201

Powróćmy do Ewangelii świętej i zatrzymajmy się nad tym, co opowiada święty Mateusz w rozdziale XXI. Mówi, że Jezus wracając rano do miasta, odczuł głód. A widząc drzewo figowe przy drodze, podszedł ku niemu. Cóż to za radość, Panie, widzieć tu, że jako człowiek odczuwasz głód, widzieć Cię spragnionym przy źródle w Sychar! Kontempluję Cię, perfectus Deus, perfectus homo ,prawdziwy Boże, ale równocześnie prawdziwy człowieku o takim samym ciele jak moje. Ogołocił samego siebie przyjąwszy postać sługi, abym nigdy nie zwątpił, że mnie rozumie, że mnie kocha.

Odczuł głód. Kiedy jesteśmy zmęczeni pracą, nauką, działalnością apostolską, kiedy horyzont przed nami się zaciągnie chmurami, wówczas: oczy ku Chrystusowi, ku Dobremu Jezusowi, Jezusowi zmęczonemu, głodnemu i spragnionemu! Panie, jakże Ty dajesz się nam zrozumieć! Jakże Ty dajesz się kochać! Ukazujesz się nam podobny do nas z wyjątkiem grzechu, byśmy namacalnie odczuli, że z Tobą potrafimy zwyciężyć nasze złe skłonności, nasze winy. Nie ważne bowiem jest zmęczenie ani głód, ani łzy… Bo i Chrystus ulegał zmęczeniu, bywał głodny i spragniony, także i On płakał. Ważna jest walka — radosne zmaganie się, gdyż Chrystus pozostaje zawsze u naszego boku, aby spełnić wolę Ojca, który jest w niebie.

Ten punkt w innym języku