24

Powinienem powiedzieć wam dzisiaj kilka słów, ponieważ rozpoczynam nowy rok mojego powołania do Opus Dei. Wiem, że czekacie na to z niecierpliwością, chociaż muszę wam powiedzieć, dzieci mojej duszy, że odczuwam wielką trudność, wielką niechęć do pokazania się w tym dniu. Nie jest to naturalna skromność. Jest to ustawiczne przekonanie, oczywistość mojej własnej niegodności. Przed tamtym momentem nigdy nie przyszło mi do głowy, że powinienem prowadzić misję wśród ludzi. A teraz…

To nawet nie jest pokora, to jest coś, co jest dla mnie trudne, ponieważ jest sprzeczne z moim sposobem bycia, który unika pokazywania się. Dlatego jestem taki zakłopotany! Mówiłem już przy innych okazjach, że kiedy byłem dzieckiem, bardzo niechętnie pokazywałem się publicznie przed gośćmi lub kiedy zakładałem nowy garnitur. Chowałem się pod łóżkiem, dopóki moja matka, za pomocą jednej z lasek mojego ojca, nie stuknęła delikatnie w podłogę. Tak, naturalnie jestem wrogiem odświętności i wyjątkowości. Dlatego, gdy musiałem zorganizować coś, co dotyczyło Przewodniczącego Generalnego Opus Dei, to dlatego tylko, że było to konieczne.

Ten punkt w innym języku