Josemaría Escrivá Obras
39

Ca³y Ko¶ció³ uznaje ¶w. Józefa za swego opiekuna i patrona. Przez wieki mówiono o nim, podkre¶laj±c ró¿ne aspekty jego ¿ycia, jako o kim¶ nieustannie wiernym misji, któr± powierzy³ mu Bóg. Dlatego ju¿ od wielu lat lubiê wzywaæ go, u¿ywaj±c serdecznego tytu³u: nasz Ojcze i Panie.

¦w. Józef rzeczywi¶cie jest Ojcem i Panem, który strze¿e swoich czcicieli i towarzyszy im w ich ziemskiej wêdrówce, tak jak strzeg³ Jezusa i towarzyszy³ Mu, kiedy rós³ i dorasta³. Kiedy siê z nim obcuje, odkrywa siê, ¿e ¦wiêty Patriarcha jest oprócz tego Mistrzem ¿ycia wewnêtrznego: uczy nas bowiem poznawaæ Jezusa, ¿yæ z Nim, czuæ siê cz±stk± rodziny Bo¿ej. ¦w. Józef udziela nam tych lekcji, bêd±c zwyk³ym cz³owiekiem, ojcem rodziny, rzemie¶lnikiem zarabiaj±cym na ¿ycie trudem w³asnych r±k. A ten fakt ma dla nas równie¿ znaczenie stanowi±ce powód do refleksji i do rado¶ci.

Obchodz±c dzi¶ jego ¶wiêto, chcia³bym przywo³aæ jego postaæ, przypominaj±c to, co mówi± o nim Ewangelie, aby w ten sposób lepiej odkryæ to, co poprzez proste ¿ycie Oblubieñca Maryi przekazuje nam Bóg.


40

Zarówno ¶w. Mateusz, jak i ¶w. £ukasz mówi± nam o Józefie jako o mê¿u pochodz±cym ze znakomitego rodu: rodu Dawida i Salomona, królów Izraela. Z historycznego punktu widzenia szczegó³y tego pochodzenia s± trochê niejasne: nie wiemy, który z dwóch rodowodów przedstawionych przez Ewangelistów odnosi siê do Maryi - Matki Jezusa wed³ug cia³a - a który do ¶w. Józefa, który by³ Jego ojcem wed³ug prawa ¿ydowskiego. Nie wiemy te¿, czy miejscem narodzenia ¶w. Józefa by³o Betlejem, dok±d uda³ siê na spis ludno¶ci, czy te¿ Nazaret, gdzie ¿y³ i pracowa³.

Wiemy za to, ¿e nie by³ osob± bogat±: ¿y³ z pracy w³asnych r±k, tak jak miliony innych ludzi na ca³ym ¶wiecie; wykonywa³ nu¿±c± i skromn± pracê fizyczn±, któr± Bóg wybra³ te¿ dla siebie, kiedy przyj±³ nasze cia³o, pragn±c przez trzydzie¶ci lat ¿yæ jak jeden z nas.

Pismo ¦wiête mówi, ¿e Józef by³ rzemie¶lnikiem. Niektórzy Ojcowie Ko¶cio³a dodaj±, ¿e by³ cie¶l±. ¦w. Justyn, mówi±c o pracy Jezusa, twierdzi, ¿e wyrabia³ On p³ugi i jarzma. Opieraj±c siê, byæ mo¿e, na tych s³owach, ¶w. Izydor z Sewilli wnioskuje, ¿e ¶w. Józef by³ kowalem. W ka¿dym razie by³ rzemie¶lnikiem, który pracowa³ w s³u¿bie mieszkañców swojej miejscowo¶ci, posiadaj±c pewne umiejêtno¶ci manualne, owoc wielu lat wysi³ku i znoju.

Z opowie¶ci ewangelicznych wnioskujemy o wielkiej osobowo¶ci Józefa: w ¿adnej chwili nie jawi siê on jako cz³owiek boja¼liwy czy zalêkniony wobec ¿ycia. Przeciwnie, umie stawiæ czo³o problemom, poradziæ sobie w trudnych sytuacjach, podejmowaæ powierzone sobie zadania z odpowiedzialno¶ci± i inicjatyw±.

Nie zgadzam siê z klasycznym sposobem przedstawiania Józefa jako cz³owieka starego, chocia¿ uczyniono to w dobrej wierze, by podkre¶liæ trwa³e dziewictwo Maryi. Ja wyobra¿am go sobie jako m³odego, silnego, o kilka, byæ mo¿e, lat starszego od Maryi, ale w sile wieku i pe³nego ludzkiej energii.

Aby ¿yæ cnot± czysto¶ci, nie trzeba czekaæ na staro¶æ lub na brak wigoru. Czysto¶æ rodzi siê z mi³o¶ci, a dla czystej mi³o¶ci wigor i rado¶æ, w³a¶ciwe m³odo¶ci, nie s± przeszkod±. M³ode by³o serce i cia³o Józefa, kiedy po¶lubi³ on Maryjê; kiedy dowiedzia³ siê o tajemnicy Jej Bo¿ego Macierzyñstwa; kiedy zamieszka³ razem z Ni±, szanuj±c Jej nienaruszono¶æ, któr± Bóg chcia³ pozostawiæ ¶wiatu jako jeszcze jeden znak swojego przyj¶cia do ludzi. Kto nie jest w stanie zrozumieæ takiej mi³o¶ci, wie bardzo ma³o o tym, czym jest prawdziwa mi³o¶æ, i jest mu ca³kowicie obcy chrze¶cijañski sens czysto¶ci.

By³ wiêc Józef - jak powiedzieli¶my - rzemie¶lnikiem z Galilei, mê¿czyzn± - jak wielu innych. A czegó¿ mo¿e oczekiwaæ od ¿ycia mieszkaniec ma³ej, nieznanej wioski, jak± by³ Nazaret? Tylko pracy, we wszystkie dni, zawsze z tym samym wysi³kiem. Za¶ u kresu dnia - ubogiego, ma³ego domu, aby móc odzyskaæ si³y i nastêpnego dnia rozpocz±æ na nowo swoje zajêcia.

Jednak¿e imiê Józef znaczy po hebrajsku Bóg doda. Bóg dodaje do ¶wiêtego ¿ycia tych, którzy pe³ni± Jego wolê, nieoczekiwane wymiary: to, co najwa¿niejsze, co nadaje warto¶æ wszystkiemu, co Boskie. Do pokornego i ¶wiêtego ¿ycia Józefa Bóg doda³ - je¶li mogê tak powiedzieæ - ¿ycie Maryi Dziewicy i ¿ycie Jezusa, Pana naszego. Bóg nigdy nie daje siê prze¶cign±æ w hojno¶ci. Józef móg³by powiedzieæ s³owami Naj¶wiêtszej Maryi Panny, swojej Oblubienicy: Quia fecit mihi magna qui potens est, wielkie rzeczy uczyni³ mi Wszechmocny, quia respexit humilitatem, gdy¿ wejrza³ na moj± ma³o¶æ.

Józef faktycznie by³ zwyk³ym cz³owiekiem, któremu Bóg zawierzy³, aby dokonaæ wielkich rzeczy. Umia³ prze¿ywaæ tak, jak chcia³ tego Pan, wszystkie wydarzenia sk³adaj±ce siê na jego ¿ycie, ka¿de z nich z osobna. Dlatego Pismo ¦wiête wychwala Józefa, twierdz±c, ¿e by³ sprawiedliwy. A w jêzyku hebrajskim sprawiedliwy znaczy: pobo¿ny, nienaganny s³uga Boga, pe³ni±cy Jego wolê; innym razem oznacza: dobry i mi³osierny wzglêdem bli¼niego. Jednym s³owem, sprawiedliwy jest ten, kto mi³uje Boga i udowadnia tê mi³o¶æ, przestrzegaj±c Jego przykazañ i ukierunkowuj±c ca³e swoje ¿ycie na s³u¿bê swoim braciom, innym ludziom.


41

Sprawiedliwo¶æ nie polega na zwyk³ym stosowaniu siê do jakich¶ zasad: prawo¶æ powinna pochodziæ z wnêtrza, powinna byæ g³êboka i ¿ywa, poniewa¿ sprawiedliwy ¿yje wiar±. ¯yæ wiar± - te s³owa, które pó¼niej tylekroæ by³y tematem rozwa¿añ aposto³a Paw³a, spe³ni³y siê w nadmiarze w ¶w. Józefie. Jego wype³nianie woli Bo¿ej nie jest ani rutynowe, ani formalistyczne, lecz spontaniczne i g³êbokie. Prawo, które wype³nia³ ka¿dy praktykuj±cy ¿yd, nie by³o dla niego zwyk³ym kodeksem ani zimnym zbiorem przepisów, lecz wyrazem woli ¿ywego Boga. Dlatego potrafi³ rozpoznaæ g³os Pana, kiedy objawi³ mu siê w sposób nieoczekiwany, zaskakuj±cy.

Bo ¿ywot ¦wiêtego Patriarchy to ¿ycie proste, ale nie³atwe. Po chwilach duchowej udrêki wie, ¿e Syn Maryi pocz±³ siê za spraw± Ducha ¦wiêtego. I to Dzieciê, Syn Bo¿y, potomek Dawida wed³ug cia³a, rodzi siê w grocie. Anio³owie ciesz± siê z Jego narodzenia, a osobisto¶ci z dalekich ziem przybywaj± oddaæ Mu cze¶æ. Król Judei natomiast pragnie Jego ¶mierci. Konieczna wiêc staje siê ucieczka. Z pozoru Syn Bo¿y jest bezbronnym dzieckiem, które bêdzie ¿yæ w Egipcie.


42

¦w. Mateusz, opisuj±c te sceny w swojej Ewangelii, stale podkre¶la wierno¶æ Józefa, który bez wahania wype³nia nakazy Pana, chocia¿ czasem ich sens mo¿e mu siê wydawaæ niejasny albo te¿ ich zwi±zek z reszt± planów Bo¿ych jest przed nim ukryty.

Ojcowie Ko¶cio³a i autorzy duchowi przy wielu okazjach podkre¶laj± tê sta³o¶æ wiary ¶w. Józefa. Nawi±zuj±c do s³ów Anio³a nakazuj±cego mu uciekaæ przed Herodem i schroniæ siê w Egipcie, Chryzostom powiada: S³ysz±c to, Józef wcale siê nie zgorszy³ ani te¿ nie powiedzia³: to mi siê wydaje zagadkowe. Przecie¿ Ty sam da³e¶ nam niedawno poznaæ, ¿e On zbawi Twój lud, a teraz nawet nie jest w stanie ocaliæ samego siebie, lecz musimy uciekaæ i cierpieæ wygnanie - to siê sprzeciwia Twojej obietnicy. Józef nie rozumuje w ten sposób, poniewa¿ jest mê¿em wiernym. Nie pyta te¿ o czas powrotu, chocia¿ Anio³ go nie oznajmi³, mówi±c tylko: bêdziesz tam - w Egipcie - dopóki ciê nie wezwê. Nie stwarza jednak przeszkód, lecz jest pos³uszny i wierzy, i znosi z rado¶ci± wszystkie próby.

Wiara Józefa nie chwieje siê, jego pos³uszeñstwo jest zawsze dok³adne i szybkie. Aby lepiej zrozumieæ naukê, któr± daje nam tu ¦wiêty Patriarcha, dobrze jest rozwa¿yæ, i¿ jego wiara jest aktywna, a jego uleg³o¶æ nie jest wyrazem pos³uszeñstwa osoby, która daje siê biernie ponie¶æ biegowi wydarzeñ. Wiara chrze¶cijañska jest bowiem ca³kowitym przeciwieñstwem konformizmu czy braku wewnêtrznej aktywno¶ci i energii.

Józef odda³ siê bez reszty w rêce Boga, ale nigdy nie zrezygnowa³ z rozwa¿ania tych wydarzeñ i tak móg³ uzyskaæ od Pana ten stopieñ zrozumienia Bo¿ych dzie³, który jest prawdziw± m±dro¶ci±. W ten sposób stopniowo nauczy³ siê, ¿e nadprzyrodzone zamys³y posiadaj± Bosk± spójno¶æ, która czasem pozostaje w sprzeczno¶ci z ludzkimi planami.

W ró¿nych okoliczno¶ciach ¿ycia Patriarcha nie rezygnuje z my¶lenia ani nie porzuca swojej odpowiedzialno¶ci. Przeciwnie, oddaje na s³u¿bê wierze ca³e swoje ludzkie do¶wiadczenie. Wracaj±c z Egiptu, gdy pos³ysza³, ¿e w Judei panuje Archelaos w miejsce ojca swego, Heroda, ba³ siê tam i¶æ. Nauczy³ siê poruszaæ w ramach Bo¿ego planu i na potwierdzenie, ¿e Bóg rzeczywi¶cie chce tego, co on przeczuwa, otrzymuje wskazówkê, aby udaæ siê do Galilei.

Taka by³a wiara ¶w. Józefa: pe³na, ufna, ca³kowita, wyra¿ona w skutecznym oddaniu siê woli Bo¿ej, w rozumnym pos³uszeñstwie. A obok wiary - caritas, mi³o¶æ. Jego wiara spaja siê z Mi³o¶ci±: z mi³o¶ci± Boga, który spe³nia obietnice dane Abrahamowi, Jakubowi, Moj¿eszowi; z oblubieñcz± serdeczno¶ci± w stosunku do Maryi i z ojcowsk± czu³o¶ci± wzglêdem Jezusa. Wiara i mi³o¶æ, w nadziei wielkiej misji odkupienia ludzi, któr± Bóg, pos³uguj±c siê równie¿ nim, cie¶l± z Galilei, rozpoczyna³ na ¶wiecie.


43

Wiara, mi³o¶æ, nadzieja - oto g³ówne osie ¿ycia ¶w. Józefa i ¿ycia chrze¶cijañskiego w ogóle. Oddanie ¶w. Józefa jawi siê jako utkane na przemian z wiernej mi³o¶ci, pe³nej mi³o¶ci wiary i ufnej nadziei. Dlatego dzieñ jego ¶wiêta jest dobr± okazj± do tego, ¿eby¶my wszyscy odnowili swoje oddanie chrze¶cijañskiemu powo³aniu, którego Pan udzieli³ ka¿demu z nas.

Kiedy szczerze pragnie siê ¿yæ wiar±, mi³o¶ci± i nadziej±, odnowienie oddania nie oznacza podjêcia na nowo czego¶, co siê zarzuci³o. Je¶li istnieje wiara, mi³o¶æ i nadzieja, odnowienie jest - pomimo osobistych b³êdów, upadków, s³abo¶ci - trwaniem w rêkach Boga: potwierdzeniem drogi wierno¶ci. Odnowienie oddania - powtarzam - to odnowienie wierno¶ci temu, czego chce od nas Pan: mi³o¶ci wyra¿onej czynami.

Mi³o¶æ musi siê odpowiednio wyra¿aæ. Czasami mówi siê o mi³o¶ci, jak gdyby by³a ona jedynie d±¿eniem do osobistego zadowolenia albo zwyk³ym ¶rodkiem egoistycznego udoskonalenia w³asnej osobowo¶ci. A tak nie jest. Prawdziwa mi³o¶æ - to wyj¶cie poza siebie samego, oddanie siê. Mi³o¶æ niesie ze sob± rado¶æ, ale jest to rado¶æ, której korzenie maj± kszta³t krzy¿a. Dopóki przebywamy na ziemi i nie osi±gnêli¶my jeszcze pe³ni przysz³ego ¿ycia, nie mo¿e byæ prawdziwej mi³o¶ci bez do¶wiadczenia ofiary i cierpienia - cierpienia, w którym siê zasmakowuje, które jest mi³e, które jest ¼ród³em wewnêtrznej rado¶ci, ale jest to cierpienie rzeczywiste, poniewa¿ zak³ada ono przezwyciê¿anie w³asnego egoizmu i przyjêcie Mi³o¶ci jako zasady wszystkich naszych poczynañ, ka¿dego z nich z osobna.


44

Uczynki Mi³o¶ci s± zawsze wielkie, nawet je¶li s± to rzeczy z pozoru drobne. Bóg zbli¿y³ siê do ludzi, nêdznych stworzeñ, i powiedzia³ nam, ¿e nas mi³uje: Deliciae meae esse cum filiis hominum - rado¶ci± moj± jest przebywanie w¶ród synów ludzkich. Pan pozwala nam poznaæ, ¿e wszystko ma swoj± warto¶æ: zarówno czyny, które w oczach ludzi uchodz± za nadzwyczajne, jak i te, które dla odmiany uwa¿amy za ma³o znacz±ce. Nic siê nie marnuje. ¯aden cz³owiek nie jest lekcewa¿ony przez Boga. Wszyscy - ka¿dy na drodze w³asnego powo³ania: w swojej rodzinie, w swojej pracy umys³owej czy fizycznej, w wype³nianiu obowi±zków w³asnego stanu, obowi±zków obywatelskich, w korzystaniu ze swoich praw - jeste¶my wezwani do uczestnictwa w Królestwie Niebieskim.

Tego uczy nas ¿ycie ¶w. Józefa: proste, normalne i zwyczajne, z³o¿one z lat zawsze jednakowej pracy, z dni po ludzku jednostajnych, nastêpuj±cych jeden po drugim. My¶la³em o tym wiele razy, rozmy¶laj±c o postaci ¶w. Józefa i jest to w³a¶nie jeden z powodów, dla których mam do niego szczególne nabo¿eñstwo.

Kiedy w przemówieniu zamykaj±cym pierwsz± sesjê Soboru Watykañskiego II, 8 grudnia ubieg³ego roku, Ojciec ¦wiêty Jan XXIII og³osi³, ¿e w kanonie Mszy wymieniaæ siê bêdzie imiê ¶w. Józefa, pewna bardzo wa¿na osobisto¶æ Ko¶cio³a natychmiast zatelefonowa³a do mnie, aby mi powiedzieæ: Rallegramenti! Gratulacje! Us³yszawszy tê wiadomo¶æ, natychmiast pomy¶la³em o ksiêdzu, o rado¶ci, jak± to ksiêdzu sprawi. Tak te¿ by³o, poniewa¿ na zgromadzeniu soborowym, które reprezentuje ca³y Ko¶ció³ zjednoczony w Duchu ¦wiêtym, og³asza siê niezmiern± warto¶æ nadprzyrodzon± ¿ycia ¶w. Józefa, warto¶æ prostego ¿ycia oddanego pracy w obliczu Boga i wype³nianiu we wszystkim woli Bo¿ej.


45

Opisuj±c ducha instytucji, której po¶wiêci³em swoje ¿ycie, Opus Dei, powiedzia³em, ¿e opiera siê ona - jak drzwi na zawiasach - na zwyczajnej pracy, na pracy zawodowej wykonywanej po¶ród ¶wiata. Powo³anie Bo¿e daje nam misjê, zaprasza nas do uczestnictwa w jedynym zadaniu Ko¶cio³a, aby¶my w ten sposób ¶wiadczyli o Chrystusie przed lud¼mi podobnymi do nas i aby¶my prowadzili wszystko do Boga.

Powo³anie zapala ¶wiat³o pozwalaj±ce nam rozpoznaæ sens naszej egzystencji. Jest to przekonanie siê, dziêki blaskowi wiary, o racji naszej ziemskiej rzeczywisto¶ci. Nasze ¿ycie - tera¼niejsze, przesz³e i przysz³e - nabiera nowego znaczenia, g³êbi, której wcze¶niej nie przeczuwali¶my. Wszystkie fakty i wydarzenia zajmuj± teraz swoje w³a¶ciwe miejsce: rozumiemy, dok±d chce nas zaprowadziæ Pan i czujemy siê jakby porwani tym zadaniem, które siê nam powierza.

Bóg wydobywa nas z ciemno¶ci naszej ignorancji, z naszego niepewnego kroczenia poprzez zdarzenia historii i wzywa nas mocnym g³osem, tak jak to pewnego dnia uczyni³ z Piotrem i Andrzejem: Venite post me, et faciam vos fieri piscatores hominum - pójd¼cie za Mn±, a uczyniê was rybakami ludzi, niezale¿nie od miejsca, które zajmujecie w ¶wiecie.

Ten, kto ¿yje wiar±, mo¿e napotkaæ trudno¶ci, walkê, cierpienie, a nawet gorycz, ale nigdy nie dozna zniechêcenia ani przygnêbienia, poniewa¿ wie, ¿e jego ¿ycie jest po¿yteczne, wie, po co przyszed³ na tê ziemiê. Ego sum lux mundi - zawo³a³ Chrystus - qui sequitur me non ambulat in tenebris, sed habebit lumen vitae. Ja jestem ¶wiat³o¶ci± ¶wiata. Kto idzie za Mn±, nie bêdzie chodzi³ w ciemno¶ci, lecz bêdzie mia³ ¶wiat³o ¿ycia.

Aby zas³u¿yæ na to ¶wiat³o Bo¿e, trzeba kochaæ, umieæ pokornie uznaæ nasz± potrzebê zbawienia i powiedzieæ wraz z Piotrem: Panie, do kogó¿ pójdziemy? Ty masz s³owa ¿ycia wiecznego. A my¶my uwierzyli i poznali, ¿e Ty jeste¶ ¦wiêtym Boga. Je¶li rzeczywi¶cie bêdziemy postêpowaæ w ten sposób, je¶li pozwolimy, aby do naszego serca dotar³o Bo¿e wezwanie, bêdziemy mogli naprawdê powiedzieæ, ¿e nie chodzimy w ciemno¶ciach, gdy¿ ponad naszymi nêdzami i osobistymi b³êdami, jak s³oñce ponad burz±, ¶wieci ¶wiat³o Bo¿e.


46

Wiara i powo³anie chrze¶cijañskie maj± wp³yw na ca³e nasze istnienie, a nie tylko na jego czê¶æ. Relacje do Boga s± z konieczno¶ci relacjami oddania i ogarniaj± wszystko. Postaw± cz³owieka wiary jest postrzeganie ¿ycia - we wszystkich jego wymiarach - z nowej perspektywy: tej, któr± nam daje Bóg.

Wy, którzy obchodzicie dzisiaj ze mn± tê uroczysto¶æ ¶w. Józefa, jeste¶cie wszyscy lud¼mi zajmuj±cymi siê prac± w ró¿nych zawodach, tworzycie ró¿ne rodziny, nale¿ycie do ró¿nych narodów, ras i jêzyków. Zdobyli¶cie wykszta³cenie w szko³ach albo w warsztatach i biurach, wykonujecie swoj± pracê od lat, nawi±zali¶cie kontakty zawodowe i osobiste ze swoimi kolegami, uczestniczycie w rozwi±zywaniu wspólnych problemów w swoich zak³adach pracy i w swojej spo³eczno¶ci.

Przypominam wam wiêc raz jeszcze, ¿e to wszystko nie jest obce planom Bo¿ym. Wasze powo³anie ludzkie jest czê¶ci±, i to wa¿n±, waszego powo³ania Bo¿ego. To jest powód, dla którego musicie siê u¶wiêcaæ, przyczyniaj±c siê jednocze¶nie do u¶wiêcenia innych, podobnych wam, w³a¶nie poprzez u¶wiêcanie swojej pracy i swojego ¶rodowiska: tej pracy umys³owej czy fizycznej, która wype³nia wasze dni, która nadaje szczególny kszta³t waszej ludzkiej osobowo¶ci, która jest waszym sposobem bycia w ¶wiecie; tego domu, tej rodziny i tego narodu, w którym siê urodzili¶cie i który mi³ujecie.


47

Praca nieod³±cznie towarzyszy ¿yciu cz³owieka na ziemi. Wraz z ni± pojawia siê wysi³ek, znój, zmêczenie: przejawy cierpienia i walki, które stanowi± czê¶æ naszej obecnej ludzkiej egzystencji i s± oznakami rzeczywisto¶ci grzechu oraz potrzeby odkupienia. Jednak¿e praca sama w sobie nie jest ani ciê¿arem, ani przekleñstwem czy kar±: mówi± tak ci, którzy nie czytali uwa¿nie Pisma ¦wiêtego.

Ju¿ czas, ¿eby¶my my, chrze¶cijanie, g³o¶no powiedzieli, ¿e praca jest darem Boga i ¿e nie ma ¿adnego sensu dzielenie ludzi na ró¿ne kategorie, w zale¿no¶ci od rodzaju wykonywanej pracy, uwa¿aj±c jedne zajêcia za godniejsze od innych. Praca, wszelka praca, jest ¶wiadectwem godno¶ci cz³owieka, jego panowania nad stworzeniem. Jest okazj± do rozwoju w³asnej osobowo¶ci. Jest wiêzi± jedno¶ci z innymi lud¼mi; ¼ród³em utrzymania w³asnej rodziny; sposobem przyczyniania siê do ulepszenia spo³eczno¶ci, w której ¿yjemy i do postêpu ca³ej ludzko¶ci.

Dla chrze¶cijanina te perspektywy poszerzaj± siê i powiêkszaj±. Praca bowiem jawi siê jako uczestnictwo w stwórczym dziele Boga, który stworzywszy cz³owieka, pob³ogos³awi³ mu, mówi±c: B±d¼cie p³odni i rozmna¿ajcie siê, aby¶cie zaludnili ziemiê i uczynili j± sobie poddan±; aby¶cie panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzêtami pe³zaj±cymi po ziemi. Poza tym praca - jako podjêta przez Chrystusa - jawi siê nam jako rzeczywisto¶æ odkupiona i odkupiaj±ca: nie jest tylko przestrzeni±, w której cz³owiek ¿yje, lecz jest ¶rodkiem i drog± do ¶wiêto¶ci; rzeczywisto¶ci±, któr± mo¿na u¶wiêciæ i która u¶wiêca.


48

Nie nale¿y wiêc zapominaæ, ¿e ta godno¶æ pracy oparta jest na Mi³o¶ci. Wielkim przywilejem cz³owieka jest mo¿liwo¶æ mi³owania, dziêki której wychodzi on poza to, co ulotne i przemijaj±ce. Mo¿e mi³owaæ inne istoty ludzkie, nape³niaj±c tre¶ci± wypowiadane przez siebie s³owa "ty” i "ja”. I mo¿e mi³owaæ Boga, który otwiera nam bramy nieba; który czyni nas cz³onkami swojej rodziny; który pozwala nam ze sob± rozmawiaæ bezpo¶rednio, twarz± w twarz.

Dlatego cz³owiek nie powinien ograniczaæ siê do robienia rzeczy, do wytwarzania przedmiotów. Praca rodzi siê z mi³o¶ci, wyra¿a mi³o¶æ, jest skierowana ku mi³o¶ci. Rozpoznajemy Boga nie tylko we wspania³o¶ci natury, lecz równie¿ w do¶wiadczeniu swojej w³asnej pracy, swojego wysi³ku. W ten sposób praca jest modlitw±, dziêkczynieniem, poniewa¿ mamy ¶wiadomo¶æ, ¿e to Bóg umie¶ci³ nas na ziemi, ¿e nas mi³uje i ¿e jeste¶my spadkobiercami Jego obietnic. Dlatego s³usznie mówi siê nam: Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwa³ê Bo¿± czyñcie.


49

Praca zawodowa jest tak¿e apostolstwem, okazj± do oddania siê innym ludziom, aby objawiæ im Chrystusa i zaprowadziæ ich do Boga Ojca, dziêki mi³o¶ci, jak± Duch ¦wiêty rozlewa w duszach. W¶ród wskazówek, jakie ¶w. Pawe³ daje mieszkañcom Efezu, odno¶nie do tego, w jaki sposób powinna przejawiaæ siê zmiana, której dokona³o w nich nawrócenie, ich powo³anie do chrze¶cijañstwa, znajdujemy tê: Kto dot±d krad³, niech ju¿ przestanie kra¶æ, lecz raczej niech pracuje uczciwie w³asnymi rêkami, by mia³ z czego udzielaæ potrzebuj±cemu. Ludzie potrzebuj± ziemskiego chleba, który bêdzie pod-trzymywaæ ich ¿ycie, ale tak¿e chleba niebieskiego, który bêdzie o¶wiecaæ i ogrzewaæ ich serca. Poprzez sam± swoj± pracê, poprzez inicjatywy, które z niej wynikn±, w swoich rozmowach, w obcowaniu z innymi, mo¿ecie i powinni¶cie konkretyzowaæ ten apostolski nakaz.

Je¶li bêdziemy pracowaæ w tym duchu, nasze ¿ycie, po¶ród ograniczeñ w³a¶ciwych kondycji cz³owieka na ziemi, bêdzie przedsmakiem chwa³y nieba, tej wspólnoty z Bogiem i ze wszystkimi ¶wiêtymi, w której królowaæ bêdzie tylko mi³o¶æ, oddanie, wierno¶æ, przyja¼ñ, rado¶æ. W swojej codziennej, zwyczajnej pracy zawodowej znajdziecie materiê - rzeczywist±, konkretn± i cenn± - do realizacji pe³nego ¿ycia chrze¶cijañskiego, do wykorzystania ³aski, która pochodzi od Chrystusa.

W tej swojej dzia³alno¶ci zawodowej, wykonywanej w obliczu Boga, bêdziecie mieæ okazjê do praktykowania wiary, nadziei i mi³o¶ci. Wydarzenia, relacje i problemy, które niesie ze sob± wasza praca, bêd± stanowiæ temat dla waszej modlitwy. Wysi³ek wk³adany w realizowanie waszych codziennych zadañ bêdzie okazj± do do¶wiadczenia tego Krzy¿a, który ma zasadnicze znaczenie dla chrze¶cijanina. Do¶wiadczenie w³asnej s³abo¶ci, pora¿ki towarzysz±ce zawsze wszystkim ludzkim wysi³kom dadz± wam wiêcej realizmu, wiêcej pokory, wiêcej wyrozumia³o¶ci dla innych. Sukcesy i rado¶ci bêd± dla was zaproszeniem do dziêkczynienia i do my¶lenia, ¿e nie ¿yjecie dla siebie samych, lecz po to, by s³u¿yæ innym i Bogu.


50

Aby postêpowaæ w ten sposób, aby u¶wiêcaæ swój zawód, trzeba przede wszystkim pracowaæ dobrze, z rzetelno¶ci± ludzk± i nadprzyrodzon±. Chcê teraz dla kontrastu przypomnieæ, co mówi jedna z dawnych ewangelii apokryficznych: Ojciec Jezusa, który by³ cie¶l±, wyrabia³ p³ugi i jarzma. Pewnego razu - mówi dalej opowie¶æ - zamówi³ u niego ³o¿e pewien wysoko postawiony cz³owiek. Okaza³o siê jednak, ¿e jedna z desek by³a krótsza od drugiej i Józef nie wiedzia³, co zrobiæ. Wówczas Dzieciê Jezus powiedzia³o do ojca: po³ó¿ obie deski na ziemi i u³ó¿ je równo z jednej strony. Józef tak uczyni³. Wtedy Jezus stan±³ z drugiej strony, chwyci³ krótsz± deskê i wyci±gn±³ j± tak, ¿e sta³a siê tak d³uga jak druga. Józef, Jego ojciec, na widok tego cudu bardzo siê zdumia³, obj±³ Dzieciê i uca³owa³ je, mówi±c: jak¿e jestem szczê¶liwy, gdy¿ Bóg da³ mi to Dzieciê.

Józef z pewno¶ci± nie dziêkowa³ Bogu za takie rzeczy, jego praca nie mog³a wygl±daæ w ten sposób. ¦w. Józef nie jest cz³owiekiem lubi±cym ³atwe i cudowne rozwi±zania, lecz cz³owiekiem wytrwa³ym, zdolnym do wysi³ku, a kiedy trzeba - pomys³owym. Chrze¶cijanin wie, ¿e Bóg czyni cuda: dokonywa³ ich przed wiekami, czyni³ je pó¼niej i dokonuje ich równie¿ teraz, poniewa¿ non est abbreviata manus Domini, nie zmniejszy³a siê moc Bo¿a.

Jednak¿e cuda s± przejawem zbawczej wszechmocy Boga, a nie sposobem zapobiegania skutkom naszej nieudolno¶ci albo sprzyjania naszemu wygodnictwu. Cud, o który prosi was Pan, to wytrwanie w waszym chrze¶cijañskim i Boskim powo³aniu, u¶wiêcanie pracy ka¿dego dnia: cud przemieniania codziennej prozy w jedenastozg³oskowiec, w poezjê heroiczn±, dziêki mi³o¶ci, z jak± wykonujecie swoje zwyczajne zajêcia. Tam w³a¶nie oczekuje was Bóg, ¿eby¶cie stali siê duszami posiadaj±cymi poczucie odpowiedzialno¶ci, zapa³ apostolski, kompetencjê zawodow±.

Dlatego jako has³o dla waszej pracy mogê wskazaæ wam to: aby byæ u¿ytecznym, s³u¿yæ. Bo po pierwsze, ¿eby co¶ wykonaæ, trzeba umieæ to zakoñczyæ. Nie wierzê w czysto¶æ intencji tych, którzy nie dok³adaj± starañ, by zdobyæ kompetencjê niezbêdn± do tego, aby nale¿ycie wype³niaæ powierzone sobie zadania. Nie wystarczy chcieæ czyniæ dobro, trzeba umieæ to robiæ. A je¶li rzeczywi¶cie chcemy, to pragnienie to znajdzie wyraz w staraniu o to, by zastosowaæ odpowiednie ¶rodki, ¿eby dobrze wykoñczyæ ka¿d± rzecz, w sposób po ludzku doskona³y.


51

To bycie po ludzku u¿ytecznym, ta sprawno¶æ, któr± mo¿emy nazwaæ techniczn±, ta umiejêtno¶æ wykonywania w³asnego zawodu powinny byæ o¿ywione pewn± cech±, która by³a fundamentalna w pracy ¶w. Józefa i która powinna byæ fundamentalna w pracy ka¿dego chrze¶cijanina: duchem s³u¿by, pragnieniem, aby prac± przyczyniaæ siê do dobra innych ludzi. Praca Józefa nie by³a prac± ukierunkowan± ku afirmacji siebie, chocia¿ po¶wiêcenie siê ¿yciu zawodowemu ukszta³towa³o w nim dojrza³±, wyra¼nie zarysowan± osobowo¶æ. Patriarcha pracowa³ ze ¶wiadomo¶ci± wype³niania woli Bo¿ej, my¶l±c jednocze¶nie o dobru swoich bliskich, Jezusa i Maryi, oraz maj±c na uwadze dobro wszystkich mieszkañców ma³ego Nazaretu.

W Nazarecie Józef by³ zapewne jednym z nielicznych rzemie¶lników, je¶li nie jedynym. Prawdopodobnie - cie¶l±. Jednak¿e, jak to zwykle bywa w ma³ych wioskach, umia³ te¿ robiæ inne rzeczy: uruchomiæ na nowo m³yn, który nie dzia³a³, albo przed zim± naprawiæ szpary w dachu. Józef bez w±tpienia wyci±ga³ z k³opotów wielu ludzi poprzez swoj± dobrze wykonan± pracê. Jego praca zawodowa by³a zajêciem skierowanym ku s³u¿bie, dla uprzyjemniania ¿ycia pozosta³ych rodzin z wioski; towarzyszy³ jej u¶miech, mi³e s³owo, komentarz wypowiedziany niby mimochodem, ale przywracaj±cy wiarê i rado¶æ temu, kto niemal je utraci³.


52

Zapewne czasami, gdy pracowa³ dla osób biedniejszych od siebie, Józef przyjmowa³ w zamian co¶, co mia³o niewielk± warto¶æ, ale dawa³o tej drugiej osobie satysfakcjê, ¿e zap³aci³a. Normalnie pobiera³ za sw± pracê tyle, ile by³o s³uszne, ani mniej, ani wiêcej. Umia³ za¿±daæ tego, co sprawiedliwie mu siê nale¿a³o, gdy¿ wierno¶æ Bogu nie mo¿e oznaczaæ rezygnowania z praw, które w rzeczywisto¶ci s± obowi±zkami. ¦w. Józef musia³ wymagaæ tego, co sprawiedliwe, bo w³a¶nie dziêki zap³acie za pracê mia³ utrzymaæ Rodzinê, któr± powierzy³ mu Bóg.

Egzekwowanie w³asnych praw nie powinno byæ owocem indywidualistycznego egoizmu. Nie mi³uje siê sprawiedliwo¶ci, je¿eli nie pragnie siê, by wype³niano j± w stosunku do innych ludzi. Podobnie jak niedopuszczalne jest zamykanie siê w wygodnej religijno¶ci i zapominanie o potrzebach innych. Ten, kto chce byæ sprawiedliwy w oczach Bo¿ych, stara siê równie¿ rzeczywi¶cie wprowadzaæ sprawiedliwo¶æ w¶ród ludzi. I to nie tylko ze szlachetnej intencji, aby nie obra¿ano imienia Bo¿ego, lecz tak¿e dlatego, ¿e bycie chrze¶cijaninem oznacza przyjmowanie wszystkiego, co po ludzku szlachetne. Parafrazuj±c znany tekst ¶w. Jana Aposto³a, mo¿na powiedzieæ, ¿e kto mówi, i¿ jest sprawiedliwy wobec Boga, ale nie jest sprawiedliwy wobec innych ludzi, jest k³amc± i nie ma w nim prawdy.

Jak wszyscy chrze¶cijanie, którzy prze¿yli tê chwilê, ze wzruszeniem i rado¶ci± przyj±³em decyzjê o obchodzeniu liturgicznego ¶wiêta ¶w. Józefa Robotnika. To ¶wiêto, które jest jakby kanonizacj± Boskiej warto¶ci pracy, ukazuje, jak Ko¶ció³ - w swoim ¿yciu wspólnotowym i publicznym - g³osi g³ówne prawdy Ewangelii, które, zgodnie z pragnieniem Boga, powinny byæ w sposób szczególny rozwa¿ane w naszych czasach.


53

Mówili¶my ju¿ du¿o na ten temat przy innych okazjach, pozwólcie mi jednak raz jeszcze zwróciæ uwagê na naturalno¶æ i prostotê ¿ycia ¶w. Józefa, który ani nie odsuwa³ siê od swoich wspó³mieszkañców, ani nie stwarza³ niepotrzebnych barier.

Dlatego - chocia¿, byæ mo¿e, czasami, w niektórych sytuacjach mo¿e to byæ uzasadnione - nie lubiê zazwyczaj mówiæ o katolickich robotnikach, o katolickich in¿ynierach, o katolickich lekarzach itd., jak gdyby chodzi³o o jaki¶ gatunek wewn±trz danego rodzaju; jak gdyby katolicy tworzyli jak±¶ grupkê oddzielon± od innych, przez co stwarza siê wra¿enie, ¿e pomiêdzy chrze¶cijanami i reszt± ludzko¶ci istnieje przepa¶æ. Szanujê opiniê przeciwn±, uwa¿am jednak, ¿e o wiele w³a¶ciwsze jest mówienie o robotnikach, którzy s± katolikami lub o katolikach, który s± robotnikami; o in¿ynierach, którzy s± katolikami lub o katolikach, którzy s± in¿ynierami. Bo cz³owiek, który ma wiarê i wykonuje pracê umys³ow±, techniczn± czy fizyczn±, jest i czuje siê zjednoczony z innymi, równy innym, ma te same prawa i obowi±zki, to samo pragnienie stania siê lepszym, ten sam zapa³ stawiania czo³a wspólnym problemom i znalezienia dla nich rozwi±zania.

Katolik, podejmuj±c siê tego wszystkiego, bêdzie umia³ uczyniæ ze swojego codziennego ¿ycia ¶wiadectwo wiary, nadziei i mi³o¶ci; ¶wiadectwo proste, normalne, bez potrzeby afiszowania siê, ukazuj±c - dziêki spójno¶ci swego ¿ycia - sta³± obecno¶æ Ko¶cio³a w ¶wiecie, jako ¿e wszyscy katolicy sami s± Ko¶cio³em, poniewa¿ s± pe³noprawnymi cz³onkami jedynego Ludu Bo¿ego.


54

Od dawna lubiê odmawiaæ wzruszaj±c± inwokacjê do ¶w. Józefa, któr± proponuje nam sam Ko¶ció³ w modlitwach przygotowawczych do Mszy: O mê¿u szczê¶liwy, b³ogos³awiony Józefie, któremu by³o dane nie tylko widzieæ i s³yszeæ Boga, którego królowie chcieli widzieæ i nie widzieli, s³yszeæ i nie s³yszeli, ale równie¿ pie¶ciæ Go, ca³owaæ, ubieraæ i strzec! Modlitwa ta pos³u¿y nam jako wprowadzenie do ostatniego tematu, który dzi¶ zamierzam poruszyæ - jest nim serdeczne obcowanie Józefa z Jezusem.

Dla ¶w. Józefa ¿ycie Jezusa by³o ci±g³ym odkrywaniem w³asnego powo³ania. Wspominali¶my wcze¶niej owe pierwsze lata, pe³ne sytuacji pozornie ze sob± kontrastuj±cych: uwielbienie i ucieczka; majestatyczno¶æ Mêdrców i ubóstwo stajenki; ¶piew Anio³ów i milczenie ludzi. Kiedy nadchodzi moment przedstawienia Dzieci±tka w ¶wi±tyni, Józef, który sk³ada skromn± ofiarê z pary synogarlic, widzi, jak Symeon i Anna og³aszaj±, ¿e Jezus jest Mesjaszem. Jego ojciec i Matka dziwili siê temu, co o Nim mówiono - pisze ¶w. £ukasz. Pó¼niej, kiedy Dzieciê bez wiedzy Maryi i Józefa zostaje w ¶wi±tyni, ten sam Ewangelista powie, ¿e odnalaz³szy Go po trzech dniach poszukiwañ, zdziwili siê bardzo.

Józef jest zdumiony, Józef siê dziwi. Bóg objawia mu stopniowo swoje zamiary, a on czyni starania, by je zrozumieæ. Jak ka¿da dusza, która chce i¶æ blisko za Jezusem, natychmiast odkrywa, ¿e nie mo¿na i¶æ powolnym krokiem, ¿e nie ma miejsca na rutynê. Poniewa¿ Bóg nie zadowala siê utrzymywaniem osi±gniêtego poziomu, spoczywaniem na laurach. Bóg stale wymaga wiêcej, a Jego drogi nie s± naszymi ludzkimi drogami. ¦w. Józef, jak ¿aden cz³owiek przed nim ani po nim, nauczy³ siê od Jezusa byæ czujnym, aby rozpoznawaæ wielkie dzie³a Bo¿e, mieæ duszê i serce otwarte.


55

Jednak skoro Józef nauczy³ siê od Jezusa ¿yæ w sposób Boski, to odwa¿y³bym siê powiedzieæ, ¿e w tym, co ludzkie, on sam nauczy³ wielu rzeczy Syna Bo¿ego. Jest co¶, co mi siê nie do koñca podoba w tytule "przybrany ojciec”, którym czasami okre¶la siê Józefa, poniewa¿ zachodzi ryzyko my¶lenia, i¿ relacje miêdzy Józefem i Jezusem by³y ch³odne i czysto zewnêtrzne. Nasza wiara mówi nam faktycznie, i¿ nie by³ on ojcem wed³ug cia³a, nie jest to jednak jedyne ojcostwo.

Józefowi - czytamy w jednym z kazañ ¶w. Augustyna - nie tylko nale¿y siê imiê ojca, ale nale¿y siê mu bardziej ni¿ komukolwiek innemu. I dodaje: W jaki sposób by³ ojcem? Tym bardziej by³ ojcem, im bardziej czyste by³o jego ojcostwo. Niektórzy my¶leli, ¿e by³ ojcem naszego Pana Jezusa w takim sensie, w jakim s± ojcami inni, którzy rodz± wed³ug cia³a, a nie tylko otrzymuj± dzieci jako owoc mi³o¶ci duchowej. Dlatego mówi ¶w. £ukasz: my¶lano, ¿e by³ ojcem Jezusa. Dlaczego mówi tylko, ¿e my¶lano? Bo my¶lenie i s±dy ludzkie odnosz± siê do tego, co zwyk³o dziaæ siê miêdzy lud¼mi. A Pan nie narodzi³ siê z nasienia Józefa. Niemniej jednak z mi³o¶ci i pobo¿no¶ci Józefa narodzi³ mu siê syn z Dziewicy Maryi, który by³ Synem Boga.

Józef mi³owa³ Jezusa, tak jak ojciec mi³uje swoje dziecko i obcowa³ z Nim, daj±c Mu wszystko, co mia³ najlepszego. Troszcz±c siê o Dziecko, jak mu to zosta³o polecone, Józef uczyni³ z Jezusa rzemie¶lnika: przekaza³ Mu swój zawód. Dlatego mieszkañcy Nazaretu, mówi±c o Jezusie, bêd± Go nazywaæ bez ró¿nicy faber i fabri filius, rzemie¶lnikiem i synem rzemie¶lnika. Jezus pracowa³ w warsztacie Józefa i razem z Józefem. Jaki by³ Józef, jak dzia³a³a w nim ³aska, ¿e móg³ wychowaæ Syna Bo¿ego w tym, co ludzkie?

Jezus musia³ wiêc byæ podobny do Józefa: w sposobie wykonywania pracy, w rysach charakteru i sposobie mówienia. W realizmie Jezusa, w Jego zmy¶le obserwacji, w sposobie siadania do sto³u i ³amania chleba, w upodobaniu do g³oszenia nauki w sposób konkretny i brania za przyk³ad spraw z ¿ycia codziennego uwidacznia siê Jego dzieciñstwo i m³odo¶æ, a przez to Jego obcowanie z Józefem.

Nie mo¿na nie dostrzec wznios³o¶ci tego misterium. Ten Jezus, który jest cz³owiekiem, który mówi z akcentem okre¶lonego regionu Izraela, który jest podobny do rzemie¶lnika zwanego Józefem - jest Synem Boga. A któ¿ mo¿e nauczyæ czego¶ Boga? Jednak rzeczywi¶cie jest cz³owiekiem i ¿yje normalnie: najpierw jako dziecko, potem jako ch³opiec, który pomaga Józefowi w warsztacie, wreszcie jako cz³owiek dojrza³y, w sile wieku. Jezus za¶ czyni³ postêpy w m±dro¶ci, w latach i w ³asce u Boga i u ludzi.


56

W tym, co ludzkie, Józef by³ nauczycielem Jezusa; obcowa³ z Nim codziennie z delikatn± serdeczno¶ci± i troszczy³ siê o Niego z radosnym po¶wiêceniem. Czy¿ nie jest to uzasadniony powód, aby¶my uznali tego sprawiedliwego mê¿a, tego ¦wiêtego Patriarchê, w którym osi±ga szczyt wiara Starego Przymierza, za Mistrza ¿ycia wewnêtrznego? ¯ycie wewnêtrzne - to nic innego, jak wytrwa³e i za¿y³e obcowanie z Chrystusem w celu uto¿samienia siê z Nim. A Józef mo¿e powiedzieæ nam o Jezusie wiele rzeczy. Dlatego nie porzucajcie nigdy tego nabo¿eñstwa do niego, ite ad Ioseph, jak mówi tradycja chrze¶cijañska, pos³uguj±c siê wyra¿eniem zaczerpniêtym ze Starego Testamentu.

Mistrz ¿ycia wewnêtrznego, rzemie¶lnik oddany swojej pracy, wierny s³uga Bo¿y przebywaj±cy w ci±g³ym kontakcie z Jezusem: taki oto jest Józef. Ite ad Ioseph. Dziêki ¶w. Józefowi chrze¶cijanin uczy siê, co to znaczy nale¿eæ do Boga i równocze¶nie przebywaæ w pe³ni w¶ród ludzi, u¶wiêcaj±c ¶wiat. Obcujcie z Józefem, a spotkacie Jezusa. Obcujcie z Józefem, a spotkacie Maryjê, która zawsze nape³nia³a pokojem mi³y warsztat w Nazarecie.


Poprzedni Nastêpny