 |
215 |
 |
Pismo ¶wiête przestrzega, ¿e nawet prawy siedmiokroæ upadnie. Ilekroæ czytam te s³owa, zawsze moj± dusz± wstrz±sa mi³o¶æ i ból. Pan po raz kolejny wychodzi nam naprzeciw wskazuj±c na swoje mi³osierdzie, swoj± czu³o¶æ, swoj± ³askawo¶æ, które s± niewyczerpane. B±d¼cie pewni: Bóg nie chce naszej nêdzy, ale jej nie pomija i pos³uguje siê naszymi s³abo¶ciami, by¶my stawali siê ¶wiêtymi.
Powiedzia³em wam o wstrz±sie mi³o¶ci. Patrz±c ze szczero¶ci± na swoje ¿ycie widzê, ¿e jestem niczym, nic nie mam, niczego nie mogê; co wiêcej: jestem nico¶ci±! Ale On jest wszystkim i równocze¶nie nale¿y do mnie, poniewa¿ ja nale¿ê do niego, poniewa¿ mnie nie odrzuca, gdy¿ wyda³ Siebie samego za mnie. Czy znacie wiêksz± mi³o¶æ?
Prze¿ywam tak¿e wstrz±s bólu, gdy zastanawiam siê nad swoim postêpowaniem i zasmuca mnie bezmiar mojego niedbalstwa. Wystarczy zastanowiæ siê nad tymi paroma godzinami, które up³ynê³y od dzisiejszego ranka, by stwierdziæ u siebie tak wielki brak mi³o¶ci i wierno¶ci. Prawdziwie boli mnie to moje postêpowanie, ale nie pozbawia mnie pokoju. Padam przed Bogiem i przedstawiam Mu swoj± sytuacjê. Natychmiast uzyskujê pewno¶æ Jego opieki i w g³êbi swego serca s³yszê, jak On powtarza mi wyra¼nie: meus es tu! mój jeste¶! Wiedzia³em i wiem jaki jeste¶, ale naprzód!
Nie mo¿e byæ inaczej. Je¿eli ustawicznie bêdziemy stawaæ w obecno¶ci Boga, je¿eli bêdzie wzrasta³a nasza ufno¶æ w miarê poznawania, ¿e Jego Mi³o¶æ i Jego wezwanie pozostaj± zawsze ¿ywe. Bóg nie nu¿y siê mi³o¶ci± do nas. Cnota nadziei uczy nas, ¿e bez Niego nie potrafimy spe³niæ nawet najdrobniejszego obowi±zku, a z Nim, z Jego ³ask±, zagoj± siê nasze rany, przyobleczemy siê w Jego moc, by odeprzeæ ataki nieprzyjaciela i poprawimy siê. W sumie: ¶wiadomo¶æ, ¿e jeste¶my kruchymi naczyniami z kiepskiej gliny, winna nam s³u¿yæ przede wszystkim do umocnienia naszej nadziei w Chrystusie Jezusie.
|
 |
|