Josemaría Escrivá Obras
254

Aby utorowaæ drogê modlitwie, mam zwyczaj — mo¿e to równie¿ dla kogo¶ z was oka¿e siê pomocne — niejako materializowania nawet tego, co jest najbardziej duchowe. To samo czyni³ te¿ nasz Pan. Lubi³ nauczaæ przez przypowie¶ci zaczerpniête ze ¶rodowiska, w którym ¿yli Jego s³uchacze, mówi³ o pasterzu i owcach, o krzewie winnym i latoro¶li, o ³odziach i sieciach, o ziarnach, które siewca rzuca w ziemiê...

Do naszej duszy pad³o S³owo Bo¿e. Jak± przygotowali¶my mu tam glebê? Czy kamienist±? Czy pe³n± cierni? A mo¿e nasza dusza jest miejscem zdeptanym przez nadmiar poczynañ czysto ludzkich, ma³ych i niskich? Panie, spraw, abym by³ gleb±

dobr±, ¿yzn±, otwart± na deszcz i s³oñce; spraw, niech wzejdzie na niej Twe ziarno; niech wyda dorodne k³osy, obfite plony.

Ja jestem krzewem winnym, wy — latoro¶lami. Nadszed³ wrzesieñ i winne krzewy oplataj± d³ugie, cienkie i giêtkie pêdy latoro¶li, uginaj±ce siê pod ciê¿arem dojrza³ych gron, gotowych ju¿ do zbioru. Popatrzcie na te latoro¶le — czerpa³y soki z pnia winnego krzewu i tylko dlatego mog³y wydaæ s³odkie i dojrza³e owoce, które nape³niaj± rado¶ci± oczy i serca ludzi, choæ jeszcze kilka miesiêcy temu stanowi³y tylko w±t³e pêdy. Na ziemi le¿± na wpó³ przysypane, mo¿e oderwane ³ody¿ki. Równie¿ i one by³y latoro¶lami, ale teraz usch³y i zmarnia³y. S± najwymowniejszym symbolem bezp³odno¶ci. Poniewa¿ beze Mnie nic nie mo¿ecie uczyniæ.

Albo przypowie¶æ o ukrytym skarbie. Wyobra¼cie sobie rado¶æ szczê¶liwca, który go znajduje. Skoñczy³y siê dla niego wyrzeczenia i k³opoty. Sprzedaje wszystko, co posiada i kupuje to pole. Jego serce jest tam, gdzie kryje siê jego bogactwo. Naszym skarbem jest Chrystus; ani przez chwilê nie powinni¶my siê wahaæ przed wyrzuceniem za burtê wszystkiego, co nam przeszkadza w pod±¿aniu za Nim. A nasza ³ód¼, wolna od zbêdnego ciê¿aru pop³ynie wprost do bezpiecznego portu Mi³o¶ci Bo¿ej.

Poprzedni Czytaj ca³y rozdzia³ Nastêpny