Josemaría Escrivá Obras
208

Chocia¿ na ziemi pe³no jest ludzi lêkliwych i oddanych b³ahostkom, nie brak te¿ wielu ludzi prawych, oddanych szlachetnym idea³om, którzy — jakkolwiek bez motywu nadprzyrodzonego, z filantropii — wspania³omy¶lnie i ofiarnie s³u¿± innym, pomagaj±c im w ich cierpieniach lub trudno¶ciach. Zawsze czujê szacunek a nawet podziw wobec tych ludzi, którzy wytrwale pracuj± dla czystego idea³u. Niemniej uwa¿am za swój obowi±zek przypominanie, ¿e wszystkie nasze doczesne inicjatywy, je¿eli wyp³ywaj± jedynie z nas samych, naznaczone s± piêtnem marno¶ci. Rozwa¿cie s³owa Pisma ¶wiêtego: I przyjrza³em siê wszystkim dzie³om, jakich dokona³y moje rêce, i trudowi, jaki sobie przy tym zada³em. A oto: wszystko to marno¶æ i pogoñ za wiatrem! Z niczego nie ma po¿ytku pod s³oñcem.

Ta przemijalno¶æ naszych dzie³ nie d³awi jednak nadziei. Przeciwnie, kiedy uznajemy ma³o¶æ i krucho¶æ doczesnych inicjatyw, trud nasz otwiera siê ku autentycznej nadziei, która czyni wznios³ym ka¿de ludzkie zadanie i zamienia je w miejsce spotkania z Bogiem. W ten sposób na nasze prace pada ¶wiat³o wieczno¶ci, które usuwa cienie rozczarowañ. Je¶li jednak nasze doczesne plany staj± siê dla nas celem ostatecznym, kiedy tracimy z oczu ¿ycie wieczne w Bogu — cel, dla którego zostali¶my stworzeni: kochaæ i czciæ Pana, aby posi±¶æ Go pó¼niej w Niebie — to nawet najwspanialsze d±¿enia zawodz±, a nawet staj± siê ¶rodkiem poni¿enia cz³owieka. Przypomnijcie sobie s³ynne i tak g³êboko prawdziwe s³owa ¶wiêtego Augustyna, który zazna³ tyle goryczy, zanim spotka³ siê z Bogiem i kiedy poza Nim szuka³ szczê¶cia: Stworzy³e¶ nas, Panie, dla siebie i niespokojne jest nasze serce, dopóki nie spocznie w Tobie. Mo¿e w ¿yciu ludzkim nie ma nic bardziej tragicznego od rozczarowañ spowodowanych przez deprawacjê lub sfa³szowanie nadziei, kiedy pok³ada siê j± w czym innym ni¿ w Mi³o¶ci, która nasyca nie powoduj±c przesytu.

Pewno¶æ, która daje mi poczucie i ¶wiadomo¶æ synostwa Bo¿ego, nape³nia mnie — a pragnê, aby dzia³o siê to tak¿e z wami — prawdziw± nadziej±, która jako cnota nadprzyrodzona, wlana w stworzenia, dostosowuje siê do naszej natury i jest równie¿ cnot± bardzo ludzk±. Napawa mnie szczê¶ciem pewno¶æ, ¿e osi±gniemy Niebo, je¶li tylko bêdziemy wierni do koñca; radujê siê na my¶l o szczê¶liwo¶ci, która stanie siê naszym udzia³em, quoniam bonus, poniewa¿ mój Bóg jest dobry i nieskoñczone jest Jego mi³osierdzie. To przekonanie pozwala mi zrozumieæ, ¿e tylko to, co nosi ¶lady Boga, zawiera w sobie niezniszczalne znamiê wieczno¶ci, a st±d i warto¶æ nieprzemijaj±c±. Dlatego nadzieja nie oddala mnie od spraw tej ziemi, lecz przybli¿a mnie do tych spraw w sposób nowy, chrze¶cijañski, kiedy to staram siê we wszystkim odkryæ zwi±zek upad³ej natury z Bogiem Stwórc± i Bogiem Odkupicielem.

Poprzedni Czytaj ca³y rozdzia³ Nastêpny