82

Liturgia Niedzieli Palmowej wkłada w usta chrześcijan tę pieśń: Bramy, podnieście swe szczyty, unieście się, prastare podwoje, aby mógł wkroczyć Król chwały. Ten, kto się zamyka w twierdzy własnego egoizmu, nie wejdzie na pole bitwy. Jeśli jednak podniesie bramy fortecy i pozwoli, aby wszedł Król pokoju, to wraz z Nim wyjdzie walczyć z całą tą nędzą, która zaciemnia wzrok i znieczula sumienie.

Unieście prastare podwoje. Ten wymóg walki nie jest w chrześcijaństwie nowy. To odwieczna prawda. Bez walki nie osiąga się zwycięstwa; bez zwycięstwa nie osiąga się pokoju. Bez pokoju ludzka radość będzie radością pozorną, fałszywą, niepłodną, która nie przejawia się w pomocy ludziom ani w dziełach miłości i sprawiedliwości, przebaczenia i miłosierdzia, ani w służbie Bogu.

Dziś, wewnątrz Kościoła i na zewnątrz, na górze i na dole, odnosi się wrażenie, że wielu zrezygnowało z walki - z osobistej wojny przeciwko własnym słabościom - żeby wraz z bronią i ekwipunkiem oddać się w niewolę, która upadla duszę. To niebezpieczeństwo zawsze czyha na wszystkich chrześcijan.

Dlatego trzeba wytrwale zwracać się do Trójcy Przenajświętszej, żeby zlitowała się nad wszystkimi. Kiedy mówię o tych rzeczach, przeraża mnie myśl o sprawiedliwości Boga. Uciekam się do Jego miłosierdzia, do Jego łaskawości, żeby nie patrzył na nasze grzechy, lecz na zasługi Chrystusa i Jego Świętej Matki, która jest również naszą Matką; na zasługi Patriarchy, Świętego Józefa, który służył Mu za Ojca; na zasługi świętych.

Chrześcijanin może mieć pewność, że jeśli pragnie walczyć, Bóg podtrzyma jego prawicę, jak czytamy w czasie Mszy z dzisiejszego święta. Jezus, który wjeżdża do Jerozolimy, siedząc na nędznym osiołku, Król pokoju, jest tym, który powiedział: królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je. Ta gwałtowność nie jest jednak gwałtownością wobec innych; jest to męstwo w zwalczaniu własnych słabości i nędz; dzielność, by nie ukrywać osobistych niewierności; odwaga, by wyznawać wiarę również wtedy, gdy środowisko jest nieprzychylne.

Dziś, podobnie jak wczoraj, od chrześcijanina oczekuje się heroizmu. Heroizmu w wielkich bojach, jeśli to konieczne. Heroizmu - a tak będzie zazwyczaj - w małych potyczkach każdego dnia. Kiedy się walczy nieprzerwanie, z Miłością i w ten sposób, który wydaje się nieznaczący, Pan zawsze będzie u boku swoich dzieci jak miłujący pasterz: Ja sam bede pasl moje owce i Ja sam bede je ukladal na legowisko […]. Zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczona opatrze, chora umocnie, a tlusta i mocna bede ochranial. […] Będą oni żyli bezpiecznie w swym kraju i poznają, że Ja jestem Pan, gdy skruszę kłody ich jarzma i wyrwę ich z ręki tych, którzy ich ujarzmiają.

Ten punkt w innym języku