Wierność Kościołowi

Teksty liturgiczne dzisiejszej niedzieli tworzą łańcuch inwokacji wznoszonych do Pana. Mówimy Mu, że jest naszym wsparciem, naszą opoką, naszą obroną. Modlitwa kolekta podejmuje też wątek z introito: Nigdy opieki Swej nie odmawiasz tym, których utwierdzasz w Swojej Miłości.

W gradual dalej uciekamy się do Niego: Do Pana wołałem, gdym był w utrapieniu… Wybaw mnie Panie, od ust kłamliwych i od podstępnego języka. Panie, Boże mój, w Tobie pokładam nadzieję . Wzruszające jest to naleganie Boga, naszego Ojca, który nam przypomina, że winniśmy uciekać się do Jego miłosierdzia: zawsze niezależnie od tego, co się stanie. Także obecnie: w momencie, kiedy Kościół rozdzierają różne mętne głosy, kiedy nastały czasy zabłąkania, bo wiele dusz nie znajduje dobrych pasterzy — drugich Chrystusów, którzy prowadziliby je do Miłości Pana, a spotykają natomiast złodziei i rozbójników, którzy przychodzą aby kraść, zabijać i niszczyć.

Nie obawiajmy się. Kościół, który jest Ciałem Chrystusowym, musi niezawodnie być drogą i owczarnią Dobrego Pasterza, mocnym fundamentem i otwartym szlakiem dla wszystkich ludzi. Przeczytaliśmy to właśnie w Ewangelii świętej: wyjdź na drogi i między opłotki, i zmuszaj do wejścia, aby mój dom był zapełniony.

Ale co to jest Kościół? Gdzie jest ten Kościół? Wielu chrześcijan, oszołomionych i zgubionych, nie otrzymuje pewnych i jednoznacznych odpowiedzi na te pytania, i dochodzi do tego, że zaczyna wątpić, czy aby te, które Magisterium Kościoła formułowało przez wieki — i które dobre Katechizmy podawały z elementarną precyzją i prostotą — nie przeżyły się i czy nie należałoby ich zastąpić nowymi. Cały szereg zdarzeń i trudności, jakby zmówił się, by rzucić cień na czyste oblicze Kościoła. Jedni utrzymują: Kościół jest tutaj, w zabiegach o przystosowanie się do tego, co określają czasem współczesnym. Inni krzyczą: Kościół nie jest niczym więcej jak pragnieniem solidarności ludzkiej; powinniśmy zmienić go stosownie do aktualnych potrzeb.

Mylą się. Kościół dziś to ten sam Kościół, który założył Chrystus. I nie może być inny. Apostołowie i ich następcy są wikariuszami Boga dla kierowania Kościołem, zbudowanym na wierze i Sakramentach wiary. I tak, jak nie mają prawa zakładać innego Kościoła tak również nie mogą przekazywać innej wiary ani ustanawiać innych Sakramentów; tylko na Sakramentach, które wypłynęły z boku Chrystusa zawieszonego na Krzyżu, został zbudowany Kościół.

Kościół ma być rozpoznawany przez owe cztery znaki, zawarte w wyznaniu wiary jednego z pierwszych Soborów, które wyznajemy w Credo Mszy św.: Jeden, Święty, Katolicki i Apostolski. To są najistotniejsze właściwości Kościoła, wynikające z jego natury, tak jak tego chciał Chrystus. Jako takie są zarazem cechami, znakami, które go odróżniają od jakiegokolwiek innego typu zgromadzenia ludzkiego, choćby i tam słyszało się wymawiane imię Chrystusa.

Ponad sto lat temu, Papież Pius IX zreasumował krótko tę tradycyjną naukę: zgodnie z wolą Bożą prawdziwy Kościół Chrystusowy jest zawarty i poznawalny w czterech znakach które wyznajemy w Credo. Każdy z nich jest tak z pozostałymi zjednoczony, że nie da się z nich wydzielić. Stąd Ten, który naprawdę jest i nazywa się Katolicki musi równocześnie błyszczeć przywilejem jedności, świętości i sukcesją apostolską. Jest to — i przy tym — tradycyjna nauka Kościoła, którą powtórzył na nowo — chociaż w ostatnich latach niektórzy wiedzeni fałszywym ekumenizmem zapomnieli o tym, — Sobór Watykański II: ten jest jedyny Kościół Chrystusowy — który wyznajemy w Credo Jeden, Święty, Katolicki i Apostolski —; ten, który nasz Zbawiciel, po swoim zmartwychwstaniu, dał Piotrowi by go pielęgnował, obarczając go i pozostałych Apostołów jego rozpowszechnianiem i rządzeniem, i który wzniósł na zawsze jako kolumnę i fundament prawdy.

Kościół jest Jeden

Aby tak jak My stanowili jedno woła Chrystus do Ojca Swego; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno. Nieustannie z ust Chrystusa płynie to wołanie do jedności, bowiem każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje. I żadne miasto ani dom wewnętrznie skłócony nie ostoi się. Nauczanie które przeradza się w gwałtowne pragnienie: Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu Mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz.

Z jak wspaniałymi akcentami wygłasza Nasz Pan tę naukę! Pomnaża słowa i obrazy, abyśmy zrozumieli, by ta namiętność jedności została wyryta w naszej duszy. Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest Tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy… Wytrwajcie we mnie, a Ja (będę trwał) w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie — jeśli nie trwa w winnym krzewie — tak samo i wy, jeżeli we mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy — latoroślami. Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze mnie nic nie możecie uczynić.

Nie widzicie jak ci co się odłączają od Kościoła, będąc czasem pełni listowia, w jednej chwili usychają i własne ich owoce zmieniają się w żyjące robactwo? Kochajcie Kościół Święty, Apostolski, Rzymski; Jeden! Ponieważ, jak pisze św. Cyprian: kto zbiera w innej stronie, poza Kościołem, rozprasza Kościół Chrystusowy. św. Jan Chryzostom również nalega: nie rozłączaj się z Kościołem. Nic nie jest silniejsze niż Kościół; Twoją nadzieją jest Kościół; twoim zdrowiem jest Kościół; twoim schronieniem jest Kościół. Jest wyższy niż niebo i szerszy niż ziemia, nigdy się nie starzeje, żywotność jego jest wieczna.

Bronić jedności Kościoła to żyć w jedności z Chrystusem, który jest naszym krzewem winnym. W jaki sposób? Zwiększając naszą wierność niezmiennej Nauce Kościoła: ponieważ Duch Święty nie był obiecany następcom Piotra, aby przez własne objawienie ogłaszali własną doktrynę, tylko ażeby, przy Jego asystencji, świątobliwie strzegli i wiernie wykładali objawienie przekazane przez Apostołów, czyli depozyt wiary. Jedność zachowamy tak: czcząc tą Naszą Matkę bez skazy, miłując Rzymskiego Biskupa.

Niektórzy twierdzą że mało nas zostało w Kościele; ja odpowiedziałbym im, że jeśli wszyscy lojalnie będziemy strzec doktryny Chrystusa szybko wzrośnie liczba wiernych ponieważ Bóg chce by jego dom napełnił się. W Kościele odkrywamy Chrystusa, który jest Miłością naszych miłości. I tego powołania winniśmy życzyć wszystkim, tej intymnej radości, która oszałamia duszę, tej świetlistej słodyczy miłosiernego Serca Jezusowego.

Słyszymy powtarzające się zdanie: winniśmy być ekumeniczni. Być może. Obawiam się jednak, że za niektórymi inicjatywami, które same się zwą ekumenicznymi, kryje się oszustwo, ponieważ są to działania, które nie prowadzą do miłości Chrystusa, do prawdziwego krzewu winnego. Dlatego brak im owocu. Codziennie proszę Pana, aby poszerzył moje serce, aby kontynuował przekształcać w nadprzyrodzoną tę miłość, do wszystkich ludzi, bez względu na rasę, naród, warunki kulturalne czy majątkowe, którą wzbudził w mojej duszy. Szczerze szanuję wszystkich, katolików i nie katolików, tych którzy wierzą w coś i tych którzy nie wierzą, którzy sprawiają mi smutek. Lecz Chrystus założył tylko jeden Kościół, ma tylko jedną Oblubienicę.

Zjednoczenie chrześcijan? Tak. Więcej jeszcze: unia wszystkich tych, co wierzą w Boga. Lecz istnieje tylko jeden prawdziwy Kościół. Nie potrzeba rekonstruować Go z ułamków rozrzuconych po całym świecie. I nie potrzebuje On przechodzić przez żaden typ oczyszczenia, aby na koniec stać się nieposzlakowanym. Oblubienica Chrystusa nie może być cudzołożna, bo nie podlega deprawacji i jest czysta. Zna tylko jeden dom, strzeże nietykalności jednego tylko łoża z dziewiczą skromnością. Ona nas zachowuje dla Boga, ona przeznacza dla Królestwa dzieci, które poczęła. Każdy, kto odchodzi od Kościoła łączy się z zafałszowanym, oddala się od obietnic Kościoła: i nie osiągnie rekompensaty Chrystusowej, kto opuszcza Kościół Chrystusowy.

Kościół jest Święty

Teraz lepiej zrozumiemy, jak jedność Kościoła prowadzi do świętości, i jak jednym z fundamentalnych aspektów jego świętości jest ta jedność ześrodkowana w tajemnicy Boga w Trójcy Jedynego: Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który (jest i działa) ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich.

Świętość, dokładnie, nie oznacza innej rzeczy, jak większą jedność z Bogiem; poprzez większą bliskość z Panem większa świętość. Chrystus pragnął Kościoła i założył Go, wypełniając tym wolę Ojca; Oblubienicy Syna asystuje Duch Święty. Kościół jest dziełem Trójcy Przenajświętszej; jest Święty i jest Matką — Nasza Święta Matka-Kościół. Możemy podziwiać w Kościele dwie niejako doskonałości, jedną, którą nazwalibyśmy początkową, i inną, ostateczną, eschatologiczną. Do obydwu odnoszą się słowa św. Pawła w liście do Efezjan: Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany.

Świętość pochodzenia i założenia Kościoła może ulec przesłonięciu — ale nigdy zniszczeniu, ponieważ jest niezniszczalna: bramy piekielne go nie przemogą — może zostać zakryta dla ludzkich oczu, powiedziałbym, w pewnych momentach ciemności niemal powszechnej. Ale św. Piotr stosuje do chrześcijan tytuł gens sancta, lud święty. I będąc członkami ludu świętego, wszyscy wierni otrzymali powołanie do świętości i winni dołożyć starań do tego, aby odpowiedzieć na łaskę i osobiście być świętymi. Na przestrzeni całej historii, także w naszych czasach były rzesze katolików, które uświęciły się autentycznie: młodych i starych, samotnych i żonatych, kapłanów i świeckich, mężczyzn i kobiet.

Ale dzieje się, że świętość osobista tylu wiernych — kiedyś i teraz — nie jest czymś ostentacyjnym. Często nie rozpoznajemy ludzi zwykłych, powszednich i świętych, którzy pracują i współżyją pośród nas. W oczach, które widzą rzeczy ziemskie wyróżniają się bardziej grzech i brak wierności: one są bardziej krzykliwe.

Gens sancta, lud święty, złożony ze stworzeń ułomnych: ta pozorna sprzeczność wyznacza jeden z aspektów tajemnicy Kościoła. Kościół, który jest boski, jest także ludzki, ponieważ uformowany jest z ludzi i ludzie — my — mamy defekty: omnes homines terrat et cinis, wszyscy jesteśmy prochem i popiołem.

Pan Nasz Jezus Chrystus, który zakłada Kościół Święty, oczekuje, że członkowie tej społeczności nieustannie podejmować będą wysiłki w zdobywaniu świętości. Nie wszyscy odpowiadają z lojalnością na to wezwanie. I w Oblubienicy Chrystusa równocześnie dostrzega się cudowność drogi zbawienia i nędzę tych, co nią kroczą.

Boski Zbawiciel zarządził, żeby społeczność, przez Niego założona, była zgromadzeniem doskonałym w swoim rodzaju i wyposażona była we wszystkie elementy prawne i społeczne dla utrwalenia na tym świecie dzieła zbawieniaĽ Jeżeli w Kościele odkrywa się coś, co świadczy o słabości naszej ludzkiej kondycji, nie powinno się tego przypisywać jego prawnej budowie, a raczej tylko pożałowania godnej inklinacji jednostek ku złu; inklinacji, którą jego Boski Założyciel dopuszcza nawet u najwyższych członków Ciała Mistycznego, aby wypróbowana była cnota owiec i pasterzy, i aby we wszystkich pomnożyły się zasługi wiary chrześcijańskiej.

Taka jest rzeczywistość Kościoła teraz i tutaj. Dlatego daje się pogodzić świętość Oblubienicy Chrystusa z istnieniem w jej łonie osób z defektami. Chrystus nie wykluczył grzeszników ze społeczności przez Niego założonej. Jeżeli przeto, niektórzy z jej członków cierpią na duchowe choroby, nie powinno to umniejszać naszej miłości do Kościoła; przeciwnie, powinno wzrastać nasze współczucie dla jego członków.

Zademostrowałby niedojrzałość ten, kto by w obliczu słabości i ułomności w kimkolwiek z tych, którzy należą do Kościoła — jakby wysoko nie był postawiony w związku ze swoją funkcją — odczuwał pomniejszenie swej wiary w Kościół i w Chrystusa. Kościół nie jest kierowany ni przez Piotra, ni przez Jana, ni przez Pawła; jest kierowany przez Ducha Świętego, i Pan przyrzekł trwać przy nim przez wszystkie dni aż do skończenia świata.

Posłuchajcie, co mówi św. Tomasz o przyjmowaniu Sakramentów, które są przyczyną i znakiem łaski uświęcającej: ten, kto się zbliża do Sakramentów otrzymuje je niewątpliwie od sługi Kościoła, ale nie od niego jako takiego, ale od niego jako sługi Kościoła. Dlatego, jak długo Kościół pozwala mu wykonywać posłannictwo, ten kto przyjmuje z jego rąk Sakramenty, nie uczestniczy w grzechu sługi niegodnego, lecz jest w komunii z Kościołem, którego ten jest kapłanem. Kiedy Pan przyzwala, by słabość ludzka objawiła się, nasza reakcja winna być taka sama, jak gdybyśmy widzieli naszą matkę chorą albo źle traktowaną: kochać ją więcej i dać jej więcej zewnętrznych i wewnętrznych dowodów czułości.

Jeżeli kochamy Kościół nigdy nie przyjdzie nam do głowy chorobliwe obarczanie Matki słabościami niektórych jej dzieci. Kościół, Oblubienica Chrystusa, nie ma powodów do śpiewania mea culpa. My — tak: mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa! Jedyny prawdziwy mea culpa to ten osobisty, nie zaś to, które atakuje Kościół, wyszukując i wyolbrzymiając ułomności ludzkie, które w tej Świętej Matce są rezultatem działania ludzi — a stać ich na wiele — nie dojdą jednak nigdy do tego by zniszczyć czy choćby tylko musnąć tego co nazywamy prawdziwą i wrodzoną świętością Kościoła.

Bóg Nasz Pan słusznie porównał Kościół do klepiska, na którym przemieszane są słoma i ziarno przeniczne, z którego będzie chleb dla stołu i chleb dla ołtarza; porównał Kościół do obszernej sieci, sieci, która zmiatającej ex omni genere piscium congreganti — zbiera ryby dobre i ryby złe, te później się wyrzuca.

Misterium świętości Kościoła — ta światłość wrodzona, którą czasem mogą przesłaniać ludzkie podłości— wyklucza nawet pył podejrzenia czy wątpliwości w pięknie naszej Matki. Nie przystoi, bez protestu przyzwalać by inni ją znieważali. Nie szukajmy w Kościele — jak niektórzy bez wiary i miłości — miejsc które można by poddać krytyce. Nie pojmuję, jak można żywiąc prawdziwą czułość dla własnej matki, jednocześnie mówić o niej bez przywiązania.

Nasza Matka jest Święta, ponieważ narodziła się czysta i przez wieczność pozostanie bez skazy. Jeśli czasem nie zdołamy odkryć jej pięknego oblicza, przemyjmy oczy; jeśli zauważymy, że jej głos nie podoba się nam, usuńmy z naszych uszu brud, który nie pozwala nam słyszeć w jej tonie gwizdu kochającego Pasterza. Nasza Matka jest Święta, Świętością Chrystusa, z którą jest zjednoczona w ciele — którym jesteśmy my wszyscy — i w duchu, którym jest Duch Święty, mieszkający też w sercu każdego z nas, jeżeli trwamy w łasce Bożej.

Święty! Święty! Święty! ośmielamy się śpiewać Kościołowi, wspominając hymn na cześć Trójcy Przenajświętszej. Ty jesteś Kościele, Matko Moja, jesteś święty ponieważ założył Cię Syn Boży, Święty; jesteś Święty, ponieważ tak zarządził Ojciec, źródło wszelkiej świętości; jesteś Święty, ponieważ jest z Tobą Duch Święty, który przebywa w duszach wiernych, by zbierać dzieci Ojca, które zamieszkają w Kościele Triumfującym, Wiecznej Jerozolimie.

Kościół jest Katolicki

Bóg pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy. Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich jako świadectwo we właściwym czasie. Jezus Chrystus ustanawia jeden tylko Kościół, swój Kościół, dlatego Oblubienica Chrystusa jest Jedna i Katolicka: uniwersalna, dla wszystkich ludzi.

Od wieków Kościół rozpościera się po całej Ziemi. Są w nim członkowie, wszystkich ras i warstw społecznych. Katolickość Kościoła nie zależy jednak od geograficznej rozciągłości, choćby to nawet było widocznym znakiem i przyczyną wiarygodności. Kościół był Katolicki już w dzień Zesłania Ducha Świętego; rodzi się Katolickim z przebitego serca Jezusowego, jak płomień, który wznieca Duch Święty.

W drugim wieku, chrześcijanie określali Kościół Katolickim by odróżnić go od sekt, które używając imienia Chrystusa, zdradzały w jakimś punkcie Jego doktrynę. Nazywamy go Katolickim, — pisze św. Cyryl — nie dlatego tylko, że się rozpowszechnił po całej kuli ziemskiej, od jednego do drugiego końca, ale dlatego, że na sposób uniwersalny i bez defektu naucza wszystkich dogmatów, które ludzie powinni znać, o tym, co widoczne i tym, co niewidoczne, o tym co niebieskie i o tyy, co ziemskie. Także tym dlatego, że poddaje prawdziwej religii ludzi wszelkiej klasy, rządzących i obywateli, uczonych i prostaczków. I, na koniec, ponieważ leczy i uzdrawia z wszelkiego rodzaju grzechów, duszy czy ciała, posiadając oprócz tego jakąkolwiek nazwą się to określi — wszelkie formy cnót, w czynach i w słowach, i w jakimkolwiek rodzaju darów duchowych.

Katolickość Kościoła nie zależy też od tego, czy niekatolicy go oklaskują i poważają; nie ma też żadnego związku z tym, że opinie niektórych osób cieszących się autorytetem Kościoła a dotyczące spraw wykraczających poza kwestie czysto duchowe, będą przez zbliżoną doń opinię publiczną uznawane — czasem instrumentalizowane. Nieraz zdarza się, że część prawdy, bronionej przez taką czy inną ludzką ideologię jest echem, czy też znajduje uzasadnienie, w niezmiennej nauce Kościoła; i to jest w pewnej mierze znak boskości Objawienia, której Władza Nauczycielska Kościoła strzeże. Ale Oblubienica Chrystusa jest Katolicka nawet wtedy, gdy z rozmysłem jest ignorowana przez wielu, także wtedy, gdy jest znieważana i prześladowana — co dziś niestety tak często ma miejsce.

Kościół nie jest partią polityczną, ani ideologią społeczną, ani światową organizacją zgody czy postępu materialnego, aczkolwiek uznaje szlachetność podobnych działań. Kościół zawsze rozwijał i rozwija, olbrzymią pracę dla dobra potrzebujących, tych co cierpią, dla wszystkich, którzy na jakiś sposób znoszą konsekwencje jedynego prawdziwego zła, to jest grzechu. I wszystkim — tym w jakiejkolwiek formie potrzebującym i tym, co myślą cieszyć się pełnią dóbr ziemskich — Kościół przychodzi potwierdzić jedną jedyną istotną i definitywną rzecz: że nasze przeznaczenie jest wieczne i nadprzyrodzone, że tylko w Jezusie Chrystusie będziemy zbawieni na zawsze, i że tylko w Nim osiągniemy już w tym życiu w jakiś sposób pokój i prawdziwe szczęście.

Proście teraz razem ze mną Boga Naszego, Pana, żebyśmy my, katolicy nigdy nie zapominali tych prawd, i żebyśmy byli zdecydowani wprowadzać je w praktykę. Kościół Katolicki nie potrzebuje aprobaty ludzi, ponieważ jest dziełem Bożym.

Pokażemy się katolikami po owocach świętości, które zrodzimy, ponieważ świętość nie ma granic i nie jest własnością żadnego partykularyzmu ludzkiego. Pokażemy się katolikami, jeśli modlimy się, jeśli staramy się stale kierować ku Bogu, gdy usiłujemy zawsze i we wszystkim być sprawiedliwymi — w najszerszym zakresie terminu “sprawiedliwości”, używanym w tych czasach nierzadko z odcieniem materialistycznym i błędnym — jeżeli miłujemy i bronimy wolności osobistej innych ludzi.

Przypominam wam także inny oczywisty znak katolickości Kościoła: wierne zachowanie i administrowanie Sakramentów tak, jak to ustanowił Jezus Chrystus, bez wypaczeń ludzkich ani złych zamiarów warunkowania ich psychologicznie czy socjologicznie. Ponieważ nikt nie może postanowić tego, co jest w mocy drugiego tylko to, co jest w zakresie jego władzy. I ponieważ uświęcenie człowieka pozostaje w uświęcającej mocy Boga, nie przysługuje człowiekowi postanawiać, według swego sądu, jakie rzeczy będą go uświęcać, tylko będzie to ustalane przez Bożą instytucję. Owe próby odebrania Sakramentom ich uniwersalnej treści miałyby może usprawiedliwienie, gdyby chodziło tylko o znaki, o symbole, które działałyby według naturalnych praw pojmowania i rozumowania. Ale Sakramenty Nowego Prawa są równocześnie przyczyną i znakiem. Dlatego naucza się zwykle, że powodują to, co oznaczają. Stąd zachowują doskonale rację Sakramentu, gdy odnoszą się do czegoś świętego, nie tylko na sposób znaku, ale także jako przyczyna.

Ten Kościół Katolicki jest rzymski. Słowo to wprawia mnie w zachwyt: rzymski! Czuję się rzymskim, ponieważ rzymski oznacza uniwersalny, katolicki, ponieważ wywołuje we mnie serdeczne uczucie dla Papieża, il dolce Cristo in terra, jak lubiła powtarzać św. Katarzyna ze Sieny, która jest mi najdroższą przyjaciółką.

Z tego katolickiego centrum rzymskiego — podkreślał Paweł VI w mowie wygłoszonej na zamknięcie Soboru Watykańskiego II — nikt, w teorii, nie jest nieosiągalny; wszyscy mogą i powinni być do osiągnięcia. Dla Kościoła Katolickiego nikt nie jest obcym, nikt nie jest wyłączonym, nikogo nie uważa się za oddalonego. Czczę z całych moich sił Rzym Piotra i Pawła, skąpany w krwi męczenników, ośrodek, z którego wyszło tylu, by szerzyć w całym świecie zbawienne słowo Chrystusa. Być rzymski nie oznacza żadnego partykularyzmu lecz autentyczny ekumenizm, zakłada pragnienie poszerzenia serca, otworzenia go dla wszystkich z Chrystusowym pragnieniem zbawienia, który wszystkich szuka i wszystkich przygarnia, ponieważ wszystkich był ukochał pierwszy.

Św. Ambroży napisał kilka krótkich słów, które są jak pieśń radości: gdzie jest Piotr, tam Kościół; i gdzie jest Kościół tam śmierć nie króluje, tylko życie wieczne. Ponieważ tam, gdzie jest Piotr i Kościół, tam jest Chrystus i On jest zbawieniem, jedyną drogą.

Kościół jest Apostolski

Nasz Pan buduje swój Kościół na słabościach — ale także na wierności — grupki ludzi, Apostołów, którym obiecuje stałą opiekę Ducha Świętego. Przeczytajmy jeszcze raz znany tekst, zawsze nowy i aktualne: Dana mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.

Głoszenie Ewangelii nie jest osobistą inicjatywą kilku zapaleńców z Palestyny. Co mogli zrobić Apostołowie? Nic; nie byli ani bogaci, ani wykształceni, nie byli bohaterami po ludzku biorąc. Jezus nakłada na barki tej grupki uczniów zadanie niezmierne, boskie. Nie wyście mnie wybrali, ale ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał — aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje.

Od dwóch tysięcy lat Kościół zachowuje sukcesję apostolską. Biskupi, deklaruje Sobór Trydencki, zajmują miejsce Apostołów i są postawieni, jak mówi sam Apostoł (Paweł) przez Ducha Świętego, aby rządzić Kościołem Bożym (Dz 20, 28). I, między Apostołami, sam Chrystus uczynił Piotra obiektem specjalnego wyboru: ty jesteś Piotr (czyli Skała), i na tej Skale zbuduję Kościół mój. Ja prosiłem za tobą, dodaje także, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony, utwierdzaj swoich braci.

Piotr przenosi się do Rzymu, czyniąc go siedzibą Wikariusza Chrystusowego. Dlatego też Rzym jest tym miejscem gdzie najpełniej unaocznia się sukcesja apostolska, dlatego właśnie przez antonomazję, zwie się go Stolicą Apostolską. Sobór Watykański I ogłosił słowami jednego z poprzednich Soborów, Soboru Florenckiego, że wszyscy wierni Chrystusowi winni wierzyć, że Święta Stolica Apostolska i Biskup Rzymu posiada prymat w całym świecie i że tylko Biskup Rzymu jest następcą błogosławionego Piotra, księcia Apostołów i prawdziwym zastępcą Jezusa Chrystusa, i głową całego Kościoła, i ojcem i nauczycielem wszystkich chrześcijan; i że jemu została oddana przez Pana Naszego Jezusa Chrystusa, w osobie błogosławionego Piotra, pełnia władzy, aby pielęgnował, kierował i rządził Kościołem powszechnym.

Najwyższa władza Biskupa Rzymu i jego nieomylność, kiedy mówi ex catedra, nie są wymysłem ludzkim: zasadzają się na wyraźnej woli założycielskiej Chrystusa. Zupełnie bezpodstawnym jest w tym kontekście przeciwstawianie rządów Papieża, rządom biskupów, czy też uzależnianie prawomocności Nauki papieskiej od uznania wiernych! Nic bardziej mylnego jak pojęcie równowagi władz; choćby schematy ludzkie były atrakcyjne i praktyczne nie służą nam. Nikt w Kościele nie cieszy się przez siebie samego władzą absolutną, jako człowiek; w Kościele nie ma innego zwierzchnika jak Chrystus; i to Chrystus chciał ustanowić swojego Zastępcę — Biskupa Rzymu — dla swojej Oblubienicy pielgrzymującej na tej ziemi.

Kościół jest Apostolski z ustanowienia: ten, który naprawdę jest i nazywa się Katolicki winien równocześnie błyszczeć prerogatywą, jedności, świętości i sukcesji apostolskiej. Tak, Kościół jest Jeden, tą jednością jasną i doskonałą całej ziemi i wszystkich narodów, tą jednością której przyczyną, korzeniem i niezawodnym źródłem jest najwyższy autorytet i najjaśniejszy prymat błogosławionego Piotra, księcia Apostołów, i jego następców na katedrze rzymskiej. I nie istnieje inny Kościół Katolicki, tylko ten, który wybudowany na jedynym Piotrze, wznosi się dzięki jedności wiary i dzięki miłości jako jedno ciało złączone i jednolite.

Przyczyniamy się do tego, aby uczynić apostolskość bardziej widoczną dla wszystkich oczu, okazując z największą wiernością jedność z Papieżem, która jest jednością z Piotrem. Miłość do Biskupa Rzymu powinna być naszą piękną namiętnością ponieważ w nim widzimy Chrystusa. Jeżeli obcujemy z Panem w modlitwie, będziemy kroczyć ze spojrzeniem nieskrępowanym, które pozwoli nam poznawać działanie Ducha Świętego, także w wydarzeniach, których czasem nie rozumiemy albo które powodują nasz płacz lub ból.

Misja apostolska wszystkich katolików

Kościół uświęca nas po wejściu na jego łono poprzez chrzest. Dopiero co narodzeni do życia naturalnego, już możemy poddać się łasce uświęcającej. Wiara jednostki, więcej, wiara całego Kościoła wzbogaca dziecko przez działanie Ducha Świętego, który daje jedność Kościołowi i udziela dóbr jednego drugiemu. Cudowna jest ta macierzyńskość nadprzyrodzona Kościoła, której mu udziela Duch Święty. Odrodzenie duchowe, jakie dokonuje się przez chrzest, w jakiś sposób jest podobne do narodzin cielesnych: tak jak w łonie matki dziecko nie odżywiają się same przez się, lecz pożywieniem matki; tak też maleństwa, które jeszcze nie rozumieją i są jak dzieci w łonie matki Kościoła przez działanie Kościoła a nie same z siebie otrzymują zbawienie.

Przejawia się tu w całej swej wspaniałości kapłańska władza Kościoła, która pochodzi wprost od Chrystusa: Chrystus jest źródłem wszelkiego kapłaństwa: bowiem kapłan prawa był niejako jego figurą; ale kapłan Nowego Prawa działa w osobie Chrystusa, według tego, co się mówi w 2 Kor 2, 10: “zatem to, co ja przebaczam, jeżeli przebaczam, dla miłości waszej przebaczam to w osobie Chrystusa”.

Zbawcze pośrednictwo między Bogiem i ludźmi trwa w Kościele przez Sakrament Kapłaństwa, który uzdalnia — przez swój charakter i łaski z nim związane — do działania w roli ministrów Jezusa Chrystusa na korzyść wszystkich dusz. To, że jeden może spełniać pewien akt, którego drugi nie może, nie pochodzi z różnicy w dobroci lub w źle, tylko z władzy nabytej, którą jeden posiada drugi nie. Dlatego, ponieważ świecki nie otrzymuje władzy konsekracji, nie może dokonać przeistoczenia jakakolwiek byłaby jego dobroć osobista.

W Kościele jest różnorodność służb, lecz cel jest tylko jeden: uświęcenie ludzi. I w tym zadaniu uczestniczą w jakiś sposób wszyscy chrześcijanie, dzięki charakterowi otrzymanemu przez sakrament chrztu i bierzmowania. Wszyscy winniśmy czuć się odpowiedzialni za tę misję Kościoła, która jest misją Chrystusa. Ten, kto nie jest gorliwy w zbawieniu dusz, ten kto nie stara się ze wszystkich sił aby imię i nauka Chrystusowa były znane i kochane, nie zrozumie apostolskości Kościoła.

Chrześcijanin pasywny nie w pełni jeszcze zrozumiał czego Chrystusa od niego żąda. Chrześcijanin, który idzie do swego, nie przejmując się zbawieniem innych, nie kocha Sercem Jezusowym. Apostolstwo nie jest wyłącznie misją Hierarchii, ani kapłanów czy zakonników. Wszystkich nas wzywa Pan, abyśmy byli narzędziami, przykładem i słowem tego strumienia łaski, który tryska aż po życie wieczne.

Zawsze, gdy czytamy Dzieje Apostolskie, porywa nas śmiałość, ufność w swą misję i pełna poświęcenia radość uczniów Chrystusa. Nie żądają tłumów. Chociaż przyjdą tłumy, oni kierują się do każdej duszy, do każdego pojedynczego człowieka: Filip do Etiopa; Piotr do centuriona Korneliusza; Paweł do Sergiusza Pawła.

Nauczyli się od Mistrza. Przypomnijcie sobie ową przypowieść o robotnikach czekających na pracę na wiejskim rynku. Kiedy gospodarz winnicy wyszedł, a dzień był już dobrze zaawansowany, spostrzegł robotników z założonymi rękoma: Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie? Bo nas nikt nie najął, odpowiedzieli. Nie może się to zdarzyć w życiu chrześcijanina; nie powinien znaleźć się w jego otoczeniu nikt, kto mógłby stwierdzić, że nie słyszał, aby mówiono o Chrystusie, że nikt mu Go nie głosił.

Ludzie często myślą, że mogą obyć się bez Boga. Oszukują się! Chociaż tego nie wiedzą, leżą jak ten paralityk z Owczej Sadzawki: niezdolni poruszyć się w stronę wód, które zbawiają, w stronę nauki, która radością napełnia duszę. Jakże często jest to wina chrześcijan; te osoby mogłyby powtórzyć hominem non habeo, nie mam nikogo, kto by mi pomógł. Każdy chrześcijanin winien być apostołem, bo Bóg, który nie potrzebuje nikogo, jednak nas potrzebuje. Liczy na nas, liczy że poświęcimy się propagowaniu jego zbawczej nauki.

Rozważamy misterium Kościoła Jedynego, Świętego, Katolickiego, Apostolskiego. Jest czas by zapytać siebie: Czy podzielam z Chrystusem jego głód dusz? Modlę się za ten Kościół, którego cząstkę stanowię, w którym mam spełnić szczególną misję, której nikt inny nie może spełnić za mnie? Być w Kościele to już jest dużo, ale to nie wystarcza. Winniśmy być Kościołem, ponieważ Matka nasza nigdy nie może być nam obca, daleka naszym najgłębszym myślom.

Na tym kończymy te uwagi o cechach Kościoła. Z pomocą Pana zostaną wypisane w naszej duszy i w sposób jasny, pewny, boski, pomogą nam bardziej kochać tę Świętą Matkę, która nas poczęła do życia w łasce i żywi nas dzień w dzień z niewyczerpalną troską.

Jeżeli przypadkiem usłyszycie słowa obrażające Kościół, oświadczajcie, po ludzku i z dobrocią tym, którym brakuje miłości, że Matki nie można tak źle traktować. Teraz Ją atakują bezkarnie, ponieważ Jej królestwo, które jest królestwem Jej Mistrza i Założyciela nie jest z tego świata. Dopóki ziarno pszenicy jęczy w okowach źdźbła, dopóki kłosy wzdychają wśród kąkolu, dopóki naczynia miłosierdzia drżą pośród naczyń złości, dopóki lilia płacze między kolcami, dopóty nie zabraknie wrogów mówiących: kiedyż umrze i przepadnie jej imię? To znaczy zobaczycie że nadejdzie czas kiedy znikną i nie będzie już chrześcijan… Ale, mówiąc to, oni umierają bez rady. A Kościół trwa.

Będzie, co będzie, Chrystus nie opuści swej Oblubienicy. Kościół triumfujący już jest razem z Nim, po prawicy Ojca. I stamtąd nas wołają nasi bracia chrześcijanie, którzy wielbią Boga za tę rzeczywistość, którą my widzimy jeszcze w jasnym półmroku wiary: Kościół, Jeden, Święty, Katolicki i Apostolski.

Ten rozdział w innym języku