120

Z zadziwiającą normalnością tego, co boskie, duszę kontemplacyjną przepełnia zapał apostolski: Rozgorzało serce moje we mnie, a w rozmyślaniu moim rozpalił się ogień. Jakiż to ogień, jeśli nie ten sam, o którym mówi Chrystus: Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął? Ogień apostołowania, który wzmaga się na modlitwie: nie ma lepszego sposobu na prowadzenie wzdłuż i wszerz po całym świecie tej wojny pokoju, do uczestnictwa w której powołany jest każdy chrześcijanin; każdy ma dopełniać we własnym ciele braki udręk Chrystusa.

Jak powiedzieliśmy, Jezus odszedł do nieba, ale chrześcijanin może - na modlitwie i w Eucharystii - obcować z Nim tak jak pierwszych Dwunastu, rozpalać swoją żarliwość apostolską, aby wraz z Nim pełnić służbę współodkupienia, które jest zasiewem pokoju i radości. A więc służyć - apostolstwo nie jest niczym innym. Jeśli będziemy liczyć wyłącznie na własne siły, nie osiągniemy niczego na płaszczyźnie nadprzyrodzonej; będąc narzędziami Boga, osiągniemy wszystko: Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia. Bóg w swojej nieskończonej dobroci zdecydował się używać tych niezdatnych narzędzi. Tak więc apostoł nie ma innego celu, jak pozwolić Panu działać, stać się całkowicie dyspozycyjnym, aby Bóg realizował - poprzez swoje stworzenia, poprzez wybraną duszę - swoje zbawcze dzieło.

Apostoł - to chrześcijanin, który czuje się wszczepiony w Chrystusa, utożsamiony z Chrystusem poprzez Chrzest; uzdolniony do walki dla Chrystusa poprzez Bierzmowanie; powołany do służenia Bogu przez swoje działanie w świecie na mocy powszechnego kapłaństwa wiernych, które daje mu swego rodzaju uczestnictwo w kapłaństwie Chrystusa. Chociaż bowiem w swej istocie różni się ono od tego uczestnictwa, jakie stanowi kapłaństwo urzędowe, to jednak uzdalnia do brania udziału w kulcie Kościoła i do pomagania ludziom na ich drodze do Boga, poprzez świadectwo słowa i przykładu, poprzez modlitwę i pokutę.

Każdy z nas ma być ipse Christus. On jest jedynym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi, my zaś jednoczymy się z Nim, żeby wszystko razem z Nim ofiarować Ojcu. Nasze powołanie dzieci Bożych pośród świata wymaga, abyśmy nie szukali tylko własnej świętości, lecz szli ziemskimi szlakami, przemieniając je w ścieżki, które - pośród przeszkód - będą prowadzić dusze do Pana; abyśmy jako zwykli obywatele brali udział we wszystkich doczesnych działaniach, będąc zaczynem, który ma zakwasić całe ciasto.

Chrystus wstąpił do nieba, ale pozostawił wszystkim godziwym, ludzkim rzeczywistościom konkretną możliwość odkupienia. Św. Grzegorz Wielki streszcza tę wielką myśl w przenikliwych słowach: Tak więc Jezus odchodził do miejsca, z którego pochodził, i powracał do miejsca, w którym nadal zamieszkiwał. W chwili, gdy wstępował do nieba, zjednoczył swoim Bóstwem niebo i ziemię. W dniu dzisiejszego święta trzeba uroczyście podkreślić fakt, iż zniesiony został skazujący nas dekret, wyrok, który czynił nas poddanymi zepsuciu. Ta sama bowiem natura, do której były skierowane słowa: prochem jesteś i w proch się obrócisz (Rdz 3, 19) wstąpiła dziś do nieba z Chrystusem.

Będę więc niestrudzenie powtarzać, że świat można uświęcić; że to zadanie w sposób szczególny przypada nam, chrześcijanom, poprzez oczyszczanie go z okazji do grzechu, którym my, ludzie, go oszpecamy, i ofiarowanie go Panu jako duchowej ofiary, przedstawianej i uszlachetnianej dzięki łasce Bożej i naszemu wysiłkowi. Właściwie nie można powiedzieć, że istnieją szlachetne, ludzkie rzeczywistości, które byłyby wyłącznie świeckie, od kiedy Słowo Boże raczyło przyjąć w pełni ludzką naturę i uświęcić ziemię swoją obecnością i pracą swoich rąk. Wielką misją, jaką otrzymujemy na Chrzcie świętym, jest współodkupienie. Miłość Chrystusa przynagla nas do wzięcia na swoje barki części tego Boskiego zadania zbawienia dusz.

Ten punkt w innym języku