Zestawienie punktów

Znaleziono 5 punktów «Przyjaciele Boga », które dotykają tematu Oderwanie → przykład Jezusa Chrystusa .

Próg Wielkiego Tygodnia, tak bliska jest już chwila, w której na Górze Kalwarii dokonało się odkupienie całej ludzkości. Ten okres wydaje mi się czasem szczególnie odpowiednim dla ciebie i dla mnie, abyśmy rozważyli, w jaki sposób zbawił nas Jezus, Pan nasz; abyśmy podziwiali Jego zaiste niewysłowioną Miłość do biednych stworzeń ulepionych z ziemskiej gliny.

Memento, homo, quia pulvis es, et in pulverem reverteris (pamiętaj, że jesteś prochem i w proch się obrócisz) — napominał nas Kościół, Matka Nasza, na początku Wielkiego Postu, abyśmy nigdy nie zapominali, jak niewiele znaczymy; że któregoś dnia nasze ciało — dzisiaj tak pełne życia — rozpadnie się jak lekki obłok kurzu, powstający pod naszymi stopami; rozwieje się jak mgła, ścigana promieniami słońca.

Po tym jakże realistycznym przypomnieniu wam naszej osobistej znikomości chciałbym postawić przed waszymi oczyma inną wspaniałą rzeczywistość: wspaniałomyślność Boga, która nas podtrzymuje i ubóstwia. Posłuchajcie słów Apostoła: Znacie przecież łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, który będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić. Przypatrzcie się z uwagą przykładowi Nauczyciela, a znajdziecie w nim rozległy temat do rozważań przez całe życie, i wskazówki, jak konkretyzować je w szczerych postanowieniach większej hojności. Nie powinniśmy nigdy tracić sprzed oczu celu, który mamy osiągnąć, tego mianowicie, że każdy z nas winien ukształtować się na podobieństwo Jezusa Chrystusa, który — jak to właśnie słyszeliście — stał się ubogim dla ciebie i dla mnie, i cierpiał, dając nam przykład, abyśmy szli Jego śladem.

Czy powodowany świętą, pełną czci ciekawością nie zastanawiałeś się nigdy nad tym, jak Jezus dał wyraz swej nieogarnionej Miłości? Znowu odpowiada nam na to święty Paweł: On, istniejąc w postaci Bożej (…) ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. Dzieci moje, możemy tylko z pełną zdumienia wdzięcznością stanąć przed tą tajemnicą, która uczy nas, że całą moc, cały majestat, nieskończoną piękność i harmonię Bożą, niezmierzoną głębię swego bogactwa, co więcej, samego siebie ukrył Bóg w człowieczeństwie Jezusa Chrystusa, aby nam służyć. Wszechmogący postanawia na pewien czas przyćmić swoją chwałę, aby swoim stworzeniom ułatwić zbawcze spotkanie z Odkupicielem.

Święty Jan Ewangelista pisze, że Boga nikt nigdy nie widział. Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca o Nim pouczył, kiedy pojawił się przed zdumionymi oczyma ludzi: najpierw jako nowo narodzony w Betlejem; potem jak dziecko podobne do wszystkich; dalej, w świątyni, jako roztropny, pełen bystrości chłopiec; i wreszcie w owej ukochanej i pociągającej postaci Nauczyciela, który poruszał serca otaczających Go w entuzjazmie tłumów.

Wystarczy zaledwie parę rysów Miłości Boga, która staje się ciałem, a jej wielkość zapada nam głęboko w duszy, rozpala nas i przynagla z łagodnością do bolesnej skruchy z powodu naszego postępowania, tylekroć podłego i egoistycznego. Jezus Chrystus nie cofa się przed uniżeniem się, aby podźwignąć nas z nędzy do godności dzieci Bożych i uczynić nas swymi braćmi. Ty i ja natomiast często bezsensownie nadymamy się pychą z powodu otrzymanych darów i talentów tak, iż czynimy z nich piedestał, aby wynosić się ponad innych, jak gdyby zasługa naszych, względnych zresztą, należała wyłącznie do nas: Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jak gdybyś nie otrzymał?.

Kiedy pomyślimy o Bożym oddaniu się i samouniżeniu — a mówię to po to, aby każdy z nas rozmyślał nad tym i stosował to do samego siebie — wówczas próżność i chełpliwość pysznego jawią się jako straszliwy grzech, właśnie dlatego, że stawia człowieka na biegunie przeciwstawnym wzorcowi, który ukazał nam Jezus Chrystus. Zastanówmy się nad tym uważnie: On, będąc Bogiem, upokorzył się. A człowiek, zadufany w sobie, pragnie wywyższać się za wszelką cenę, nie przyznając, że został ulepiony z nędznej gliny.

Pan domaga się wspaniałomyślnych serc, wyrzekających się wszystkiego. Odpowiemy na to wezwanie, jeżeli zdecydowanie zerwiemy sznury czy też deklikatne nici wiążące nas z własnym ja. Nie ukrywam, że to zdecydowanie wymaga ustawicznej walki, przezwyciężania własnego rozumu i własnej woli, słowem: zaparcia się, które jest trudniejsze od wyrzeczenia się najbardziej ponętnych dóbr materialnych.

To oderwanie się, które głosił Chrystus i którego oczekuje od każdego chrześcijanina, koniecznie musi zawierać zewnętrzne wyrazy. Jezus Chrystus coepit facere et docere. Zanim zaczął głosić swoją doktrynę słowami, nauczał jej czynami. Widzieliście, jak narodził się w szopie w absolutnej nędzy, i jak śnił swe pierwsze sny na ziemi położony w żłobie na słomie. Pamiętacie, jak potem, w latach swych wędrówek apostolskich, wśród wielu innych przykładów, dał jednoznaczną przestrogę człowiekowi, który chciał Mu towarzyszyć jako Jego uczeń: Lisy mają nory i ptaki powietrzne — gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć. Przypomnijcie też sobie scenę ewangeliczną, kiedy to Apostołowie dla zaspokojenia głodu po drodze zrywają i łuskają kłosy pszeniczne w szabat.

Nasza normalność — nasze życie nie różniące się od życia innych ludzi — i nasz zmysł nadprzyrodzony razem wzięte są naśladowaniem Jezusa Chrystusa, który jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Patrzcie, jak w Jego życiu wszystko jest naturalne. Przez trzydzieści lat żyje niepostrzeżenie jako jeden z wielu rzemieślników, w swojej wiosce znany jest jako syn cieśli. Również podczas Jego działalności publicznej nie dostrzegamy w Nim niczego szokującego czy ekscentrycznego. Jak inni ma przyjaciół i w swoim zachowaniu nie różni się od innych do tego stopnia, że Judasz musiał ustalić szczególny znak, by można Go było rozpoznać: Ten, którego pocałuję, to On. Nie było u Jezusa ani cienia ekstrawagancji. Wzrusza mnie ta postawa naszego Mistrza przechodzącego obok ludzi jako jeden z nich.

Święty Jan Chrzciciel — który posiadał szczególne powołanie — przyodziewał się w skórę wielbłądzią, żywił się szarańczą i leśnym miodem. Jezus nosił nie zszytą, ale utkaną w całości tunikę, jadł i pił jak inni ludzie, cieszył się szczęściem innych, podzielał ich ból, nie odmawiał proponowanego Mu przez przyjaciół odpoczynku i nie ukrywał przed nikim, że przez wiele lat zarabiał na siebie pracą swoich rąk u boku Józefa. Również my winniśmy postępować na tym świecie tak, jak nasz Pan. Powiem ci w paru słowach: winniśmy chodzić w czystym ubraniu, dbać o czystość ciała a nade wszystko o czystość duszy.

Jest nadto godne uwagi to, jak Pan, który uczy najdoskonalszego oderwania się od dóbr ziemskich, równocześnie troszczył się o to, aby się te dobra nie marnowały. Po cudzie rozmnożenia chleba, kiedy nakarmiło się pięć tysięcy mężczyzn, rzekł do uczniów: Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło. Zebrali więc, i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, które zostały po spożyciu, napełnili dwanaście koszów. Jeśli uważnie rozważycie to wydarzenie, zrozumiecie, że nigdy nie powinniście być sknerami, ale zawsze dobrymi włodarzami talentów i środków materialnych powierzonych przez Boga.