Josemaría Escrivá Obras
139

Jedno spojrzenie na ¶wiat, jedno spojrzenie na Lud Bo¿y w rozpoczynaj±cym siê maju pozwala podziwiaæ wspania³y obraz pobo¿no¶ci maryjnej, która przejawia siê w tylu zwyczajach, starych i nowych, lecz praktykowanych w tym samym duchu mi³o¶ci.

Z rado¶ci± stwierdzamy, ¿e nabo¿eñstwo do Matki Bo¿ej jest zawsze ¿ywe i rozbudza w duszach chrze¶cijañskich nadprzyrodzony impuls, by postêpowaæ jak domestici Dei, domownicy Boga.

Z pewno¶ci± wy równie¿, widz±c w tych dniach tylu chrze¶cijan wyra¿aj±cych na tysi±c sposobów sw± mi³o¶æ do Naj¶wiêtszej Maryi Panny, czujecie bardziej swoj± przynale¿no¶æ do Ko¶cio³a, czujecie siê bardziej braæmi wszystkich swoich braci. To jakby spotkanie rodzinne, w czasie którego doros³e dzieci, rozdzielone przez ¿ycie, spotykaj± siê na nowo u boku swojej matki z okazji jakiego¶ ¶wiêta. I nawet je¶li kiedy¶ k³óci³y siê miêdzy sob±, traktowa³y siê ¼le, to w tym dniu - nie; w tym dniu czuj± siê zjednoczone, wszystkie je ³±czy wspólne uczucie.

Maryja nieustannie buduje Ko¶ció³, jednoczy go, podtrzymuje jego spoisto¶æ. Trudno jest posiadaæ autentyczne nabo¿eñstwo do Matki Bo¿ej i nie czuæ siê bardziej zwi±zanym z pozosta³ymi cz³onkami Cia³a Mistycznego, bardziej zjednoczonym z jego widzialn± g³ow±, Papie¿em. Dlatego lubiê powtarzaæ: omnes cum Petro ad Iesum per Mariam! - wszyscy z Piotrem do Jezusa przez Maryjê! A uznaj±c siê za czê¶æ Ko¶cio³a i za zaproszonych, by czuæ siê braæmi w wierze, odkryjemy w sposób g³êbszy braterstwo, jakie nas ³±czy z ca³± ludzko¶ci±. Ko¶ció³ bowiem zosta³ pos³any przez Chrystusa do wszystkich narodów i do wszystkich ludów.

To, o czym w³a¶nie powiedzia³em, to co¶, czego do¶wiadczyli¶my wszyscy, bo nie brakowa³o nam okazji, by zaznaæ nadprzyrodzonych skutków szczerego nabo¿eñstwa do Matki Bo¿ej. Ka¿dy z was móg³by opowiedzieæ wiele. Ja tak¿e. Przypomina mi siê pielgrzymka, któr± odby³em w 1935 r. do kapliczki Matki Bo¿ej w ziemi kastylijskiej, do Sonsoles.

Nie by³a to taka pielgrzymka, jak± zwykle ma siê na my¶li. Nie by³a ha³a¶liwa ani t³umna: szli¶my we trzech. Szanujê i kocham te inne, publiczne przejawy pobo¿no¶ci, ale osobi¶cie wolê ofiarowaæ Maryi tê sam± mi³o¶æ i ten sam entuzjazm w prywatnych odwiedzinach albo w ma³ych grupach, co daje posmak intymno¶ci.

W czasie owej pielgrzymki do Sonsoles pozna³em pochodzenie tego tytu³u Matki Bo¿ej Jest to szczegó³ bez wiêkszego znaczenia, bêd±cy jednak wyrazem synowskiego przywi±zania ze strony ludu tamtej ziemi. Wizerunek Matki Bo¿ej czczony w tamtej okolicy w epoce walk miêdzy chrze¶cijanami a muzu³manami w Hiszpanii by³ przez pewien czas ukryty. Po kilku latach figurê odnalaz³o kilku pasterzy, którzy - jak mówi tradycja - zobaczywszy j±, powiedzieli: Jakie piêkne oczy! Jak s³oñca!


140

Od tamtego 1935 roku, w czasie licznych zwyczajowych odwiedzin w sanktuariach Matki Bo¿ej, mia³em okazjê zastanawiaæ siê nad t± rzeczywisto¶ci±, jak± jest mi³o¶æ tylu chrze¶cijan do Matki Jezusa, i rozwa¿aæ j±. Zawsze te¿ my¶la³em, ¿e ta czu³o¶æ jest odwzajemnieniem mi³o¶ci, dowodem synowskiej wdziêczno¶ci. Maryja bowiem jest bardzo zjednoczona z tym najwiêkszym przejawem mi³o¶ci Boga: z Wcieleniem S³owa, które sta³o siê cz³owiekiem jak my i wziê³o na siebie nasze nêdze i grzechy. Maryja, wierna Bo¿ej misji, dla której zosta³a stworzona, odda³a siê hojnie i nieustannie siê oddaje s³u¿bie wszystkim ludziom wezwanym do godno¶ci braci Jej Syna, Jezusa. Matka Boga jest wiêc teraz rzeczywi¶cie równie¿ Matk± ludzi.

Tak jest, bo tak zechcia³ Pan. A Duch ¦wiêty sprawi³, ¿e zosta³o to spisane i jest wiadome wszystkim pokoleniom: A obok krzy¿a Jezusowego sta³y: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, ¿ona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy wiêc Jezus ujrza³ Matkê i stoj±cego obok Niej ucznia, którego mi³owa³, rzek³ do Matki: "Niewiasto, oto syn Twój". Nastêpnie rzek³ do ucznia: "Oto Matka twoja". I od tej godziny uczeñ wzi±³ J± do siebie.

Jan, umi³owany uczeñ Jezusa, przyjmuje Maryjê, wprowadza J± do swojego domu, do swojego ¿ycia. Autorzy duchowi widzieli w tych s³owach, które podaje Ewangelia ¶wiêta, zaproszenie skierowane do wszystkich chrze¶cijan, aby¶my tak¿e i my wprowadzili Maryjê do swojego ¿ycia. W pewnym sensie to wyja¶nienie jest prawie zbyteczne. Maryja z pewno¶ci± chce, ¿eby¶my J± wzywali, ¿eby¶my zbli¿ali siê do Niej z ufno¶ci±, ¿eby¶my odwo³ywali siê do Jej macierzyñstwa, prosz±c J±, aby okaza³a, ¿e jest nasz± Matk±.

Jest to jednak Matka, która nie daje siê nam prosiæ, a nawet uprzedza nasze b³agania, poniewa¿ zna nasze potrzeby i przychodzi nam szybko z pomoc±, udowadniaj±c przez swoje czyny, ¿e stale pamiêta o swoich dzieciach. Ka¿dy z nas, przygl±daj±c siê w³asnemu ¿yciu i widz±c, jak przejawia siê w nim Bo¿e mi³osierdzie, mo¿e odkryæ tysi±ce powodów, aby w sposób bardzo szczególny czuæ siê dzieckiem Maryi.


141

Teksty Pisma ¦wiêtego, które mówi± nam o Matce Bo¿ej, ukazuj± dok³adnie, jak Matka Jezusa krok po kroku towarzyszy swojemu Synowi, w³±czaj±c siê w Jego odkupieñcz± misjê, raduj±c siê i cierpi±c razem z Nim, mi³uj±c tych, których mi³uje Jezus, zajmuj±c siê z matczyn± trosk± tymi wszystkimi, którzy s± u Jego boku.

Pomy¶lmy na przyk³ad o opisie godów w Kanie. Po¶ród tylu go¶ci, na jednym z tych ha³a¶liwych, wiejskich wesel, na które przybywaj± osoby z ró¿nych miejscowo¶ci, Maryja zauwa¿a, ¿e brakuje wina. Ona jedna zdaje sobie z tego sprawê, i to natychmiast. Jak¿e bliskie s± nam sceny z ¿ycia Chrystusa! Poniewa¿ wielko¶æ Boga wspó³gra z tym, co powszednie, zwyczajne. Jest rzecz± w³a¶ciw± dla kobiety i dla czujnej gospodyni zauwa¿yæ niedopatrzenie, dbaæ o te drobne szczegó³y, które uprzyjemniaj± ludzkie ¿ycie - i tak w³a¶nie post±pi³a Maryja.

Zwróæcie uwagê, ¿e to w³a¶nie ¶w. Jan przedstawia nam scenê z Kany: jest jedynym ewangelist±, który opisa³ tê cechê matczynej troskliwo¶ci. ¦w. Jan chce nam przypomnieæ, ¿e Maryja by³a obecna na pocz±tku publicznego ¿ycia Pana. To nam pokazuje, ¿e umia³ on zg³êbiæ znaczenie obecno¶ci Maryi. Jezus wiedzia³, komu powierza swoj± Matkê: uczniowi, który J± umi³owa³, który nauczy³ siê kochaæ J± tak jak sw± w³asn± matkê i który by³ w stanie J± zrozumieæ.

Pomy¶lmy teraz o owych dniach, które nast±pi³y po Wniebowst±pieniu, kiedy wyczekiwano Piêædziesi±tnicy. Uczniowie, pe³ni wiary z powodu tryumfu zmartwychwsta³ego Chrystusa, wyczekuj±c z utêsknieniem obiecanego Ducha ¦wiêtego, chc± czuæ siê zjednoczeni - i spotykamy ich cum Maria, matre Iesu, z Maryj±, Matk± Jezusa. Modlitwa uczniów towarzyszy modlitwie Maryi: by³a to modlitwa zjednoczonej rodziny.

Tym razem informacje o tym przekazuje nam ¶w. £ukasz - ewangelista, który najszerzej opisa³ dzieciñstwo Jezusa. Wydaje siê, ¿e chcia³ nam daæ do zrozumienia, ¿e Maryja, która odegra³a pierwszoplanow± rolê przy Wcieleniu S³owa, w sposób analogiczny by³a tak¿e obecna u pocz±tków Ko¶cio³a, który jest Cia³em Chrystusa.

Od pierwszych chwil ¿ycia Ko¶cio³a wszyscy chrze¶cijanie, którzy szukali mi³o¶ci Bo¿ej, tej mi³o¶ci, która siê nam objawia i która staje siê cia³em w Jezusie Chrystusie, spotykali Maryjê i na ró¿ne sposoby do¶wiadczali Jej matczynej troski. Naj¶wiêtsz± Maryjê Pannê naprawdê mo¿na nazwaæ Matk± wszystkich chrze¶cijan. ¦w. Augustyn uj±³ to w jasnych s³owach: wspó³pracowa³a przez swoj± mi³o¶æ, aby w Ko¶ciele rodzili siê wierni, cz³onki tej G³owy, której rzeczywi¶cie jest Matk± wed³ug cia³a.

Nie dziwi nas wiêc, ¿e jednym z najstarszych ¶wiadectw nabo¿eñstwa do Maryi jest w³a¶nie modlitwa pe³na ufno¶ci. Mam na my¶li napisan± przed wiekami antyfonê, któr± powtarzamy równie¿ dzisiaj: Pod Twoj± obronê uciekamy siê, ¶wiêta Bo¿a Rodzicielko, naszymi pro¶bami racz nie gardziæ w potrzebach naszych, ale od wszelakich z³ych przygód racz nas zawsze wybawiaæ, Panno chwalebna i b³ogos³awiona.


142

W sposób spontaniczny, naturalny rodzi siê w nas pragnienie obcowania z Matk± Boga, która jest tak¿e nasz± Matk±. Pragnienie obcowania z Ni± tak, jak siê obcuje z ¿yw± osob±, poniewa¿ ¶mieræ nie odnios³a nad Ni± zwyciêstwa, lecz jest Ona obecna cia³em i dusz± przy Bogu Ojcu, wraz z Synem i Duchem ¦wiêtym.

Aby zrozumieæ, jak± rolê odgrywa Maryja w ¿yciu chrze¶cijañskim; aby Ona nas ku sobie poci±gnê³a; aby z synowsk± mi³o¶ci± szukaæ Jej mi³ego towarzystwa, nie trzeba wielkich i szczegó³owych rozwa¿añ, chocia¿ tajemnica Bo¿ego Macierzyñstwa zawiera bogactwo tre¶ci, którego nigdy wystarczaj±co nie zg³êbimy.

Wiara katolicka umia³a rozpoznaæ w Maryi uprzywilejowany znak mi³o¶ci Bo¿ej: Bóg ju¿ teraz nazywa nas swoimi przyjació³mi, Jego ³aska w nas dzia³a, odradza nas z grzechu, dodaje nam si³, aby¶my - po¶ród s³abo¶ci w³a¶ciwych dla kogo¶, kto jeszcze jest prochem i nêdz± - mogli w jaki¶ sposób odzwierciedliæ oblicze Chrystusa. Nie jeste¶my tylko rozbitkami, których Pan Bóg obieca³ zbawiæ, lecz to zbawienie ju¿ siê w nas dokonuje. Nasze obcowanie z Bogiem nie przypomina sytuacji ¶lepca, który po¿±da ¶wiat³a, ale jêczy w udrêce ciemno¶ci, lecz po³o¿enie syna, który wie, ¿e jest kochany przez swego Ojca.

O tej serdeczno¶ci, o tej ufno¶ci, o tej pewno¶ci mówi nam Maryja. Dlatego Jej imiê tak trafia nam do serca. Nasze relacje z w³asn± matk± mog± nam pos³u¿yæ jako wzór i kryterium w obcowaniu z Pani± o S³odkim Imieniu - Maryj±. Musimy kochaæ Boga tym samym sercem, którym kochamy naszych rodziców, nasze rodzeñstwo, innych cz³onków rodziny, naszych przyjació³ czy przyjació³ki - nie mamy drugiego serca. I tym samym sercem mamy kochaæ Maryjê.

Jak postêpuje normalny syn lub córka wobec swojej matki? Na tysi±c sposobów, ale zawsze z serdeczno¶ci± i ufno¶ci±. Z serdeczno¶ci±, która w ka¿dym przypadku bêdzie wyra¿aæ siê w ró¿nych przejawach, zrodzonych przez samo ¿ycie -nie s± one nigdy czym¶ zimnym, ale s± to drogie rodzinne zwyczaje, codzienne gesty, których syn potrzebuje w kontaktach ze swoj± matk± i których te¿ matce brakuje, je¶li syn czasem o nich zapomni: poca³unek lub czu³y gest przed wyj¶ciem z domu i po powrocie, drobny prezent, kilka ciep³ych s³ów.

W relacjach z nasz± Matk± Niebiesk± równie¿ istniej± te normy synowskiej pobo¿no¶ci, w któ-rych normalnie wyra¿a siê nasze zachowanie wobec Niej: wielu chrze¶cijan przyswoi³o sobie starodawny zwyczaj noszenia szkaplerza albo te¿ ma nawyk pozdrawiania - nie potrzeba s³ów, wystarczy my¶l - wizerunków Maryi znajduj±cych siê w ka¿dym chrze¶cijañskim domu b±d¼ zdobi±cych ulice tylu miast; odmawiaj± te¿ tê przepiêkn± modlitwê, jak± jest ró¿aniec, w czasie której dusza nie nu¿y siê powtarzaniem wci±¿ tych samych formu³ - podobnie jak nie nu¿± siê zakochani, kiedy siê kochaj± - i w której uczymy siê prze¿ywaæ na nowo centralne momenty ¿ycia Pana; maj± te¿ w zwyczaju po¶wiêcaæ Maryi jeden dzieñ w tygodniu - ten w³a¶nie, w którym siê tu gromadzimy, mianowicie sobotê - ofiaruj±c Jej jaki¶ czu³y gest i rozwa¿aj±c w sposób szczególny Jej macierzyñstwo.

Istnieje wiele innych nabo¿eñstw maryjnych, których nie trzeba tu i teraz przypominaæ. Nie ma powodu, by ka¿dy chrze¶cijanin mia³ praktykowaæ je wszystkie - wzrost w ¿yciu nadprzyrodzonym to co¶ zupe³nie odmiennego od mno¿enia nabo¿eñstw - chocia¿ muszê przyznaæ, ¿e nie posiada pe³ni wiary ten, kto nie praktykuje którego¶ z nich, kto w jaki¶ sposób nie okazuje swej mi³o¶ci do Maryi.

Ci, którzy uwa¿aj± nabo¿eñstwa do Naj¶wiêtszej Maryi Panny za prze¿ytek, pokazuj±, ¿e zatracili ich g³êboki, chrze¶cijañski sens, ¿e zapomnieli o ¼ródle, z którego one wyp³ywaj±: o wierze w zbawcz± wolê Boga Ojca; o mi³o¶ci do Boga Syna, który sta³ siê prawdziwym cz³owiekiem i narodzi³ siê z niewiasty; o ufno¶ci wobec Ducha ¦wiêtego, który u¶wiêca nas swoj± ³ask±. To Bóg da³ nam Maryjê i nie mamy prawa Jej odrzucaæ, lecz powinni¶my uciekaæ siê do Niej z synowsk± mi³o¶ci± i rado¶ci±.


143

Rozwa¿my ten temat uwa¿nie, poniewa¿ mo¿e on nam pomóc w zrozumieniu czego¶ bardzo wa¿nego, jako ¿e misterium Maryi ukazuje nam, ¿e aby zbli¿yæ siê do Boga, trzeba staæ siê ma³ym. Zaprawdê, powiadam wam - Pan poucza³ swoich uczniów - je¶li siê nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.

Staæ siê dzieæmi: odrzuciæ pychê, samowystarczalno¶æ; przyznaæ, ¿e my sami nie mo¿emy nic, poniewa¿ potrzebujemy ³aski, mocy naszego Ojca Boga, aby nauczyæ siê chodziæ i aby wytrwaæ w drodze. Byæ ma³ym oznacza zawierzyæ tak, jak to czyni± dzieci, wierzyæ tak, jak wierz± dzieci, prosiæ tak, jak prosz± dzieci.

A tego wszystkiego mo¿emy siê nauczyæ, obcuj±c z Maryj±. Nabo¿eñstwo do Maryi to nie s³abo¶æ czy brak hartu: to pociecha i wesele, które nape³niaj± duszê w takiej mierze, jak± zak³ada g³êbokie i pe³ne praktykowanie wiary, które sprawia, ¿e wychodzimy poza samych siebie i pok³adamy swoj± nadziejê w Panu. Pan jest moim pasterzem - mówi jeden z Psalmów - nie brak mi niczego. Pozwala mi le¿eæ na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogê odpocz±æ: orze¼wia moj± duszê. Wiedzie mnie po w³a¶ciwych ¶cie¿kach przez wzgl±d na swoje imiê. Chocia¿bym chodzi³ ciemn± dolin±, z³a siê nie ulêknê, bo Ty jeste¶ ze mn±.

Skoro Maryja jest Matk±, nabo¿eñstwo do Niej uczy nas byæ dzieæmi: kochaæ prawdziwie, bez miary; byæ prostymi, bez komplikacji rodz±cych siê z egoizmu, który ka¿e my¶leæ tylko o sobie; byæ radosnymi, wiedz±c, ¿e nic nie mo¿e zniszczyæ naszej nadziei. Pocz±tkiem drogi prowadz±cej do szaleñstwa Bo¿ej mi³o¶ci jest ufna mi³o¶æ do Naj¶wiêtszej Maryi Panny. Tak napisa³em przed wielu ju¿ laty we wstêpie do komentarzy do ró¿añca ¶wiêtego i od tamtej pory wielokrotnie do¶wiadczy³em prawdziwo¶ci tych s³ów. Nie bêdê tu przytaczaæ wielu rozwa¿añ w celu rozwiniêcia tej my¶li: zapraszam was raczej, ¿eby¶cie sami tego do¶wiadczyli, ¿eby¶cie sami to odkryli, obcuj±c z mi³o¶ci± z Maryj±, otwieraj±c przed Ni± swoje serca, powierzaj±c Jej swoje rado¶ci i swoje smutki, prosz±c, ¿eby wam pomog³a poznaæ i na¶ladowaæ Jezusa.


144

Je¶li bêdziecie szukaæ Maryi, spotkacie Jezusa. I nauczycie siê stopniowo rozumieæ, co siê kryje w sercu Boga, który siê uni¿a, który rezygnuje z okazania swojej potêgi i majestatu, ¿eby przyj±æ postaæ s³ugi. Mówi±c po ludzku, mogliby¶my powiedzieæ, ¿e Bóg przekracza miarê, poniewa¿ nie ogranicza siê do tego, co istotne i niezbêdne, aby nas zbawiæ, lecz posuwa siê dalej. Jedyn± norm± lub miar± pozwalaj±c± nam jako¶ zrozumieæ ten sposób postêpowania Boga jest u¶wiadomienie sobie, ¿e nie zna ono miary: dostrzec, ¿e rodzi siê z szaleñstwa mi³o¶ci, które prowadzi Go do przyjêcia naszego cia³a i wziêcia na siebie ciê¿aru naszych grzechów.

Jak mo¿na zdaæ sobie z tego sprawê, dostrzec, ¿e Bóg nas mi³uje, i nie oszaleæ z mi³o¶ci? Trzeba pozwoliæ, aby te prawdy naszej wiary przeniknê³y stopniowo duszê i przemieni³y ca³e nasze ¿ycie. Bóg nas mi³uje! Wszechmog±cy, Wszechmocny, który stworzy³ niebo i ziemiê.

Bóg interesuje siê nawet drobnymi sprawami swoich stworzeñ: waszymi i moimi. I wzywa ka¿dego z nas po imieniu. Ta pewno¶æ, jak± nam daje wiara, sprawia, ¿e spogl±damy na wszystko, co nas otacza, w nowym ¶wietle. I chocia¿ wszystko pozostaje niezmienione, dostrzegamy, ¿e jest inne, poniewa¿ wszystko jest wyrazem mi³o¶ci Boga.

Nasze ¿ycie przemienia siê w ten sposób w nieustann± modlitwê, pogodê ducha i pokój, które nigdy siê nie koñcz±; w akt dziêkczynienia powtarzany godzina za godzin±. Wielbi dusza moja Pana - ¶piewa³a Maryja - i raduje siê duch mój w Bogu, moim Zbawcy. Bo wejrza³ na uni¿enie S³u¿ebnicy swojej. Oto bowiem b³ogos³awiæ mnie bêd± odt±d wszystkie pokolenia, gdy¿ wielkie rzeczy uczyni³ mi Wszechmocny. ¦wiête jest Jego imiê.

Nasza modlitwa mo¿e towarzyszyæ tej modlitwie Maryi i na¶ladowaæ j±. Tak jak Ona poczujemy pragnienie wy¶piewywania, g³oszenia wielkich dzie³ Bo¿ych, aby ca³a ludzko¶æ i wszystkie istoty uczestniczy³y w naszym szczê¶ciu.


145

Nie mo¿na obcowaæ po synowsku z Maryj± i my¶leæ tylko o sobie i swoich w³asnych problemach. Nie mo¿na obcowaæ z Maryj± i zajmowaæ siê w³asnymi egoistycznymi problemami. Maryja prowadzi nas do Jezusa, a Jezus jest primogenitus in multis fratribus, pierworodnym miêdzy wielu braæmi. Poznanie Jezusa jest wiêc u¶wiadomieniem sobie, ¿e nasze ¿ycie nie mo¿e mieæ innego sensu poza oddaniem siê na s³u¿bê innym. Chrze¶cijanin nie mo¿e zatrzymywaæ siê tylko na osobistych problemach, gdy¿ powinien ¿yæ, maj±c na uwadze Ko¶ció³ powszechny, i my¶leæ o zbawieniu wszystkich dusz.

W ten sposób nawet te aspekty, które mo¿na by uwa¿aæ za najbardziej prywatne czy wewnêtrzne - jak troska o w³asny postêp duchowy - w rzeczywisto¶ci nie s± osobiste: bo u¶wiêcenie i apostolstwo stanowi± jedno. Powinni¶my wiêc staraæ siê o wzrastanie w naszym ¿yciu wewnêtrznym i rozwój cnót, my¶l±c o dobru ca³ego Ko¶cio³a, jako ¿e nie mogliby¶my czyniæ dobra i ukazywaæ Chrystusa, je¶li nie by³oby z naszej strony szczerych wysi³ków w praktykowaniu nauki Ewangelii.

Nasze modlitwy, przenikniête tym duchem, nawet je¶li rozpoczn± siê od tematów i postanowieñ z pozoru osobistych, zawsze koñcz± siê rozwa¿aniami na temat s³u¿by innym. A je¶li w naszej wêdrówce idziemy za rêkê z Naj¶wiêtsz± Maryj± Pann±, to Ona sprawi, ¿e bêdziemy czuæ siê braæmi wszystkich ludzi: poniewa¿ wszyscy jeste¶my dzieæmi tego Boga, którego Ona jest Córk±, Oblubienic± i Matk±.

Problemy naszych bli¼nich maj± byæ naszymi problemami. Chrze¶cijañskie braterstwo powinno byæ zakorzenione g³êboko w naszej duszy, tak ¿eby ¿adna osoba nie by³a nam obojêtna. Maryja, Matka Jezusa, która Go wykarmi³a, wychowa³a, towarzyszy³a Mu w czasie Jego ziemskiego ¿ycia, a teraz przebywa wraz z Nim w niebie, pomo¿e nam rozpoznaæ Jezusa, który przechodzi obok nas, który siê uobecnia w potrzebach naszych braci, ludzi.


146

W czasie owej pielgrzymki, o której mówi³em wam na pocz±tku, zmierzaj±c do kapliczki w Sonsoles, przechodzili¶my obok pól pszenicy. Zbo¿e b³yszcza³o w s³oñcu, ko³ysane wiatrem. Przypomnia³ mi siê wtedy pewien fragment Ewangelii - s³owa, które Pan skierowa³ do grupy swoich uczniów: Czy¿ nie mówicie: "Jeszcze cztery miesi±ce, a nadejd± ¿niwa?" Oto powiadam wam: Podnie¶cie oczy i popatrzcie na pola, jak bielej± na ¿niwo. Pomy¶la³em raz jeszcze, ¿e Pan chcia³ wlaæ w nasze serca to samo pragnienie, ten sam ogieñ, który wype³nia³ Jego serce. Zszed³szy nieco z drogi, zerwa³em kilka k³osów, ¿eby s³u¿y³y mi jako przypomnienie.

Trzeba otworzyæ oczy, trzeba umieæ patrzeæ dooko³a i rozpoznawaæ te wezwania, które kieruje do nas Bóg poprzez tych, którzy nas otaczaj±. Nie mo¿emy ¿yæ odwróceni plecami do t³umu, zamkniêci w swoim ma³ym ¶wiecie. Nie tak ¿y³ Jezus. Ewangelie mówi± nam wielokrotnie o Jego mi³osierdziu, o Jego umiejêtno¶ci wspó³czucia innym w ich cierpieniu i potrzebach: lituje siê nad wdow± z Nain, p³acze z powodu ¶mierci £azarza, troszczy siê o t³umy, które id± za Nim i nie maj± co je¶æ, lituje siê te¿ przede wszystkim nad grzesznikami, którzy id± przez ¶wiat, nie znaj±c ¶wiat³a ani prawdy: Gdy Jezus wysiad³, ujrza³ wielki t³um. Zlitowa³ siê nad nimi, byli bowiem jak owce nie maj±ce pasterza. I zacz±³ ich nauczaæ.

Bêd±c prawdziwymi dzieæmi Maryi, rozumiemy tê postawê Pana, tak i¿ nasze serce siê powiêksza i nape³nia siê mi³osierdziem. Bol± nas wówczas cierpienia, nêdze, b³êdy, samotno¶æ, smutek, ból innych ludzi, naszych braci. Czujemy siê przynagleni do pomagania im w ich potrzebach i do mówienia im o Bogu, ¿eby umieli obcowaæ z Nim po synowsku i mogli poznaæ matczyn± troskê Maryi.


147

Nape³niæ ¶wiat ¶wiat³o¶ci±, byæ sol± i ¶wiat³em: tak okre¶li³ Pan misjê swoich uczniów. Nie¶æ a¿ na krañce ziemi dobr± nowinê o mi³o¶ci Bo¿ej. Temu powinni¶my my, wszyscy chrze¶cijanie, w taki czy inny sposób po¶wiêciæ swoje ¿ycie.

Powiem wiêcej. Powinni¶my odczuwaæ pragnienie, by nie pozostaæ sami, powinni¶my zachêcaæ innych, by przyczynili siê do tej Boskiej misji niesienia ludzkim sercom rado¶ci i pokoju. O ile sami post±pili¶cie naprzód, poci±gajcie za sob± innych - pisze ¶w. Grzegorz Wielki - pragnijcie mieæ towarzyszy na drodze do Pana.

Pamiêtajcie jednak, ¿e cum dormirent homines, podczas gdy ludzie spali, przyszed³ siewca k±kolu - mówi Pan w pewnej przypowie¶ci. My, ludzie, jeste¶my nara¿eni na to, ¿e zapadniemy w sen egoizmu, powierzchowno¶ci, rozpraszaj±c swoje serce w tysi±cu przemijaj±cych do¶wiadczeñ, unikaj±c zg³êbienia prawdziwego sensu rzeczywisto¶ci ziemskiej. Z³a to rzecz ten sen, który t³amsi godno¶æ cz³owieka i czyni go niewolnikiem smutku!

Jest taka sprawa, która powinna nas boleæ szczególnie: to owi chrze¶cijanie, którzy mogliby daæ wiêcej, a nie decyduj± siê; którzy mogliby oddaæ siê ca³kowicie, ponosz±c wszystkie konsekwencje swojego powo³ania dzieci Bo¿ych, lecz opieraj± siê i nie chc± byæ hojni. Powinno nas to boleæ, poniewa¿ ³aska wiary nie zosta³a nam dana, aby pozostaæ w ukryciu, lecz aby ¶wieciæ przed lud¼mi, a na dodatek - poniewa¿ chodzi tu o szczê¶cie doczesne i wieczne tych, którzy tak postêpuj±. ¯ycie chrze¶cijañskie to wspania³o¶æ Bo¿a, która niesie z sob± obietnicê zadowolenia i spokoju, pod warunkiem jednak, ¿e bêdziemy umieli doceniæ dar Bo¿y i byæ hojni bez miary.

Trzeba wiêc obudziæ tych, którzy mogli zapa¶æ w ten z³y sen: przypomnieæ im, ¿e ¿ycie to nie zabawa, lecz Bo¿y skarb, który dziêki nam ma przynie¶æ owoce. Trzeba równie¿ wskazywaæ drogê tym, którzy maj± dobr± wolê i dobre pragnienia, lecz nie wiedz±, jak wprowadziæ je w ¿ycie. Chrystus nas przynagla. Ka¿dy z was ma byæ nie tylko aposto³em, lecz aposto³em aposto³ów, który poci±gnie za sob± innych i pobudzi ich do ukazywania Jezusa.


148

Kto¶, byæ mo¿e, zada sobie pytanie: jak, w jaki sposób mo¿e przekazaæ tê ¶wiadomo¶æ ludziom? Odpowiem wam wiêc: z naturalno¶ci±, z prostot±, ¿yj±c tak, jak ¿yjecie po¶ród ¶wiata, oddani swojej pracy zawodowej i opiece nad swoj± rodzin±, podzielaj±c szlachetne d±¿enia ludzi, respektuj±c nale¿n± ka¿demu wolno¶æ.

Prawie trzydzie¶ci lat temu Bóg z³o¿y³ w moim sercu gor±ce pragnienie sprawienia, by osoby ka¿dego stanu, ka¿dej kondycji czy zawodu zrozumia³y tê naukê: ¿e codzienne ¿ycie mo¿e byæ ¶wiête i pe³ne Boga; ¿e Bóg wzywa nas do u¶wiêcania zwyk³ych zajêæ, poniewa¿ tam równie¿ osi±ga siê doskona³o¶æ chrze¶cijañsk±. Rozwa¿my to raz jeszcze, kontempluj±c ¿ycie Maryi.

Nie zapominajmy, ¿e prawie wszystkie dni, jakie Matka Bo¿a spêdzi³a na ziemi, przebiega³y w sposób bardzo podobny do dni milionów innych kobiet zajmuj±cych siê swoj± rodzin±, wychowaniem dzieci, wykonywaniem prac domowych. Maryja u¶wiêca to, co najmniejsze, co wielu mylnie uwa¿a za nieznacz±ce i bez warto¶ci: codzienn± pracê, troszczenie siê o kochane osoby, rozmowy i odwiedziny krewnych lub przyjació³. B³ogos³awiona normalno¶æ, która mo¿e byæ wype³niona tak± mi³o¶ci± Boga!

To w³a¶nie t³umaczy ¿ycie Maryi - Jej mi³o¶æ. Mi³o¶æ doprowadzona do koñca, do ca³kowitego zapomnienia o sobie samej, do zadowolenia z bycia tam, gdzie chce Bóg, i do skrupulatnego wype³niania Jego woli. To w³a¶nie sprawia, ¿e nawet najmniejszy Jej gest nigdy nie jest banalny, lecz okazuje siê pe³en tre¶ci. Maryja, nasza Matka, jest dla nas przyk³adem i drog±. Powinni¶my staraæ siê byæ tacy jak Ona, w konkretnych okoliczno¶ciach, w których Bóg zechcia³, aby¶my ¿yli.

Postêpuj±c w ten sposób, bêdziemy dawaæ tym, którzy nas otaczaj±, ¶wiadectwo ¿ycia prostego i normalnego, z ograniczeniami i wadami w³a¶ciwymi naszej ludzkiej kondycji, lecz spójnego. A inni, widz±c, ¿e jeste¶my tacy jak oni we wszystkich sprawach, poczuj± siê zachêceni do zadania nam pytania: jak wyt³umaczyæ wasz± rado¶æ? Sk±d czerpiecie si³y, aby przezwyciê¿yæ egoizm i wygodnictwo? Kto was uczy okazywania wyrozumia³o¶ci, szlachetnego wspó³¿ycia z innymi, oddania i s³u¿by innym?

Wtedy w³a¶nie jest czas, by odkryæ przed nimi Boski sekret chrze¶cijañskiego ¿ycia: by powiedzieæ im o Bogu, o Chrystusie, o Duchu ¦wiêtym, o Maryi. Czas, by spróbowaæ przekazaæ im, poprzez nasze ubogie s³owa, to szaleñstwo mi³o¶ci Boga, któr± ³aska rozla³a w naszych sercach.


149

¦w. Jan zachowuje w swojej Ewangelii wspania³e zdanie wypowiedziane przez Maryjê w scenie, któr± rozwa¿ali¶my ju¿ wcze¶niej: na godach w Kanie. Ewangelista opowiada nam, ¿e zwracaj±c siê do s³ug, Maryja rzek³a: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. O to w³a¶nie chodzi - zaprowadziæ dusze, by stanê³y przed Jezusem i zapyta³y Go: Domine, quid me vis facere? - Panie, co chcesz, abym uczyni³?.

Apostolstwo chrze¶cijañskie - a mam teraz na my¶li apostolstwo zwyczajnego chrze¶cijanina, mê¿czyzny i kobiety, którzy ¿yj± podobnie jak inni ludzie - jest wielk± katechez±, w której poprzez osobiste obcowanie, poprzez lojaln±, autentyczn± przyja¼ñ wzbudza siê u innych g³ód Boga i pomaga siê im odkrywaæ nowe horyzonty: z naturalno¶ci±, z prostot±, jak mówi³em, poprzez przyk³ad dobrze praktykowanej wiary, dziêki uprzejmemu s³owu, pe³nemu jednak mocy Bo¿ej prawdy.

B±d¼cie odwa¿ni. Mo¿ecie liczyæ na pomoc Maryi, Regina apostolorum. A Naj¶wiêtsza Maryja Panna, nie przestaj±c zachowywaæ siê jak Matka, potrafi u¶wiadomiæ swoim dzieciom ich konkretne obowi±zki. Tym, którzy siê do Niej przybli¿aj± i kontempluj± Jej ¿ycie, Maryja zawsze udziela niezmiernej ³aski doprowadzenia ich do Krzy¿a, ukazania im twarz± w twarz przyk³adu Syna Bo¿ego. A w tej konfrontacji, decyduj±cej dla ¿ycia chrze¶cijañskiego, Maryja wstawia siê za nami, aby nasze postêpowanie zakoñczy³o siê pojednaniem m³odszego brata - ciebie i mnie - z Jednorodzonym Synem Ojca.

Wiele nawróceñ, wiele decyzji oddania siê na s³u¿bê Bogu poprzedzi³o spotkanie z Maryj±. Matka Bo¿a wzmaga³a pragnienia poszukiwania, o¿ywia³a po matczynemu d±¿enia duszy, pobudza³a chêæ przemiany, nowego ¿ycia. W ten sposób zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie przemieni³o siê w rzeczywisto¶æ pe³nego mi³o¶ci oddania, w chrze¶cijañskie powo³anie, które o¶wieca od tamtej pory ca³e nasze osobiste ¿ycie.

Ten czas rozmowy z Panem, w którym rozwa¿ali¶my nabo¿eñstwo i mi³o¶æ do Jego i naszej Matki, mo¿e o¿ywiæ nasz± wiarê. Rozpoczyna siê miesi±c maj. Pan chce, aby¶my nie zmarnowali tej okazji do wzrostu w Mi³o¶ci poprzez obcowanie z Jego Matk±. Oby¶my ka¿dego dnia umieli okazywaæ Jej te synowskie gesty - drobne rzeczy, delikatne przejawy troski - które staj± siê wielk± rzeczywisto¶ci± ¶wiêto¶ci osobistej i apostolstwa, to znaczy nieustannego wysi³ku przyczyniania siê do zbawienia, które Chrystus przyszed³ daæ ¶wiatu.

Sancta Maria, spes nostra, ancilla Domini, sedes sapientiae, ora pro nobis! ¦wiêta Maryjo, nadziejo nasza, s³u¿ebnico Pañska, stolico M±dro¶ci, módl siê za nami!


Poprzedni Nastêpny