Josemaría Escrivá Obras
162

Bóg Ojciec raczy³ udzieliæ nam w Sercu swojego Syna infinitos dilectionis thesauros, nieskoñczonych skarbów mi³o¶ci, mi³osierdzia, dobroci. Je¶li chcemy znale¼æ dowód na to, ¿e Bóg nas mi³uje - ¿e nie tylko wys³uchuje naszych modlitw, ale ¿e je uprzedza - wystarczy rozwa¿yæ za ¶w. Paw³em: On, który nawet w³asnego Syna nie oszczêdzi³, ale Go za nas wszystkich wyda³, jak¿e mia³by wraz z Nim i wszystkiego nam nie darowaæ?.

£aska odnawia cz³owieka od wewn±trz i prze-mienia go - z grzesznika i buntownika - w s³ugê dobrego i wiernego. A ¼ród³em wszelkich ³ask jest mi³o¶æ, któr± ¿ywi do nas Bóg i któr± objawi³ nam nie tylko s³owami, ale równie¿ czynami. Mi³o¶æ Bo¿a sprawia, ¿e druga Osoba Trójcy Przenaj¶wiêtszej, S³owo, Syn Boga Ojca, przyjmuje nasze cia³o, czyli nasz± ludzk± kondycjê, za wyj±tkiem grzechu. I S³owo, S³owo Boga, jest Verbum spirans amorem, S³owem, od którego pochodzi Mi³o¶æ.

Mi³o¶æ objawia siê nam we Wcieleniu, w odkupieñczej wêdrówce Jezusa po naszej ziemi, a¿ do najwy¿szej ofiary Krzy¿a. A na Krzy¿u ukazuje siê poprzez nowy znak: jeden z ¿o³nierzy w³óczni± przebi³ Mu bok i natychmiast wyp³ynê³a krew i woda. Woda i krew Jezusa, które mówi± nam o oddaniu a¿ do koñca, a¿ do consummatum est, wykona³o siê, z mi³o¶ci.

W dniu dzisiejszego ¶wiêta, rozwa¿aj±c raz jeszcze g³ówne tajemnice naszej wiary, zdumiewamy siê nad tym, w jaki sposób najg³êbsze rzeczywisto¶ci - owa mi³o¶æ Boga Ojca, który oddaje swojego Syna, i owa mi³o¶æ Syna, która sprawia, ¿e ze spokojem zmierza On ku Golgocie - znajduj± wyraz w gestach bardzo bliskich ludziom. Bóg nie zwraca siê do nas ze swoj± potêg± i w³adz±; zbli¿a siê do nas przyj±wszy postaæ s³ugi, stawszy siê podobnym do ludzi. Jezus nigdy nie zachowuje siê jak kto¶ daleki, wynios³y, chocia¿ w latach Jego przepowiadania widzimy Go czasem niezadowolonego, gdy¿ boli Go ludzka niegodziwo¶æ. Je¶li jednak przyjrzymy siê bli¿ej, zauwa¿ymy zaraz, ¿e Jego oburzenie i gniew rodz± siê z mi³o¶ci: s± dla nas kolejnym zaproszeniem do porzucenia niewierno¶ci i grzechu. Czy¿ tak bardzo mi zale¿y na ¶mierci wystêpnego - wyrocznia Pana Boga - a nie raczej na tym, by siê nawróci³ i ¿y³? Te s³owa wyja¶niaj± ca³e ¿ycie Chrystusa i pozwalaj± nam zrozumieæ, dlaczego ukaza³ siê nam z Sercem z cia³a, z Sercem takim jak nasze, bêd±cym wiarygodnym dowodem mi³o¶ci i nieustannym ¶wiadectwem niewys³owionej tajemnicy Bo¿ego mi³osierdzia.


163

Nie mogê nie zwierzyæ siê wam z czego¶, co stanowi dla mnie powód do ¿alu i zachêtê do dzia³ania: jest to my¶l o ludziach, którzy jeszcze nie znaj± Chrystusa, którzy nie przeczuwaj± jeszcze g³êbi szczê¶cia oczekuj±cego nas w niebie i chodz± po ziemi jak ¶lepcy, goni±c za rado¶ci±, której prawdziwego imienia nie znaj±, lub te¿ gubi±c siê na drogach, które oddalaj± ich od autentycznego szczê¶cia. Jak¿e dobrze rozumiem, co musia³ czuæ Aposto³ Pawe³ owej nocy w Troadzie, kiedy w czasie snu mia³ widzenie: jaki¶ Macedoñczyk stan±³ [przed nim] i b³aga³ go: "Przepraw siê do Macedonii i pomó¿ nam!" Zaraz po tym widzeniu starali¶my siê - Pawe³ i Tymoteusz - wyruszyæ do Macedonii w przekonaniu, ¿e Bóg nas wezwa³, aby¶my g³osili im Ewangeliê.

Czy nie odczuwacie i wy, ¿e Bóg nas wzywa, ¿e - poprzez to wszystko, co wydarza siê wokó³ nas - pobudza nas do g³oszenia dobrej nowiny o przyj¶ciu Jezusa? Czasem jednak my, chrze¶cijanie, pomniejszamy swoje powo³anie, stajemy siê powierzchowni, tracimy czas na sporach i k³ótniach. Co gorsza, nie brakuje te¿ takich, którzy okazuj± fa³szywe zgorszenie wobec sposobu, w jaki inni praktykuj± pewne aspekty wiary lub okre¶lone nabo¿eñstwa, a którzy zamiast wskazaæ drogê, staraj±c siê praktykowaæ je w sposób, jaki uznaj± za prawid³owy, oddaj± siê niszczeniu i krytyce. Owszem, w ¿yciu chrze¶cijan mog± siê zdarzaæ i zdarzaj± siê niedoci±gniêcia. Ale to, co wa¿ne, to nie my i nasze nêdze: liczy siê tylko On, Jezus. To o Chrystusie powinni¶my mówiæ, a nie o sobie samych.

Te refleksje, które w³a¶nie przedstawi³em, s± spowodowane komentarzami na temat rzekomego kryzysu nabo¿eñstwa do Naj¶wiêtszego Serca Pana Jezusa. Nie ma takiego kryzysu. Prawdziwe nabo¿eñstwo by³o i jest obecnie ¿yw±, pe³n± ludzkiego i nadprzyrodzonego sensu postaw±. Jego owoce by³y i nadal s± s³odkimi owocami nawrócenia, oddania, pe³nienia woli Bo¿ej, mi³osnego zg³êbiania tajemnic Odkupienia.

Czym¶ zupe³nie innym s± natomiast przejawy tego bezu¿ytecznego sentymentalizmu, wyzutego z doktryny, przesyconego p³ytk± pobo¿no¶ci±. Mnie równie¿ nie podobaj± siê kiczowate wizerunki - te figurki Naj¶wiêtszego Serca, które nie mog± pobudzaæ do ¿adnego nabo¿eñstwa osób o zdrowym rozs±dku i nadprzyrodzonym podej¶ciu chrze¶cijan. Nie jest jednak oznak± zdrowej logiki przemienianie praktycznych nadu¿yæ, które same w koñcu znikn±, w problem doktrynalny, teologiczny.

Je¶li jest kryzys, to jest to kryzys w ludzkich sercach, które nie potrafi± - z powodu krótkowzroczno¶ci, egoizmu, ciasnych horyzontów - dostrzec niezg³êbionej mi³o¶ci Chrystusa, naszego Pana. Liturgia Ko¶cio³a ¶wiêtego, od czasu ustanowienia dzisiejszego ¶wiêta, potrafi³a zaoferowaæ pokarm dla prawdziwej pobo¿no¶ci, wybieraj±c do czytañ mszalnych tekst ¶w. Paw³a, w którym proponuje siê nam ca³y program ¿ycia kontemplacyjnego - poznanie i mi³o¶æ, modlitwa i ¿ycie - rozpoczynaj±cy siê w³a¶nie od nabo¿eñstwa do Serca Jezusowego. Sam Bóg, przez usta Aposto³a, zaprasza nas do kroczenia t± drog±: Niech Chrystus zamieszka przez wiarê w waszych sercach; aby¶cie w mi³o¶ci wkorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi ¶wiêtymi zdo³ali ogarn±æ duchem, czym jest Szeroko¶æ, D³ugo¶æ, Wysoko¶æ i G³êboko¶æ, i poznaæ mi³o¶æ Chrystusa, przewy¿szaj±c± wszelk± wiedzê, aby¶cie zostali nape³nieni ca³± Pe³ni± Bo¿±.

Pe³nia Bo¿a ukazuje siê nam i oddaje w Chrystusie, w mi³o¶ci Chrystusa, w Sercu Chrystusa. Poniewa¿ jest to Serce Tego, w którym mieszka ca³a Pe³nia: Bóstwo na sposób cia³a. Dlatego, je¶li straci siê z oczu ten wielki zamys³ Bo¿y - strumieñ mi³o¶ci ustanowiony w ¶wiecie poprzez Wcielenie, Odkupienie i Piêædziesi±tnicê - nie zrozumie siê czu³o¶ci Serca Pana.


164

Pamiêtajmy o ca³ym bogactwie, jakie zawiera siê w s³owach: Naj¶wiêtsze Serce Jezusa. Kiedy mówimy o sercu ludzkim, nie odnosimy siê tylko do uczuæ, lecz mamy na my¶li ca³± osobê, która pragnie, mi³uje i obcuje z innymi. A w sposobie wyra¿ania siê ludzi, jaki przejê³o Pismo ¦wiête, ¿eby¶my mogli zrozumieæ sprawy Bo¿e, serce jest uwa¿ane za streszczenie i ¼ród³o, za wyraz i najwiêksz± g³êbiê my¶li, s³ów i czynów. Cz³owiek wart jest tyle, ile jest warte jego serce, mo¿emy powiedzieæ naszym jêzykiem.

W³a¶ciwo¶ci± serca jest rado¶æ: niech siê cieszy me serce z Twojej pomocy; skrucha: jak wosk siê staje moje serce, we wnêtrzu moim topnieje; s³awienie Boga: z mego serca tryska piêkne s³owo; postanowienie s³uchania Pana: gotowe serce moje; mi³osne czuwanie: ja ¶piê, lecz serce me czuwa. A tak¿e zw±tpienie i strach: niech sie nie trwozy serce wasze [...] we Mnie wierzcie.

Serce nie tylko czuje, ale równie¿ wie i rozumie. Prawo Bo¿e przyjmowane jest w sercu i w nim pozostaje zapisane. Pismo dodaje jeszcze: z obfito¶ci serca usta mówi±. Pan wyrzuca³ uczonym w Pi¶mie: Dlaczego z³e my¶li nurtuj± w waszych sercach?. A streszczaj±c grzechy, które cz³owiek mo¿e pope³niæ, powiedzia³: Z serca bowiem pochodz± z³e my¶li, zabójstwa, cudzo³óstwa, czyny nierz±dne, kradzie¿e, fa³szywe ¶wiadectwa, przekleñstwa.

Kiedy w Pi¶mie ¦wiêtym mowa jest o sercu, nie chodzi o przemijaj±ce uczucie, przynosz±ce emocje lub ³zy. O sercu mówi siê w odniesieniu do osoby, która, jak ukaza³ sam Pan Jezus, zwraca siê ca³a - dusz± i cia³em - ku temu, co uwa¿a za swoje dobro: Bo gdzie jest twój skarb, tam bêdzie i serce twoje.

Dlatego mówi±c teraz o Sercu Jezusa, ukazujemy pewno¶æ Bo¿ej mi³o¶ci i prawdziwo¶æ Jego oddania siê nam. Zalecaj±c nabo¿eñstwo do tego Naj¶wiêtszego Serca, jednocze¶nie zalecamy, aby zwracaæ siê ca³ym sob± - wszystkim tym, czym jeste¶my: swoj± dusz±, swoimi uczuciami, swoimi my¶lami, swoimi s³owami i swoimi czynami, swoj± prac± i swoimi rado¶ciami - do ca³ego Jezusa.

Oto, w czym siê konkretyzuje prawdziwe nabo¿eñstwo do Serca Jezusowego: w poznaniu Boga i w poznaniu siebie, w patrzeniu na Jezusa i uciekaniu siê do Niego, który nas zachêca, naucza, prowadzi. W tym nabo¿eñstwie nie ma miejsca na inn± powierzchowno¶æ, jak tylko powierzchowno¶æ cz³owieka, który nie bêd±c w pe³ni ludzkim nie potrafi dostrzec rzeczywisto¶ci wcielonego Boga.


165

Jezus na Krzy¿u z sercem przebitym z Mi³o¶ci do ludzi jest wymown± odpowiedzi± - s³owa s± zbêdne - na pytanie o warto¶æ rzeczy i osób. Tak wielk± warto¶æ maj± ludzie, ich ¿ycie i ich szczê¶cie, ¿e sam Syn Bo¿y oddaje siê, aby ich odkupiæ, aby ich oczy¶ciæ, aby ich wynie¶æ. Któ¿ by nie kocha³ Jego Serca tak zranionego? - pyta³a pewna kontemplacyjna dusza. I zadawa³a kolejne pytania: Któ¿ nie odp³aci mi³o¶ci± za mi³o¶æ? Kto nie obejmie Serca tak czystego? My, którzy jeste¶my z cia³a, odp³acimy mi³o¶ci± za mi³o¶æ, obejmiemy naszego zranionego, któremu bezbo¿ni przebili rêce i stopy, bok i Serce. Pro¶my, aby zechcia³ zwi±zaæ nasze serce wiêzi± mi³o¶ci i zraniæ je w³óczni±, poniewa¿ wci±¿ jeszcze jest twarde i nieskruszone.

S± to my¶li, uczucia, rozmowy, z którymi zakochane dusze od zawsze zwraca³y siê do Jezusa. ¯eby jednak zrozumieæ ten jêzyk, ¿eby naprawdê wiedzieæ, czym jest serce ludzkie i Serce Chrystusa oraz mi³o¶æ Boga, potrzeba wiary i potrzeba pokory. Z wiar± i pokor± pozostawi³ nam ¶w. Augustyn powszechnie znane s³owa: Stworzy³e¶ nas bowiem dla siebie i niespokojne jest nasze serce, dopóki nie spocznie w Tobie.

Gdy siê zaniedbuje pokorê, cz³owiek usi³uje posi±¶æ Boga, ale nie w ten Boski sposób, jaki umo¿liwi³ nam sam Chrystus, mówi±c bierzcie i jedzcie, to jest Cia³o moje, lecz staraj±c siê sprowadziæ Bo¿± wielko¶æ do ludzkich granic. Rozum, ten rozum zimny i ¶lepy, który nie jest zrozumieniem pochodz±cym z wiary ani te¿ prawym umys³em stworzenia zdolnego cieszyæ siê rzeczami i mi³owaæ je, przemienia siê w szaleñstwo tego, kto wszystko podporz±dkowuje swoim ubogim, zwyczajnym do¶wiadczeniom, które umniejszaj± prawdê nadprzyrodzon±, otaczaj± serce cz³owieka skorup± niewra¿liw± na poruszenia Ducha ¦wiêtego. Nasz biedy rozum by³by zagubiony, gdyby nie mi³osierna potêga Boga, który prze³amuje granice naszej nêdzy: Dam wam serce nowe i ducha nowego tchnê do waszego wnêtrza, odbiorê wam serce kamienne, a dam wam serce z cia³a. I dusza odzyskuje ¶wiat³o, nape³niaj±c siê rado¶ci± wobec obietnic Pisma ¦wiêtego.

Mam zamiary pe³ne pokoju, a nie zguby, o¶wiadczy³ Bóg przez usta proroka Jeremiasza. Liturgia stosuje te s³owa do Jezusa, poniewa¿ w Nim ukazuje siê nam z ca³± jasno¶ci±, ¿e Bóg kocha nas w ten sposób. Nie przychodzi nas potêpiæ, wyrzucaæ nam nasz± nêdzê czy niegodziwo¶æ: przychodzi nas zbawiæ, przebaczyæ nam, usprawiedliwiæ nas, przynie¶æ nam pokój i rado¶æ. Je¶li uznamy tê cudown± relacjê Pana z Jego dzieæmi, to z ca³± pewno¶ci± zmieni± siê nasze serca i zdamy sobie sprawê, ¿e przed naszymi oczami otwiera siê ca³kiem nowa panorama, pe³na znaczenia, g³êbi i ¶wiat³a.


166

Zauwa¿cie jednak, i¿ Bóg nie o¶wiadcza: zamiast serca dam wam wolê czystego ducha. Nie, daje nam serce, serce z cia³a, jak serce Chrystusa. Ja nie mam jednego serca, ¿eby kochaæ Boga i drugiego, ¿eby kochaæ ludzi. Tym samym sercem, którym ukocha³em swoich rodziców i którym kocham swoich przyjació³, mi³ujê Chrystusa i Ojca, i Ducha ¦wiêtego, i Naj¶wiêtsz± Maryjê Pannê. Nie przestanê tego powtarzaæ: powinni¶my byæ bardzo ludzcy; poniewa¿ w przeciwnym razie nie bêdziemy mogli byæ Bo¿y.

Mi³o¶æ ludzka, ta mi³o¶æ ziemska, kiedy jest prawdziwa, pomaga nam posmakowaæ mi³o¶ci Boskiej. W ten sposób dostrzegamy mi³o¶æ, z jak± bêdziemy siê cieszyæ Bogiem i która bêdzie panowaæ miêdzy nami w niebie, kiedy Pan bêdzie wszystkim we wszystkich. Kiedy zaczniemy rozumieæ, czym jest mi³o¶æ Bo¿a, bêdziemy na co dzieñ bardziej wyrozumiali, hojniejsi, bardziej oddani.

Powinni¶my dawaæ to, co otrzymujemy, nauczaæ tego, czego siê uczymy; czyniæ innych - bez wynios³o¶ci, z prostot± - uczestnikami tego poznania mi³o¶ci Chrystusa. Kiedy ka¿dy z was realizuje swoj± pracê, wykonuje w spo³eczeñstwie swój zawód, mo¿ecie i powinni¶cie przemieniaæ swoje zajêcia w s³u¿bê. Praca wykonana dobrze do koñca, która postêpuje i przyczynia siê do postêpu; która ma na uwadze osi±gniêcia w dziedzinie kultury i techniki, spe³nia wa¿n± funkcjê, zawsze u¿yteczn± dla ca³ej ludzko¶ci, o ile powoduje nami hojno¶æ, a nie egoizm, dobro wszystkich, a nie w³asna korzy¶æ: je¶li jest pe³na chrze¶cijañskiego sensu ¿ycia.

Przy okazji tej pracy, w relacjach z lud¼mi, powinni¶cie ukazywaæ mi³o¶æ Chrystusa i jej konkretne owoce przyja¼ni, zrozumienia, ludzkiej serdeczno¶ci, pokoju. Tak jak Chrystus przeszed³ dobrze czyni±c po wszystkich drogach Palestyny, wy na ludzkich ¶cie¿kach rodziny, spo³eczno¶ci ¶wieckiej, relacji zwi±zanych z codzienn± prac± zawodow±, kultur± czy wypoczynkiem, równie¿ musicie dokonywaæ wielkiego zasiewu pokoju. Bêdzie to najlepszym dowodem na to, ¿e do waszego serca dotar³o królestwo Bo¿e: my wiemy, ¿e przeszli¶my ze ¶mierci do ¿ycia - pisze ¶w. Jan Aposto³ - bo mi³ujemy braci.

Nie praktykuje jednak takiej mi³o¶ci ten, kto nie kszta³ci siê w szkole Jezusowego Serca. Tylko wtedy, gdy bêdziemy patrzeæ na Serce Jezusa i kontemplowaæ je, osi±gniemy to, ¿e nasze serce wyzwoli siê z nienawi¶ci i obojêtno¶ci; tylko wtedy bêdziemy umieli reagowaæ po chrze¶cijañsku na cudze cierpienia, na ból.

Przypomnijcie sobie scenê opowiedzian± nam przez ¶w. £ukasza, w której Jezus przechodzi³ niedaleko miasteczka Nain. Chrystus widzi bole¶æ tamtych osób, które napotka³ przypadkowo. Móg³ ich min±æ albo poczekaæ na wezwanie, pro¶bê. Nie odchodzi jednak ani nie czeka. Podejmuje inicjatywê, poruszony ¿alem owdowia³ej kobiety, która utraci³a jedyne, co jej pozostawa³o, swojego syna.

Ewangelista wyja¶nia, ¿e Jezus siê ulitowa³: mo¿e wzruszy³ siê tak¿e zewnêtrznie, jak przy ¶mierci £azarza. Jezus nie by³, nie jest, nieczu³y na cierpienie, które rodzi siê z mi³o¶ci, ani nie cieszy siê oddzielaniem dzieci od rodziców: zwyciê¿a ¶mieræ, ¿eby daæ ¿ycie, ¿eby ci, którzy siê kochaj±, mogli byæ razem, wymagaj±c równocze¶nie pierwszeñstwa dla Mi³o¶ci Bo¿ej, która powinna przenikaæ autentyczne ¿ycie chrze¶cijañskie.

Chrystus wie, ¿e otacza Go t³um, który zdumieje siê na widok cudu i bêdzie rozg³asza³ o nim po ca³ej okolicy. Pan jednak nie zachowuje siê w sposób sztuczny, na pokaz: czuje siê szczerze poruszony cierpieniem tej kobiety i nie mo¿e pozostawiæ jej bez pocieszenia. I rzeczywi¶cie, podszed³ do niej i powiedzia³ jej: nie p³acz. Jakby chcia³ daæ jej do zrozumienia: nie chcê ciê widzieæ we ³zach, poniewa¿ przyszed³em przynie¶æ ziemi rado¶æ i pokój. Potem nastêpuje cud, przejaw mocy Chrystusa Boga. Najpierw jednak by³o wzruszenie Jego duszy, oczywisty przejaw delikatno¶ci Serca Chrystusa Cz³owieka.


167

Je¶li nie bêdziemy siê uczyæ od Jezusa, nigdy nie bêdziemy mi³owaæ. Gdyby¶my my¶leli tak jak niektórzy, ¿e zachowanie czystego, godnego Boga serca oznacza nie zaprz±taæ go, nie kalaæ go ludzkimi uczuciami, to logiczn± konsekwencj± tego by³oby stanie siê niewra¿liwymi na cierpienie innych. Byliby¶my zdolni jedynie do oficjalnej mi³o¶ci, suchej i bezdusznej, a nie do prawdziwej mi³o¶ci Chrystusa, która jest serdeczno¶ci±, ludzkim ciep³em. Nie sprzyjam przez to b³êdnym teoriom, które s± ¿a³osnymi wymówkami s³u¿±cymi sprowadzaniu serc na z³e drogi - poprzez oddzielenie ich od Boga - i prowadzeniu ich ku okazjom do grzechu i ku zatraceniu.

W dniu dzisiejszego ¶wiêta powinni¶my prosiæ Pana, aby da³ nam dobre serce, zdolne wspó³czuæ cierpieniom stworzeñ, zdolne zrozumieæ, ¿e aby z³agodziæ cierpienia, które towarzysz± duszom na tym ¶wiecie i nierzadko je przyt³aczaj±, prawdziwym balsamem jest mi³o¶æ, caritas. Wszystkie inne pociechy s³u¿± tylko do tego, by na chwilê odwróciæ uwagê i pozostawiæ gorycz i rozpacz.

Tak wiêc, je¶li chcemy pomagaæ innym, powinni¶my ich mi³owaæ, powtarzam, mi³o¶ci±, która bêdzie zrozumieniem, oddaniem, serdeczno¶ci± i ochocz± pokor±. W ten sposób zrozumiemy, dlaczego Pan zdecydowa³ siê stre¶ciæ ca³e Prawo w tym podwójnym przykazaniu, które w rzeczywisto¶ci jest jednym jedynym przykazaniem: mi³owaæ Boga i mi³owaæ bli¼niego, z ca³ego naszego serca.

Mo¿e pomy¶licie teraz, ¿e czasem my, chrze¶cijanie - nie inni: ty i ja - zapominamy o najbardziej podstawowych sposobach wype³niania tego obowi±zku. Mo¿e pomy¶licie o tylu niesprawiedliwo¶ciach, którym siê nie zapobiega, o nadu¿yciach, których siê nie naprawia, o przypadkach dyskryminacji przechodz±cych z pokolenia na pokolenie, w których nie stosuje siê rozwi±zañ mog±cych uleczyæ sytuacjê u korzeni.

Nie mogê ani nie mam powodu, by proponowaæ wam konkretny sposób rozwi±zania tych problemów. Jednak jako kap³an Chrystusa mam obowi±zek przypomnieæ wam, co mówi Pismo ¦wiête. Rozwa¿cie scenê s±du, któr± opisuje nam sam Pan Jezus: Id¼cie precz ode Mnie, przeklêci, w ogieñ wieczny, przygotowany diab³u i jego anio³om! Bo by³em g³odny, a nie dali¶cie Mi je¶æ; by³em spragniony, a nie dali¶cie Mi piæ; by³em przybyszem, a nie przyjêli¶cie Mnie; by³em nagi, a nie przyodziali¶cie Mnie; by³em chory i w wiêzieniu, a nie odwiedzili¶cie Mnie.

Cz³owiek czy spo³eczeñstwo, które nie reaguje na nieszczê¶cia lub niesprawiedliwo¶ci i nie stara siê ich z³agodziæ, nie jest na miarê mi³o¶ci Chrystusowego Serca. Chrze¶cijanie - zachowuj±c zawsze jak najwiêksz± wolno¶æ w studiowaniu i wprowadzaniu w ¿ycie ró¿nych rozwi±zañ, a wiêc z rozs±dnym pluralizmem - powinni jednak byæ zgodni w jednym i tym samym pragnieniu s³u¿enia ludzko¶ci. W przeciwnym razie ich chrze¶cijañstwo nie bêdzie S³owem i ¯yciem Jezusa: bêdzie tylko udawaniem, oszustwem wobec Boga i wobec ludzi.


168

Muszê jednak zaproponowaæ wam jeszcze inn± my¶l: ¿e powinni¶my bez zniechêcenia walczyæ o to, by czyniæ dobro, w³a¶nie dlatego, ¿e wiemy, i¿ nam, ludziom, trudno jest zdecydowaæ siê na serio na czynienie sprawiedliwo¶ci i du¿o jeszcze brakuje do tego, by wspó³¿ycie z lud¼mi inspirowane by³o mi³o¶ci±, a nie nienawi¶ci± czy obojêtno¶ci±. Nie da siê te¿ ukryæ, ¿e nawet je¶li osi±gniemy rozs±dny podzia³ dóbr i harmonijn± organizacjê spo³eczeñstwa, nie zniknie cierpienie powodowane chorob±, niezrozumieniem czy samotno¶ci±, ¶mierci± osób, które kochamy, do¶wiadczeniem w³asnej ograniczono¶ci.

Na wszystkie te smutki chrze¶cijanin ma tylko jedn± prawdziw± odpowied¼, odpowied¼, która jest ostateczna: Chrystus na Krzy¿u, Bóg, który cierpi i umiera, Bóg, który oddaje nam swoje Serce, przebite w³óczni± z mi³o¶ci do wszystkich. Nasz Pan nienawidzi niesprawiedliwo¶ci i potêpia tych, którzy j± pope³niaj±. Dopuszcza j± jednak, poniewa¿ szanuje wolno¶æ ka¿dej jednostki. Bóg, Pan nasz, nie powoduje cierpienia stworzeñ, lecz je dopuszcza, poniewa¿ - po grzechu pierworodnym - stanowi ono czê¶æ ludzkiej kondycji. Jednak¿e Jego Serce pe³ne Mi³o¶ci do ludzi kaza³o Mu wzi±æ na siebie - razem z Krzy¿em - wszystkie te udrêki: nasze cierpienie, nasz smutek, nasz niepokój, nasz g³ód i pragnienie sprawiedliwo¶ci.

Chrze¶cijañskie nauczanie o cierpieniu to nie program ³atwych pocieszeñ. Jest to, po pierwsze, nauka o akceptacji tego cierpienia, które jest nieod³±czn± rzeczywisto¶ci± ka¿dego ludzkiego ¿ycia. Nie mogê przed wami ukrywaæ - z rado¶ci±, bo zawsze g³osi³em i stara³em siê ¿yæ tym, ¿e tam, gdzie jest Krzy¿, jest Chrystus, Mi³o¶æ - ¿e w moim ¿yciu czêsto pojawia³ siê ból i nieraz chcia³o mi siê p³akaæ. Innym razem czu³em, ¿e mój smutek wzrasta na widok niesprawiedliwo¶ci i z³a. I do¶wiadczy³em udrêki tego, ¿e nie mog³em nic zrobiæ, ¿e - pomimo moich pragnieñ i wysi³ków - nie udawa³o mi siê naprawiæ tamtych niesprawiedliwych sytuacji.

Kiedy wam mówiê o bólu, nie mówiê wam tylko o teoriach. Nie ograniczam siê te¿ do przedstawiania do¶wiadczeñ innych, kiedy stwierdzam, ¿e je¶li - wobec rzeczywisto¶ci cierpienia - poczujecie czasem, ¿e wasza dusza siê waha, jedynym lekarstwem jest patrzenie na Chrystusa. Scena z Kalwarii g³osi wszystkim, ¿e utrapienia powinny byæ u¶wiêcane, je¶li ¿yjemy zjednoczeni z Krzy¿em.

Bo nasze trudy, prze¿ywane po chrze¶cijañsku, staj± siê zado¶æuczynieniem, wynagrodzeniem, uczestnictwem w przeznaczeniu i ¿yciu Jezusa, który z Mi³o¶ci do ludzi dobrowolnie do¶wiadczy³ ca³ej gamy bólu, wszelkiego rodzaju udrêk. Urodzi³ siê, ¿y³ i umar³ w ubóstwie; by³ atakowany, l¿ony, znies³awiany, oczerniany i niesprawiedliwie skazany; zazna³ zdrady i opuszczenia ze strony uczniów; do¶wiadczy³ samotno¶ci oraz goryczy kary i ¶mierci. Teraz Chrystus nadal cierpi w swoich cz³onkach, w ludzko¶ci, która zamieszkuje ziemiê, a której On jest G³ow±, Pierworodnym i Odkupicielem.

Cierpienie jest czê¶ci± Bo¿ych planów. Taka jest rzeczywisto¶æ, chocia¿ ciê¿ko nam to zrozumieæ. Równie¿ Jezusowi jako Cz³owiekowi trudno by³o j± znie¶æ: Ojcze, je¶li chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech siê stanie. W tym napiêciu pomiêdzy cierpieniem a akceptacj± woli Ojca, Jezus idzie na ¶mieræ ze spokojem, przebaczaj±c tym, którzy Go krzy¿uj±.

W³a¶nie to nadprzyrodzone przyzwolenie na cierpienie oznacza zarazem najwiêksze zwyciêstwo. Jezus, umieraj±c na Krzy¿u, pokona³ ¶mieræ; Bóg ze ¶mierci wyprowadza ¿ycie. Postaw± dziecka Bo¿ego nie jest pogodzenie siê ze swoim smutnym losem, lecz satysfakcja tego, kto odczuwa ju¿ przedsmak zwyciêstwa. W imiê tej zwyciêskiej mi³o¶ci Chrystusa, my, chrze¶cijanie, powinni¶my wyj¶æ na wszystkie ziemskie drogi, ¿eby byæ siewcami pokoju i rado¶ci, poprzez nasze s³owa i czyny. Powinni¶my walczyæ - w walce pokoju - przeciwko z³u, przeciwko niesprawiedliwo¶ci, przeciwko grzechowi, ¿eby w ten sposób g³osiæ, i¿ obecna kondycja ludzka nie jest ostateczna; ¿e mi³o¶æ Bo¿a, objawiona w Sercu Chrystusa, przyniesie chwalebne zwyciêstwo du-chowe ludzi.


169

Przywo³ali¶my wcze¶niej wydarzenia z Nain. Mogliby¶my przytoczyæ teraz inne, poniewa¿ Ewangelie pe³ne s± podobnych scen. Te opisy porusza³y i bêd± zawsze poruszaæ serca stworzeñ: nie oznaczaj± bowiem jedynie szczerego gestu cz³owieka, który lituje siê nad swoimi bli¼nimi, lecz przedstawiaj± w istocie objawienie niezmierzonej mi³o¶ci Pana. Serce Jezusa jest Sercem Boga wcielonego, Emanuela, Boga z nami.

Ko¶ció³, z³±czony z Chrystusem, rodzi siê z przebitego Serca
. Z tego Serca, otwartego na o¶cie¿, przekazywane jest nam ¿ycie. Jak¿e nie wspomnieæ tutaj, chocia¿by pobie¿nie, o sakramentach, poprzez które Bóg dzia³a w nas i czyni nas uczestnikami odkupieñczej mocy Chrystusa? Jak¿e nie wspomnieæ ze szczególn± wdziêczno¶ci± Naj¶wiêtszego Sakramentu Eucharystii, ¦wiêtej Ofiary Kalwarii i jej ci±g³ego, bezkrwawego odnawiania w naszej Mszy? Jezus, który oddaje siê nam jako pokarm: poniewa¿ Chrystus przychodzi do nas, wszystko siê zmienia i w naszym wnêtrzu objawiaj± siê si³y - pomoc Ducha ¦wiêtego - które wype³niaj± duszê, które przenikaj± nasze czyny, nasz sposób my¶lenia i odczuwania. Serce Chrystusa jest pokojem dla chrze¶cijanina.

Fundament oddania, o które prosi nas Pan, nie ogranicza siê jedynie do naszych pragnieñ ani do naszych si³, tylekroæ niewystarczaj±cych i s³abych: opiera siê przede wszystkim na ³askach uzyskanych dla nas przez Mi³o¶æ Serca Boga, który sta³ siê Cz³owiekiem. Dlatego mo¿emy i powinni¶my wytrwaæ w naszym ¿yciu wewnêtrznym dzieci naszego Ojca, który jest w niebie, nie dopuszczaj±c zniechêcenia ani przygnêbienia. Lubiê zachêcaæ do rozwa¿ania o tym, jak chrze¶cijanin w swoim zwyczajnym, powszednim ¿yciu, w najprostszych szczegó³ach, w zwyk³ych okoliczno¶ciach swojego normalnego dnia, praktykuje wiarê, nadziejê i mi³o¶æ, bo w³a¶nie na tym polega istota zachowania duszy, która liczy na Bo¿± pomoc i która w praktykowaniu tych cnót teologalnych znajduje rado¶æ, si³ê i pogodê ducha.

Takie s± owoce pokoju Chrystusowego, pokoju, który przynosi nam Jego Naj¶wiêtsze Serce. Poniewa¿ - powiedzmy to raz jeszcze - mi³o¶æ Jezusa do ludzi jest niezg³êbionym aspektem Bo¿ego misterium, mi³o¶ci Syna do Ojca i do Ducha ¦wiêtego. Duch ¦wiêty, wiê¼ mi³o¶ci miêdzy Ojcem i Synem, znajduje w S³owie ludzkie Serce.

Nie mo¿na mówiæ o tych g³ównych rzeczywisto¶ciach naszej wiary, nie dostrzegaj±c ograniczono¶ci naszego rozumu i wielko¶ci Objawienia. Chocia¿ jednak nie mo¿emy ogarn±æ tych prawd, chocia¿ nasz umys³ zadziwia siê wobec nich, pokornie i mocno w nie wierzymy: wiemy, wsparci ¶wiadectwem Chrystusa, ¿e tak jest. ¯e Mi³o¶æ, w ³onie Trójcy, rozlewa siê na wszystkich ludzi poprzez Mi³o¶æ Serca Jezusowego.


170

¯yæ w Sercu Jezusa, zjednoczyæ siê z Nim ¶ci¶le - oznacza wiêc staæ siê mieszkaniem Boga. Kto Mnie mi³uje, ten bêdzie umi³owany przez Ojciec mego - oznajmi³ nam Pan. I Chrystus, i Ojciec, w Duchu ¦wiêtym, przychodz± do duszy i zamieszkuj± w niej.

Kiedy - chocia¿ w ma³ym stopniu - rozumiemy te podstawowe prawdy, nasz sposób bycia siê zmienia. Mamy pragnienie Boga i powtarzamy jako w³asne s³owa Psalmu: Bo¿e, Ty Bo¿e mój, Ciebie szukam; Ciebie pragnie moja dusza, za Tob± têskni moje cia³o, jak ziemia zesch³a, spragniona, bez wody. A Jezus, który wzmaga³ te nasze pragnienia, wychodzi nam na spotkanie i mówi: Jesli ktos jest spragniony [...] niech przyjdzie do Mnie i pije. Ofiaruje nam swoje Serce, ¿eby¶my znale¼li w nim swoje odpocznienie i swoj± moc. Je¶li przyjmiemy Jego wezwanie, przekonamy siê, ¿e Jego s³owa s± prawdziwe: nasz g³ód i nasze pragnienie wzmog± siê do tego stopnia, ¿e zapragniemy, aby Bóg ustanowi³ w naszym sercu miejsce swojego odpoczynku i ¿eby nie oddala³ od nas swojego ciep³a i swojego ¶wiat³a.

Ignem veni mittere in terram, et quid volo nisi ut accendatur? - przyszed³em ogieñ rzuciæ na ziemiê i jak¿e bardzo pragnê, ¿eby on ju¿ zap³on±³! Przybli¿yli¶my siê nieco do ognia Bo¿ej Mi³o¶ci; pozwólmy teraz, aby jego impuls odmieni³ nasze ¿ycie, poczujmy zapa³ niesienia Bo¿ego ognia z jednego krañca ziemi na drugi, ukazywania go tym, którzy nas otaczaj±: ¿eby i oni poznali Chrystusowy pokój i wraz z nim odnale¼li swoje szczê¶cie. Chrze¶cijanin ¿yj±cy w zjednoczeniu z Sercem Jezusa mo¿e mieæ tylko te cele: pokój w spo³eczeñstwie, pokój w Ko¶ciele, pokój we w³asnej duszy, pokój Boga, który siê dope³ni, kiedy przyjdzie do nas Jego Królestwo.

Maryjo, Regina pacis, Królowo pokoju, która mia³a¶ wiarê i która uwierzy³a¶, ¿e wype³ni siê zapowied¼ Anio³a, pomó¿ nam wzrastaæ w wierze, byæ niezachwianymi w nadziei, pog³êbiæ Mi³o¶æ. Bo tego chce dzi¶ od nas Twój Syn, kiedy ukazuje nam swoje Naj¶wiêtsze Serce.


Poprzedni Nastêpny