1034

Jakże kochała wolę Bożą pewna chora, której świadczyłem duchową posługę! W długiej, bolesnej, skomplikowanej chorobie (nie miała nic zdrowego) upatrywała błogosławieństwa i szczególnego upodobania Jezusa wobec siebie: i choć w swojej pokorze twierdziła, że zasłużyła na karę, straszne cierpienia, które odczuwała w całym ciele, nie były dla niej karą, lecz oznaką miłosierdzia.

— Rozmawialiśmy o śmierci. I o niebie. I o tym, co miała powiedzieć Jezusowi i Matce Bożej… I o tym, że stamtąd mogłaby “pracować” lepiej niż tutaj na ziemi… Chciała umrzeć, kiedy Bóg tego zechce… — lecz pełna radości wołała: “Ach, gdyby to było już dziś!”. Patrzyła na śmierć z radością kogoś, kto wie, że umierając, idzie do swojego Ojca.

Ten punkt w innym języku