, czciæ Go i wielbiæ, szerz±c wszêdzie Jego Królestwo.


13

Sprawia mi bardzo wielki ból, kiedy siê dowiadujê, ¿e jaki¶ katolik — dziecko Bo¿e, które na Chrzcie ¶wiêtym zosta³o powo³ane, by byæ drugim Chrystusem — uspokaja swoje sumienie formalistyczn± pobo¿no¶ci±, pewnego rodzaju religijnym sentymentalizmem: modli siê od czasu do czasu, tylko wtedy kiedy czuje, ¿e mu to korzy¶æ przyniesie! We Mszy ¶wiêtej widzi obowi±zek niedzielny, którego nie trzeba jednak traktowaæ nazbyt rygorystycznie, natomiast troskliwie i regularnie o ustalonych godzinach dba o zaspokojenie swego ¿o³±dka. Ludzie tacy gotowi s± odst±piæ od swojej wiary za miskê soczewicy, byle tylko zachowaæ swoj± pozycjê... A potem bezwstydnie, nie licz±c siê ze zgorszeniem, pos³uguj± siê etykiet± chrze¶cijañsk±, by odnie¶æ z tego korzy¶æ. Nie! Nie zadowalajmy siê etykietami! Chcê, aby¶cie byli chrze¶cijanami z krwi i ko¶ci, chrze¶cijanami w stu procentach. Ale, aby to osi±gn±æ, musicie konsekwentnie szukaæ w³a¶ciwego po¿ywienia duchowego.

Wiecie z w³asnego do¶wiadczenia — i s³yszeli¶cie, jak czêsto to powtarza³em, ¿eby zapobiec zniechêceniu — ¿e ¿ycie wewnêtrzne polega na sta³ym rozpoczynaniu od nowa, ka¿dego dnia; i spostrzegli¶cie w swoim sercu — podobnie jak ja w swoim — ¿e ustawicznie musimy walczyæ. Podczas rachunku sumienia stwierdzacie wci±¿ te same pora¿ki, które same w sobie s± nieznaczne, wam jednak wydaj± siê wrêcz ogromne, poniewa¿ dopatrujecie siê w nich braku mi³o¶ci, oddania, ofiarno¶ci, delikatno¶ci. To samo zdarza siê te¿ mnie. Wybaczcie, ¿e mówiê o sobie, ale kiedy przemawiam do was, równocze¶nie omawiam z Panem potrzeby swojej duszy. Rozbudzajcie w sobie gor±ce pragnienie zado¶æuczynienia, prze¿ywajcie szczer± skruchê, ale mi nie traæcie pokoju!


14

Na pocz±tku lat czterdziestych musia³em czêsto je¼dziæ do Walencji. Brak³o mi na to zupe³nie ¶rodków. Ja, biedny ksiê¿yna i ci, którzy — jak wy teraz — przychodzili do mnie, zbierali¶my siê na modlitwê, gdziekolwiek by³o to mo¿liwe. Czasami na odludnym brzegu morza — jak pierwsi przyjaciele Nauczyciela... Przypominacie sobie? ¦wiêty £ukasz pisze, jak wraz z Paw³em po drodze do Jerozolimy opu¶cili Tyr: Wszyscy wraz z ¿onami odprowadzili nas za miasto. Na wybrze¿u padli¶my na kolana i modlili¶my siê.

Otó¿, pewnego dnia, kiedy po wspania³ym zachodzie s³oñca zapad³ zmierzch, zobaczyli¶my, ¿e do brzegu przybija ³ód¼. Wyskoczyli z niej na brzeg ludzie ogorzali, silni jak ska³a, mokrzy, o nagich torsach, tak opaleni, ¿e wydawali siê byæ jak z br±zu. Zaczêli wydobywaæ z wody sieci ci±gn±ce siê za ³odzi±, pe³ne ryb l¶ni±cych srebrzy¶cie. Ci±gnêli z wielkim zapa³em, z olbrzymi± energi±, ich stopy zag³êbia³y siê w piasek. Nagle nadbieg³ jaki¶ ch³opczyk, opalony jak oni, podszed³ do liny, chwyci³ swymi r±czkami i równie¿ zacz±³ ci±gn±æ, ale bardzo niezdarnie. Rybacy, ludzie twardzi i pro¶ci, musieli odczuæ wzruszenie, skoro pozwolili ma³emu, by z nimi pracowa³; nie odepchnêli go, choæ bardziej im przeszkadza³ ni¿ pomaga³.

Pomy¶la³em o was i o sobie; o was, których jeszcze nie zna³em i o sobie, o tym naszym wspólnym ci±gniêciu liny ka¿dego dnia, w tylu przeró¿nych sprawach. Je¶li staniemy przed Bogiem, Panem naszym, jak ten ch³opczyk, prze¶wiadczeni o swojej s³abo¶ci, lecz zdecydowani, by spe³niaæ Jego zamys³y, ³atwiej osi±gniemy cel. Przyci±gniemy na brzeg pe³n± sieæ, gdy¿ naszym nieudolnym wysi³kom przyjdzie z pomoc± moc Bo¿a.


15

Znacie obowi±zki chrze¶cijañskie na tyle, by pój¶æ pewnie i bezpiecznie drog± prowadz±c± do ¶wiêto¶ci; jeste¶cie równie¿ uprzedzeni o niemal wszystkich trudno¶ciach, gdy¿ ujawniaj± siê one ju¿ na samym pocz±tku drogi. Teraz nalegam, aby¶cie pozwolili sobie pomóc, dali siê prowadziæ duchowemu przewodnikowi, któremu powierzycie swoje pragnienie ¶wiêto¶ci i codzienne problemy, które dotycz± ¿ycia wewnêtrznego, pora¿ki, których doznajecie i swoje zwyciêstwa.

W tym kierownictwie duchowym b±d¼cie zawsze bardzo szczerzy. Nie skrywajcie niczego, otwórzcie szeroko swoj± duszê, bez obawy i wstydu. W przeciwnym razie droga, z pocz±tku tak prosta i równa stanie siê krêta, a to, co na pocz±tku by³o wprost niczym, zamieni siê w d³awi±cy wêze³. Nie s±d¼cie, ¿e ci, którzy siê gubi±, s± ofiarami nag³ego nieszczê¶cia; ka¿dy z nich b³±dzi³ na pocz±tku swej drogi, albo zaniedba³ przez d³u¿szy czas swoj± duszê, tak i¿ os³abiaj±c stopniowo moc swoich cnót, a pozwalaj±c w zamian na stopniowe ro¶niêcie wad, za³ama³ siê w sposób godny po¿a³owania... Dom nie zawala siê ni st±d ni zow±d: albo by³a jaka¶ wada w jego fundamentach, albo niedbalstwo jego mieszkañców trwa³o zbyt d³ugo, tak i¿ pocz±tkowe niewielkie usterki os³abiaj±c moc konstrukcji spowodowa³y, ¿e z chwil± nadej¶cia burzy lub ulewnych deszczów nieodwo³alnie musia³ siê zawaliæ i w ten sposób wyjawiæ lata zaniedbañ.

Czy pamiêtacie historiê Cygana, który poszed³ do spowiedzi? Oczywi¶cie, jest to rzecz zmy¶lona, anegdota, bo przecie¿ ze spowiedzi nie opowiada siê niczego, a dodam te¿, ¿e osobi¶cie bardzo lubiê Cyganów. Biedaczysko! By³ prawdziwie skruszony: Ksiê¿ulku, wyznajê, ¿e ukrad³em postronek... — to tak niewiele, nieprawda? — a do niego by³ przywi±zany mu³, a za nim drugi postronek...i jeszcze jeden mu³... I tak a¿ do dwudziestu. Dzieci moje, tak samo jest z nami. Je¿eli przyzwolimy sobie na postronek, reszta przychodzi ju¿ sama, przychodzi kolejno ca³y szereg z³ych sk³onno¶ci, nêdz, które upokarzaj± i zawstydzaj±; to samo dzieje siê we wspó³¿yciu z drugimi; zaczyna siê od ma³ych uszczypliwo¶ci, a koñczy na odwracaniu siê do siebie ty³em i lodowatej obojêtno¶ci.


16

Schwytajcie nam lisy, ma³e lisy, co pustosz± winnice, bo w kwieciu s± winnice nasze. Mamy byæ wierni w ma³ych rzeczach, bardzo wierni w ma³ych rzeczach. Je¶li poczynimy wysi³ki w tej dziedzinie, nauczymy siê tak¿e z ufno¶ci± uciekaæ w ramiona Naj¶wiêtszej Maryi Panny jako Jej dzieci. Czy na pocz±tku nie wspomnia³em wam, ¿e wszyscy mamy niewiele lat, bo tyle tylko, ile spêdzili¶my w za¿y³o¶ci z Bogiem? Jest wiêc rozs±dne, aby nasza nêdza i ma³o¶æ zbli¿y³y siê do wielko¶ci i ¶wiêtej czysto¶ci Matki Bo¿ej, która jest równie¿ nasz± Matk±.

Pos³uchajcie jeszcze jednej historii, prawdziwej; mogê j± opowiedzieæ, gdy¿ od tego wydarzenia up³ynê³o ju¿ wiele lat, a pewna ostro¶æ wyra¿eñ dopomo¿e wam w refleksji. Prowadzi³em rekolekcje dla ksiê¿y z ró¿nych diecezji. Podchodzi³em do ka¿dego z mi³o¶ci± i zainteresowaniem, gdy¿ chcia³em, aby przyszli porozmawiaæ i ul¿yæ swemu sumieniu, poniewa¿ my, kap³ani, równie¿ potrzebujemy braterskiej rady i pomocy. Zacz±³em rozmowê z jednym z nich. Mia³ nieco nieokrzesane maniery, ale by³ to cz³owiek bardzo szlachetny i szczery. Poci±gn±³em go nieco za jêzyk, delikatnie ale stanowczo, aby zaleczyæ ewentualne rany, które mog³y tkwiæ w jego sercu. Nagle przerwa³ mi tymi mniej wiêcej s³owami: Bardzo zazdroszczê memu osio³kowi. Pos³ugiwa³ w siedmiu probostwach i nikt nie móg³ nic z³ego na niego powiedzieæ. ¯ebym to i ja s³u¿y³ tak jak on!


17

Zróbmy gruntowny rachunek sumienia... Byæ mo¿e, równie¿ my nie zas³ugujemy na pochwa³ê, któr± ów ksiê¿yna wy¶piewa³ na cze¶æ swego os³a. Tyle pracowali¶my, piastowali¶my tyle odpowiedzialnych stanowisk, odnosili¶my sukcesy w takiej czy innej dziedzinie... Ale, czy staj±c przed obliczem Boga nie znajdujesz niczego, czego musisz ¿a³owaæ? Czy naprawdê stara³e¶ siê zawsze s³u¿yæ Bogu i swoim braciom — ludziom, czy te¿ raczej pielêgnowa³e¶ swój egoizm, swój osobisty presti¿, swoje ambicje, swój sukces wy³±cznie doczesny i beznadziejnie przemijaj±cy?

Mówiê to do was bez ogródek, poniewa¿ chcê jeszcze raz dokonaæ bardzo szczerego aktu skruchy i poniewa¿ chcia³bym, aby równie¿ ka¿dy z was prosi³ o przebaczenie. Na widok naszych niewierno¶ci, na widok tylu b³êdów, s³abo¶ci, tchórzostwa — ka¿dy z nas zna swoje — z serca powtórzmy Panu owo zawo³anie Piotra: Domine, tu omnia nosti, tu scis quia amo te!. Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, ¿e Ciê kocham, pomimo mojej nêdzy! I odwa¿am siê dodaæ: Ty wiesz, ¿e Ciê kocham, w³a¶nie przez tê moj± nêdzê, gdy¿ to ona sk³ania mnie do szukania oparcia w Tobie, który jeste¶ moj± moc±: quia tu es Deus, fortitudo mea. A teraz, wzbudziwszy akt skruchy, zacznijmy raz jeszcze od nowa.


18

¯ycie wewnêtrzne. ¦wiêto¶æ w wype³nianiu zwyczajnych obowi±zków, ¶wiêto¶æ w drobnych sprawach, ¶wiêto¶æ w pracy zawodowej, w troskach ka¿dego dnia... ¶wiêto¶æ, by móc u¶wiêcaæ innych. Kiedy¶ pewien mój znajomy — a w³a¶ciwie nie znam go dobrze do dzi¶! — ¶ni³, ¿e leci wysoko samolotem, lecz nie wewn±trz, w kabinie; lecia³ siedz±c na jednym ze skrzyde³. Nieszczê¶nik, ile¿ prze¿y³ trwogi! Zdawa³oby siê, ¿e Pan Bóg da³ mu do zrozumienia, ¿e tak siê dzieje z duszami o wznios³ych d±¿eniach apostolskich, którym brak jednak ¿ycia wewnêtrznego lub zaniedbuj± je. Pozostaj± w ci±g³ym niebezpieczeñstwie upadku, w cierpieniu i w niepewno¶ci.

I w gruncie rzeczy my¶lê, ¿e na powa¿ne niebezpieczeñstwo pob³±dzenia nara¿aj± siê ci, którzy rzucaj± siê w dzia³anie, aktywizm, zaniedbuj±c ¶rodki, które umocni³yby ich pobo¿no¶æ: czêste przystêpowanie do sakramentów ¶wiêtych, rozmy¶lanie, rachunek sumienia, czytanie duchowne, ¿yw± wiê¼ z Naj¶wiêtsz± Maryj± Pann± i Anio³ami Stró¿ami... Wszystko to jest przecie¿ wprost niezbêdne, by uczyniæ mi³ym ka¿dy z dni chrze¶cijanina. Z wewnêtrznego bogactwa p³ynie wtedy, jak miód z plastra, s³odycz i pokój Bo¿y.


19

W osobistym ¿yciu wewnêtrznym, w postawie zewnêtrznej, w stosunkach z lud¼mi, w pracy — ka¿dy z nas winien staraæ siê trwaæ stale w obecno¶ci Bo¿ej, w sta³ej rozmowie, w dialogu z Bogiem. Nie chodzi tu o dialog s³yszalny. Nie wyra¿a siê on zazwyczaj w s³owach, ale w pe³nym mi³o¶ci zaanga¿owaniu, w sumiennym wykonywaniu swoich zadañ do koñca, zarówno wielkich jak i ma³ych. Bez takiej wytrwa³o¶ci nasze postêpowanie nie odpowiada³oby konsekwentnie naszej godno¶ci dzieci Bo¿ych, gdy¿ marnowaliby¶my ¶rodki, które Pan Bóg opatrzno¶ciowo pozostawi³ w naszym zasiêgu, aby¶my doszli do cz³owieka doskona³ego, do miary wielko¶ci wed³ug Pe³ni Chrystusa.

Podczas wojny domowej w Hiszpanii czêsto je¼dzi³em z pos³ug± kap³añsk± do tylu ch³opców, którzy znajdowali siê na froncie. W jednym z okopów us³ysza³em rozmowê, która g³êboko utkwi³a mi w pamiêci. W pobli¿u Teruelu pewien m³ody ¿o³nierz mówi³ o drugim ¿o³nierzu, który widocznie by³ chwiejny, tchórzliwy: To nie jest cz³owiek z jednej bry³y! Smutne by by³o, gdyby i o nas mówiono zasadnie, ¿e jeste¶my niekonsekwentni; ¿e jeste¶my lud¼mi, którzy twierdz±, ¿e chc± byæ autentycznymi chrze¶cijanami, ¶wiêtymi, ale którzy gardz± przy tym ¶rodkami prowadz±cymi do ¶wiêto¶ci, gdy¿ przy spe³nianiu swoich obowi±zków nie zwracaj± siê ustawicznie do Boga z dzieciêc± mi³o¶ci±. Gdyby tak mia³o wygl±daæ nasze postêpowanie, ani ty, ani ja nie byliby¶my autentycznymi chrze¶cijanami.


20

Starajmy siê rozbudzaæ w g³êbi serca gor±ce, nieprzeparte pragnienie zdobycia ¶wiêto¶ci, chocia¿by¶my widzieli w sobie jedynie pe³niê nêdzy. Nie przera¿ajcie siê; w miarê postêpu w ¿yciu wewnêtrznym coraz wyra¼niej widzi siê braki osobiste. £aska dzia³a w nas niczym szk³o powiêkszaj±ce i nawet najdrobniejszy py³ek lub prawie niewidzialne ziarenko piasku mog± siê wydawaæ niezmiernie wielkie, gdy¿ dusza uzyskuje wielk± wra¿liwo¶æ na to co Bo¿e, i nawet najmniejszy cieñ niepokoi sumienie, które ma upodobanie jedynie w czystej jasno¶ci Boga. Powiedz Mu teraz z g³êbi swego serca: Panie, naprawdê pragnê byæ ¶wiêtym, naprawdê pragnê byæ Twoim godnym uczniem i i¶æ za Tob± bez zastrze¿eñ. I natychmiast winiene¶ te¿ powzi±æ zamiar codziennego odnawiania w sobie tych wielkich idea³ów, które w tej chwili ciê o¿ywiaj±.

Jezu, oby¶my byli wytrwali, my, którzy gromadzimy siê w imiê Twojej Mi³o¶ci! Oby¶my potrafili zamieniæ w czyn te pragnienia, które Ty sam rozbudzasz w naszych duszach! Pytajcie czêsto siebie: po co ¿yjê na ziemi? To pomo¿e wam w waszych staraniach o wype³nianie codziennych zadañ w sposób doskona³y i pe³en mi³o¶ci, z trosk± o najdrobniejsze szczegó³y. Przypatrujmy siê przyk³adowi ¶wiêtych; ludzi takich jak my, z krwi i ko¶ci, z u³omno¶ciami i s³abo¶ciami, którzy jednak potrafili pokonaæ samych siebie dla mi³o¶ci Bo¿ej; zastanówmy siê nad ich postêpowaniem i — jak pszczó³ki, które z ró¿nych kwiatów wybieraj± nektar — uczmy siê z ich walki. Nauczmy siê równie¿, wy i ja, odkrywaæ tyle cnót u osób, które nas otaczaj± — udzielaj± nam lekcji pracy, wyrzeczenia, rado¶ci... Nie bêdziemy zbyt czêsto zatrzymywaæ siê nad ich wadami, czyni±c to jedynie wtedy, kiedy bêdzie konieczne, aby im pomóc przez upomnienie braterskie.


21

Pan nasz Jezus Chrystus czêsto i chêtnie mówi³ o ³odziach i sieciach, tak¿e i ja czyniê to chêtnie, aby¶my z tych w³a¶nie scen ewangelicznych wynie¶li mocne i zdecydowane postanowienia. Opowiada nam ¶wiêty £ukasz, jak kilku rybaków na brzegu Jeziora Genezaret p³uka³o i naprawia³o swoje sieci. Jezus podchodzi do ³odzi przycumowanych do brzegu i wsiada do jednej z nich, do ³odzi Szymona. Z jak± naturalno¶ci± Nauczyciel wchodzi do ³odzi ka¿dego z nas! Niektórzy narzekaj± i mówi±, ¿e skomplikowa³ im ¿ycie. Z wami i ze mn± spotka³ siê On w drodze, aby z mi³o¶ci± i czu³o¶ci± skomplikowaæ nam ¿ycie.

Kiedy skoñczy³ nauczanie z Piotrowej ³odzi, powiedzia³ do rybaków: duc in altum et laxate retia vestra in capturam!. Wyp³yñ na g³êbiê i zarzuæcie sieci na po³ów! Ufni s³owom Chrystusa pos³uchali i uzyskali cudowny po³ów. Wtedy Pan powiada do Piotra, który podobnie jak Jakub i Jan nie móg³ wyj¶æ ze zdumienia: Nie bój siê, odt±d ludzi bêdziesz ³owi³. I przyci±gn±wszy ³odzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim.

Twoja ³ód¼ — twoje talenty, twoje aspiracje, twoje osi±gniêcia — do niczego nie bêdzie siê nadawaæ, je¿eli nie oddasz jej do dyspozycji Jezusa Chrystusa, je¿eli nie pozwolisz Mu wej¶æ do niej swobodnie, je¿eli zamienisz j± w bo¿yszcze. Sam jeden ze sw± ³odzi±, je¿eli bêdziesz próbowa³ obej¶æ siê bez Nauczyciela, to — mówi±c w sposób nadprzyrodzony — pójdziesz wprost na dno. Jedynie gdy bêdziesz szuka³ obecno¶ci Pana i oddasz ster w Jego rêce, ocalejesz w¶ród burz i raf ¿ycia. Z³ó¿ wszystko w rêce Boga. Niechaj twoje my¶li, piêkne wzloty twojej wyobra¼ni, twoje szlachetne d±¿enia, twoja czysta mi³o¶æ przechodz± przez Serce Chrystusa. W przeciwnym razie, wcze¶niej czy po¼niej, zniszczej± z winy twojego egoizmu.


22

Je¶li zgodzisz siê na to, by Bóg kierowa³ twoj± ³odzi±, je¶li Jemu pozwolisz byæ w³odarzem, jak¿e bêdziesz bezpieczny! ... nawet gdyby ci siê zdawa³o, ¿e odszed³, ¿e zasn±³, nawet gdyby po¶ród ciemno¶ci nocy podnios³a siê burza, a On zdawa³ siê byæ daleko. ¦wiêty Marek opowiada, ¿e w takiej sytuacji znale¼li siê aposto³owie i Jezus widz±c, jak siê trudzili przy wios³owaniu, bo wiatr by³ im przeciwny, oko³o czwartej stra¿y nocnej przyszed³ do nich, krocz±c po jeziorze ... Odwagi, Ja jestem, nie bójcie siê! I wszed³ do nich do ³odzi, a wiatr siê uciszy³.

Dzieci moje, ile to rzeczy przydarza siê na ziemi!... Ile¿ móg³bym wam opowiedzieæ o ludzkim bólu, cierpieniu, poniewierce, mêczeñstwie — mêczeñstwie w dos³ownym znaczeniu. Móg³bym te¿ opowiedzieæ o heroizmie wielu dusz. W naszych oczach, w naszym umy¶le powstaje czasami wra¿enie, jak gdyby Jezus spa³, nie s³ysza³ nas, lecz ¶wiêty £ukasz opowiada, jak Pan postêpuje wobec swoich uczniów: Odbili od brzegu. A gdy p³ynêli, zasn±³. Wtedy spad³ gwa³towny wicher na jezioro, tak ¿e fale ich zalewa³y i byli w niebezpieczeñstwie. Przyst±pili wiêc do Niego i obudzili Go, wo³aj±c: Mistrzu, Mistrzu, giniemy! Lecz On wsta³, rozkaza³ wichrom i wzburzonej fali: uspokoi³y siê, i nasta³a cisza. A do nich rzek³: Gdzie jest wasza wiara?.

Je¶li Mu siê oddajemy, równie¿ On siê nam oddaje. Musimy ca³kowicie zaufaæ Nauczycielowi, bez sknerstwa oddaæ siê w Jego rêce; pokazaæ Mu czynami, ¿e nasza ³ód¼ nale¿y do Niego i ¿e my Jemu siê oddajemy ze wszystkim, co posiadamy, aby On nami dysponowa³ jak zechce.

Koñczê, uciekaj±c siê do wstawiennictwa Naj¶wiêtszej Maryi Panny, z tymi postanowieniami: ¿yæ wiar±, trwaæ w nadziei, byæ przywi±zanym do Jezusa Chrystusa, kochaæ Go naprawdê, naprawdê, naprawdê, prze¿ywaæ przygodê Mi³o¶ci, rozkoszowaæ siê ni±, gdy¿ zakochani w Bogu jeste¶my; pozwoliæ, by Chrystus wszed³ do naszej biednej ³odzi i wzi±³ w posiadanie nasz± duszê jako W³adca i Pan; okazaæ Mu szczerze, ¿e bêdziemy siê starali trwaæ w Jego obecno¶ci, dzieñ i noc, gdy¿ to On wezwa³ nas do wiary: ecce ego quia vocasti me! (Oto jestem, przecie¿ mnie wo³a³e¶). I tak wejdziemy wreszcie do Jego owczarni, przyci±gniêci wo³aniem Dobrego Pasterza, pewni, ¿e jedynie w Jego cieniu znajdziemy prawdziwe szczê¶cie doczesne i wieczne.


Poprzedni Nastêpny