124

W ramach tego całkowitego oderwania się, którego Pan domaga się od nas, zwrócę waszą uwagę na inny punkt o szczególnym znaczeniu: na zdrowie. Teraz w większości jesteście jeszcze młodzi, przechodzicie przez ten wspaniały okres pełni życia, które tętni energią. Ale czas mija i w sposób nieubłagany zaczynamy zauważać upadek sił fizycznych, później dochodzą ograniczenia związane z wiekiem dojrzałym, a wreszcie słabość starości. Ponadto każdy z nas w każdej chwili może zachorować i doznawać jakichś dolegliwości ciała.

Tylko wtedy, kiedy właściwie, a więc prawdziwie po chrześcijańsku, wykorzystujemy okresy naszego dobrego fizycznego samopoczucia, nasze "dobre czasy", potrafimy z nadprzyrodzoną radością akceptować wydarzenia, które ludzie mylnie nazywają złymi. Chciałbym bez wchodzenia w szczegóły przekazać wam moje osobiste doświadczenie w tej dziedzinie. Kiedy jesteśmy chorzy, możemy stać się nader uciążliwi dla otoczenia: Nie dbają o mnie dostatecznie, nikt o mnie się nie troszczy, nie pielęgnują mnie należycie, nikt mnie nie rozumie… Diabeł stale się koło nas czai i atakuje z każdej strony. Kiedy jesteśmy chorzy, jego taktyka polega na rozniecaniu pewnego rodzaju psychozy, która ma nas oddalić od Boga, zatruć atmosferę w naszym otoczeniu i niszczyć ów skarb zasług zdobytych dla dobra dusz przez cierpienie znoszone z nadprzyrodzonym optymizmem — miłością! Stąd też, jeżeli Bóg chce, by nas dosięgły utrapienia, przyjmijcie to jako znak, że uważa nas za dostatecznie dojrzałych, byśmy jeszcze ściślej zjednoczyli się z Jego odkupieńczym Krzyżem.

Jest nam zatem niezbędne długie uprzednie przygotowanie poprzez codzienną praktykę oderwania się od siebie samego tak, abyśmy byli gotowi do znoszenia z radością choroby lub nieszczęść, jeżeli Bóg je dopuszcza. Zacznijcie już teraz wykorzystywać codzienne okazje do jakiegoś wyrzeczenia się, zdarzających się drobnych cierpień, umartwienia i ćwiczcie się w cnotach chrześcijańskich.

Ten punkt w innym języku