Josemaría Escrivá Obras
170

Od dzieciñstwa — czyli jak mówi Pismo, skoro tylko mia³em uszy do s³uchania — s³ysza³em gadaninê na temat kwestii spo³ecznej. Nie chodzi tu o nic szczególnego, bo to jest problem stary jak ¶wiat. Pojawi³ siê prawdopodobnie w chwili, gdy ludzie zaczêli siê jako¶ organizowaæ, przez co wyst±pi³y w sposób bardziej widoczny ró¿nice wieku, inteligencji, pracowito¶ci, zainteresowañ i osobowo¶ci.

Nie wiem, czy istnienie klas spo³ecznych jest nieodzowne; w ka¿dym razie roztrz±sanie tego problemu nie nale¿y do mnie, a ju¿ na pewno nie tutaj, w oratorium, gdzie zebrali¶my siê, aby mówiæ o Bogu — nie chcia³bym w swoim ¿yciu mówiæ o niczym innym — i aby rozmawiaæ z Bogiem.

O wszystkim tym, co Opatrzno¶æ pozostawi³a wolnej i uprawnionej dyskusji miêdzy lud¼mi, my¶lcie to, co uwa¿acie za s³uszne. Ja jednak, jako kap³an Chrystusa, muszê wznosiæ siê wy¿ej i przypominaæ wam, ¿e w ¿adnym wypadku nie mo¿emy zaprzestaæ kierowania siê sprawiedliwo¶ci±, nawet z heroizmem, gdyby to by³o konieczne.

Poprzedni Czytaj ca³y rozdzia³ Nastêpny