Josemaría Escrivá Obras
31

Podziwia³em niedawno marmurowy relief przedstawiaj±cy scenê adoracji Dzieci±tka Jezus przez Mêdrców. Wokó³ tego reliefu umieszczone by³y inne, ukazuj±ce czterech anio³ów, z których ka¿dy trzyma³ jeden symbol: koronê, jab³ko uwieñczone krzy¿em, miecz, ber³o. W ten obrazowy sposób, pos³uguj±c siê zrozumia³ymi znakami, przedstawiono wydarzenie, które dzi¶ wspominamy: kilku uczonych ludzi - tradycja mówi, ¿e byli królami - upada na kolana przed Dzieci±tkiem, zapytawszy siê wcze¶niej w Jerozolimie: Gdzie jest nowo narodzony król ¿ydowski?.

Ja równie¿, przynaglony tym pytaniem, kontemplujê teraz Jezusa le¿±cego w ¿³obie, w miejscu, które jest odpowiednie tylko dla zwierz±t. "Gdzie¿ jest, Panie, Twoja królewsko¶æ: korona, miecz, ber³o?” Nale¿± Mu siê, a On ich nie chce. Króluje, owiniêty w pieluszki. Jest Królem bezbronnym, który jawi siê nam jako s³aby: jest ma³ym dzieckiem. Jak¿e nie wspomnieæ owych s³ów Aposto³a: ogo³oci³ samego siebie, przyj±wszy postaæ s³ugi?

Nasz Pan siê wcieli³, aby ukazaæ nam wolê Ojca. I oto ju¿ od ko³yski naucza nas. Jezus nas szuka - poprzez powo³anie, które jest powo³aniem do ¶wiêto¶ci - by¶my razem z Nim dope³nili Odkupienia. Rozwa¿cie Jego pierwsz± naukê: mamy byæ wspó³odkupicielami, nie d±¿±c do pokonania swoich bli¼nich, lecz siebie samych. Tak jak Chrystus, musimy siê uni¿yæ, poczuæ siê s³ugami innych, aby zaprowadziæ ich do Boga.

Gdzie jest Król? Czy nie jest tak, ¿e Jezus pragnie przede wszystkim królowaæ w sercu, w twoim sercu? Dlatego staje siê Dzieckiem, bo któ¿ nie kocha maleñkiego dziecka? Gdzie jest Król? Gdzie jest Chrystus, którego Duch ¦wiêty stara siê ukszta³towaæ w naszych duszach? Nie mo¿e byæ w pysze, która oddziela nas od Boga; nie mo¿e byæ w braku mi³o¶ci, która nas izoluje od innych. Tam nie mo¿e byæ Chrystus; tam cz³owiek zostaje sam.

U stóp Dzieci±tka Jezus, w dniu Objawienia Pañskiego, wobec Króla pozbawionego zewnêtrznych oznak swojej królewsko¶ci, mo¿ecie powiedzieæ: "Panie, usuñ z mojego ¿ycia pychê; prze³am moj± mi³o¶æ w³asn±, tê chêæ afirmacji siebie i dominowania nad innymi. Spraw, by fundamentem mojej osobowo¶ci by³o uto¿samienie siê z Tob±”.


32

Cel nie jest ³atwy: uto¿samienie z Chrystusem. Ale nie jest te¿ trudny, je¶li ¿yjemy tak, jak nas nauczy³ Pan: je¶li codziennie uciekamy siê do Jego S³owa; je¶li nasze ¿ycie przenikniête jest rzeczywisto¶ci± sakramentaln± - Eucharysti± - któr± On nam zostawi³ jako pokarm, poniewa¿ droga chrze¶cijanina jest drog± mo¿liw± do przej¶cia, jak przypomina pewna stara pie¶ñ z mojej ziemi. Bóg powo³a³ nas w sposób jasny i niew±tpliwy. Tak jak trzej Królowie odkryli¶my gwiazdê, ¶wiat³o i kierunek na niebie duszy.

Ujrzeli¶my bowiem Jego gwiazdê na Wschodzie i przybyli¶my oddaæ Mu pok³on. To jest w³a¶nie nasze do¶wiadczenie. My równie¿ zauwa¿yli¶my, ¿e w naszej duszy zapala siê stopniowo nowy blask: pragnienie bycia w pe³ni chrze¶cijaninem, nagl±ce pragnienie - je¶li mogê to tak nazwaæ - potraktowania Boga serio. Gdyby ka¿dy z was zacz±³ teraz opowiadaæ na g³os o wewnêtrznym procesie swojego nadprzyrodzonego powo³ania, pozostali oceniliby, ¿e to wszystko by³o spraw± Boga. Dziêkujmy Bogu Ojcu, Bogu Synowi, Bogu Duchowi ¦wiêtemu i Naj¶wiêtszej Maryi Pannie, przez któr± otrzymujemy wszystkie b³ogos³awieñstwa z nieba, za ten dar bêd±cy - obok wiary - najwiêkszym, jakiego Pan mo¿e udzieliæ stworzeniu: za zdecydowane pragnienie osi±gniêcia pe³ni mi³o¶ci, w przekonaniu, ¿e ¶wiêto¶æ po¶ród obowi±zków zawodowych i spo³ecznych jest nie tylko mo¿liwa, ale równie¿ konieczna.

Rozwa¿cie, z jak± delikatno¶ci± zaprasza nas Pan. U¿ywa s³ów ludzkich, jak zakochany: wezwalem cie po imieniu; tys moim!... Bóg, który jest samym piêknem, sam± wspania³o¶ci±, sam± m±dro¶ci±, oznajmia nam, ¿e nale¿ymy do Niego; ¿e zostali¶my wybrani jako przedmiot Jego nieskoñczonej mi³o¶ci. Potrzeba mocnego ¿ycia wiary, ¿eby nie zatraciæ tej wspania³o¶ci, któr± Opatrzno¶æ Bo¿a sk³ada w nasze rêce. Wiary takiej, jak wiara Mêdrców: przekonania, ¿e ani pustynia, ani burze, ani spokój oaz nie przeszkodz± nam w dotarciu do wiecznego Betlejem: ostatecznego ¿ycia z Bogiem.


33

Droga wiary jest drog± po¶wiêcenia. Powo³anie chrze¶cijañskie nie wyrywa nas z naszego miejsca, wymaga jednak, ¿eby¶my porzucili to wszystko, co sprzeciwia siê woli Boga. ¦wiat³o, które siê zapala, jest zaledwie pocz±tkiem; powinni¶my za nim i¶æ, je¶li pragniemy, aby ta jasno¶æ sta³a siê gwiazd±, a potem s³oñcem. Podczas gdy Mêdrcy przebywali w Persji - pisze ¶w. Jan Chryzostom - widzieli tylko gwiazdê; kiedy jednak opu¶cili swoj± ojczyznê, ujrzeli samo s³oñce sprawiedliwo¶ci. Mo¿na powiedzieæ, ¿e nie mogliby d³u¿ej widzieæ owej gwiazdy, gdyby zostali w swoim kraju. Pospieszmy siê zatem i my; i chocia¿by wszyscy nam w tym przeszkadzali, biegnijmy do domu tego Dzieci±tka.

"Ujrzeli¶my bowiem Jego gwiazdê na Wschodzie i przybyli¶my oddaæ Mu pok³on". Skoro to us³ysza³ król Herod, przerazi³ siê, a z nim ca³a Jerozolima. Jeszcze dzi¶ powtarza siê ta scena. Nie brakuje osób, które - zak³opotane - dziwi± siê, a nawet gorsz±, z powodu wielko¶ci Boga oraz powa¿nych - z ludzkiego punktu widzenia - i g³êboko chrze¶cijañskich decyzji innych, by ¿yæ w sposób spójny z w³asn± wiar±. Mo¿na by powiedzieæ, ¿e nie pojmuj±, i¿ mo¿e istnieæ inna rzeczywisto¶æ ni¿ ta, która mie¶ci siê w ich ograniczonych, ziemskich horyzontach. Na widok hojno¶ci, jak± dostrzegaj± w postêpowaniu tych, którzy us³yszeli wezwanie Pana, u¶miechaj± siê z pogard±, przera¿aj± siê lub - w przypadkach, które wydaj± siê naprawdê patologiczne - skupiaj± ca³y swój wysi³ek na udaremnieniu ¶wiêtego postanowienia, które kto¶ powzi±³ w swoim sumieniu w sposób ca³kowicie wolny.

By³em czasami ¶wiadkiem czego¶, co mo¿na by nazwaæ powszechn± mobilizacj± przeciwko tym, którzy zdecydowali siê oddaæ ca³e swoje ¿ycie na s³u¿bê Bogu i ludziom. Istniej± tacy, którzy s± przekonani, ¿e Bóg nie mo¿e nikogo wybraæ, nie prosz±c ich o pozwolenie; s±dz±, ¿e cz³owiek nie jest w stanie posiadaæ ca³kowitej wolno¶ci odpowiedzenia Mi³o¶ci "tak” albo odrzucenia jej. Dla rozumuj±cych w ten sposób nadprzyrodzone ¿ycie ka¿dej duszy jest czym¶ drugorzêdnym; my¶l± oni, ¿e zas³uguje ono na to, by po¶wiêciæ mu uwagê, ale dopiero wtedy, gdy zaspokojone zostan± ciasne zachcianki ludzkiego wygodnictwa i egoizmu. Gdyby tak by³o, có¿ pozosta³oby z chrze¶cijañstwa? Czy pe³ne mi³o¶ci, a zarazem wymagaj±ce s³owa Jezusa s± tylko po to, aby je us³yszeæ; czy te¿ po to, aby je us³yszeæ i wprowadziæ w czyn? On sam powiedzia³: B±d¼cie wiêc wy doskonali, jak doskona³y jest Ojciec wasz niebieski.

Nasz Pan zwraca siê do wszystkich ludzi, aby wyszli Mu na spotkanie, aby byli ¶wiêci. Nie wzywa tylko Mêdrców, którzy byli uczeni i potê¿ni; wcze¶niej pos³a³ do pasterzy z Betlejem ju¿ nie gwiazdê, lecz jednego ze swych anio³ów. Ale ubodzy czy bogaci, uczeni czy mniej uczeni powinni wzmagaæ w swoich duszach pokorn± gotowo¶æ, która pozwala s³uchaæ g³osu Boga.

Rozwa¿cie przypadek Heroda: by³ mo¿nym tego ¶wiata i mia³ mo¿liwo¶æ skorzystania z pomocy uczonych, zebra³ wiêc wszystkich arcykap³anów i uczonych ludu i wypytywa³ ich, gdzie ma siê narodziæ Mesjasz. Jego potêga i wiedza nie prowadz± go do uznania Boga. Dla jego zatwardzia³ego serca potêga i wiedza s± narzêdziami z³a: daremnego pragnienia zniszczenia Boga, pogardy dla ¿ycia grupy niewinnych dzieci.

Czytajmy dalej ¶wiêt± Ewangeliê: Ci mu odpowiedzieli: "W Betlejem judzkim, bo tak napisa³ Prorok: A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jeste¶ zgo³a najlichsze spo¶ród g³ównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie w³adca, który bêdzie pasterzem ludu mego, Izraela". Nie mo¿emy przeoczyæ tych szczegó³ów Bo¿ego mi³osierdzia: ten, który mia³ odkupiæ ¶wiat, rodzi siê w ma³ej, nieznanej wiosce. A to dlatego, ¿e Bóg nie ma wzglêdu na osoby, jak nam to czêsto powtarza Pismo ¦wiête. Kiedy zaprasza jak±¶ duszê do ¿ycia w pe³ni spójnego z wiar±, nie zwraca uwagi na zas³ugi bogactwa ani na szlachetno¶æ rodziny, ani na wysoki stopieñ wiedzy. Powo³anie uprzedza wszystkie zas³ugi, idzie przed nimi: A oto gwiazda, któr± widzieli na Wschodzie, sz³a przed nimi, a¿ przysz³a i zatrzyma³a siê nad miejscem, gdzie by³o Dzieciê.

Powo³anie jest pierwsze: Bóg mi³uje nas, zanim jeszcze nauczymy siê do Niego zwracaæ i daje nam mi³o¶æ, dziêki której mo¿emy Mu siê odwzajemniæ. Ojcowska dobroæ Boga wychodzi nam na spotkanie. Nasz Pan nie tylko jest sprawiedliwy, ale o wiele wiêcej: jest mi³osierny. Nie oczekuje, ¿e do Niego przyjdziemy; wychodzi nam naprzeciw z wyra¼nymi oznakami ojcowskiej czu³o¶ci.


34

Je¶li powo³anie jest pierwsze, je¶li gwiazda ¶wieci wcze¶niej, ¿eby kierowaæ nas na naszej drodze mi³o¶ci Bo¿ej, to nie ma sensu poddawaæ siê zw±tpieniu, kiedy czasem jej nie widzimy. W pewnych momentach naszego ¿ycia wewnêtrznego, prawie zawsze z naszej winy, zdarza siê to, co wydarzy³o siê w czasie podró¿y Mêdrców: gwiazda znika. Znamy ju¿ Bo¿y blask naszego powo³ania, jeste¶my przekonani o jego ostatecznym charakterze, jednak mo¿e kurz, który wznosimy podczas drogi - nasze nêdze - tworzy gêst± chmurê, która nie przepuszcza ¶wiat³a.

Co wtedy robiæ? Pój¶æ w ¶lady tamtych ¶wiêtych mê¿ów - i pytaæ! Herod pos³u¿y³ siê wiedz±, ¿eby post±piæ w sposób niesprawiedliwy. Mêdrcy pos³uguj± siê ni±, by czyniæ dobro. My, chrze¶cijanie, nie potrzebujemy jednak pytaæ ani Heroda, ani m±drych tego ¶wiata. Chrystus da³ swemu Ko¶cio³owi pewno¶æ nauki, strumieñ ³aski p³yn±cej z sakramentów. Rozporz±dzi³ te¿, aby by³y osoby, które bêd± kierowaæ, prowadziæ i ci±gle przypominaæ o drodze. Dysponujemy nieskoñczonym skarbem wiedzy: S³owem Bo¿ym strze¿onym przez Ko¶ció³; ³ask± Chrystusa, która udzielana jest w sakramentach; ¶wiadectwem i przyk³adem tych, którzy ¿yj±c w sposób prawy obok nas, swoim ¿yciem umieli wyznaczyæ drogê wierno¶ci Bogu.

Pozwólcie, ¿e wam co¶ poradzê: je¶li kiedykolwiek utracicie jasno¶æ ¶wiat³a, zwróæcie siê o pomoc do dobrego pasterza. Kto jest tym dobrym pasterzem? Ten, kto wchodzi przez bramê wierno¶ci doktrynie Ko¶cio³a; kto nie zachowuje siê jak najemnik, który widz±c nadchodz±cego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza. Zauwa¿cie, ¿e S³owo Bo¿e nie jest pró¿ne, a sposób wyra¿ania siê Chrystusa - widzicie, z jak± czu³o¶ci± mówi o pasterzach i o owcach, o owczarni i o stadzie? - jest praktycznym ukazaniem potrzeby dobrego przewodnika dla naszych dusz.

Gdyby nie by³o z³ych pasterzy - pisze ¶w. Augustyn - On nie u¶ci¶la³by tego, mówi±c o dobrym. Kto jest najemnikiem? Ten, który widz±c wilka, ucieka; ten, który szuka swojej chwa³y, a nie chwa³y Chrystusa; ten, który nie ma odwagi z wolno¶ci± ducha ganiæ grzeszników. Wilk chwyta owcê za szyjê, diabe³ prowadzi wiernego do cudzo³óstwa. A ty milczysz, nie ganisz. Ty jeste¶ najemnikiem. Widzia³e¶, ¿e nadchodzi wilk i uciek³e¶. Byæ mo¿e, on mi powie: nie, jestem tutaj, nie uciek³em. Ale ja odpowiem: uciek³e¶, poniewa¿ milcza³e¶, a milcza³e¶, poniewa¿ siê ba³e¶.

¦wiêto¶æ Oblubienicy Chrystusa przejawia³a siê zawsze - podobnie jak przejawia siê dzi¶ - w obfito¶ci dobrych pasterzy. Jednak¿e wiara chrze¶cijañska, która naucza, by¶my byli pro¶ci, nie sk³ania nas do bycia naiwnymi. S± tacy najemnicy, którzy milcz±, ale s± te¿ i tacy, którzy mówi± s³owa niepochodz±ce od Chrystusa. Dlatego je¶li Pan dopu¶ci, ¿e ogarnie nas ciemno¶æ, choæby w rzeczach drobnych; je¶li poczujemy, ¿e nasza wiara nie jest mocna - zwróæmy siê do dobrego pasterza, do tego, który wykorzystuj±c swoje prawo, wchodzi przez bramê; który oddaj±c swoje ¿ycie za innych, chce byæ w swoim s³owie i postêpowaniu dusz± zakochan±. Mo¿e równie¿ jest grzesznikiem, ale grzesznikiem ufaj±cym zawsze w przebaczenie i mi³osierdzie Chrystusa.

Je¶li sumienie wyrzuca wam jaki¶ grzech - nawet gdy nie wydaje siê on wam ciê¿ki - je¶li macie w±tpliwo¶ci, przyst±pcie do Sakramentu Pokuty. Id¼cie do kap³ana, który siê wami opiekuje, który potrafi wymagaæ od was mocnej wiary, delikatno¶ci duszy i prawdziwego chrze¶cijañskiego mêstwa. W Ko¶ciele istnieje ca³kowita wolno¶æ, je¶li chodzi o wybór spowiednika, byle tylko mia³ odpowiednie pozwolenia. Jednak¿e chrze¶cijanin postêpuj±cy szczerze, zwróci siê - z w³asnej woli! - do tego, którego zna jako dobrego pasterza, który mo¿e mu pomóc podnie¶æ wzrok, ¿eby znowu zobaczyæ w górze gwiazdê Pana.


35

Videntes autem stellam gavisi sunt gaudio magno valde- mówi ³aciñski tekst, stosuj±c zadziwiaj±ce powtórzenie: gdy znowu ujrzeli gwiazdê, rozradowali siê bardzo wielk± rado¶ci±. Dlaczego tyle rado¶ci? Poniewa¿ ci, którzy nigdy nie zw±tpili, otrzymuj± od Pana dowód na to, ¿e gwiazda nie znik³a: przestali dostrzegaæ j± swoimi zmys³ami, ale zawsze widzieli j± w duszy. Takie jest powo³anie chrze¶cijanina: je¶li nie traci siê wiary, je¶li podtrzymuje siê nadziejê w Chrystusie, który bêdzie z nami a¿ do skoñczenia ¶wiata, gwiazda pojawia siê na nowo. A kiedy do¶wiadczamy raz jeszcze rzeczywisto¶ci powo³ania, pojawia siê wiêksza rado¶æ, która wzmaga w nas wiarê, nadziejê i mi³o¶æ.

Weszli do domu i zobaczyli Dzieciê z Matk± Jego, Maryj±; upadli na twarz i oddali Mu pok³on. My te¿ klêkamy przed Jezusem, Bogiem ukrytym w cz³owieczeñstwie. Powtarzamy Mu, ¿e nie chcemy odrzuciæ Jego Boskiego wezwania; ¿e nigdy siê od Niego nie oddalimy; ¿e usuniemy z naszej drogi wszystko, co mog³oby byæ przeszkod± dla naszej wierno¶ci; ¿e szczerze pragniemy byæ ulegli wobec Jego natchnieñ. Ty w swojej duszy i ja równie¿ - poniewa¿ modlê siê w swoim wnêtrzu, wo³aj±c w milczeniu z g³êbi duszy - mówimy Dzieci±tku, ¿e pragniemy pe³niæ swoj± s³u¿bê tak dobrze jak s³udzy z przypowie¶ci, aby i nam móg³ powiedzieæ: Dobrze, s³ugo dobry i wierny.

I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: z³oto, kadzid³o i mirrê. Zatrzymajmy siê na chwilê, ¿eby zrozumieæ ten fragment Ewangelii ¶wiêtej. Jak to mo¿liwe, ¿eby¶my my, którzy jeste¶my niczym i nic nie znaczymy, ofiarowali co¶ Bogu? Pismo ¦wiête mówi: Kazde dobro [...] i wszelki dar doskona³y zstêpuj± z góry. Cz³owiek nie potrafi nawet odkryæ w pe³ni g³êboko¶ci i piêkna Bo¿ych darów. O, gdyby¶ zna³a dar Bo¿y - odpowiada Jezus Samarytance. Jezus Chrystus nauczy³ nas pok³adaæ ca³± nadziejê w Ojcu, szukaæ najpierw Królestwa Bo¿ego i jego sprawiedliwo¶ci, poniewa¿ wszystko inne zostanie nam przydane, a On dobrze wie, czego nam potrzeba.

W ekonomii zbawienia nasz Ojciec troszczy siê o ka¿d± duszê z pe³n± mi³o¶ci delikatno¶ci±. Ka¿dy otrzymuje w³asny dar od Boga: jeden taki, a drugi taki. Daremne by³oby wiêc zabieganie o to, by ofiarowaæ Panu co¶, czego by potrzebowa³. W naszej sytuacji d³u¿ników, którzy nie maj± z czego oddaæ, nasze dary by³yby podobne do darów Starego Przymierza, których Bóg ju¿ nie przyjmuje: ofiar, darów, ca³opaleñ i ofiar za grzech nie chcia³e¶ i nie podoba³y siê Tobie, choæ sk³ada siê je na podstawie Prawa.

Pan jednak wie, ¿e dawanie jest rzecz± w³a¶ciw± zakochanym i On sam wskazuje nam, czego od nas pragnie. Nie maj± dla Niego znaczenia ani bogactwa, ani owoce, ani zwierzêta ¿yj±ce na ziemi, w morzu czy w powietrzu, poniewa¿ wszystko to nale¿y do Niego. Chce tego, co wewnêtrzne, duchowe, a co powinni¶my Mu oddaæ z wolno¶ci±: Synu, daj mi swe serce. Widzicie? Nie zadowala siê czê¶ci±: chce wszystkiego. Nie zabiega o nasze rzeczy - powtarzam - chce nas samych. Tutaj, tylko tutaj, maj± swój pocz±tek wszystkie dary, które mo¿emy ofiarowaæ Bogu.

Dajmy Mu wiêc z³oto, czyste z³oto ducha - oderwania od pieniêdzy i dóbr materialnych. Nie zapominajmy, ¿e s± to rzeczy dobre, pochodz±ce od Boga. Jednak¿e Pan rozporz±dzi³, by¶my ich u¿ywali, nie pozwalaj±c, aby przywi±za³o siê do nich nasze serce, u¿ywaj±c ich z po¿ytkiem dla ludzko¶ci.

Dobra ziemskie nie s± z³e. Staj± siê z³e, kiedy cz³owiek czyni z nich bo¿ki i przed tymi bo¿kami siê korzy; uszlachetniaj± siê, kiedy przemieniamy je w narzêdzia czynienia dobra w chrze¶cijañskim dzia³aniu dla sprawiedliwo¶ci i mi³o¶ci. Nie mo¿emy zabiegaæ o dobra materialne jak kto¶, kto poszukuje skarbu. Nasz skarb jest tu, z³o¿ony w ¿³obie - to Chrystus. I w Nim maj± skupiaæ siê wszystkie nasze mi³o¶ci, bo gdzie jest twój skarb, tam bêdzie i serce twoje.


36

Ofiarujemy kadzid³o: wznosz±ce siê do Pana pragnienia prowadzenia szlachetnego ¿ycia, które rozsiewa³oby bonus odor Christi, mi³± wonno¶æ Chrystusa. Wype³niæ nasze s³owa i czyny owym bonus odor oznacza szerzyæ zrozumienie, przyja¼ñ. Niech nasze ¿ycie towarzyszy ¿yciu innych ludzi, ¿eby nikt nie by³ ani nie czu³ siê sam. Nasza mi³o¶æ ma byæ równie¿ serdeczno¶ci±, ludzkim ciep³em.

Tego naucza nas Jezus Chrystus. Ludzko¶æ od wieków oczekiwa³a przyj¶cia Zbawiciela, prorocy przepowiedzieli Go na tysi±c sposobów. Nawet w najdalszych zak±tkach ¶wiata - chocia¿by z powodu grzechu i ignorancji utracona zosta³a znaczna czê¶æ Bo¿ego Objawienia siê ludziom - zachowano têsknotê za Bogiem i gor±ce pragnienie bycia odkupionymi.

Nadchodzi pe³nia czasu i dla spe³nienia tej misji nie pojawia siê jaki¶ geniusz filozoficzny, taki jak Platon czy Sokrates; nie pojawia siê te¿ na ziemi jaki¶ potê¿ny zdobywca, taki jak Aleksander. W Betlejem rodzi siê Dzieciê. Jest Odkupicielem ¶wiata, ale zanim zacznie mówiæ, mi³uje czynem. Nie przynosi ze sob± ¿adnej magicznej formu³y, bo wie, ¿e zbawienie, które ofiaruje, powinno przej¶æ przez serce cz³owieka. Jego pierwsze czyny - to ¶miech, dzieciêcy p³acz, bezbronny sen wcielonego Boga: ¿eby nas rozkochaæ, ¿eby¶my umieli wzi±æ Go w ramiona.

Raz jeszcze zdajemy sobie sprawê z tego, ¿e to jest w³a¶nie chrze¶cijañstwo. Je¶li chrze¶cijanin nie mi³uje czynem, przegrywa jako chrze¶cijanin, czyli przegrywa równie¿ jako osoba. Nie mo¿esz my¶leæ o innych tak, jakby byli tylko liczbami albo stopniami, po których ty mo¿esz pi±æ siê w górê, albo t³umem, który mo¿na porywaæ lub upokarzaæ, któremu mo¿na schlebiaæ lub nim pogardzaæ, zale¿nie od okoliczno¶ci. My¶l o innych - przede wszystkim o tych, którzy s± obok ciebie - jako o dzieciach Bo¿ych, którymi s±, z ca³± godno¶ci± tego cudownego tytu³u.

Powinni¶my postêpowaæ jak dzieci Bo¿e wobec dzieci Bo¿ych: nasza mi³o¶æ ma byæ mi³o¶ci± ofiarn±, codzienn±, z³o¿on± z tysi±ca drobnych gestów zrozumienia, cichego po¶wiêcenia, oddania, którego nie widaæ. To w³a¶nie jest ów bonus odor Christi, sprawiaj±cy, ¿e ci, którzy ¿yli w¶ród naszych pierwszych braci w wierze, mówili: patrzcie, jak oni siê kochaj±!.

Nie chodzi tu o jaki¶ odleg³y idea³. Chrze¶cijanin to nie jest jaki¶ Tartaren z Taraskonu, który z uporem poluje na lwy tam, gdzie ich nie mo¿na spotkaæ - w korytarzach swojego domu. Chcê zawsze mówiæ o codziennym, konkretnym ¿yciu: o u¶wiêceniu pracy, o relacjach rodzinnych, o przyja¼ni. Je¶li tu nie bêdziemy chrze¶cijanami, to gdzie nimi bêdziemy? Mi³a woñ kadzid³a jest wynikiem dzia³ania roz¿arzonego wêgla, który w sposób niepozorny spala mnóstwo ziarenek. Bonus odor Christi dostrzegany jest w¶ród ludzi nie dziêki krótkotrwa³emu p³omieniowi krótkotrwa³ego ognia, lecz dziêki skuteczno¶ci ¿aru cnót: sprawiedliwo¶ci, lojalno¶ci, wierno¶ci, wyrozumia³o¶ci, hojno¶ci, rado¶ci.


37

Wraz z Mêdrcami ofiarujemy te¿ mirrê - po¶wiêcenie, którego nie powinno zabrakn±æ w ¿yciu chrze¶cijañskim. Mirra przywodzi nam na my¶l Mêkê Chrystusa - na Krzy¿u podaj± Mu do picia mirrê zmieszan± z winem, mirr± te¿ nama¶cili Jego cia³o przed z³o¿eniem do grobu. Nie s±d¼cie jednak, ¿e rozwa¿anie o potrzebie po¶wiêcenia i umartwienia oznacza wprowadzanie odcienia smutku do tego radosnego ¶wiêta, które dzi¶ obchodzimy.

Umartwienie - to nie pesymizm ani zgorzknia³o¶æ. Umartwienie nie jest nic warte bez mi³o¶ci: dlatego powinni¶my szukaæ umartwieñ, które pozwol± nam byæ panami siebie, a jednocze¶nie panami rzeczy ziemskich, bez umartwiania tych, którzy z nami ¿yj±. Chrze¶cijanin nie mo¿e byæ dla innych ani okrutnym sêdzi±, ani sk±pcem. Jest on cz³owiekiem, który umie mi³owaæ czynem i który dowodzi swojej mi³o¶ci w probierzu cierpienia.

Muszê jednak powiedzieæ raz jeszcze, ¿e to umartwienie nie bêdzie zazwyczaj polegaæ na wielkich wyrzeczeniach, które zreszt± nie s± czêste. Bêdzie siê sk³adaæ z ma³ych zwyciêstw: u¶miechanie siê do osób, które nam przeszkadzaj±, sprzeciwianie siê zachciankom cia³a w rzeczach zbednych, przyzwyczajenie sie do sluchania innych, wykorzystanie z pozytkiem czasu danego nam przez Boga... I tyle innych drobiazgów, z pozoru bez znaczenia - przeciwno¶ci, trudno¶ci, przykro¶ci - które pojawiaj± siê w ci±gu ka¿dego dnia, chocia¿ ich nie szukamy.


38

Koñczê, powtarzaj±c s³owa z dzisiejszej Ewangelii: weszli do domu i zobaczyli Dzieciê z Matk± Jego, Maryj±. Naj¶wiêtsza Maryja Panna nie od³±cza siê od swego Syna. Mêdrcy nie zostaj± przyjêci przez króla wywy¿szonego na tronie, lecz przez Dzieci±tko spoczywaj±ce w ramionach Matki. Pro¶my Matkê Bo¿±, która jest nasz± Matk±, aby przygotowa³a nam drogê prowadz±c± do pe³nej mi³o¶ci: Cor Mariae dulcissimum, iter para tutum! Jej s³odkie Serce zna najpewniejsz± drogê do spotkania z Chrystusem.

Trzej Królowie mieli gwiazdê, my mamy Maryjê, Stella maris, Stella orientis. Mówimy Jej dzi¶: "¦wiêta Maryjo, Gwiazdo morza, Gwiazdo zaranna, wspomagaj swoje dzieci”. Nasza gorliwo¶æ o dusze nie powinna znaæ granic, poniewa¿ nikt nie jest wy³±czony z mi³o¶ci Chrystusa. Mêdrcy byli pierwocinami spo¶ród pogan, jednak po dokonaniu Odkupienia nie ma ju¿ ¯yda ani poganina, nie ma ju¿ niewolnika ani cz³owieka wolnego, nie ma ju¿ mê¿czyzny ani kobiety - nie istnieje ¿adna dyskryminacja - wszyscy bowiem jeste¶cie kim¶ jednym w Chrystusie Jezusie.

My, chrze¶cijanie, nie mo¿emy nikogo wykluczaæ ani segregowaæ czy klasyfikowaæ dusz. Wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu - w sercu Chrystusa mieszcz± siê wszyscy. Jego rêce - podziwiamy Go znowu w ¿³óbku - s± rêkami Dziecka: s± to jednak te same rêce, które rozci±gnie na Krzy¿u, przyci±gaj±c wszystkich ludzi.

I ostatnia my¶l, któr± po¶wiêcê mê¿owi sprawiedliwemu, naszemu Ojcu i Panu, ¶w. Józefowi, który w scenie Objawienia Pañskiego przeszed³ jak zwykle niezauwa¿ony. Wyobra¿am go sobie pogr±¿onego w kontemplacji, chroni±cego z mi³o¶ci± Bo¿ego Syna, który stawszy siê cz³owiekiem, zosta³ powierzony jego ojcowskiej pieczy. Z cudown± delikatno¶ci± cz³owieka, który nie ¿yje dla siebie samego, ¦wiêty Patriarcha oddaje siê hojnie s³u¿bie zarówno cichej, jak i skutecznej.

Mówili¶my dzi¶ o ¿yciu modlitewnym i o zapale apostolskim. Czy¿ istnieje lepszy nauczyciel ni¿ ¶w. Józef? Je¶li chcecie rady, któr± powtarzam nieustannie od wielu lat, ite ad Joseph, id¼cie do Józefa: on nauczy was konkretnych dróg oraz ludzkich i Boskich sposobów zbli¿ania siê do Jezusa. I szybko o¶mielicie siê, podobnie jak on, nosiæ w ramionach, ca³owaæ, ubieraæ i strzec to Bo¿e Dzieciê, które siê nam narodzi³o. Mêdrcy w ho³dzie uwielbienia ofiarowali Jezusowi z³oto, kadzid³o i mirrê. Józef ofiarowa³ Mu ca³e swoje m³ode, zakochane serce.


Poprzedni Nastêpny