83

Było to przed Świętem Paschy. Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował. Ten werset św. Jana zapowiada czytelnikowi jego Ewangelii, że tego dnia wydarzy się coś wielkiego. Jest to serdeczne i wzruszające wprowadzenie, podobne do tego, jakie zamieszcza w swoim opisie św. Łukasz: Gorąco pragnąłem - mówi Pan - spożyć tę Paschę z wami, zanim będę cierpiał. Na początek poprosimy Ducha Świętego, żeby od tej chwili przygotowywał nas do zrozumienia każdego słowa i każdego gestu Jezusa: ponieważ chcemy żyć życiem nadprzyrodzonym; ponieważ Pan ukazał nam swoje pragnienie oddania się nam jako pokarm dla dusz i ponieważ uznajemy, że tylko On ma słowa życia wiecznego.

Wiara sprawia, że wyznajemy wraz z Szymonem Piotrem: myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga. I właśnie ta wiara, złączona z naszą pobożnością, w tych najważniejszych chwilach prowadzi nas do tego, by naśladować odwagę Jana: zbliżyć się do Jezusa i położyć głowę na piersi Mistrza, który gorąco umiłował swoich - właśnie to usłyszeliśmy - i miał ich umiłować do końca.

Wszystkie ludzkie słowa okazują się ubogie, kiedy starają się wyjaśnić, chociażby tylko w przybliżeniu, tajemnicę Wielkiego Czwartku. Nietrudno jednak wyobrazić sobie, przynajmniej częściowo, uczucia Serca Jezusowego w czasie tego wieczoru - ostatniego, który spędził ze swoimi przed ofiarą Kalwarii.

Rozważcie doświadczenie - tak ludzkie - pożegnania dwóch osób, które się kochają. Chciałyby zawsze być razem, lecz obowiązek - taki czy inny - zmusza je do rozstania. Ich pragnieniem byłoby nadal się nie rozłączać, lecz nie mogą. Ludzka miłość, nawet największa, ponieważ jest ograniczona, odwołuje się do symboli: żegnający się wymieniają jakąś pamiątkę, może fotografię z dedykacją tak płomienną, że dziwić się można, iż nie płonie papier. Nie są w stanie uczynić nic więcej, ponieważ moc stworzeń nie sięga tak daleko, jak ich miłość.

To, czego my nie możemy, może Pan. Jezus Chrystus, doskonały Bóg i doskonały Człowiek, nie pozostawia symbolu, lecz rzeczywistość: zostaje On sam. Odejdzie do Ojca, ale pozostanie z ludźmi. Nie zostawi nam zwykłego podarunku, który by przywoływał pamięć o Nim, wizerunku, który zazwyczaj z czasem blaknie, jak fotografia, która wkrótce staje się wypłowiała, pożółkła i bez znaczenia dla tych, którzy nie byli uczestnikami tamtej wzruszającej chwili. Pod postaciami chleba i wina jest On, rzeczywiście obecny: ze swoim Ciałem, Krwią, Duszą i Bóstwem.

Ten punkt w innym języku