Josemaría Escrivá Obras
727

Kiedy trudno ci okazaæ komuś ¿yczliwośæ, wyświadczyæ przys³ugê, pomyśl, ¿e ten cz³owiek jest dzieckiem Bo¿ym, pamiêtaj, ¿e Pan przykaza³ nam mi³owaæ siê wzajemnie. — Co wiêcej: codziennie wnikaj g³êbiej w to przykazanie ewangeliczne: nie wype³niaj go tylko powierzchownie. Wyciągaj z niego wnioski — to ca³kiem ³atwe — i w ka¿dej chwili dostosowuj swoje postêpowanie do tych wymogów.


728

¯yjemy w takim pośpiechu, ¿e w tym dzisiejszym świecie mi³ośæ chrześcijañska sta³a siê rzadkim zjawiskiem, chocia¿ nadal — przynajmniej formalnie — g³osi siê Chrystusa. — Przyznajê. Ale co czynisz ty, który jako katolik masz uto¿samiaæ siê z Nim i iśæ w Jego ślady? Przykaza³ nam przecie¿ iśæ i g³osiæ Jego naukê wszystkim narodom — wszystkim! — i po wszystkie czasy.


729

Zawsze tak by³o w historii, ¿e ludzie ³ączyli siê dla wype³nienia jakiejś wspólnej misji i wspólnego przeznaczenia. — Czy¿by dla wspó³czesnych mê¿czyzn i kobiet mniej by³o warte “jedyne przeznaczenie” do szczêśliwości wiecznej?


730

Zrozumia³eś sens przyjaźni, kiedy poczu³eś siê pasterzem ma³ej trzódki, którą dotąd zaniedbywa³eś, a którą teraz starasz siê ponownie zgromadziæ, aby s³u¿yæ ka¿demu z osobna.


731

Nie mo¿esz byæ tylko bierny. Musisz staæ siê prawdziwym przyjacielem swoich przyjació³: pomagaæ im. Przede wszystkim przyk³adem swojego postêpowania. A potem swoją radą i wp³ywem, jaki daje za¿y³ośæ.


732

Ten duch braterstwa i kole¿eñstwa, którego nieoczekiwanie odkry³eś, nape³ni³ ciê entuzjazmem... — To oczywiste: przecie¿ tak bardzo o nim marzy³eś, a nigdy siê z nim nie spotka³eś. Nie spotka³eś siê dlatego, ¿e ludzie zapominają, ¿e są braæmi Chrystusa, naszego umi³owanego Brata, który odda³ swoje ¿ycie za innych, za wszystkich i za ka¿dego z osobna, bez zastrze¿eñ.


733

Mia³eś wielkie szczêście, ¿e spotka³eś prawdziwych nauczycieli, autentycznych przyjació³, którzy bez zastrze¿eñ nauczyli ciê wszystkiego, co chcia³eś wiedzieæ. Nie potrzebowa³eś podstêpów, ¿eby “wykraśæ” im ich wiedzê, poniewa¿ wskazali ci naj³atwiejszą drogê, chocia¿ odkrycie jej kosztowa³o ich wiele pracy i cierpieñ... Teraz ty musisz postąpiæ tak samo wobec tej osoby, tamtej, wszystkich!


734

Rozwa¿ to sobie i postêpuj konsekwentnie: te osoby, którym wydajesz siê antypatyczny, przestaną tak sądziæ, gdy zauwa¿ą, ¿e naprawdê je kochasz. To zale¿y od ciebie.


735

Nie wystarczy, ¿e jesteś dobry: musisz na takiego wyglądaæ. Co byś powiedzia³ o ró¿anym krzewie, który rodzi³by wy³ącznie kolce?


736

¯eby rozgrzaæ letnich, trzeba ich otoczyæ ogniem entuzjazmu. Wielu mog³oby do nas wo³aæ: Nie u¿alajcie siê nad moim stanem! Wska¿cie mi raczej drogê wyjścia z tej sytuacji, która was tak zasmuca!


737

Obowiązek braterstwa wobec wszystkich dusz wymaga, abyś realizowa³ “apostolstwo ma³ych rzeczy” w taki sposób, by tego nie zauwa¿y³y: z pragnieniem s³u¿by, aby droga okaza³a siê dla nich przyjemna.


738

Jak¿e ciasną duszê mają ci, którzy gorliwie strzegą swojej “listy krzywd”...! Z tymi nieszczêśnikami trudno ¿yæ. Prawdziwa mi³ośæ nie prowadzi ani listy “niezbêdnych” us³ug, które stale wyświadcza, ani listy afrontów, doznawanych od innych: omnia suffert — wszystko znosi.


739

Wype³niasz wymagający plan ¿ycia: wstajesz wcześnie rano, modlisz siê, przystêpujesz do sakramentów świêtych, du¿o pracujesz lub uczysz siê, jesteś umiarkowany, umartwiasz siê... ale dostrzegasz, ¿e czegoś ci brakuje! Zanieś na swoją rozmowê z Bogiem te rozwa¿ania: poniewa¿ świêtośæ — walka o to, by ją osiągnąæ — to pe³nia mi³ości, powinieneś zbadaæ, jak wygląda twoja mi³ośæ do Boga i — ze wzglêdu na Niego — do innych ludzi. Mo¿e wówczas odkryjesz, ukryte w twojej duszy, wielkie wady, z którymi nigdy nie walczy³eś: nie jesteś dobrym synem, dobrym bratem, dobrym przyjacielem, dobrym kolegą. A poniewa¿ w nieuporządkowany sposób kochasz “swoją świêtośæ”, jesteś zazdrosny. “Poświêcasz siê” w wielu “osobistych” drobiazgach: dlatego jesteś przywiązany do w³asnego ja, do swojej osoby, i w gruncie rzeczy nie ¿yjesz ani dla Boga, ani dla innych, tylko dla siebie.


740

Uwa¿asz siê za dobrego przyjaciela, poniewa¿ nie mówisz nikomu z³ego s³owa. — To prawda. Alenie widzê te¿, ¿ebyś swoimi uczynkami dawa³ dobry przyk³ad, s³u¿y³... — Tacy ludzie są najgorszymi przyjació³mi.


741

Najpierw traktujesz kogoś źle... I zanim ktokolwiek zdą¿y zareagowaæ, wo³asz: “A teraz okazujmy sobie wszyscy mi³ośæ!”. — Gdybyś zaczą³ od tego drugiego, nigdy nie doprowadzi³byś do pierwszego.


742

Nie bądź intrygantem, jak ten, o którym jego w³asna matka mówi³a: “Niech pan mu przedstawi swoich przyjació³, a on siê ju¿ postara, ¿eby ci przyjaciele siê z panem pok³ócili”.


743

Nie wydaje mi siê chrześcijañskie takie braterstwo, którym afiszuje siê przed tobą ów kolega, ostrzegając ciê: “Powiedziano mi na twój temat takie a takie straszne oszczerstwo. Nie powinieneś ufaæ jednemu z twoich najbli¿szych przyjació³”... Nie wydaje mi siê ono chrześcijañskie, gdy¿ temu “bratu” brakuje szlachetnej odwagi, by zmusiæ oszczercê do milczenia, a nastêpnie podaæ ci lojalnie jego nazwisko. — Je¿eli ten “brat” nie ma na tyle mocnego charakteru, ¿eby wymagaæ od siebie takiej postawy, nara¿a ciê na samotnośæ w ¿yciu, popychając ciê ku nieufności i do uchybieñ w mi³ości wobec wszystkich.


744

Brak ci choæby odrobiny nadprzyrodzonego spojrzenia, a innych ludzi postrzegasz jedynie jako osoby o lepszej lub gorszej pozycji spo³ecznej. O ich duszach ani nie pamiêtasz, ani im nie s³u¿ysz. Dlatego nie jesteś hojny... i ¿yjesz bardzo daleko od Boga ze swoją fa³szywą pobo¿nością, chocia¿ du¿o siê modlisz. Mistrz powiedzia³ bardzo jasno: “Idźcie precz ode Mnie, przeklêci, w ogieñ wieczny... bo by³em g³odny... by³em spragniony... by³em w wiêzieniu... a nie zatroszczyliście siê o Mnie”.


745

To nie do pogodzenia: mi³owaæ Boga doskonale i jednocześnie ulegaæ egoizmowi — lub apatii — w obcowaniu z bliźnim.


746

Prawdziwa przyjaźñ zak³ada tak¿e serdeczny wysi³ek, ¿eby zrozumieæ przekonania naszych przyjació³, nawet gdybyśmy nie potrafili ich podzielaæ ani zaakceptowaæ.


747

Nie pozwól nigdy, ¿eby na drodze przyjaźni wyros³y chwasty: bądź lojalny.


748

Mocne postanowienie dotyczące przyjaźni: ¿ebym w myślach, s³owach, czynach wobec mojego bliźniego — kimkolwiek jest — nie postêpowa³ jak dotychczas: to znaczy ¿ebym nigdy nie zaniedba³ praktykowania mi³ości i nie dopuści³ do swego serca obojêtności.


749

Twoja mi³ośæ powinna byæ dostosowana, dopasowana do potrzeb innych ludzi... a nie do twoich.


750

Jesteśmy dzieæmi Boga! Ten fakt czyni z nas kogoś wiêcej ni¿ tylko ludzi, którzy wzajemnie siê znoszą. Pos³uchaj Pana: Vos autem dixi amicos! — jesteśmy Jego przyjació³mi, którzy, jak On, chêtnie oddają ¿ycie jedni za drugich, zarówno w godzinie heroizmu, jak i w codziennym obcowaniu z innymi.


751

Jak mo¿na oczekiwaæ, ¿e ci, którzy nie posiadają naszej wiary, przyjdą do Kościo³a świêtego, jeśli widzą, jak nieuprzejmie traktują siebie nawzajem ludzie mieniący siê naśladowcami Chrystusa?


752

Twoje uprzejme postêpowanie wobec innych powinno stawaæ siê coraz atrakcyjniejsze, zwiêkszaæ swój zasiêg i intensywnośæ. Bez tego twoje apostolstwo wypali siê w zamkniêtych, zasta³ych krêgach.


753

Dziêki swojej przyjaźni i doktrynie — poprawiam siê: dziêki mi³ości i przes³aniu Chrystusa — sk³onisz wielu niekatolików do powa¿nej wspó³pracy dla dobra wszystkich ludzi.


754

Zanotowa³em s³owa owego robotnika, który wziąwszy udzia³ w zorganizowanym przez ciebie spotkaniu, stwierdzi³ pe³en entuzjazmu: “Nigdy nie s³ysza³em, ¿eby ktoś mówi³ o szlachetności, uczciwości, uprzejmości, hojności tak jak tutaj...”. — I zakoñczy³ zdumiony: “W porównaniu z materializmem lewicy czy prawicy to jest prawdziwa rewolucja!”. — Ka¿da dusza rozumie braterstwo, które ustanowi³ Chrystus: starajmy siê wiêc, ¿eby nie pozbawiæ tej doktryny jej mocy!


755

Czasami próbujesz siê usprawiedliwiæ, zapewniając, ¿e jesteś roztargniony, roztrzepany albo ¿e z natury jesteś osch³y, bardzo powściągliwy. I dodajesz, ¿e z tego powodu nie znasz nawet dobrze osób, z którymi na co dzieñ ¿yjesz. — Pos³uchaj: Prawda, ¿e to wyt³umaczenie wcale ciê nie uspokaja?


756

Poradzi³em ci, abyś do wszystkich drobiazgów codziennego ¿ycia mia³ bardzo nadprzyrodzone podejście. I natychmiast doda³em: obcowanie z innymi przynosi ci wiele takich okazji w ciągu dnia.


757

Praktykowanie mi³ości bliźniego oznacza, ¿e szanujesz mentalnośæ innych, ¿e cieszysz siê z ich drogi ku Bogu... nie domagając siê jednak, by myśleli tak jak ty ani by przy³ączyli siê do ciebie. — Kiedyś podzieli³em siê z tobą taką myślą: te ró¿ne drogi biegną równolegle. Idąc w³asną drogą, ka¿dy dojdzie do Boga. Nie gub siê w porównaniach ani nie chciej wiedzieæ, kto jest wy¿ej: to nie ma znaczenia. Wa¿ne jest, byśmy wszyscy doszli do celu.


758

Mówisz, ¿e on ma pe³no wad! Có¿... Poza tym, ¿e tylko w niebie są ludzie doskonali, równie¿ ty ciągniesz za sobą swoje wady, a jednak inni ciê znoszą i — co wiêcej — szanują: poniewa¿ kochają ciê mi³ością, jaką Jezus darzy³ swoich uczniów, którzy przecie¿ te¿ byli obarczeni sporym ciê¿arem w³asnych nêdz! — Ucz siê!


759

Skar¿ysz siê, ¿e nie jest dla ciebie wyrozumia³y... — Jestem pewien, ¿e czyni wszystko, co jest mo¿liwe, aby ciê zrozumieæ. Ale kiedy ty zdobêdziesz siê na odrobinê wysi³ku, by zrozumieæ jego?


760

Zgoda! Przyznajê: ta osoba postąpi³a źle; jej zachowanie jest naganne i niegodne; nic sobą nie reprezentuje. — Zas³uguje, po ludzku, na ca³kowitą pogardê! — doda³eś. — Podkreślam, ¿e ciê rozumiem, ale nie podzielam tej ostatniej opinii. To niegodziwe ¿ycie równie¿ jest świête: Chrystus umar³ za tê osobê, aby ją odkupiæ! Skoro On nią nie wzgardzi³, jak ty mo¿esz siê na to wa¿yæ?


761

Je¿eli twoja przyjaźñ poni¿a siê do zmowy z cudzymi wadami, sprowadza siê do ¿a³osnego kumoterstwa, które nie zas³uguje na najmniejszy szacunek.


762

Zaiste, ¿ycie, samo z siebie ciê¿kie i niepewne, czasami staje siê trudne. — Ale to pomo¿e ci staæ siê bardziej nadprzyrodzonym, dostrzegaæ we wszystkim palec Bo¿y: w ten sposób bêdziesz bardziej ludzki i wyrozumia³y wobec tych, którzy ciê otaczają.


763

Mo¿liwośæ odpuszczenia win jest proporcjonalna do w³adzy. Zwyk³y sêdzia musi skazaæ oskar¿onego — najwy¿ej uznając okoliczności ³agodzące — je¿eli udowodniono mu winê i je¿eli siê do niej przyzna³. Najwy¿sza w³adza w pañstwie czasami og³asza amnestiê lub u³askawia. Skruszonej duszy Bóg przebacza zawsze.


764

“Poprzez was zobaczy³em Boga, który zapomnia³ o moich szaleñstwach i zniewagach i przyją³ mnie z czu³ością Ojca”. Napisa³ to do swoich, skruszony po powrocie do ojcowskiego domu, pewien syn marnotrawny XX wieku.


765

Kosztowa³o ciê wiele odrzucenie i zapomnienie swoich drobnych trosk, osobistych dą¿eñ: nêdznych i nielicznych, ale mocno zakorzenionych. — Natomiast teraz jesteś pewien, ¿e twoim dą¿eniem i troską są twoi bracia, i tylko oni, poniewa¿ nauczy³eś siê w bliźnim odkrywaæ Jezusa.


766

“Stokroæ wiêcej!”... Przypomina³eś sobie przed paroma dniami tê obietnicê Pana! — Zapewniam ciê, ¿e owo “stokroæ wiêcej” znajdziesz w braterstwie prze¿ywanym wśród twoich wspó³towarzyszy apostolstwa.


767

Ile obaw i niebezpieczeñstw mo¿e rozwiaæ prawdziwa mi³ośæ miêdzy braæmi, o której siê nie mówi — poniewa¿ wygląda³oby to na profanacjê — która jednak lśni w ka¿dym szczególe!


768

Przystêpuj codziennie z ca³kowitą ufnością do Najświêtszej Maryi Panny, a twoja dusza i twoje ¿ycie zostaną pokrzepione. — Ona sprawi, ¿e bêdziesz mia³ udzia³ w skarbach, które przechowuje w swoim sercu, gdy¿ “nigdy nie s³yszano, aby opuści³a tego, kto siê do Niej ucieka, Jej pomocy przyzywa”.


Poprzedni Nastêpny